tag:blogger.com,1999:blog-77821546251724244872024-02-19T04:38:30.900-08:00Władza i potęga.Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.comBlogger44125tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-16865415818233926612014-08-03T13:45:00.001-07:002014-08-03T13:48:32.273-07:00"Czytelniku..."- czyli Sowia Poczta.Jak pewnie wiecie ta historia się już skończyła, jednak pewnie nie każdy wie, że piszę drugiego bloga ( również o tematyce Dramione), na którego chciałabym Was w tej notce zaprosić. Na tej stronie nie będę już publikowała, ani rozdziałów, ani miniaturek, więc jeśli jesteście ciekawi mojej twórczości to zapraszam do linku podanego niżej. :) Dziękuję również za to, że nadal jakimś cudem jest tutaj tyle wyświetleń, a komentarze z każdym dniem powiększają swoją liczbę. Jesteście wspaniali! <3<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><i><b><a href="http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/">Another love</a></b></i></span></div>
Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-50898371736633347752014-04-12T13:36:00.000-07:002014-04-12T13:36:37.530-07:00Rozdział 37 "Ostatnie tchnienie"<b> </b>Draco spogląda na siebie w lustrze. W garniturze wygląda bardzo dobrze , lecz co mu z tego jeśli nie dopasowuje się do panny młodej. Ponownie buzuję w nim złość. Uderza pięścią w lustro , a ono rozsypuję się na miliony kawałeczków. Zdaje sobie sprawę , że jego ostatnią nadzieją jest rudzielec i jego plan. Pokłada w nim nadzieje i wie , że na początku może źle go oceniał. Machnięciem różdżki sprawia , że stłuczone szkło składa się w jedną całość. Wciąga kilka razy powietrze , po czym jego wzrok przykuwają ludzie , których coraz większa ilość gromadzi się w ogrodzie. Drzwi do pokoju otwierają się i wchodzi z nich Zabini , który poprawia rękawy koszuli.<br />
-Jak tam stary?-pyta.- Gotowy?<br />
Blondyn przygląda się przyjacielowi. Wie dobrze, że nie jest zadowolony z takiego obrotu sytuacji, ale co innego poradzić? Draco uśmiecha się słabo i kiwa głową. Nakazuję sobie wziąć się w garść, a w myślach powtarza, że Ron zdoła spełnić swoją część planu. Jest to jego osobista mantra, którą coraz częściej wypowiada. Zmusza nogi , aby stawiały malutkie kroki , które pozwolą opóźnić całą uroczystość. Gdy wraz z Diabłem wychodzą na podwórko wszyscy goście obracają się w ich stronę. Przyglądają się im i prowadzą między sobą ożywioną rozmowę.<br />
-Wszystko będzie dobrze- klepie go po plecach Zabini.<br />
Draco uśmiecha się do kumpla.<br />
-Mam nadzieję brachu, mam nadzieję.<br />
Zajmuje miejsce koło kapłana, który w ręce trzyma księgę. Słowa , które znajdują się w niej mają go połączyć z nią, lecz wszystko jeszcze może się zdarzyć. Tylko gdzie ten rudzielec! Blondyn nerwowo zerka na zegarek , po czym słyszy kilka szeptów.<br />
-Ach... tak mu się śpieszy do małżeństwa- śmieje się starsza kobieta.<br />
-Nic dziwnego- odpowiada jej druga.<br />
Dracze przeklina pod nosem i przewraca oczami. Rozbrzmiewa melodia , a widownia wstaje. Drzwi otwierają się , a przez nie wkracza Pansy. Ma na sobie suknie w odcieniu delikatnego różu, która ciągnie za sobą długi ogon. Przed nią idzie mała dziewczynka z burzą brązowych loków, która rozsypuje płatki kwiatów i uśmiecha się , do każdego ze zgromadzonych. W myślach blondyn od razu wspomina Hermione , którą poznał w Hogwarcie. Mugolaczka, która wiedziała wszystko. Denerwowała , każdego swoją wiedzą i umiejętnościami. Nawet jego, który musiał mieć opinie tego , który jest najlepszy. Każde wspomnienie o niej sprawiało mu ból. Nawet nie zauważył, kiedy czarnowłosa kobieta stanęła przed nim, a na jej ustach gościł wielki uśmiech. Nagle coś na ręce zaczyna go piec. Czuje jak blizna , z której Pansy upuściła mu krew zaczyna znikać, a więź między nimi powoli opada. Narzeczona chyba odczuła to samo bo zdesperowanym wzrokiem spojrzała prosto w oczy blondyna. Uśmiecha się wrednie. Czyli jednak rudzielec ma łeb.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
Hermiona stąpa z nogi na nogę w przedpokoju. Ma na sobie zwiewną niebieską sukienkę na ramiączkach. Spogląda w lustro i musi przyznać, że kilka zaklęć sprawiło, że pozbyła się worków pod oczami oraz dodała swoim policzkom trochę koloru. Włosy związała we warkocza , który teraz luźno opada na jej plecy.<br />
-Już jestem!- krzyczy Ron , który wybiega z pokoju.- Długo musiałaś czekać?<br />
-Kilka minut- uśmiecha się do przyjaciela.<br />
-Przepraszam cię bardzo, ale znaleźć coś w szafie jest niemożliwe. Nawet nie wiesz ile rzeczy trzyma tam Luna. Moje są upchane w jeden kąt, do którego trudno się dostać.<br />
Hermiona chichoczę pod nosem.<br />
-To co idziemy?- pyta, a Miona kiwa głową.<br />
Łapie ją za rękę i już po chwili obydwoje czują nagle szarpnięcie w okolicy pępka. Świat wiruje i po chwili znajdują się w jednej z magicznych przecznic w Lonydnie.<br />
-Myślałam , że idziemy się tylko przejść?- pyta zdziwiona.<br />
-No tak- potwierdza.-Pomyślałem, że stęskniłaś się za Londynem.<br />
Hermiona uśmiecha się sztucznie.<br />
-Pewnie- odpowiada, jednak to miasto sprowadza do jej głowy coraz więcej wspomnień.<br />
Idą wzdłuż pewnej uliczki. Dookoła cisza , spokój. Żadnej żywej duszy. Hermiona zaczyna powoli niepokoić się tym zjawiskiem , jednak nie chce nic mówić rudzielcowi.<br />
-Zamknij oczy- szepcze jej do ucha.<br />
Szatynka postępuje zgodnie z rozkazem i już po chwili czuje , że wchodzi do jakiegoś pomieszczenia. Słyszy szmery, ciche rozmowy, oburzenia. W powietrzu delikatną woń potraw , kwiatów oraz drogich perfum.<br />
-Gdzie jesteśmy?- pyta i już chce otworzyć oczy , kiedy Ron wyprzedza ją.<br />
Jego dłonie uniemożliwiają jej widoczność, a jego głos uspakaja ją , że jeszcze chwilę. Idą kilka kroków po czym wychodzą na świeże powietrze. Mężczyzna puszcza ją , a ona otwiera oczy. Ogląda się dookoła i zauważa, że wszystkie oczy spoglądają na nią i mierzą ją ciekawskim spojrzeniem. Nagle zauważa go. Stoi w garniturze na podium, a koło niego ona i ksiądz. Wszystko łączy się w jedną całość. Kiedy chce stąd jak najszybciej wyjść zatrzymuję ją Ronald. Przytula ją mocno , a po policzkach dziewczyny zaczynają płynąc łzy.<br />
-Po co mnie tu przyprowadziłeś?- pyta z wyrzutem.<br />
-Nie mogłem znieść tego co robiłaś ze swoim życiem- stwierdza.- Wyjaśnicie sobie to tu i teraz!<br />
-Nie chce! Nie mogę!... on bierze ślub- duka.- ślub!<br />
Nagle uścisk rudzielca zelżał. Ogląda się za siebie, a on uśmiechna się delikatnie. Zbliża się co krok , a ona stoi skamieniała. Nie wiedziała , że tak bardzo ucieszy ją jego widok. Jednak w takiej sytuacji stało się na odwrót. Podbiega do niego i z całej siły uderza w jego klatkę małymi , słabymi rękami.<br />
-Jak śmiesz! Czego ty jeszcze chcesz! Masz mnie zostawić w spokoju- krzyczy przez łzy.<br />
On łapie ją delikatnie za ręce i przyciąga ją do siebie. Przytula ją jak najmocniej potrafi, a ona szlocha mu w koszulę. Jej oddech powoli normuje się.<br />
-Nigdy już cię nie zostawię- szepcze jej do ucha i głaszcze delikatnie włosy.<br />
-Obiecujesz?- jej głos jest prawie niedosłyszalny.<br />
-Obiecuję- potwierdza.<br />
Młodzi odrywają się od siebie gdy słyszą krzyk. Szatynka schodzi z podestu i mocnym krokiem rusza w stronę zakochanych.<br />
-Jak to się stało!? Krzyczy. Miała być martwa jeśli ty...ty!- ponownie krzyczy.<br />
-Następnym razem lepiej przemyśl treść przysięgi- uśmiecha się Ron.- Draco spełnił ją , więc jest wolny.<br />
-Ale!- warczy.- To nie tak miało być.<br />
-Cisza!<br />
Z tłumu wychodzi mężczyzna, który wyglądem przypomina typowego członka wysokiego rodu. Jego ciało nagle wpada w drgawki, zmienia się , aż w końcu pokazuję swoje prawdziwe oblicze. Wyciąga z kieszeni różdżkę i na cel wyznacza Pansy.<br />
-Zawiodłaś mnie- warczy.- Jednak mam ważniejsze zadanie.<br />
Jednym ruchem różdżki wyrzuca w powietrze Rona i Draco. Obydwoje uderzają z głośnym hukiem w ściany domu. Na środku pozostaje Hermiona, która zrozumiała , że nie ma przy sobie różdżki. Dumbledore uśmiecha się.<br />
-Nie jestem w swoim ciele , ale wiesz kim jestem, prawda?-pyta i bawi się patykiem.<br />
Ktoś z gości w końcu zaczął krzyczeć, a potem uciekać.. Mężczyzna uśmiecha się i podnosi za pomocą magii wielką ścianę ognia , która tworzy kwadrat. W środku niej zostje Hermiona , Pansy, Draco , Ron oraz on, śmiejący się teraz zwycięsko.<br />
-Ostrzegałem- kontynuuje.-Prosiłem. Dołącz się do mnie i co? Widzisz co zrobiłaś głupia? To ty do tego doprowadziłaś. Przez ciebie twoja rodzina , znajomi nie żyją. Zadowolona jesteś z siebie? Do czego doprowadziła ta miłość , w którą tak bardzo wierzyłaś? Do zagłady. Pokrzyżowałaś mi plany. Dlatego musisz za to zapłacić. Pojawiła się nowa osoba w twoim życiu , prawda? Jaka szkoda jakby jej się coś stało.<br />
Dumbledore podchodzi do niej , a końcem różdżki dotyka w zaokrąglony brzuch.<br />
-Nie mówiłeś nic o zabijaniu!- krzyczy czarnowłosa.- Nie zgodzę się na to! Dziecko nic ci nie zrobiło! Jest bezbronne.<br />
-Zamknij się kobieto!- krzyczy.- Nie jesteś mi już potrzebna. Twoja część planu skończyła się porażką.<br />
Z różdżki wypływa strumień zielonego światła , który uderza w kobietę. Czarnowłosa upada na ziemię, a jej klatka podnosi się ostatni raz. Hermiona spogląda z niedowierzaniem. Wiedziała, że Albus jest nie obliczalny, ale teraz boi się go na poważnie. Jej wzrok przykuwa blondyn, który podnosi się z podłogi. Pokazuje jej na migi , aby nie ruszała się z miejsca. Kiwa głową.<br />
-Chyba za długo już się z tobą bawię, nie uważasz?- pyta.-Czas w końcu na finał, w którym liczy się tylko władza i potęga.<br />
Różdżka podnosi się, lecz gdy mężczyzna chce wypowiedzieć formułkę, przerywa mu jej głos.<br />
-Mylisz się Albusie- uśmiecha się.-Miłość jest najważniejsza. Bez niej jesteśmy nikim, bez niej nie żyjemy.<br />
Na twarzy nauczyciela pojawia się grymas złości , z różdżki wylatuje zielony promień, lecz nie uderza w Hermionę. Draco rzuca się przed swoją ukochaną i odbiera cios, który kierowany był dla niej i dla dziecka. Hermiona rzuca się na podłogę, łapie go za rękę , a po jej policzkach spływają łzy.<br />
-Co ty zrobiłeś!! Co?!...nie mogę stracić się kolejny raz- szepcze i opiera głowę na jego klatce piersiowej.<br />
Słychać huk. Ściana ognia powoli zaczyna wygasać, a Dumbledore upada na posadzkę. Jego ciało wpada w torsje. Otwiera usta, a biały dymek wylatuje z nich. Dolatują do niego czarne , które "łapią" go i ciągną pod ziemię. Czarnowłosy chłopak, leży nieruchomo. Tak samo jak Draco. Słychać szloch szatynki oraz żarzące się pozostałości. Ron podchodzi do kobiety i tuli ją do sobie. Tego właśnie teraz potrzebuje. Nagle słychać mocne wciągnięcie powietrza. Czarnowłosy łapie tlen i siada na ziemi. Z niedowierzaniem patrzy na otaczające go miejsce i ludzi. Zatrzymuje wzrok na szatynce.<br />
-Hermiona?- kobieta kiwa głową.-Wszystko dobrze?<br />
-Czemu?Jak? Przecież-duka niezrozumiale. <br />
-Pokonał go dzięki więzi między nami-uśmiecha się.- Poświęcił swoje życie żeby cię ratować, a ja chciałem cię zabić. Oczywiście... nie z własnej woli.<br />
-Rozumiem- odpowiada.-A co z Draco?<br />
-Zależy ci na nim?- pyta.<br />
-Najbardziej na świecie- odpowiada zgodnie z prawdą.<br />
Czarnowłosy podchodzi i kładzie dłoń na klatce piersiowej blondyna. Wypowiada coś pod nosem, a już po chwili rozbłyska jasne światło. Gdy znika czarnowłosy opada na podłogę z uśmiechem na ustach.<br />
-Dziękuję- szepcze.- W końcu mogę zaznać spokoju.<br />
Hermiona przygląda mu się przez chwilę , a gdy wydaje ostatnie tchnienie , zamyka mu oczy , aby mógł odejść. Zastanawia się czemu to zrobił? Mógł żyć. Jednak poświęcił swoje życie dla Dracona.<br />
-Her.. Her..mio..na- szepcze.<br />
Szatynka odwraca się szybko i przytula go z całej siły.<br />
-Jesteś idiotą- śmieje się przez łzy.- Nigdy więcej masz mi nie ratować życia.<br />
Draco uśmiecha się delikatnie.<br />
-Kocham cię Miona- szepcze.<br />
-Ja też się kocham.<br />
Ich usta łączą się w pocałunku , który dla obydwóch jest obietnicą na lepsze jutro. Kiedy mają siebie, mają wszystko. Miłość. Potężne uczucie, które może uczynić nas lepszym. Dzięki niej wiemy co to znaczy dzielić się szczęściem, pomagać w potrzebie. Miłość jest potężna. To ona jest królową wszystkiego , a tylko głupiec może powiedzieć inaczej.<br />
<br />
_____<br />
<br />
Ojej. Napisanie tego rozdziału było dla mnie...trudne. Skończyłam mojego pierwszego bloga. Zaczynałam z nim moją przygodę z pisarstwem i strasznie się cieszę , że doprowadziłam tą historię do końca. Oczywiście jest ten smutek , kiedy uświadamiasz sobie, że opowiadanie pisane ponad rok się kończy. Jednak trzeba iść dalej, tak? Moja wena twórcza nie wyczerpała się ani trochę, więc przy okazji chciałabym was zaprosić na mojego nowego bloga ( również Dramione) , którego rozpoczęcie będzie mniej więcej za tydzień lub dwa tygodnie. Dziękuję wszystkim , którzy byli ze mną. Mam ponad 40 tys. wyświetleń , za które niezmiernie dziękuję. Jesteście kochani i nie wiem co bym bez was zrobiła! <3<br />
<br />
Do napisania <3<br />
<br />
NOWY BLOG---> <a href="http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/">Another Love </a> <br />
<br />
<br />
<br />Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-40694214593480988432014-03-22T11:36:00.000-07:002014-03-22T11:36:20.638-07:00Rozdział 36 "Rzeczywistość"<br />
Ron opada zmęczony na czerwony fotel w salonie. Spogląda na zegarek na ścianie, który pokazuję kilka minut po pierwszej w nocy. W pokoju czuć zapach kadzidełek, które według Luny odstraszają złe duchy oraz wprawiają w dobry nastrój. Ron zdecydowanie nie może zgodzić się z drugim zastosowaniem. Wzdycha ciężko. Wrócił przed chwilą z pokoju Hermiony, która po wypiciu herbaty z eliksirem słodkiego snu, zasnęła. Od kilku dni nie może spać. Krzyczy przez sen, przez co go budzi. Mówi, że śnią jej się koszmary. Nie chce powiedzieć nic więcej. Szatynka coraz bardziej staje się nieufna oraz skryta. Rudzielec chowa głowę w ręce. Postanawia , że musi coś z tym zrobić. Jego pierwszym krokiem będzie rozmowa z Malfoy'em. Wie, że jego przyjaciółka nie chce ,aby dowiedział się gdzie mieszka. Nie powie blondynowi gdzie jest , lecz dowie się jak tą historię opowie mu on. Ucieczka Hermiony z Londynu nie wyszła jej na dobre, chociaż ona nadal przekonana jest , że to była słuszna decyzja. Nadal mówi, że rozdział pod tytułem <i>Draco</i> jest zamknięty, on w to nie wierzy. Nigdy go nie przekona jeśli ona co noc krzyczy jego imię przez sen. Kobieta jest dla niego zbyt ważna, aby zostawić tą sprawę w spokoju. Już kilka razy ją stracił. Teraz nie pozwoli , aby cierpiała, a on miał siedzieć i przyglądać się temu jak ona zmaga się z rzeczywistością. Podnosi wzrok i odnajduje na ścianie ramkę ze zdjęciem.Uśmiecha się gdy widzi trójkę przyjaciół, którzy przytulają się do siebie i prowadzą ożywioną rozmowę. Ściąga zdjęcie ze ściany i przygląda się Hermionie.<br />
-Zrobię to Mionka- szepcze.- Jestem ci to winien.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
Wysoki blondyn nalewa sobie bursztynowego płynu do szklanki. Spogląda na niego i miesza, powodując lekką falę na tafli napoju. Minął niecały rok , a on nadal nie może pozbyć się jej ze wspomnień. Od okresu rozłąki popadł również w bardzo niedobry nałóg. Ponownie zerka na Ognistą. Krzywi się na jej widok, ale po chwili walki z własnym umysłem , zawartość szklanki ląduje w jego żołądku. Pozostawiając tylko delikatne pieczenie w przełyku. Odrywa wzrok od żarzącego się ognia na wielkie łoże , na którym leży kobieta o kruczoczarnych włosach. Jej klatka piersiowa powoli unosi się i opada. Po jej ustach błąka się uśmiech. Są delikatnie otwarte ,a szepty , które się z nich wydobywają , tworzą jego imię. Kręci głową i przywołuję prawdziwy obraz jego ukochanej. Już po chwili na łóżku leży niska kobieta. Jej brązowe włosy rozrzucone są po poduszce , a na jej policzkach wypływa właśnie rumieniec. Uśmiecha się pod nosem. Nie wie jak bardzo się zmieniła ,od kiedy ostatni raz ją zobaczył. Dla niego nadal zostaje uśmiechnięta i pełna życia. Niebezpieczna, a za razem słodka. W jej oczach zawsze będą skakały iskierki radości, a jej malinowe usta wyginają się w onieśmielającym uśmiechu. Gdy odstawia szklankę na stół, czar pryska. Słyszy dzwonek i spogląda na zegarek. Dziwi się gdy zauważa , że jest po trzeciej. Zakłada na siebie jak najszybciej szlafrok i kieruję się do drzwi. Idzie ciemnym korytarzem, który pasuje do jego nastroju. Zimny, nieczuły, bez Hermiony. Nie może przestać się obwiniać, w końcu przez swoją głupotę stracił najważniejszą dla niego osobę w życiu. A teraz? Powoli traci nadzieję, że kiedykolwiek coś zmieni się na lepsze. Podchodzi do drzwi i zerka przez judasz. Nieruchomieje. Kręci głową z niedowierzaniem , powtarzając sobie w kółko, że to tylko wytwór jego wybujałej wyobraźni. Ponownie rozbrzmiewa dzwonek, który budzi go z przemyśleć. Jeszcze raz zerka, aby upewnić , że się nie pomylił i otwiera drzwi. Rudzielec zerka na niego z przymrużeniem oka. Wpycha się szybko do środka , zanim blondyn zdecyduje się zamknąć mu drzwi przed nosem. Podchodzi do kominka , w którym jeszcze delikatnie żarzy się ogień i rozgrzewa ręce.<br />
-Nie śpieszyłeś się co?- rzuca pod nosem.<br />
Draco cały czas patrzy na przybysza z niedowierzaniem. W końcu otrząsa się z amoku i krzywi się.<br />
-Proponuję wizyty o <b>normalnych</b> godzinach- akcentuje.- Czego chcesz Weasley?<br />
-Prawdy- siada na fotelu.-Nie wyjdę stąd dopóki nie dowiem się jak było na prawdę.<br />
-Wolniej..- zerka na niego z ukosa i pochodzi bliżej do gościa.- Czyli?<br />
-Co się stało z tobą i Mioną.<br />
Blondyn wypuszcza głośno powietrze.<br />
-Wiesz o tym dobrze, że wystarczy jedno kiwnięcie różdżką, a stąd wylecisz?-rudy kiwa głową i uśmiecha się szczerze.- Znaj moją łaskę i tak nie mam nic lepszego do roboty.<br />
Blondyn siada ze znudzoną miną na kanapie na przeciwko. Wygląda jakby ta rozmowa nie robiła na nim żadnego wrażenia. Przybiera postać zimnego arystokraty , lecz w środku buzuję. W końcu może się przed kimś otworzyć. Nie zwraca uwagi na to , że jest to Weasley. Z jego ust powoli zaczyna wypływać potok słów, które za każdym razem , przeżywa tak samo emocjonalnie jak było na żywo. Kończy historię spoglądając w ognień , do którego przed chwilą dołożył drewna pewien skrzat. Nastaje długa cisza. Obydwoje myślą o tej jednej kobiecie, na której im tak bardzo zależy. W końcu Draco wstaje i wyjmuje z barku zapas Ognistej. Nalewa do dwóch szklanek i kładzie na stoliczku. Rudy odmawia trunku, więc po chwili obydwie porcje pochłania Malfoy. Arystokrata czuję jak rozluźnia się pod wypływem alkoholu i przerywa rozmyślenia rudego.<br />
-Jutro mam ślub! Nie wierzysz co nie? Ja też..-obraca w rękach pustą szklankę.-Trzeba to uczcić co?<br />
-Odstaw już to- mówi Ron i zerka na niego.<br />
-Masz rację- poważnieje.- Nie ma za co pić. Przecież nigdy nie chciałem wyjść na Pansy. Marzyłem tylko i wyłącznie o niej... jednak najwidoczniej marzenia są dla frajerów.<br />
-Walkower jest dla frajerów- odpowiada rudy.-Sam się w to wpakowałeś, ale nie ma sytuacji bez wyjścia.<br />
-Ty chcesz mi pomóc?-pyta zdziwiony.<br />
Weasley kiwa delikatnie głową.<br />
-Chce pomóc tobie i co najważniejsze Mionie- odpowiada.-I nawet mam już plan.<br />
Uśmiecha się delikatnie, a w umyśle blondyna pojawia się iskierka nadziei. <br />
<br />
* * * <br />
Otwiera napuchnięte oczy i przeciera je delikatnie, aby zetrzeć wyschnięte łzy. Nos ma zaczerwieniony od ciągłego wycierania chusteczką. Jej ciało stało się bladsze niż dotychczas. Dotyka kościstymi rękami swojego brzucha , który poruszył się delikatnie. Czuje kolejne kopnięcie i już wie , że o czas, aby zjeść śniadanie. Gdyby nie dziecko pewnie cały dzień spędziłaby pod kołdrą , odizolowana od otaczającego ją świata. Szybko zarzuca na siebie ciepły, za duży sweter i schodzi po schodach. Zatrzymuje się na chwilę i wsłuchuję się w dźwięki panujące w pomieszczeniu. Zerka na zegarek. Ron o tej porze jest już w pracy , a jeśli nie słyszy cichego pośpiewywania , znaczy to, że Luna jest w ogrodzie i zajmuje się pewnym gatunkiem kwiatu , który dostała od Nevilla na urodziny. Hermiona delikatnie kładzie stopy, na każdej z desek w parkiecie. Skradanie ma wyćwiczone do perfekcji. Wyciąga z lodówki jogurt , a z szafki płatki. Nasypuje ich do miski i zalewa je jogurtem. Kiedy wyciąga z szuflady łyżeczkę , słyszy brzdęk zamka w drzwiach. Jej umysł zaczyna panikować. Chce uciec jak najszybciej do pokoju, lecz wie, że jej się to nie uda. Po chwili do kuchni wchodzi rudzielec. Rzuca torbę na blat i zerka na nią zdziwiony.<br />
-Jak się czujesz?-pyta.<br />
-Dobrze- odpowiada i przenosi wzrok na podłogę.<br />
Ron wzdycha i nalewa sobie kawy do kubka.<br />
-Wiesz, że zawsze jeśli będziesz czegoś potrzebować możesz liczyć na mnie.<br />
Szatynka kiwa głową, a mężczyzna uśmiecha się słabo. Bierze do ręki kilka papierów i już chce wychodzić , gdy zatrzymuje go jej głos.<br />
-Dziękuję Ron. Nie poradziłabym sobie bez was.<br />
Rudzielec obraca się , podchodzi do niej i przytula ją jak najdelikatniej potrafi.<br />
-Mionka, jesteś dla nasz wszystkich bardzo ważna- łapie ją za rękę.- Nie możesz cały czas siedzieć w domu. Dlatego co powiesz , aby jutro wybrać się na spacer?<br />
Miona patrzy na niego nieśmiało. Jej umysł kalkuluje za i przeciw. Jednak wie dobrze, że to rozwiązanie jest dla niej i dla dziecka najważniejsze. W końcu kiwa głową, aby potwierdzić.<br />
-Zjedz na polu- szepcze jej do ucha, gdy ponownie zamknął ją w misim uścisku.-Jest przepiękna pogoda, a tobie pasowałoby nabrać trochę kolorków.<br />
Hermiona uśmiecha się szczerze i już po chwili wyleguje się we wygodnym leżaku na tarasie. Wsłuchuję się w dziwą piosenkę blondynki i po raz pierwszy od jakiegoś czasu czuje, że może nie będzie jej tutaj , aż tak źle. Bez niego. <br />
<br />
<br />
_______<br />
<br />
<br />Ponownie długo nie dodawałam notki. Niestety, w szkolę naprawdę wariują :c Kolejny rozdział będzie również za 2 lub 3 tygodnie. Jadę w ten piątek na wymianę do Hiszpanii i nie będzie mnie tydzień. Myślę, że widząc takie widoki i w końcu być w kraju , który przemawia do mnie i do mojej winy, wymyślę coś wspaniałego na ten lub na nowego bloga, który powoli zaczyna powstawać. Trzymajcie za mną kciuki i dziękuję za aktywność oraz komentarze <3 <br />
<br />Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-68964827612817694072014-03-09T04:49:00.002-07:002014-03-09T04:49:29.395-07:00Rozdział 35 "Przywitania i pożegnania"<a href="http://www.youtube.com/watch?v=8Uw8mIcQJn8"><muzyka></a><br />
<br />
Draco kręci się w łóżku. Zawsze gdy zamyka oczy widzi ją. Jej wzrok , który patrzy na niego lodowato oraz jej głos , który krzyczy na niego ze złością i żalem. W końcu wstaje z łóżka. Zakłada na siebie dresowe spodnie i cienki t-shirt, po czym wychodzi. Sam nie wie po co kieruje się do jej dormitorium, lecz jakaś jego cząstka nakazuje mu jak najszybciej się tam znaleźć. Kiedy staje przed drzwiami, zauważa , że są one uchylone. Przeciska się przez nie , aby nie narobić hałasu. Kieruje się do jej sypialni , widzi zapalone światło , lecz decyduje się wejść. Gdy zamyka za sobą drzwi , zamurowuje go. Na ziemi walają się niektóre ubrania, książki i inne rzeczy , których teraz nie potrafi zidentyfikować. Jego myśli zaczynają niebezpiecznie krążyć , aż wpada w szał. Otwiera szafę, w której nie ma ubrań. Wchodzi do łazienki , z której również wszystko zniknęło. Spogląda w lustro i uderza w niego z całej siły. Szkoło rozpada się na kawałki , a na jego dłoni pojawiają się strużki krwi , które spływają powoli. Krzyczy wściekle.<br />
-Pieprzyć siedem lat nieszczęścia- warczy i wychodzi.<br />
Wyciąga z kieszeni różdżkę i już ma sprawić, aby rany zniknęły , gdy zauważa małą, niebieską karteczkę , która leży na łóżku. Podbiega i łapie ją w ręce.<br />
<br />
<br />
<i><strike>Kochany </strike>Draco.</i><br />
Tak jak powiedziałam, nie chce cię już więcej widzieć i nadal trwam w tym postanowieniu. Wyjechałam.Proszę nie szukaj mnie. Dla swojego oraz mojego dobra ii... no właśnie. Dla dobra jeszcze jednej osoby , która pojawiła się w <strike>naszym </strike>moim życiu. W skrzydle szpitalnym chciałam ci to powiedzieć, lecz... no wiemy co się stało. Nie potrzebuję pieniędzy, ani pomocy. Dzieckiem zajmę się sama. Dziękuję ci za chwilę , które spędziłam z tobą. Te dobre jak i te złe. Uwierz mi nie marzę o niczym innym jak tylko o tym, żeby dzisiejszy dzień nie istniał. Wiem, że dla ciebie nic nie znaczę, lecz ja nie potrafię kłamać. Zawsze będziesz dla mnie coś znaczył. Dlatego właśnie z własnych egoistycznych pobudek stwierdziłam, że tak będzie lepiej. Nie oszukujmy się... na pewno tak będzie lepiej. Nie wiem czy w ogóle to czytasz... ale jeśli tak. Pewnie już wiesz, że mnie nie ma. Na koniec powiem tylko tyle, że cię kocham i nigdy nie przestanę.<br />
<br />
Do widzenia.<br />
<strike>Twoja na zawsze</strike> Hermiona. <br />
<br />
Opanowuje go wściekłość. Jest zły na siebie, na Pansy , na wszystko. Gdyby nie jego głupota nigdy nie musiałby przyrzekać Pansy, że zostawi Hermionę. W jego głowię słyszy głosy, które przypominają mu o przysiędze. <i> </i><br />
<br />
<i>(wspomnienie) </i><br />
<br />
Draco spogląda w oczy kobiety. Jej uśmiech , z każdą chwilą powiększa się jeszcze bardziej. Jego myśli szepczą mu, że pakuje się w kłopoty, lecz on szybko je odgania. Prycha pod nosem i wypija kolejną szklankę Ognistej, która powoduje w jego przełyku miłe pieczenie. W końcu słyszy tylko delikatny szmer w jego głowie. Żadnych niepożądanych myśli. Na jego twarzy pojawia się pijacki uśmieszek. Pansy kładzie mu rękę na kolanie i mruczy do ucha kilka słodkich słówek. Blondyn nie kontroluje swoich odruchów. Łapie ją mocno w pasie i przyciąga do siebie. Ich usta na chwilę łączą się w pocałunku. Gdy odrywają się od siebie szatynka łapie go za rękę i wciąga jak najszybciej z knajpy. Zakładają na siebie kurtki , po czym wchodzą w jedną z opuszczonych uliczek wioski. Draco czuje, że jego umysł zaraz eksploduje. Wszystko mu się miesza. Gdy spogląda na kobietę , która z dumnie uniesioną głową kroczy koło niego, widzi , że to nie jest <b>ona</b>. Wykrzywia się w grymasie niewiedzy. Ale kim jest ta <b>ona</b>? Może w ogóle nie istnieje i jest tylko wytworem jego upitej wyobraźni. A w tym momencie idzie wraz z piękną, młodą kobietą, która patrzy na niego z ognikami radości w oczach. Uśmiecha się do niej i już po chwili jest przy niej. Łapie ją mocno za rękę i popycha na ścianę. Ich usta ponownie łączą się w pocałunku.<br />
-Musisz mi coś obiecać- wypowiada w przerwie.<br />
-Już to mówiłaś, piękna- szepcze jej do ucha , a swoje pocałunki przenosi na szyję.<br />
-To ważna sprawa-odpycha go lekko.<br />
-Dla ciebie wszystko- łapie ją w tali i przyciąga do siebie.<br />
Czarnowłosa na moment się waha. Spogląda na jego twarzy , lustruję każdą rysę. Jej uwagę przykuwają oczy, które patrzą na nią z pragnieniem. Czekała na to przez wszystkie lata w Hogwarcie. W końcu spełniło się jej najskrytsze marzenie, ale czy przez to cierpieć muszą inni? Jego usta ponownie całują ją namiętnie. Jej myśli jakby wyparowują. Bliskość chłopaka sprawia, że nie może myśleć racjonalnie. Chce mieć go przy sobie , każdego ranka, każdego wieczora. Odrywa się od niego.<br />
-Przyrzeknij na <b>jej</b> życie- szepcze mu do ucha.<br />
Draco przez chwilę patrzy na nią niezrozumiale , lecz gdy nie może sobie przypomnieć o jakiej <b>jej</b> jest mowa, kiwa głową na zgodę. Na twarzy kobiety pojawia się uśmiech. Wyjmuję z kieszeni różdżkę. Przystawia ją do swojej dłoni. Po chwili widnieje na niej kreska , z której sączy się krew. Łapie blondyna za przeciwną dłoń , robiąc to samo co na swojej. Łączy je w uścisku, przystawiając powstałe rany tak, że przylegają równo do siebie.<br />
-Powiesz jej , że to koniec. Nic nigdy dla ciebie nie znaczyła. Wtedy będziesz wolny. Jednakże przysięga przestanie działać wtedy , kiedy staniesz ze mną na ślubnym kobiercu. <br />
<br />
( koniec wspomnienia)<br />
<br />
<br />
Chowa głowę w ręce, po jego policzkach zaczynają spływać słone łzy. Wszystko przez niego , przez jego zazdrość, złość. Spogląda jeszcze raz na kartkę , na której w niektórych miejscach widnieją czerwone krople. Macha patykiem. Jego dłoń wraca do zdrowia. Blondyn nie czuję już bólu fizycznego. Zostaje mu tylko pustka, która wierci w nim uczucie bezradności. Kilka łez spada na niebieską kartkę i rozmazuję słowa. Dziecko. Draco nie może pojąć jak bardzo zawalił. Nie dość, że zniszczył życie jej to jeszcze , zostawił ją w najtrudniejszym momencie. Podnosi wzrok. Nie może tego zostawić od tak. Zrywa się nagle i nie zważając na późną godzinę, biegnie do sypialni dyrektorki. Kobieta , gdy słyszy mocne uderzenia , od razu zrywa się z łóżka, zakłada na siebie szlafrok i podchodzi do drzwi.<br />
-Panie Malfoy! Wie pan , która jest godzina?- pyta zdenerwowana.<br />
-Przepraszam najmocniej, ale mam sprawę. To bardzo ważne- usprawiedliwia się.<br />
-No dobrze-wzdycha.- Słucham.<br />
-Chodzi o Hermionę. Czy to prawda , że odeszła ?<br />
-Tak panie Malfoy. Dziś przyszła do mnie i położyła mi na biurku wymówienie. Pozwoliłam jej skorzystać z mojego kominka i teleportowała się.<br />
-Wie pani gdzie?-pyta z nadzieją.<br />
-Niestety, nie- odpowiada.- Jeśli to tyle pozwoli pan, że położę się już spać.<br />
-Dobranoc pani dyrektor- odpowiada do zamkniętych drzwi.<br />
Siada na parapecie i spogląda w niebo. Najwidoczniej , nie zasługuje na prawdziwą miłość. Nie zasługuje na nią i na wszystko co jest dobre. Wyczarowuje jednym skinieniem różdżki papier i pióro , po czym pisze wymówienie. Nie zostanie tutaj ani chwili dłużej, jeśli jej tutaj nie ma. Jego myśli wariują , powtarzając w kółko jedno słowo <i>Dziecko</i>.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
Hermiona pojawia się w Dziurawym Kotle. Pub jest opustoszały ,ale i tak oczy pozostałych klientów , wiercą w niej dziury. Siada przy jednym ze stołów, a koło krzesła kładzie swoją walizkę. Podchodzi do niej barman. Zamawia wodę z cytryną i spogląda za okno. Po szybie spływają kropelki deszczu , które wyglądają podobnie do jej łez. Szybko wyciera rękawem bluzy spływające po jej policzkach krople. Barman niezdarnie kładzie jej zamówienie, a ona cicho dziękuję. Upija kilka łyków i przypomina sobie początek ostatniego roku , kiedy to właśnie w tym miejscu, do tego stolika, przysiadł się on. Wylał na nią picie, a ona była tak zła, że nawet nie chciała na niego spojrzeć. Pamiętała jednak dobrze, że jego wzrok lustrował ją z wielką ciekawością. Mimowolnie uśmiecha się pod nosem, jednak zaraz poważnieje. Wyczarowuje papier i pióro i szybko piszę list do jedynej osoby , u której Draco na pewno nie będzie jej szukał. Pisze do Rona.<br />
<br />
<br />
Hermiona stoi w jednej z opuszczonych uliczek Granady. Wachluje się papierkiem, na którym napisany ma adres Ronalda. Ciągnąc za sobą walizkę, liczy numery domów. Nagle staje przed małym, białym domkiem , który ozdobiony jest przeróżnymi kwiatami. W oknie zauważa rudną czuprynę i postanawia zapukać do drzwi. Wacha się przez chwilę, ale z tego co napisał jej przyjaciel , może zamieszkać z nim i z jego dziewczyną przez tyle ile będzie chciała. Wciąga powietrze i stuka kilka razy metalową kołatką. Drzwi otwiera jej uśmiechnięta blondynka, która od razu przytula przyjaciółkę.<br />
-Wchodź szybko!- krzyczy, zatrzaskuje za nią drzwi.- W Hiszpanii jest strasznie dużo nargli. Cały czas słyszę ich ciche bzyczenie.<br />
Luna wygląda za okno i ogląda istniejące w jej świadomości zwierzęta. Do przedpokoju wpada Ron , w ręce trzyma zieloną szmatkę kuchenną, w którą wyciera szybko ręce.<br />
-Mionka!-rzuca się na nią i mocno ją przytula.-Długo się nie widzieliśmy , odpowiadaj co u ciebie.<br />
-Dużo by mówić- wymiguje się , widząc spojrzenie dziewczyny Ron'a.<br />
Luna uśmiecha się do mężczyzny i łapie go za rękę , ciągnąc do kuchni. Gryfonka czuje się niekomfortowo , lecz podąża za nimi. Po chwili do jej nosa dopływa prześliczny zapach. Rudzielec wyjmuje z pieca kilka zapiekanek i stawia na okrągłym stoliku na tarasie. Gestem przywołuje ją żeby usiadła i zjadła wraz z nimi.<br />
-Gotujesz?-pyta zdziwiona.<br />
-Co to za gotowanie- Ron rumieni się na policzkach.- Zaczęło się od wyjazdu na wakacje wraz z Luną. Jednak ja znalazłem tutaj dobrą pracę, nauczyłem się gotować i postanowiliśmy już tu zostać.<br />
-Nie wiedziałam, że jesteście razem.<br />
-Mało osób wie-odpowiada blondynka.- Kiedy Ron dostanie urlop mamy zamiar wyjechać do Londynu i tam powiedzieć wszystkich o nas oraz o ślubie.<br />
Hermiona momentalnie krztusi się sokiem dyniowym.<br />
-Ślubie?- dziwi się.<br />
Luna łapię za rękę Ron'a , który całuję ją delikatnie w policzek. Obydwoje uśmiechają się do siebie z miłością. Hermiona patrzy na to oczarowana i w głębi serca cieszy się, że udało im się znaleźć odpowiednią połówkę dla siebie.<br />
-Na mnie już czas- przerywa ciszę blondynka.- Czuję, że macie coś sobie do powiedzenia. Wejdźcie do środka za godzinę, bo potem...<br />
-Tak wiem, skarbie...nargle o tej porze robią się bardziej nerwowe- odpowiada i całuję ją w usta.<br />
Blondynka rumieni się na policzkach i znika za drzwiami.<br />
-Pamiętam wszystko- szepcze Miona, aby przerwać niezręczną ciszę.<br />
-Na prawdę? Miona... ja , ja cię na prawdę przepraszam- wzdycha.- Ja nie myślałem wtedy logicznie. Chciałem cię odzyskać za wszelką cenę , nie zwracając uwagi na twoje uczucia. Zachowałem się jak egoista i przepraszam. Mam nadzieję, że układa wam się... Ja już wiem, że postrzegałem go źle. Luna mi wszystko wytłumaczyła. Chce żeby wam się wiodło jak najlepiej. Nie rozumiem, więc dlaczego przyjechałaś do nas?<br />
Hermiona patrzy w oczy przyjaciela i uśmiecha się przyjaźnie. Po jej policzku zaczynają spływać łzy. Przytula się do niego i mówi mu wszystko co się działo. Właśnie tego potrzebowała. Porady, wsparcia. Nie chciała obarczać tym Ginny, która ma wiele innych problemów na głowię. Potem na myśl przyszedł jej rudzielec i wiedziała, że to jest dobry pomysł.<br />
-Dziękuję ci- szepcze i przytula się do niego mocniej.<br />
-Mionka zawsze będę z tobą- odpowiada i całuje ją w czoło.- Idź się położyć. Musisz teraz odpoczywać, a ja wraz z Luną pomożemy ci przez to przejść. Wszystko będzie dobrze.<br />
-Dziękuję- mówi ponownie i wraz z przyjacielem znikają w domu.<br />
<br />
_______<br />
<br />
Tak wiem. Długo czekaliście na ten rozdział , ale niestety szkoła niezbyt chciała mnie wypuścić z objęć nauki. Jednak wymigałam się i w końcu skończyłam ten rozdział :D Mam dla Was dwie wiadomości. Złą i dobrą. Chodzi o to, że przewidziałam w tej historii jeszcze 2-3 rozdziały + epilog. No cóż, każda historia ma swój koniec. Mogę Wam obiecać , że moja przygoda z pisaniem na pewno nie skończy się wraz z tą historią, ponieważ....(werble) mam już zarys kolejnego bloga, który pojawi się pewnie tydzień lub dwa po pojawieniu się tutaj epilogu :D<br />
No to na tyle Miśki. Mam nadzieję, że się spodobało. <3 Zachęcam do pisania komentarzy, ponieważ to na prawdę motywuję! Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-51919180102551853932014-02-23T08:32:00.000-08:002014-04-11T12:23:06.920-07:00Rozdział 34 "Poznaj naszą tajemnicę"<a href="http://www.youtube.com/watch?v=E6cTLc0rB4w"><muzyka></a><br />
<br />
Poranek dla Hermiony staje się koszmarem. Od razu po przebudzeniu jej brzuch fika koziołka, a nieznana ciecz podchodzi jej do gardła. Brzuch przez całą noc nie przestawał dawać znaków , że jest i go coś boli. Nauczycielka próbowała , powstrzymać bóle jednak była i jest bezsilna. Zwija się w kłębek i pociąga nosem. Łzy zaschły już na jej policzkach. Obiecała sobie, że nie będzie więcej płakać. Kiedy wyjdzie stąd od razu porozmawia z Draconem i wytłumaczy mu całe zajście.Nagły ból w brzuchu przerywa jej rozmyślenia, woła pielęgniarkę, która po chwili przybiega do jej łóżka z wyraźnymi wypiekami na twarzy.<br />
-Co się stało?-pyta cichym głosem.<br />
Nauczycielka opisuje jej swoje dolegliwości , a starsza kobieta kiwa głową. Odchodzi i zaraz wraca , trzymając w ręce fiolkę z zieloną substancją w środku niej. Podaje ją pacjentce , która spogląda na to podejrzanie, lecz odkorkowuję eliksir. Krztusi się przez chwilę , kiedy czuje zapach cieczy. Pod wpływam srogiego wzroku pielęgniarki, wypija jak najszybciej lekarstwo. Opada na poduszkę , a po kilku minutach ból powoli ustępuję, lecz nadal szumi jej w głowię. Myśli nad podanym jej lekarstwem. Jej mózg najwidoczniej zrobił sobie przerwę , ponieważ w głowie nie może znaleźć odpowiedzi na to co znajdowało się w środku, ani co takiego dzieje się jej. Hermiona nienawidzi niewiedzy. W końcu zawsze to ona znajdowała najlepsze wyście, z każdego problemu. A teraz nawet nie wie co dzieje się z jej własnym organizmem. Niska staruszka patrzy się na nią podejrzanie , a po chwili wyciąga różdżkę.<br />
-Mogę coś sprawdzić?-pyta.<br />
Miona kiwa głową , po czym pielęgniarka chwyta jej prawą rękę i wyciąga ją delikatnie do siebie. Przejeżdża magicznym patykiem po jej skórze , zostawiając na niej czerwone ślady. Chowa do jednej z kieszeni fartucha różdżkę i przygląda się pozostałości magii. Ślady migoczą delikatnie, lecz Hermiona nadal nie wie co one oznaczają.<br />
-Wszystko ze mą dobrze?-pyta zaniepokojona.<br />
-Z panią tak... lecz tutaj nie chodzi o pańskie zdrowie tylko o zdrowie kogoś innego- zaczyna.<br />
-Jeśli ze mną wszystko dobrze , to kiedy będę mogła wyjść. Rozumie mnie pani mam tyle zaległości z uczniami- stwierdza , nie zważając na dalsze słowa pielęgniarki.<br />
-Nie słyszała mnie pani?-warczy.- Chore jest pani dziecko i muszę wykonać kilka badań i dać mu witaminy, aby mogło spokojnie się rozwijać.<br />
-Dziecko!?-dziwi się Miona.<br />
Pielęgniarka uśmiecha się delikatnie. <br />
-Gratuluję-odpowiada.- Jest pani w ciąży.<br />
<br />
* * * <br />
<br />
Draco stąpa po zimnej, kamiennej podłodze Hogwartu. Jego myśli krążą wokół wczorajszego wieczoru. Nie może uwierzyć , że był taki głupi. Uwierzył jej i teraz musi to zrobić , inaczej jego miłość zginie. Życie za życie. Warknął pod nosem. Gdyby się wtedy nie upił , gdyby poszedł do Hermiony! Nic by się wtedy nie stało. No właśnie gdyby... ale się stało. Teraz , kiedy nawarzył piwa , musiał je wypić. Co oczywiście łączyło się z niemiłymi konsekwencjami. Dla niego i dla Miony. Spojrzał na bliznę na dłoni. Przysięga krwi nie łączyła czarodziei tak mocno jak wieczysta przysięga , jednak były do siebie podobne. Podchodzi do wielkich drzwi , które prowadzą do Skrzydła. Do niej. Wzdycha , bijąc się z myślami. Pod wpływem impulsu popycha drzwi. Wchodzi do środka i zauważa ją. Od razu jej wzrok wędruje ku niemu, a w jej oczach błysły iskierki radości. Jej twarz wydaje się byś bledsza niż zawsze, zauważa. Siada na krześle obok jej łóżka. Pielęgniarka odchodzi , zostawiając ich samych. Nastaje chwila ciszy , słychać tylko ich szybkie oddechy. Hermiona kładzie rękę na jego dłoni. Blondyn wzdryga się pod wpływem jej dotyku, lecz nie zabiera ręki. Jeśli ma widzieć ją ostatni raz ,kiedy są w dobrych kontaktach , niech będzie to taka chwila. Podnosi wzrok i zagłębia się w jej czekoladowe oczy.<br />
-Muszę ci coś powiedzieć- zaczynają obydwoje.<br />
Kąciki ust Hermiony podnoszą się minimalnie. Dracze nie może opuścić wzroku z jej twarzy. Ma ochotę wycałować , każdą jej część i to jak najdłużej się da. Nagle rezygnuje , gdy widzi przed oczami czarnowłosą.<br />
-Pozwól, że zacznę-przerywa kolejną ciszę między nimi..- Dużo się ostatnio wydarzyło i ja już tak dłużej nie mogę. Muszę się do czegoś przyznać.<br />
Ponownie nastaje cisza. Draco wciąga powietrze i na wydechu wypowiada ciężkie dla niego słowa.<br />
-Nigdy cię nie kochałem. Nie wiem czemu doszło do tego co było między nami. To był błąd. Teraz rozumiem i postanowiłem nie ciągnąć tego dłużej. To koniec.<br />
Opuścił oczy na ręce , które ścisnął w pięści. Usłyszał szloch , a po chwili kilka kropel jej łez spadło na pościel. Hermiona spogląda na niego z gniewem. Poznała prawdę co do przeszłości, myślała, że to co zapomniała na prawdę było prawdą. Każda chwila z nim spędzona... chciała żeby na prawdę ją kochał. Bo jej serce nadal bije tylko dla niego. Była zła , kiedy zrozumiała , że on nie powiedział jej o tym kto jest jej prawdziwy ojcem, kim naprawdę jest. A potem... dowiedziała się o dziecku. Cała złość wyparowała , a zastąpiła ją miłość. Miłość do Małej Fasolki , która rośnie w jej brzuchu i miłość do jej ojca. Która jak teraz się dowiaduję , była dla niego tylko złudzeniem. Ociera łzy i odchrząkuje.<br />
-Wyjdź- mówi cicho.- Nie chce cię widzieć!<br />
Draco spogląda w jej oczy.<br />
-Wyjdź!-krzyczy i odwraca wzrok.<br />
Blondyn wstaje szybko , a krzesło upada z hukiem na podłogę. Pielęgniarka od razu wybiega ze swojego gabinetu i kieruje się w stronę pary.<br />
-Proszę opuścić pomieszczanie- warczy.- Chorzy potrzebują spokoju.<br />
-Robię to przecież!- wrzeszczy na nią i z hukiem zamyka za sobą drzwi.<br />
Pielęgniarka podbiega do Miony. Podnosi krzesło i siada na nim. Łapie za rękę i delikatnie ją gładzi.<br />
-Nie przejmuj się- uśmiecha się do niej.- Oni zawsze wracają.<br />
-Mam nadzieję-odpowiada uśmiechem , chociaż w myślach nie wierzy w to , ani odrobinę.<br />
Draco to nie "wszyscy". On jest cholernym wyjątkiem , którego nigdy nikt nie zrozumie. Jest...był jej Draco i wtedy widziała te drobne gesty , które na przykład zdradzały go, że kłamał. Najczęściej zaciskał wtedy dłonie. Dziś sama nie wie czy cokolwiek mogła w nim dostrzec. Dziś poczuła jakby to wszystko co było się skończyło ,a ona została sama z dzieckiem , nie mając żadnego planu na dalsze życie.<br />
-Kiedy będę mogła opuścić skrzydło?-zapytała , przerywając ciszę.<br />
-Dziś wieczorem. Po odpowiednich badaniach i podanych lekarstwach, myślę, że dzidziuś będzie cały i zdrowy- uśmiecha się do pacjentki.<br />
-Dziękuję- odpowiada i również posyła kobiecie uśmiech.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
Po badaniach , czyli mniej więcej w porze obiadu ,Hermiona poczuła się zmęczona. Jej powieki powoli zaczęły ciążyć, aby za sekund kilka opaść. Jej organizm rozluźnia się , a myśli przestają ją dołować. Odpływa w sen. Mruga powiekami i dziwi się. Dotyka zielonej trawy , a do ręki bierze kilka stokrotek , które zrywa z łąki. Kręci się w kółko i podziwia miejsce , w którym się znalazła. Dotyka brzucha i gładzi go delikatnie. Mogłaby zostać tutaj i nie wracać. Zostawić wszystkie problemy i żyć jakby nie było jutra.<br />
-Dziecko też uważasz za problem?- słyszy.<br />
Obraca się za siebie i widzi starszą kobietę o czarnych jak węgiel włosach. Idzie w jej kierunku , roznosząc naokoło przepiękny zapach skoszonej trawy. Uśmiecha się do nauczycielki i siada koło niej na trawie. Klepie miejsce koło siebie.<br />
-Nie- odpowiada, kiedy siada koło nieznajomej.- Kim jesteś? I gdzie ja jestem?<br />
-Nazywam się Laura...Laura Riddle- odpowiada i uśmiecha się, kiedy widzi wyraz zaskoczenia na twarzy Hermiony.- Czyli wiesz kim jestem.<br />
-Jesteś moją matką- stwierdza bardziej ,niż pyta.<br />
-Tak-potwierdza.<br />
-Ale...przecież ty nie żyjesz- podejrzewa.<br />
-I tu przechodzimy do twojego drugiego pytania- uśmiecha się.- Nie jesteśmy w normalnym świecie. Jesteśmy w świecie zmarłych.<br />
-Jak ja się tu dostałam?- pyta.<br />
-To chyba przeze mnie- mówi.- Czasami mówię , że chce cię zobaczyć i wtedy... bum. Zjawiasz się ty.<br />
-Byłam tutaj już?- dziwi się.<br />
-Zawsze gdy widziałaś mnie w swoich snach , przenosiłaś się tu...do świata umarłych. A dokładniej do miejsca pomiędzy wymiarami. Zostają tutaj duszę , które mają na ziemi jeszcze coś do załatwienia. Taka jakby niedokończona sprawa. Dlatego mogę z tobą rozmawiać.<br />
-Co jest twoją niedokończoną sprawą?- pyta.<br />
-Ty. Przed śmiercią obiecałam, że będę cię chronić i tak już zostało- ponownie uśmiecha się do córki.<br />
-Nie zawsze jak tu byłam widziałam się z tobą... był jeszcze ten mężczyzna, Perdo. Nie możesz tak jak on wrócić na ziemię?<br />
-Tutaj nigdy nie było kogoś o imieniu Pedro. Chłopak , o którym mówisz nazywa się Jack. Zginął po ataku na naszą rezydencję , wraz ze mną. Tata pewnie opowiadał ci o tym.<br />
Kiwa głową.<br />
-Dlaczego tutaj przebywał?-pyta.<br />
-Gdy byliście mali. Wraz z jego rodzicami połączyliśmy was węzłem, który sprawiał, że jednymi osobami na świecie , które kochaliście byliście wy sami. Chciałam cię dzięki temu ochronić przed małżeństwem , w którym nie ma miłości. Po jego śmierci węzeł zniknął... a przynajmniej tak mi się wydawało. Jednak on nadal istnieje. On był tutaj przez więź z tobą, a ty wracałaś tu przez więź z nim. Kiedy zaklęcie zostało przerwane pojawiły się te sny, tak?<br />
Ponownie kiwa głową.<br />
-Mniej więcej rozumiem- stwierdza po chwili.- Ale kim jest ten Pedro?<br />
-Przypomnij sobie moment , gdy prawie zginęłaś- podpowiada.- Dzięki więzi między wami Jack jakoś zdołał powrócić na ziemię, lecz co było potem?<br />
-Dumbledore- odpowiada, a matka kiwa głową.<br />
Przypomina sobie duszę dyrektora, która wszczepia się w ciało chłopaka. Jej umysł wiruje. Nie chce wierzyć , że to prawda. Jednak wszystko wskazuję , że tak.<br />
-Co mam teraz zrobić?-pyta z nadzieją , że matka jej pomoże. <br />
-Ja nie mogę , powiedzieć ci więcej. Ingerowanie w życie ludzi i tak dużo mnie kosztuje- mówi.- Jesteś mądra moja córko. Na pewno sobie poradzisz.<br />
-A co będzie z tobą?<br />
-Nadal będę cię chronić... z odpowiedniej odległości- chichocze pod nosem.<br />
-Nie chce żebyś tu została na zawsze- odpowiada.-Chce żebyś była wolna i mogła odejść tam gdzie tylko będziesz chciała. Abyś pamiętała o mnie, lecz nie musiała wracać tutaj. Spotkaj się z tatą , powiedz mu, że go kocham. Ja obiecuję ci, że dam sobie radę.<br />
Kobieta uśmiecha się do córki. Jej ciało nagle migoczę.<br />
-Dziękuję- szepcze jej do ucha i przytula ją z całej siły.- Kocham cię.<br />
Postać , która przed chwilą siedziała obok Miony, znika. Kilka łez spada po jej policzkach.<br />
-Też cię kocham- szepcze do pustki.<br />
Po chwili obraz się rozmazuję, a ona otwiera oczy. Ponownie znajduję się w skrzydle szpitalnym. Za oknem wisi już wielki księżyc, a na stoliczku koło łóżka kilka eliksirów i karteczka, w której dostaje pozwolenie na opuszczenie skrzydła oraz wyraźny rozkaz spożywania eliksirów. Hermiona uśmiecha się pod nosem.<br />
-Czas zacząć nowe życie- mówi, a po jej twarzy przebiega grymas smutku, który po chwili maskuje sztucznym uśmiechem.<br />
<br />
______<br />
<br />
Oj ile problemów było z tym rozdziałem... to ja nie wytrzymam! Nie mam pojęcia w jaki sposób ja go usunęłam , ale zniknął. MAGIA! Tak, więc napisałam go od nowa. Gdyby nie ten 'mały' problem rozdział pewnie byłby wczoraj. No cóż... zdarza się.<br />
Coraz bardziej zbliżamy się do końca ;COnnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-83526691890142682632014-02-17T08:58:00.000-08:002014-02-17T08:58:01.959-08:00Miniaturka; Partner od zaraz.<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b>Opowiadanie napisałam na konkurs , który organizowała jedna ze stron o tematyce HP. Zapraszam do czytania :D </b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<div class="MsoNormal">
Dzień dla Hermiony zaczynał się tak jak każdy inny.
Promienie słońca przedarły się już przez śnieżnobiałą zasłonę w jej pokoju , a
magiczny budzik<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>zaczynał właśnie grać
wesołą muzykę. Szybko otwarła powieki , ukazują piękne czekoladowe oczy.
Wyplątała się z kołdry i skocznym krokiem ruszyła do łazienki. Po wykonaniu porannych
czynności , ubrała na siebie spodnie i cienki sweter. Usiadła przy swojej
toaletce i spojrzała w odbicie. Jej oczom ukazała się młoda kobieta z wielkim
uśmiechem oraz z buszem loków na głowię. Westchnęła i popsikała je odżywką od
jej przyjaciółki – Ginny Weasley. Ruda stwierdziła, że coś w końcu muszą zrobić
z włosami Gryfonki i w taki oto sposób , testuje dziś jej nowy sprej , który
podobno potrafi poskromić jej nie naturalną fryzurę. W czasie , który miała
odczekać , aby preparat miał zadziałać , wyciągnęła ze szuflady czerwone kartki
, ozdobione serduszkami. Końcówkę pióra zamoczyła w magicznym atramencie i już
po chwili trzy walentynkowe kartki były gotowe. Uśmiechnęła się do swojego
dzieła i od razu zapakowała je w koperty o takim samym kolorze. Odłożyła je na
toaletkę i sprawdziła efekty po zastosowanym preparacie. Jej lekko falowane
włosy delikatnie opadały na jej ramiona. Dotknęła je i przejechała po ich
powierzchni. Były tak delikatne i tak… proste. Chwyciła za torbę , a do ręki
wzięła walentynki i zeszła do wielkiej sali. Pomieszczenie o tej porze było
pełne uczniów , a nad nimi latały małe kupidyny z białymi workami , które po
brzegi były wypełnione kartkami z życzeniami. Hermiona pomachała do jednego z
nich i podała mu zrobione przez nią walentynki. Kupidyn na pożegnanie
uśmiechnął się do niej i wysłał w jej stronę całus , który<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>po chwili przemienił się w wielkie czerwone
serce. Jej policzki zmieniły kolor , a uśmiech powiększył się jeszcze bardziej.
Zauważyła swoich przyjaciół przy stole Gryffindoru i usiadła przy nich. Rozmowa
kleiła im się jak zawsze. Chłopcy po pewnym czasie zaczęli rozmawiać o
następnym meczu przeciwko Sltyherin’owi, a dziewczyny mogły wtedy zająć się
własnymi sprawami. </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie chciałaś uwierzyć, że działa- powiedziała z wyrzutem
rudowłosa.- Pierwszy raz w życiu Hermiona Granger się pomyliła. </div>
<div class="MsoNormal">
Stwierdziła dobitnie i upiła kilka łyków soku
pomarańczowego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobra, dobra- odpowiedziała starsza i podniosła do góry
ręce w geście poddania.- Zdarza się nawet mnie. A teraz powiedz mi co
zamierzasz robić dziś z Harrym?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiem. Powiedział, że to niespodzianka- warknęła.- Wiesz
jak nie lubię niespodzianek. Wolę jak sytuacja jest jasna i klarowna.</div>
<div class="MsoNormal">
-Spokojnie rudzielcu- uśmiechnęła się Miona.- Na pewno to
będzie pozytywna niespodzianka. </div>
<div class="MsoNormal">
-Mam nadzieję- westchnęła.- A teraz ty! Jakie masz plany na
dzisiejszy wieczór? </div>
<div class="MsoNormal">
-Pewnie pójdę do biblioteki i przygotuje się na kolejną
lekcję z Eliksirów-odpowiedziała szczerze. </div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba żartujesz!- oburzyła się ruda Gryfonka.- Jaką kolejną
lekcje!? Chyba w następnym roku. Mionka umiesz wszystko. Nie uważasz, że
chociaż ten dzień powinnaś spędzić z dala od książkę. Chociaż raz się zabawić.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja… nie. To nie dla mnie Ginny- westchnęła. </div>
<div class="MsoNormal">
-Jasne, że dla ciebie- warknęła.-Dziś wieczorem idziesz na
randkę w ciemno… i nie ma żadnego „ale”.</div>
<div class="MsoNormal">
Dokończyła , kiedy Hermiona otwarła usta , aby zaprzeczyć.
Szatynka spojrzała na dziewczynę wzrokiem bazyliszka , lecz ta nic sobie z tego
nie zrobiła. </div>
<div class="MsoNormal">
-No dobra!- krzyknęła i oparła głowę na dłoni. </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie pożałujesz- szepnęła jej od ucha.</div>
<div class="MsoNormal">
-Niby z kim mam pójść na tą rankę w ciemno?- zapytała nadal
obrażona. </div>
<div class="MsoNormal">
-To randka w ciemno Miona… nie powiem ci-uśmiechnęła się do
przyjaciółki , po czym jak gdyby nigdy nic włączyła się w rozmowę Harry’ego i
Ron’a. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
* * * </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wieczór jak na złość przyszedł bardzo szybko. Hermiona
siedziała na łóżku w pokoju Ginny , która co po chwilę wchodziła do łazienki ,
aby przynieść potrzebne kosmetyki. Dla szatynki było to już przesadą, lecz nic
nie mówiła. Wiedziała, że przyjaciółka jest w wierze , z którego lepiej jej nie
wyprowadzać. Delikatnie poprawiła się na łóżku , kiedy ruda podeszła do niej. </div>
<div class="MsoNormal">
-Zamknij oczy- rozkazała i zaczęła swoją pracę. </div>
<div class="MsoNormal">
Między uczennicami nastała cisza. Ginny starała się zrobić
co w swojej mocy, aby jej przyjaciółka wyglądała zjawiskowo , a Hermiona cały
czas głowiła się nad tym kto będzie jej tajemniczym wybrakiem. </div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny- nie wytrzymała.-Powiedz mi chociaż coś o nim.</div>
<div class="MsoNormal">
-A obiecasz mnie, że potem się nie odezwiesz i pozwolisz
dokończyć to co zaczęłam?- zapytała, a kiedy szatynka pokiwała głową<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>, kontynuowała.- Zdradzę ci tylko tyle , że
tak samo jak ty nie ma nikogo i dzisiejszą noc chętnie spędzi w towarzyskie
kogoś normalnego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Kogoś normalnego?- zapytała podejrzliwie.-Otacza się jakimś
wariatkami czy sam jest wariatem. </div>
<div class="MsoNormal">
Ginny uśmiechnęła się tajemniczo. </div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, że cię zabije jeśli ta niby randka źle się skończy-
powiedziała śmiertelnie poważnie. </div>
<div class="MsoNormal">
Ginny zachichotała pod nosem i ponownie kazała zamknąć oczy
starszej przyjaciółce. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Minęła godzina , kiedy Ginny podprowadziła Hermione do
zakrytego lustra. </div>
<div class="MsoNormal">
-To naprawdę konieczne?- zapytała przyjaciółkę. </div>
<div class="MsoNormal">
Ginny westchnęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak zawsze jest w tych serialach , które pokazywałaś mi we
wakacje. Pamiętasz? Przemiana z cichej myszki w super laskę-cieszyła<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>się ruda.</div>
<div class="MsoNormal">
-Pamiętam. Tyle, że ta dziewczyna chciała zmiany , a ja
lubię być szarą myszką- odpowiedziała. </div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem, wiem- westchnęła ruda.- To wytłumacz to sobie jak w
tej bajce co dziewczyna gadała z myszami i wiesz… ten książę, szklany
pantofelek. </div>
<div class="MsoNormal">
-Chodzi ci o Kopciuszka?- zapytała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dokładnie!- klasnęła w dłonie i podeszła do lustra.-
Gotowa? Policzę do trzech i zdejmę.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona pokiwała głową , a emocje , które buzowały w jej
przyjaciółce chyba zaczęły również doskwierać jej. Czuła w gardle wielką gulę ,
a ręce zaczęły się pocić. Szatynka usłyszała<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>numer „trzy” , a białe prześcieradło spadło na podłogę. Spojrzała na
swoje odbicie , a jej oczy powiększyły się do wielkości galeonów. W jej
rozpuszczonych włosach była odrobina brokatu , która sprawiała wrażenie jakby
po jej włosach skakały płomienie ognia. Delikatny makijaż oczu i delikatnie czerwone
usta wyglądały przepięknie i wpasowały się w gusta Hermiony. Okręciła się w
kółko , a sukienka, którą miała na sobie również zapłonęła blaskiem przez
czerwony brokat. </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie jest za krótka?- zapytała Ginny. </div>
<div class="MsoNormal">
-Jest do kolan nie mam dłuższej , a ty nie masz żadnych
sukienek- powiedziała.- Nie marudź.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie marudzę- warknęła.- Tylko się pytam.</div>
<div class="MsoNormal">
Ginny uśmiechnęła się , kiedy przyjaciółka ponownie
obróciła<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>się wokół swojej osi. Spojrzała
na zegar i od razu oprzytomniała. </div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteśmy spóźnione- krzyknęła na całe gardło i złapała z
rękę Gryfonkę , która nadal była we wspaniały humorze. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 18.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
* * * </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 18.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dwóch uczniów z domu Salazara Slytherina stała przy drzwiach
do wielkiej sali , czekając na obiecaną randkę. Chłopak o blond włosach coraz
bardziej denerwował się brakiem jego towarzyszki oraz tym kim ona będzie. Jego
przyjaciel Zabini co po chwilę zerkał na zegarek i nerwowo stukał w jego szybkę
, jakby oczekiwał , że się zepsuł i pokazuję złą godzinę. </div>
<div class="MsoNormal">
-Wystawiła mnie stary- warkną w końcu Draco.- Idę do
dormitorium , napiję się Ognistej i nie będę z siebie robił większego debila. </div>
<div class="MsoNormal">
-Poczekaj jeszcze chwilę- zatrzymał go przyjaciel. </div>
<div class="MsoNormal">
Diabeł popatrzył błagalnie w oczy przyjaciele ,poskutkowało
to tym co oczekiwał. Nagle usłyszeli stukot obcasów oraz cichy krzyk ze strony
ruchomych schodów. Draco uśmiechnął się pod nosem , zadowolony z tego ,że
jednak posłuchał współlokatora. </div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszamy za spóźnienie- zaczęła rozmowę ruda.- Ten czas
tak szybko mija. </div>
<div class="MsoNormal">
-Ważne , że jesteście- odpowiedział Zabini.- To my już sobie
pójdziemy. Pamiętajcie , że macie zarezerwowany stolik w Herbaciarni. </div>
<div class="MsoNormal">
Brunet uśmiechnął się na pożegnanie i wraz z Ginny ruszyli w
umówionym kierunku ze swoimi partnerami. </div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć- zagadał Draco i dokładnie przyjrzał się
dziewczynie.- Jak się nazywasz? </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona zarumieniła się na policzkach. Nie poznał jej , tak
więc mogła rozegrać to tak , aby dla obydwóch był to przyjemny wieczór. Uśmiechnęła
się do niego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chcę żeby zostało to na razie moją tajemnicą-
odpowiedziała, na co chłopak zrobił zdziwioną minę. </div>
<div class="MsoNormal">
-No cóż… dobrze- odpowiedział po chwili ciszy.- Masz może na
coś ochotę przed tym jak pójdziemy do Hogsmeade? </div>
<div class="MsoNormal">
-Może przejdziemy się po błoniach?- zapytała.- Jest ładna
pogoda.. </div>
<div class="MsoNormal">
-Pewnie!- rozpromienił się blondyn. </div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak wystawił swoje ramię w jej kierunku , a ona chwyciła
go najdelikatniej jak mogła. Pierwszy raz mogła go dotknąć bez żadnych obelg w
jej stronę. Spodobało jej się to. Czuła przez materiał drogiej marynarki jego
mięśnie, które napięły się pod wpływem jej dotyku . Wyszli przed frontowe drzwi
i zaczęli spacerować. Obydwoje spojrzeli na gwieździste niebo , które tej nocy
nie posiadało ani jednej chmurki. Na środku znajdował się okrągły księżyc,
który obydwoje uwielbiali oglądać ze swoich pokoi. </div>
<div class="MsoNormal">
-Mogłabym tak patrzeć wieczność- stwierdziła szatynka ,
przerywając ciszę. </div>
<div class="MsoNormal">
-Ja również-powiedział blondyn.- I widzisz już mamy ze sobą
coś wspólnego. </div>
<div class="MsoNormal">
Obydwoje uśmiechnęli się do siebie. Draco położył swoje
dłonie w jej tali , a ona zadrżała. Sama nie wiedziała skąd u niej taka reakcja
ja dotyk czy nawet obecność tego przystojnego Ślizgona, lecz po prostu nie
umiała się powstrzymać od takiego zachowania.</div>
<div class="MsoNormal">
-Zimno ci?- zapytał grzecznie. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona pokiwała głową i odwróciła głowę w stronę jeziora,
aby chłopak nie mógł zauważyć rumieńca na jej twarzy. Poczuła jak po chwili coś
ciepłego ląduję na jej ramionach. Czarna marynarka , którą na nią zarzucił ,
pachniała nim. Był to najwspanialszy zapach jaki do tej pory czuła. Draco
obserwował dziewczynę<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>z nie małym
zaciekawieniem. Tej nocy postanowił porzucić barierę złego i wrednego Ślizgona
właśnie dla tej jednej osóbki, która stała przed nim w jego marynarce. Była
pierwszą dziewczyną , przy której interesował się tym jak ona się bawi , jak
ona się czuje. Teraz liczyła się ona , a nie on. Tej nocy obydwoje łamali
wszystkie swoje dotychczasowe zasady. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 18.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
* * * </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 18.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Herbaciarni u pani Puddifoot była cała zapełniona , lecz oni
nie musieli się martwić o to, że nie będą mieli miejsca w ten dzień. Para
weszła do pomieszczenia. Hermiona oddała Malfoy’owi marynarkę , którą
przewiesił sobie przez ramię. Podeszli do kobiety w czarnej sukience , przy
której latały malutkie serduszka. </div>
<div class="MsoNormal">
-Mamy zarezerwowany stolik- powiedział Draco i podał jej
papierek. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Kobieta przeczytała
numer stolika , uśmiechnęła się do uczniów i zaprowadziła ich na miejsce ,
które wybrali im przyjaciele. Usiedli naprzeciwko siebie i zabrali do ręki
różowe menu. Do ich stołu podeszła kelnerka , zebrała od nich zamówienia na
dwie herbaty i odeszła. </div>
<div class="MsoNormal">
Nagle zza roku wystrzeliło konfetti, które obydwóch prawie
doprowadziło do zawału.</div>
<div class="MsoNormal">
-W tym roku to chyba naprawdę przesadzili- stwierdził
Dracze.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie byłam tutaj nigdy ale dla mnie również za bardzo
przesłodzone to wszystko- powiedziała i uśmiechnęła się do Ślizgona , który
obdarował ją również prześlicznym uśmiechem. Nagle przed nimi pojawiły się
małe, porcelanowe filiżanki , które podobnie jak wszystko tutaj były w kształcie
serduszek. </div>
<div class="MsoNormal">
-Mam pomysł- stwierdziła po chwili.-Wypijmy to i zmywajmy
się z tą zanim oszaleję.</div>
<div class="MsoNormal">
-Popieram cię w pełni. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wyszli na chłodne powietrze, a Draco przytulił ją do siebie.
Dziewczyna ponownie poczuła to dziwne uczucie , kiedy ich ciała się stykały.
Malfoy natomiast był nią zafascynowany. </div>
<div class="MsoNormal">
-Jak normalnie spędzasz Walentynki?- zapytała. </div>
<div class="MsoNormal">
-Słucham?- zdziwił się.</div>
<div class="MsoNormal">
-No bo raczej nie co roku umawiasz się na randki w ciemno
ustawione przez swojego przyjaciela- opowiedziała z uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie- również posłała w jej stronę uśmiech.- Zazwyczaj pytam
się pierwszej lepszej dziewczyny czy gdzieś nie pójdzie, a potem lądujemy w
takim miejscu jak ta herbaciarnia. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona zachichotała pod nosem , widząc grymas na twarzy
blondyna.</div>
<div class="MsoNormal">
-A ty jak spędzałaś walentynki?- zapytał.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja… nie spędzałam ich nigdy- speszyła się.- Nie miałam z
kim ich spotykać dlatego właściwie był to dla mnie dzień taki sam jak
pozostałe.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego?</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego co? Dlaczego nie miałam ich z kim spędzać-
dokończyła, a gdy chłopak potwierdził, spuściła głowę. – Nie jestem ładna, ani
jakoś za bardzo towarzyska. Wolę iść do biblioteki , usiąść w kącie i poczytać.
</div>
<div class="MsoNormal">
Blondyn zatrzymał się nagle i obrócił ją tak żeby spojrzała
mu prosto w oczy. Złapał ją za ręce i delikatnie gładził palcami jej knykcie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mów , że jesteś brzydka bo jesteś piękna. Nie mów , że
nie jesteś towarzyska bo poszłaś ze mną na tą randkę , nie wiedząc kim jestem. </div>
<div class="MsoNormal">
-To coś znaczy?- zapytała. </div>
<div class="MsoNormal">
-Oczywiście- wyznał.- Cicha myszka by się na to nie
zgodziła. </div>
<div class="MsoNormal">
-Możliwe- odpowiedziała i spuściła z niego wzrok. </div>
<div class="MsoNormal">
Jego chłodne palce złapały za jej podbródek. Po jej ciele
przeszedł dreszcz , który również pojawił się u chłopaka. Blondyn przez chwilę
stał zdziwiony tym , że ta dziewczyna tak na niego działa. </div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś śliczna- powiedział i drugą ręką założył za ucho
pasmo brązowych włosów , które spadło na jej twarz , zasłaniając to co chciał
właśnie podziwiać. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce. W oczach blondyna
zawirowały ogniki i gdyby nie zimny wiatr , który porwał chustkę Hermiony
pewnie wydarzenia potoczyły by się zupełnie inaczej. Draco oderwał się od niej
i pobiegł za zgubą. Miona ruszyła w jego ślady. Ciemność opanowała wioskę ,
kiedy większa z chmur -które z nikąd pojawiły się na niebie- przysłoniła
księżyc. Gryfonka szła na ślepo gdy nagle wpadła na kogoś. Obydwoje wyładowali
na ziemi.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mam zgubę- powiedział Draco i założył niebieski szal na jej
szyję. </div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam- speszyła się już po raz kolejny.- Nie
chciałam.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie przepraszaj , przecież nic się nie stało- stwierdził i
pomógł jej wstać. –To jakie plany na teraz? </div>
<div class="MsoNormal">
-Poszłabym się coś napić- opowiedziała.- Tyle się dziś
wydarzyło.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dla mnie same dobre rzeczy- powiedział zgodnie z prawdą.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja też nie narzekam- powiedziała i uśmiechnęła się uroczo. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Ja stawiam- stwierdził gdy weszli do pubu i usiedli na
krzesłach przy barze. </div>
<div class="MsoNormal">
Gryfonka pokręciła głową. </div>
<div class="MsoNormal">
-Dziś ja stawiam. Dwie Ogniste- poprosiła barmankę i od razu
zapłaciła za trunek. </div>
<div class="MsoNormal">
-Ej!- warkną.- Uraziłaś moją męską dumę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Twoja duma trochę pocierpi i przestanie- zaśmiała się
cicho.- Twoje zdrowie! </div>
<div class="MsoNormal">
-Twoje zdrowie!- zawtórował. </div>
<div class="MsoNormal">
Z każdą kolejną szklanką rozmawiało im się coraz lepiej.
Obydwoje otwarli się przed sobą , co wyszło im na dobre. Hermiona zrozumiała
poniekąd tok myślenia jej odwiecznego wroga, a Draco… czuł się dobrze w jej
towarzyskie. Pierwszy raz spotkał dziewczynę , która nie mówi tylko o sobie ,
która potrafi mu się przeciwstawić, która myśli pozytywnie i we wszystkich
widzi coś dobrego. Wtedy dopadło go dziwne uczucie, że spotkanie z nią na pewno
nie było przypadkiem. Ktoś z góry musiał ich w końcu ze sobą poznać, aby mogli
inaczej spojrzeć na świat i – co najważniejsze- inaczej spojrzeć na siebie.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze się bawiłam- powiedziała , kiedy stali już przy
drzwiach do wielkiej sali. </div>
<div class="MsoNormal">
Ich ciała dzieliło zaledwie kilka centymetrów , a ich ręce
były złączone w mocnym uścisku. </div>
<div class="MsoNormal">
-Ja również- potwierdził.- Te walentynki były inne od
wszystkich.</div>
<div class="MsoNormal">
-W pozytywnym sensie?- zapytała. </div>
<div class="MsoNormal">
Nie odpowiedział. Przybliżył się do niej ich oddechy
złączyły się w jedność. Zamknęli oczy i pozwolili odnaleźć swoje wargi. Draco
delikatnie musnął jej usta , aby sprawdzić reakcje dziewczyny. Kiedy oddała
pocałunek , postanowił zaryzykować. Położył dłoń na jej plecach. Przez
dziewczynę przeszedł dreszcz i sama zbliżyła się do chłopaka. Wplotła swoje
dłonie w jego blond czuprynę. Malfoy nie zwrócił uwagi na to, że jakaś
dziewczyna mu niszczy fryzurę , którą układał przez dobrą godzinę, teraz
liczyły się tylko jej usta, które z każdym pocałunkiem smakowały coraz bardziej
jak czekolada. Chłopak nie mógł się od niej oderwać , z każdą chwilą chciał
więcej i więcej. Była dla niego jak narkotyk , który uzależniło go. Świat
zawirował, a oni gdy zabrakło im już powietrza , odsunęli się od siebie. </div>
<div class="MsoNormal">
-Dobranoc- wyszeptał i pogładził jej policzek. </div>
<div class="MsoNormal">
-Dobranoc- odpowiedziała , po czym dodała.- Draco.</div>
<div class="MsoNormal">
Zniknęła jak najszybciej za filarem.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
* * * </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Obudziła się rano w ubraniu. Wieczorem była tak zmęczona ,
że nawet nie zauważyła kiedy zasnęła. Myślała cały czas o nim. O jego wargach,
oczach. W śnie ponownie znalazła się z nim sam na sam. Pocałunki były tak
wspaniałe. Dotknęła palcem ust , przypominając sobie to wydarzenie. Wstała z
łóżka , a gdy zobaczyła się w lustrze przeraziła się rozmazanym makijażem i
włosami , które sterczały we wszystkie strony. Poszła do łazienki , umyła
twarz. Przebrała się w jeansy i czarną koszulkę z napisem mugolskiego zespołu.
Podeszła do lustra , pomalowała oczy tuszem , a usta tą samą czekoladową
szminką co wczoraj. Uśmiechnęła się do odbicia i wyszła z dormitorium. Szła
wolnym krokiem i tak miała jeszcze dużo czasu do zakończenia śniadania. Nagle
ktoś na nią wpadł upadła na podłogą i spojrzała do góry. </div>
<div class="MsoNormal">
-Uważaj jak chodzisz Granger- uśmiechnął się Malfoy. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona spojrzała w jego oczy , w których nie dostrzegła
żadnego uczucia. Gdy chciała już wstać , ujrzała jego dłoń<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>przed jej nosem. Chwyciła ją delikatnie , a
on pociągnął ją do góry.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie brzydzisz się mnie?- zapytała. </div>
<div class="MsoNormal">
Blondyn nie odpowiedział. Przysunął się do niej bliżej i
pocałował ją zachłannie. </div>
<div class="MsoNormal">
-Tak jak myślałem- odpowiedział.- Dobry wybór szminki
Granger. Czekolada jest dokładnie w moim stylu. </div>
<div class="MsoNormal">
Puścił jej oczko po czym szedł do wielkiej sali. Dziewczyna stała
jeszcze przez chwilę jak wrośnięta w ziemię. Poznał ją. Chciała złapać się za
głowę , lecz z jej zaciśniętej ręki wyleciała mała karteczka. Podniosła ją i
przeczytała po cichu. Uśmiech na jej twarzy od razu powrócił. Teraz naprawdę
poczuła się jak Kopciuszek , który w końcu spotkał swojego wymarzonego księcia.
Rzuciła zgnieciony papier <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>na ziemię i
skierowała się na śniadanie. Pod wpływem przeciągu kartka zawirowała w
powietrzu i znikła w korytarzach Hogwartu. A napis , który na niej widniał powoli
znikał, lecz ten co ma dobru wzrok mógł odczytać; <i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Po zajęciach na błoniach. Tym
razem ja płacę za Ognistą.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>D.M.</i></div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-82690419182853439792014-02-16T09:56:00.000-08:002014-02-16T09:56:40.334-08:00Rozdział 33 " Oderwana część mojego umysłu"Miona mruga delikatnie oczami. Jej głowa ponownie urządza sobie karuzelę, ale pamięta każdy szczegół z tamtej nocy. Światło zza okna razi ją w oczy dlatego obraca się na drugi bok. Znowu wyczuwa perfumy blondyna, lecz gdy otwiera oczy , nie zauważa go. Na jej łóżku leży głowa z czarnymi włosami. Czasami chrapie. Kobieta uśmiecha się na ten widok i dotyka delikatnie jego policzka. Pedro otwiera oczy i nie przytomnie spogląda na nauczycielkę. Łapię ją za ręką, a na twarzy pojawia się uśmiech.<br />
-Obudziłaś się- szepcze.- Już się bałem.<br />
-Nie było czego.. przecież tylko zemdlałam- odpowiada.<br />
-Uderzyłaś głową o podłogę- oznajmia.- Byłaś nieprzytomna przez cały dzień.<br />
-Przepraszam-mówi i spuszcza wzrok z chłopaka.<br />
-Czemu ty mnie przepraszasz? - pyta zdezorientowany.-Miona najważniejsze jest to , że się obudziłaś.<br />
Szatynka uśmiecha się i mocnej ściska jego dłoń.<br />
-A Draco.. czy?<br />
-Czy był tutaj?- dopowiada.<br />
Kiwa głową, a czarnowłosy wzdycha.<br />
-Nie, nie było go tutaj.<br />
Hermiona czuję wielką gule w gardle, a jej oczy zalewają się łzami. Rany po zerwaniu nie zagoiły się jeszcze.<br />
-Pójdę po pielęgniarkę-mówi Pedro i znika w gabinecie.<br />
Miona wciąga powietrze , a twarz chowa w dłoniach. Z jej ust wydobywa się szloch, który przypomina jej o wielkim bólu i stracie. Po chwili wraca Pedro, w ręce trzyma fiolkę z eliksirem. Podaje jej ją i ponownie siada na krześle obok jej łóżka.<br />
-Wypij to- nakazuje.- Pomoże ci dojść do siebie.<br />
Kiwa głową , odkorkowuję i jednym duszkiem wypija całą zawartość. Przez moment kręci jej się w głowię i ma wrażenie jakby miała zwymiotować, lecz szybko to ustaje. Jej oczy przyzwyczajają się do jasności panującej w pomieszczeniu , a mięśnie i brzuch przestają boleć.<br />
-Dziękuje- szepcze do chłopaka i kładzie głowę na śnieżnobiałej poduszce.<br />
-Nie ma za co Hermiono- mówi.-Pójdę już. Odpocznij , a ja jutro po śniadaniu do ciebie przyjdę.<br />
-Dobrze-odpowiada i uśmiecha się delikatnie.<br />
Kiedy drzwi za nim się zatrzaskują , dziewczyna wypuszcza z płuc powietrze. Jej umysł nie pozwala jej odpocząć, przetwarzając każdą sekundę w jej gabinecie. Zamyka oczy , a wtedy widzi twarz blondyna , który patrzy na nią z wyrzutem. Dwa słowa wirują po jej czaszce <i>To koniec.</i> Oczy ponownie zachodzą łzami, które powoli spływają po jej bladych policzkach. Obraca się na bok i wtedy dzieje się coś dziwnego. Jej umysł staje , a później jakby za jednym kliknięciem w guzik pilota jej wspomnienia wracają. Zatrzymują się dopiero przed czarną cząstką w jej głowie , która kryje w sobie tyle wiadomości. Dzieje się wszystko tak szybko, że kobieta nie reaguje , kiedy przenosi się do innego wymiaru. Stoi teraz w pokoju , w którym po podłodze wije się wąż. Mówi do niej w ich języku, a ona rozumie go. Zauważa fotel, który obraca się w jej stronę , a na nim siedzi nie kto inny jak Voldemort. Momentalnie chce wyciągnąć różdżkę zza pasa , lecz zauważa, że nadal jest w piżamie , którą dostaje każdy pacjent w Skrzydle Szpitalnym. Stawia krok do tyłu , a wąż prześlizguję się koło jej stóp. Ludzka wersja Czarnego Pana uśmiecha się do niej.<br />
-Witaj córko- mówi.<br />
Jej usta układają się w wielką literę "o" , lecz nie może nic odpowiedzieć , ponieważ świat wiruje. Znajduję się teraz na polanie. Nastrój tak pięknego dnia udziela się i jej , tak więc po chwili na jej twarzy pojawia się błogi uśmiech. Siada na trawie , a przy niej nagle pojawia się czarnowłosy. Jego uśmiech sprawia , że ptaki zaczynają śpiewać głośniej. Przygląda się mu bliżej. Nagle jej umysł zaczyna odpierać wiele informacji. Nikłe szczegóły jak zarys brody, kształt nosa pasują do jednego mężczyzny , którego zna. Jej myśli zaczęły powtarzać jego imię.<br />
-Pedro-wypowiada na głos.<br />
Świat ponownie wiruje i znika. Pojawia się w małym pomieszczeniu , gdzie na podłodze znajduje się dużo zaschniętej krwi. Zauważa skuloną postać, która kryje się w kącie.<br />
-Tata!- z jej ust wydobywa się niekontrolowany krzyk<br />
Przytula go do siebie. Wie, że umiera. W środku czuje, że nie chce go stracić. Wtedy poznaje prawdę. Wierzy w wspomnienia , które jakiś cudem się odblokowały i powróciły do niej. Wierzy, że ten o to mężczyzna , który leży w jej ramionach jest jej ojcem.Teraz ten człowiek umiera, a ona musi patrzeć na to po raz drugi i przeżywać tą wielką stratę. Jego ciało opada martwe w jej ręce , a ona ponownie teleportuje się do innego miejsca.Leży teraz na brzuchu w usmolony budynku gdzie , w niektórych miejscach żarzy się ognień. Zauważa ruch , a po chwili postać w okularach połówkach patrzy na nią i mierzy ją wrogim spojrzeniem. W ręce trzyma różdżkę , którą wymierza w Draco. Z jej oczu płyną łzy i przypomina sobie sen. Jej umysł nie przestaje transmitować jej obrazu. Blondyn umiera po zabójczym zaklęciu , a w niej zaczyna buzować gniew. Staje koło niego, słyszy urywki rozmowy i nagle z jego ciała wydobywają się cienie. Nie wie skąd bierze różdżkę , lecz wymierza jej czubkiem w dyrektora , który ląduję na podłodze obok Draco. Jego ciało wpada w drgawki , wydaje jej się, że wcześniej tego nie zauważyła. Wtedy była zajęta mrocznymi cieniami, które z powrotem wracały do szkatułki. A teraz? Widzi kawałek jego duszy , który błądzi po pokoju. Wpatruje się w nią swoimi strasznymi oczami. Zwracam uwagę na blondyna , klękam przy nim i uzdrawiam za pomocą daru, który widnieje na jej dłoni. Jego moc odpycha ją i wpada w płomienie. Głowa pulsuje Gryfonce mocno. Próbuje się skoncentrować, przez to , że prawie nie czuję bólu - bo w końcu to wspomnienia- zauważa szczegół , który ominął ją wtedy. Z jej głowy wychodzi podobna dusza co u dyrektora, lecz ta zmienia się w człowieka , który żyje , porusza się, istnieje. Draco wstaje z podłogi nie zwraca uwagę na nic innego tylko na Hermione. Jej umysł powoli zaćmiewa pustka , lecz ostatnimi siłami widzi jak duch dyrektora opętuje ciało czarnowłosego chłopaka. <br />
<br />
* * *<br />
<br />
Pedro wolnym krokiem idzie przez korytarz. Ma wspaniały humor, ponieważ wszystko idzie po jego myśli. Dochodzi do wyznaczonego celu i wchodzi do opustoszałej klasy. Rygluje drzwi i uaktywnia kominek , aby teleportacja za pomocą proszku Fiuu mogła się powieść. Siada na ławce , nie zwracając uwagi na kłęby kurzu , które się na niej znajdują. Po chwili z kominka bucha zielony ogień , a w nim pojawia się postać kobiety.<br />
-Witaj Pansy- mów i uśmiecha się do niej.- Jak podróż?<br />
-Po co chciałeś się spotkać?-pyta, ignorując jego pytanie.<br />
-Plan idzie po naszej myśli. Hermiona już nie jest z Draconem , więc teraz wkraczasz do akcji ty. Ktoś w końcu musi naprawić jego złamane serduszko- ironizuję.- Ja za to Hermionę mam owiniętą w okół jednego palca. Po tym nieszczęsnym wypadku jest teraz w Skrzydle. Myślę, że nawet to działa na naszą korzyść.<br />
Chichoczę pod nosem.<br />
-Już niedługo- uśmiecha się czarnowłosa.- Zemsta się dopełni, a ja wyjdę za Dracze i będziemy żyć długo i szczęśliwie.<br />
-Wierzę , że ci się to uda- odpowiada jej.- A teraz do roboty! Nie mamy wieczności.<br />
Kobieta kiwa głową , a z jej ust nie schodzi uśmiech zwycięstwa. Wchodzi do kominka , rzuca na jego spód trochę proszku. Krzyczy nazwę ulicy i już po chwili znika w płomieniach niegroźnego ognia.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
Draco przechadza się po błoniach. Jego myśli krążą koło szatynki, która leży teraz pewnie nadal nie przytomna. Ma ochotę ją odwiedzić, lecz gdy przychodzi taki pomysł , próbuje go jak najszybciej przenieść w najczarniejszy kąt swojego umysłu , skąd już nigdy nie wróci. Jednak ta myśl ciągle wraca. Z minuty na minute blondyn czuje, że musi to zrobić inaczej nie będzie miał spokoju. Spogląda na jezioro , które kojarzy mu się z nią. Na niebo , które również przysyła mu znaki o jej istnieniu. Gwiazdy migoczą jak iskierki szczęścia w jej oczach. A księżyc wydaje mu się , że przypomina tą piękną kobietę.<br />
-Ogarnij się Malfoy- nakazuje sobie.<br />
Zaczyna iść. Odpędza od siebie wszystkie nie potrzebne myśli oraz te , w których znajduje się szatynka. Ku jego zdziwieniu nie skręca do zamku tylko idzie dalej. Już wie gdzie spędzi czas tej nocy. Pub pod Trzema Miotłami świeci pustką. Chłopak chwilę jeszcze stoi przed wejściem do lokalu , spoglądając na szyld oraz szyby. Wypuszcza z płuc powietrze i wchodzi do pomieszczenia. Zajmuje miejsce przy barze i prosi kelnera o szklankę bursztynowego trunku. Jego plan jest prosty. Pod wpływem alkoholu człowiek nie myśli racjonalnie. Ma nadzieje, że nie będzie myślał też o niej. Opróżnia szklankę za szklanką. Koszt nie gra dla niego żadnego znaczenia. Próbuje zaleczyć rany , które są za świeże , aby móc poczynić coś innego. Drzwi do knajpy otwierają się delikatnie , a zimny wiatr wraz z zakapturzoną postacią wchodzą do baru. Klient ściąga ze swojej głowy kaptur i ukazuje czarne włosy oraz bladą cerę. Dziewczyna w mniemaniu blondyna wygląda znajomo oraz pociągająco. Uśmiecha się do niej w pijacki sposób. Dziewczyna mierzy go wzrokiem od góry do dołu, a w jej oczach pojawia się dziwny błysk.<br />
-Hermionie inaczej błyszczą oczy- przechodzi mu przez głowę.<br />
Próbuje zagłuszyć to kolejną szklanką Ognistej. Udaje mu się. Cała jego uwaga spoczywa teraz na czarnowłosej piękności, która siada koło niego. Jej aksamitny głos wypowiada zamówienie , a chłopak nie może nacieszyć uszy tym dźwiękiem. <br />
-Zapłacę- mówi do barmana.<br />
-Miło z twojej strony ale potrafię o siebie zadbać- oznajmia Pansy.<br />
-Zawsze potrafiłaś- odpowiada jej.<br />
Jego dłoń ląduje na jej nodze. Delikatnie gładzi jej skórę , która jest odsłonięta. Dziewczyna patrzy przez chwilę na jego poczynania , przybliża się do niego i szepcze mu do ucha.<br />
-Musisz mi coś obiecać.<br />
<br />
______<br />
<br />
Rozdział moim zdaniem krótki , lecz jutro czeka Was niespodzianka w postaci miniaturki. Na jednej ze stronek o tematyce HP, odbył się konkurs na opowiadanie pt. "Magiczna Randka". Jutro pojawią się wyniki, a ja dodam opowiadanie na stronę :) Mam nadzieje, że rozdział się spodobał. Do przeczytania jutro :* ! Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-61968252342002357762014-02-07T13:01:00.000-08:002014-02-07T13:01:17.551-08:00Rozdział 32 "Mroczna pustka mojego umysłu"Nauczycielka Transmutacji siedzi na pięknym fotelu w swoim gabinecie. Kilka niesfornych pasem włosów odpada na jej zmęczoną twarz. Odrywa się od pracy i ponownie rozmasowuję obolałą dłoń. Zerka na kolejny esej , macza pióro w tuszu i zaczyna poprawiać błędy. Nagłe pukanie przerywa monotonną pracę.<br />
-Proszę- odpowiada zmęczonym głosem.<br />
Drzwi uchylają się , a w miejscu między nimi , a futryną pojawia się burza czarnych włosów. Pedro uśmiecha się delikatnie, a po chwili wchodzi do pomieszczenia.<br />
-Przeszkadzam?-pyta , kiedy zauważa prace na biurku.<br />
-Nie, nie- zaprzecza brązowooka.- Ani trochę. Już i tak nie mam siły.<br />
-To w sumie dobrze się składa- odpowiada z uśmiechem, a kiedy na twarzy kobiety pojawia się zaciekawienie, odpowiada.- Może przejdziemy się na kawę?<br />
Hermiona patrzy na niego oczekując, że zaraz powie, że to był żart. Jednak nic takiego się nie dzieje.<br />
-Pedro to nie tak, że nie chce z tobą iść ale jest już po północy... ja z chęcią położyłabym się spać, aby jutro móc normalnie funkcjonować.<br />
-No to może herbata?-pyta z nadzieją w głosie.<br />
Szatynka spogląda w jego oczy i wie , że chłopak nie odpuści tak szybko. Macha różdżką i po chwili na blacie przed nią pojawia się porcelanowy dzbanek i dwie filiżanki z pięknymi,kwiatowymi wzorami. <br />
-Jak sobie radzisz?-pyta.<br />
-W pracy bardzo dobrze tylko czasem zastanawiam się czy to ja nie potrafię nauczyć , czy to oni nic nie potrafią zrozumieć- odpowiada.<br />
Pedro chichoczę cicho.<br />
-Wiesz jacy są uczniowie- mówi.- Wszystko inne im w głowie tylko nie nauka.<br />
-Pewnie tak- odpowiada.<br />
-Jesteś wybitną czarownicą Hermiono- zaczyna i spogląda w jej oczy.- Nie dość , że mądrością przewyższasz wszystkich to jeszcze twoja uroda , przyćmiewa wszystko. Jesteś jak tlen , bez którego nie da się żyć. Właśnie ja tak czuję się przy tobie. Jestem nikim bo czuję i wiem, że jest to złe. Bo ty... kochasz innego.<br />
Oczy kobiety powiększają się do wielkości galeonów , gdy nauczyciel mówi jej swoje wyznanie. Pedro wstaje z krzesła i zaczyna powoli przybliżać się do niej.<br />
-Ja.. ja nie wiem co mam powiedzieć- jąka.<br />
-Lepiej nic nie mów- odpowiada i dotyka jej policzka. Zimne palce sprawiają dreszcze , które przebiegają jej wzdłuż kręgosłupa. Nauczycielka czuje, że jej kończyny odmawiają posłuszeństwa. Czarnowłosy rzuca się na nią , a jego ręka przez przypadek przewraca dzbanek, który uderza o podłogę z wielkim hukiem. Jego usta odnajdują jej i zaczyna delikatnie je dotykać swoimi wargami. Hemrmiona czuję panikę, chce jak najszybciej zrzucić z siebie oprawcę, lecz jej ręce nadal dotykają ściany , jakby sklejone. Drzwi od strony salonu otwierają się i wchodzi przez nie blondyn. Jego wzrok na początku spoczywa na rozbitym dzbanku, a potem przesuwa się na parę.Od razu rzuca się na chłopaka i odrywa go od swojej dziewczyny. Z całej siły uderza go w twarz. Jest to dla niego za mało. Wpada w furię i bez opamiętania uderza chłopaka coraz mocniej. W pokoju rozbrzmiewa krzyk. Miona rzuca się do przodu i zaczyna rozdzielać nauczycieli.<br />
-Draco!- krzyczy.<br />
Dopiero wtedy blondyn przestaje. Odsuwa się od Pedra i spogląda w jej oczy. Widzi w nich panikę oraz zagubienie. Draco spuszcza wzrok.<br />
-To koniec- szepcze.<br />
-Nie! Draco!- krzyczy.- Ja tego nie chciałam !<br />
-To czemu nie przestałaś?-pyta z wyrzutem.<br />
Była Gryfonka spuszcza wzrok. Odpowiedź "Nie mogłam, coś mnie do tego zmusiło" była nie na miejscu.<br />
-Tak myślałem- warczy.<br />
Odchodzi od nich i z hukiem zamyka za sobą drzwi. Dopiero, kiedy znajduje się daleko od komnat Hermiony dalej daje upust emocją. Uderza z całej siły ścianę, a kiedy adrenalina przestaje krążyć w jego organizmie, odczuwa pulsujący ból. Spogląda na dłonie i widzi otwarte rany. Niestety, nawet ból fizyczny nie zagłuszy bólu psychicznego. Z jego oczu zaczynają płynąć łzy , które nie są oznaką słabości tylko straty. Straty kogoś na kim zależało mu najbardziej na świcie.<br />
<br />
* * * <br />
<br />
Hermiona upada na kolana. Z jej oczu zaczynają spływać gorzkie łzy. Próbuje być twarda. Chce przerwać cierpienie i ból , który kuje ją w serce. Jednak nie może. Za bardzo boli ją jego strata. Czuje pustkę, która pożera z jej organizmu całe szczęście , niczym dementor. Nagle ręka czarnowłosego spoczywa na jej ramieniu i zaczyna masować delikatnie jej ciało.<br />
-Zostaw mnie!-krzyczy i odsuwa się od niego.-Zepsułeś mi życie. Nienawidzę cię.<br />
Na twarzy mężczyzny pojawia się skrucha.<br />
-Nie chciałem...-mówi.<br />
Odchodzi od niej na kilka kroków , a jego twarz znika w mroku. Usta wyginają się w triumfalnym uśmiechu. Kobieta wstaje na nogi , ale musi podtrzymać się ściany , aby nie upaść. Jej głowa wiruje. A po chwili wydobywa z siebie głośny szloch. Plecami opiera się o ścianę, a w oczach ponownie wzbierają się łzy.<br />
-Proszę cię... nie płacz-Pedro podchodzi do niej i chwyta za ramiona.-Jeśli cię kocha powinien ci wybaczyć.<br />
-Powinien- powtarza i fuka ironicznie.-Wszystko przez ciebie!<br />
Miona spogląda w oczy nauczyciela. Ma ochotę wykrzyczeć mu w twarz najgorsze przekleństwa , a później uderzyć go jak najmocniej w twarz. Jednak nie ma na to siły. Odpycha go od siebie i pochodzi do drzwi.<br />
-Już późno-mówi.- Na ciebie już pora.<br />
Otwiera drzwi i chwyta się mocniej klamki, aby nie upaść. Czarnowłosy wzycha i podchodzi do szatynki.<br />
-Jeśli będziesz potrzebowała wsparcia, pomocy wiesz gdzie mnie szukać.<br />
-Dobranoc- odpowiada i zatrzaskuje mu drzwi przed nosem.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
Noc jest dla niej koszmarem. Sen , w którym Draco umiera jest katorgą dla jej umysłu. Ponownie się budzi, a po jej ciele spływają kropelki potu. Przewraca się na drugi bok , a wtedy wyczuwa delikatną woń perfum. Wciąga zapach, który po chwili wywołuje u niej dreszcze. Nie wie, czy wyobraźnia płata jej figle czy jest to prawdą. Wyczuwa w pokoju blondyna. Siada na skraju łóżka, a wspomnienia z ostatniego miesiąca atakują jej umysł. Zajęcia z uczniami , a wieczorami wspólne chwilę z Draconem. Nie chce żeby był to koniec. Wciąga do płuc świeże powietrze, które wleciało właśnie przez otwarte okno. Jej myśli powoli się normują , a zawroty głowy ustają. Jej brzuch fika nagle koziołka , a do ust Hermiony podchodzi gęsta ciecz. Rzuca się pędem w stronę łazienki , aby po chwili wnętrze jej żołądka wylądowało w ubikacji. Kiedy torsje ustają , szatynka siada na zimnych kafelkach. Nawroty głowy ponownie wracają , a ona zamyka oczy i nie przytomna opada na podłogę w łazience. Ostatnie co zauważa to czarne włosy , które delikatnie muskają ją w czoło oraz pełne usta, które krzyczą jej imię.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
Blondyn po zajęciach postanowił pójść do skrzydła szpitalnego. Przed drzwiami czuje chęć ucieczki, lecz postanawia , że wytrwa. Chce ją zobaczyć. Chce widzieć w jakim jest stanie. Nagle opanowuje go złość. Czy powinna go interesować?! Po tym co mu zrobiła... jednak on nie umie. Nie chce jej zostawić. Nawet po wyrządzonej krzywdzie czuje do niej to uczucie, które trwa w nim już od bardzo dawna. Wciąga powietrze, a w myślach dodaje sobie odwagi. Wchodzi do pomieszczenia i od razu ją zauważa. Jej twarz jest jeszcze bledsza niż zwykle. Klata piersiowa podnosi się i odpada delikatnie. Kasztanowe włosy leżą rozwalone we wszystkie strony na śnieżnobiałej poduszce.Draco podchodzi do łóżka, a w gardle czuje gule. Siada na krześle przy niej i łapie jej zimną rękę. Bawi się jej palcami, a w myślach kłębią się każde chwilę spędzone z nią. Nie zwraca uwagi na łzy , które spływają po jego policzkach. Przytula jej dłoń do swojego serca.<br />
-Zawsze tutaj będziesz-szepcze.<br />
Drzwi od skrzydła otwierają się, a przez nie wchodzi Pedro z wysoko podniesioną głową. Gdy go zauważa, uśmiecha się cynicznie.<br />
-Czego tutaj szukasz?-pyta Dracona.<br />
-Jestem u swojej dziewczyny, nie wtrącaj się - warczy do niego w odpowiedzi.<br />
-Dziewczyny? Rzuciłeś ją- odpowiada.- A tak między nami... czułeś ten malinowy smak , kiedy ją całowałeś?<br />
Przybliża się do chłopaka i oblizuje delikatnie swoje usta.W nauczycielu buzuje złość, zaczyna się nie kontrolować i już po chwili z głośnym krzykiem, rzuca się na czarnowłosego. Uderza go w twarz , na której widać jeszcze kilka siniaków po ostatniej nocy. <br />
-Panie Malfoy!- krzyczy pielęgniarka.- Co pan tu wyrabia! Proszę zostawić tego pana i w tej chwili opuścić to pomieszczeni. Pacjenci potrzebują spokoju , a nie!<br />
Blonyn ociera rękawem szaty krew z wargi , szepcze słowa przeproszenia i wychodzi z pomieszczenia.<br />
-Nic się panu nie stało?-pyta.- Może przynieść maści lecznicze?<br />
-Byłbym wdzięczny-odpowiada i zajmuje miejsce, na którym przed chwilą siedział Draco.<br />
Łapię szatynkę za rękę , a w myślach opracowuje kolejny plan.<br />
_________<br />
<br />
Przepraszam , że rozdział pojawia się dopiero teraz. Niestety, wena bywa zmienna. Teraz do mnie zawitała, więc proszę bardzo o to rozdział , który jest moim ulubieńcem. Chociaż trochę smutny.. jednak rozpoczyna się w nim coś... co w przyszłości zmieni losy. :) Przenoszę się na narrację 3 os. jest mi lepiej w niej pisać. <br />
Życzcie mi weny i dziękuję za wszystkie miłe komentarze <3 Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-2073814733485986652014-01-18T12:57:00.000-08:002014-01-18T12:58:16.969-08:00Rozdział 31 "Niebezpieczna znajomość"Po skończonej uczcie popędziłam od razu do swojego nowego pokoju. Chciałam uniknąć ich spojrzeń. Gdyby Draco był jak bazyliszek i jednym spojrzeniem zabijał to Pedro umarłby już kilkadziesiąt razy. Nie rozumiem jego zazdrości ,a tym bardziej zachowania nowego nauczyciela. Wszystko kłębi mi się w głowie. Chce jak najszybciej dotrzeć do pokoju , aby rzucić się na łóżko i zapaść w sen , który zabierze mnie stąd. Nie wiem dlaczego czuję się przytłoczona , lecz to uczucie we mnie co po chwile narasta. Ciekawi mnie czarnowłosy chłopak. Czuję jakby już kiedyś go spotkała, lecz gdy wracam w przeszłość, nie mogę nic sobie przypomnieć na jego temat. Mam w umyśle jakąś barierę , która nie może mnie przepuścić. Czy to jest normalne? Raczej nie. Dochodzę do wielkiego gobelina , który przedstawia spokojne morzę , a nad nim dwa piękne ptaki , szybujące koło siebie. Zachwycam się przez chwilę pięknie odwzorowanym słońcem i wypowiadam hasło. Wchodzę do pokoju i odbiera mi mowę. Znajduję się w malutkim salonie.Regały wypełnione książkami , służą za ściany. W powietrzu czuć prześliczny zapach pergaminu. Na środku pomieszczenia stoi czarna sofa i dwa fotele. Koło nich malutki stoliczek , a na nim wazon wypełniony pięknymi różami. Na przeciwko w wielkim kominku wesoło iskrzy się ogień, który dodaje ciepła w pomieszczeniu. Zauważam parę drzwi. Wchodzę do bliższych i znajduję się w malutkim i przestronnym gabinecie. Na środku stoi drewniane biurko , do którego dołożone jest krzesło z czerwonym obiciem. Przed biurkiem stoją dwa zwykłe , drewniane krzesła. Pewnie dla odwiedzających mnie uczniów,myślę. W pomieszczeniu znajdują się jeszcze dwa kufry i wielka biblioteczka. Z okna wpada światło księżyca , które oświetla pomieszczanie. Na mojej twarzy pojawia się wielki uśmiech. A to jeszcze nie koniec. Wchodzę do drugich drzwi i moim oczom ukazuję się mała sypialnia. Na przeciwko mnie stoi wielkie łóżko z baldachimem. Pościel jest koloru beżowego ,a dodatki mają czerwony kolor. Przy łożu położone są dwa stoliczki nocne , a na nich lampki. Po prawej znajduję się ogromna szafa , w której znajdują się już moje ubrania. Rozglądam się dookoła i podziwiam każdy szczegół , który znajduję się w tym pokoju. Zauważam kolejne drzwi , które prowadzą do łazienki. Urządzona w stylu klasycznym , gdzie dominuje kolor niebieski. Wracam do pokoju , gdzie już ktoś na mnie czeka.<br />
-Ładnie tu masz- mówi i rozsiada się na łóżku.<br />
Przypatruję się blondynowi z ciekawością gdy ten bierze poduszkę i kładzie ją sobie na kolana.<br />
-Jest już późno-szepczę.- Jutro zaczynamy lekcje, chce iść spać.<br />
-A czy ja ci w czymś przeszkadzam?- droczy się ,a po chwili kładzie się na łóżku , nadal trzymając w dłoni poduszkę.<br />
-Draco!-oburzam się.-Czyżbyś nie miał własnego pokoju?<br />
-Oczywiście , że mam głuptasie- odpowiada z wielkim uśmiechem na ustach.-Jednakże twierdzę, że masz tutaj o wiele, wiele lepiej niż u mnie. Czyżby chody u naszej kochanej dyrektorki?<br />
Zakładam ręce na piersi i patrzę na niego karcąco.<br />
-Schodź z mojego łóżka-warczę.<br />
-Ale mi tutaj wygodnie- odpowiada z powagą.<br />
Podchodzę bliżej i kiedy chce już go ściągnąć dostaję w głowę poduszką.<br />
-Zachowujesz się jak dziecko- warczę , kiedy ponownie miękki jasiek uderza we mnie.<br />
-No i co? Przecież bardzo kochasz to dziecko-odpowiada i pociąga mnie na łóżko.<br />
Nie mogę powstrzymać uśmiechu , który wypływa na moje usta. Chłopak siada na mnie i delikatnie całuje.<br />
-Widzisz jakie to było proste?-pyta.<br />
-Uważaj sobie-ostrzegam go.- Zdanie mogę zmienić.<br />
Blondyn uśmiecha się w sposób " ja i tak wiem swoje , za bardzo mnie kochasz". Niestety, ma rację. Wywijam się z jego uścisku i biorę potrzebne rzeczy do kąpieli.<br />
-A ty gdzie?- pyta i opiera się na ramionach.<br />
-Umyć się-odpowiadam i uśmiecham się słodko.- Jutro ważny dzień.<br />
-Ten jutrzejszy dzień może jeszcze chwilę poczekać- mruczy blondyn i pochodzi do mnie blisko.<br />
Składa na moich ustach słodki pocałunek , a po moim ciele przechodzę dreszcze. Jego zimne palce delikatnie gładzą mnie w tali. Zatapiam ręce w jego blond włosach i pozwalam , abyśmy powoli szli w stronę łazienki. Czuję, że cała płonę , kiedy opiera mnie na szafce. Powoli rozpinam mu koszulę, a on nie jest mi dłużny. Po chwili górna część jego garderoby i moja sukienka lądują na zimnych kafelkach. Przerywam pocałunek i patrzę w jego śliczne oczy. Widzę w nich pożądanie oraz miłość. Wiem, że mnie kocha , a ja jego. Wchodzimy pod prysznic zupełnie nadzy i wtedy robimy to co dopełnia naszą miłość.<br />
<br />
<br />
Widzę siwego mężczyznę , który stoi nad jakimś młodzieńcem , celuje w niego różdżką. Próbuję dopatrzeć się szczegółów , lecz coś mi to uniemożliwia. Nagle staruszek obraca się w moją stronę,a jego oczy patrzą na mnie z taką nienawiścią,że aż po plechach przechodzą mnie ciarki.Odsłania leżącego chłopaka i wtedy zauważam kto to.<br />
-Draco!-krzyczę na cały głos.<br />
W głowie zaczyna mi się kręcić,kiedy mój ukochany mruczy coś nie zrozumiale. Żyje on żyje!,cieszę się w sobie. Tylko, że nie na długo. Mężczyzna stojący nad nim rzuca zaklęcie. Zielony strumień uderza w jego klatkę ,która podnosi się ostatni raz. Krzyczę, a z moich oczu powoli zaczynają lecieć łzy. Zniszczony dom ,w którym się znajduję nagle znika. Budzę się z krzykiem.Czuję jak po moich plecach spływają kropelki potu. Blondyn wstaje i spogląda na mnie zaniepokojony.<br />
-Co się stało?- pyta.<br />
Moje myśli wracają do przerażającego snu. Od razu zbiera mi się na płacz. Wtulam się szybko w jego nagi tors i wyładowuje swoje emocje.<br />
-Ciii- szepcze mi do ucha i zaczyna delikatnie kołysać się na boki ,aby mnie uspokoić.-To tylko zły sen.<br />
-Wiem Draco- mówię i szlocham.-Ale on był taki rzeczywisty. Byłeś tam i on... on cię zabił. Czułam się okropnie.Draco na prawdę się bałam.<br />
Na twarzy chłopaka pojawia się nagle zdziwienie. Dobrze wie o co mi chodzi jednakże próbuje to ukryć i udaje mu się to.<br />
-Skarbie- mówi delikatnie.-To na pewno nic nie znaczący koszmar.<br />
-Pewnie tak- opowiadam.<br />
Blondyn uspokaja swój oddech , a serce przestaje mu bić jak szalone. Układa mnie z powrotem do łóżka. Przykrywa mnie kołdrą i wtula się we mnie, gładząc delikatnie moje ramię.<br />
-Spróbuj zasnąć- mówi tak spokojnie, że zamykam oczy.<br />
Nie mija chwila,a opadam w objęcia Morfeusza.Nie śni mi się już nic.Tylko czarna , przerażająca pustka jest w moim umyśle. <br />
<br />
Śniadanie mija w spokojniej atmosferze.Pewnie dlatego,że gdy raz z Draco wchodziliśmy do sali on właśnie wychodził.Przestaje dłubać widelcem w jajecznicy i spoglądam na blondyna.Widać, że głęboko nad czymś myśli.Całuję go w policzek i odsuwam się szybko.Patrzy na mnie zdziwiony.<br />
-Wracamy do żywych,panie Malfoy- mówię z wielkim uśmiechem na ustach.<br />
-Dobrze,dobrze pani Malofy.<br />
Chichoczę po nosem i upijam kilka łyków ze srebrnego kielicha. Sok pomarańczowy smakuje wyśmienicie. Po paru minutach słychać uderzenia dzwona.Draco delikatnie muska moje usta i ucieka na swoje pierwsze w tym roku zajęcia.Spoglądam za nim gdy wychodzi szybko z sali.Nawet gdy jest nauczycielem przyciąga uwagę uczennic Hogwartu.Normalnie wrodzona cecha,śmieje się pod nosem.Powoli także zaczynam się zbierać,aby przygotować się do mojej pracy.<br />
<br />
Wchodzę do biblioteki z kilkoma pustymi pergaminami , piórem oraz atramentem. Wciągam przez nos piękny zapach książek i od razu pozytywnie nastawiam się do mojego zadania.Witam się z bibliotekarką ,która nic nie odpowiada tylko uważanie na mnie spogląda,abym przypadkiem nie zachowywała się zbyt głośno.Uśmiech na twarzy -jeśli to możliwe- powiększa się jeszcze bardziej.Tutaj nic się nie zmieniło.Rozkładam rzeczy na jednym ze stolików, przy którym zawsze uczyłam się w latach szkolnych i zaczynam poszukiwania. Pierwsze dwie książki znajduję szybko, lecz ostatnia sprawia mi kłopot. Rzucam zaklęcie szukające, lecz żaden egzemplarz nie przylatuje do mnie.<br />
-Gdzie ona do cholery jest-warczę pod nosem.<br />
-Nauczycielowi nie wypada wyrażać się w taki sposób-słyszę głos za sobą.<br />
Pedro opiera się nonszalancko o regał ,a w ręku trzyma potrzeby mi podręcznik.Spoglądam na niego z wypiekami na policzkach, niestety, jego uwaga ukuła mnie gdzieś w środku.Czuję się jakbym była dzieckiem,który zbił wazon, a on karcił mnie głosem rodzica.<br />
-Tego szukasz?-pyta i podchodzi bliżej.<br />
Czarna szata nauczyciela odsłania niebieski sweter i czarne spodnie. Przyglądam się jemu przez chwilę po czym opuszczam wzrok i kiwam głową.Wyciąga do mnie rękę,a ja od razu biorę z niej książkę, tak aby nasze dłonie nie miały ze sobą żadnego kontaktu.<br />
-Dziękuję-odpowiadam.<br />
-Do usług-uśmiecha się szeroko ukazując śnieżnobiałe zęby.-Przygotowujesz się do zajęć?<br />
Ponownie kiwam głową.<br />
-Może to nie odpowiednie z mojej strony,ale mam pytanie- zaczyna.-Zauważyłem,że twój chłopak nie zbyt mnie lubi.Problem tkwi w tym,że nie wiem dlaczego.<br />
Zastanawiam się przez chwilę nad odpowiedzą.<br />
-Draco jest nie ufny w stosunku do nowo poznanych- szepczę<br />
-Oh- wzdycha.-Mam nadzieję,że niedługo zmieni do mnie swoje nastawienie.<br />
Uśmiecham się do niego przyjaźnie i zajmuję miejsce przy swoim stoliku. Mężczyzna siada na przeciwko mnie.<br />
-Może ci pomóc?-pyta.<br />
Patrzę w jego oczy ,lecz nie rozpoznaję w nich żadnych uczuć.Moje wewnętrzne ja jest rozdzielone na dwie części.Jedno krzyczy;"Co ci szkodzi Miona!", a drugi beszta mnie za to,że w ogóle myślę,aby się zgodzić.Jeszcze raz zerkam w jego stronę,a on uśmiecha się zachęcająco.Kiwam głową,że się zgadzam.<br />
<br />
_____<br />
Uff.. rozdział napisany, sprawdzony i w końcu dodany.<br />
Nie wiem,kiedy pojawi się następna notka. Niestety, w szkole mam tyle sprawdzianów,że ledwo mogę kiwnąć palcem. Oczywiście postaram się dodać jak najszybciej :)<br />
<br />Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-33303652846642225542014-01-06T11:37:00.000-08:002014-01-06T11:37:13.995-08:00Rozdział 30 " Duchy przeszłości"<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Młoda niewysoka kobieta idzie właśnie przez
wąską uliczkę. Krople deszczu uderzają o chodnik , tworząc wielkie kałuże. Jej
czarny jak węgiel płaszcz powiewa na wietrze , chroniąc ją przed deszczem. Jest
niczym cień , który bezszelestnie przemyka wśród niczego nie spodziewających
się ludzi. Zatrzymuje się przed jednym z budynków w biednej dzielnicy Londynu.
Rozgląda się na boki , upewniając się , czy nikt jej nie śledzi. Wyjmuje z
kieszeni magiczny patyk i dotyka jego czubkiem zamek u drzwi. Jej usta prawie
nie poruszają się , kiedy szepcze magiczną formułkę. Po krótkiej chwili słychać
cichy zgrzyt i miedziana klamka obraca się. Blada dłoń kobiety dotyka jej i
pcha mocno przed siebie. Drzwi uchylają się ze zgrzytem , a ona wchodzi do
środka. W pomieszczeniu ściąga kaptur , odsłaniając proste, czarne włosy ,
który swobodnie opadają jej na plecy. Różdżką wykonuję zamach , zasłaniając tym
sposobem wszystkie żaluzje w domu. „ W co ja się pakuję”- mówi do siebie i
zapala kilka świec na drewnianym stoliku. Siada na sofie , która okryta jest
folią zabezpieczającą. Zaczyna kaszleć, kiedy kłęby kurzu otaczają ją ze
wszystkich stron. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Przeklęte mugolskie mieszkania!- warczy pod
nosem. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Rozgląda się , wyczekując. Jej noga
delikatnie stuka w parkiet , a swoimi długimi różowymi paznokciami wystukuje
rytm o stolik. Widać, że jest spięta. Denerwuje się spotkaniem i tym co usłyszy
od niego. Na jej twarzy mimowolnie wypływa grymas nie zadowolenia. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Nie dąsaj się skarbie- mówi do niej głos z
zaciemnionego kąta w pokoju. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Czarnowłosa szybko wstaje z sofy i opuszcza
głowę w geście pokory. Próbuje wyglądać na opanowaną , lecz w środku jej serce
kołacze jak szalone. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Jakiś niewyraźny kształt przelatuje koło
niej. Kobieta czuje , że dokładnie się jej przygląda , lecz nadal nie podnosi
wzroku. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Jakie masz dla mnie wieści?</span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Jest źle- odpowiada chociaż trudno jej mówić
przez wielką gule w gardle , którą powoduje stres. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Mężczyzna cmoka z irytacją. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Jak źle?- pyta , a w jego głosie można
wyczuć nutkę gniewu.</span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Znów…znów są razem-odpowiada. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Nastaje cisza , w której słychać jedynie
głośny oddech kobiety. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Czy dla Weasley’a jest tak trudno
przypilnować jednej kobiety , aby nie zbliżała się do innego mężczyzny!-
krzyczy.- Powinienem był się domyślić, że wszystko spieprzy. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Uderza mocno pięścią w ścianę. Kawałki tynku
i farby sypią się na podłogę. Kobieta wzdryga się, a jej oddech staje się
jeszcze bardziej słyszalny. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Chociaż może to i dobrze…- przerywa i
zastanawia się nad pewną wersją.- Bo przecież czym jest miłość bez nienawiści ?
Wyobraź sobie gdy wprowadzimy w ich związek iskierkę zazdrości , która będzie
się tak w nich powiększać. Czy końcowy wybuch nie będzie efektem , na którym
nam zależy?- klaszcze w dłonie.- Tak! Tak! To będzie ciekawe widowisko. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Ale, ale jeśli są razem…- przerywa
czarnowłosa- …szczęśliwi, czy ty?</span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Zniknę?- dokańcza i wybucha śmiechem , kiedy
widzi jak kiwa głową.-Oj nie moja słodka Pansy…to tak nie działa. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Mężczyzna podchodzi do niej bliżej. Łapie ją
swoimi zimnymi palcami za brodę i boleśnie pociąga do góry , aby spojrzała w
jego błękitne oczy. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Magia bywa potężna – kontynuuje.- Hermiona
wymyśliła mnie w swojej podświadomości , nie widząc jak silny i hmm.. żywy
staję się z każdym jej cierpieniem. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Wredny uśmiech wypływa na jego piękną i bladą
jak kreda twarz , a w oczach pojawiają się iskierki szaleństwa. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Pamiętasz wypadek , w którym utraciła
pamięć?- pyta , a Pansy potakuje głową.- Prawie wtedy zginęła. Wykorzystałem to
i w końcu uwolniłem się z jej głowy , aby raz na zawsze zepsuć jej to żałosne
życie. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Przerywa i patrzy się na kobietę. Puszcza jej
brodę i odchodzi kilka kroków w tył. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Tak , więc kochana jakaś udawana miłość mnie
nie zniszczy. Jestem tym z którym nie warto zadzierać. Pamiętaj! A teraz
przepraszam , lecz musisz mi wybaczyć , idę wprowadzić mój plan w życie. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Mężczyzna znika , zostawiając zagubioną
dziewczynę w ciemnościach , gdzie czuć jeszcze dym po szybko zgaszonych
świeczkach. Jej myśli niebezpiecznie krążą. Czy dobrze robi pomagając mu w tym?
Tak! Wypowiedziała Hermionie wojnę , więc będzie ją miała! A zemsta na tej
wywłoce będzie czystą przyjemnością. A kiedy już wszystko wróci do normy ona i
Draco w końcu będą razem. Uśmiecha się pod nosem i wybucha szaleńczym
chichotem. </span><br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 14.0pt;"> Powoli wstaje nowy
dzień , a wraz z nim też budzę się i ja. Przeciągam się szybko i wyskakuję spod
ciepłej pościeli. Patrzę za okno i przyglądam się pięknemu słońcu , które
próbuje wyjść zza wielkiej góry , na której już pasą się owce. Uśmiecham się
pod nosem i ruszam w stronę szafy. Powoli przesuwam wieszaki , aby wybrać
odpowiedni strój na dziś i w końcu łapię śliczną czarną sukienkę do kolan. Na
nią zakładam czerwoną marynarkę , aby nie było mi zimno. Przy toaletce
rozczesuję włosy i układam je w dużego koka. Dwa pasma wyciągam , aby zwisały
koło uszu i nadawały całej fryzurze delikatność. Usta maluję na głęboki odcień
czerwonego , a rzęsy czarnym tuszem. Na policzki dodaje trochę różu i jestem
gotowa. Jednym skinieniem różdżki pakuje pozostałe rzeczy do walizki i wraz z
bagażem wychodzę na korytarz. W kuchni częstuję się kanapką<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>i popijam sokiem z pomarańczy. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 14.0pt;">-Dzień dobry- słyszę głos
Dracona za sobą.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 14.0pt;">-A witam- odpowiadam i
uśmiecham się słodko. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 14.0pt;">Podchodzi do mnie i składa na
policzku delikatny pocałunek, po czym bierze kanapkę ze stołu i zaczyna robić
sobie kawę. Po kilku minutach wsiadamy do auta i ruszamy na peron 9 i 3/4.</span></div>
<br />
<br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Chłodny wiatr smuga po moich policzkach,
kiedy wychylam głowę za szybę w przedziale dla nauczycieli. Kto by pomyślał ,
że kiedyś będę tutaj jechać z perspektywą zostania nauczycielką. Moje myśli
krążą pozytywnie. W końcu zaczyna mi się układać! Praca z marzeń i Draco. Nie
wiem czemu tak mnie do niego ciągnie. Czuję , że jest jakaś tajemnica między
nami, którą chce poznać za wszelką cenę. Dodatkowo te sny. Nie umiem ich
zinterpretować. Nagle ktoś łapie mnie w tali i przyciąga do siebie, przerywając
tym rozmyślenia. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Stęskniłem się- mruczy mi w szyje i składa
na niej delikatny pocałunek. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Ja tak samo- odpowiadam.-Chociaż widzieliśmy
się kilka minut temu. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Chichoczę pod nosem i namiętnie całuję go w
usta. Są one jak zakazany owoc , który codziennie kusi bardziej. Nie da się mu
oprzeć. A co najdziwniejsze ufam mu. Tak! Ufam Draconowi. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Nigdy nie myślałem , że wrócę jeszcze do
szkoły- mówi. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Ja tak samo- przyznaję mu rację. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Ale ten rok będzie o wiele , wiele lepszy od
tamtych- mruczy tajemniczo.</span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-A czemu tak sądzisz?- pytam i uśmiecham się
nieśmiało.</span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Bo jesteś moja- odpowiada i wbija się w moje
usta. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Delikatnie gładzi moje ciało przez cienki
materiał sukienki. Czuję dreszcze , które tylko on umie pobudzić , w tak wyczuwalny sposób. Opieram się plecami o ścianę przedziału , a on przenosi swoje usta na moją
szyję. Składa na niej delikatnie pocałunki , które doprowadzają mnie do
szaleństwa. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Odrywamy się od siebie , kiedy w drzwiach
pojawia się wysoki mężczyzna , który chrząkną ostrzegawczo. Spoglądam na niego
podejrzanie. Czuję jakby już go kiedyś spotkała. Jego czarne jak smoła włosy
opadają na bladą twarz , a błękitne oczy patrzą na mnie z lekkim
wyrzutem. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Przepraszam , że przeszkodziłem- warczy , a
ja momentalnie oblewam się rumieńcem.- Niestety, przedział jest również dla
innych nauczycieli. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Oczywiście- szepczę nieśmiało i siadam na
kanapie. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Draco mierzy towarzysza wzrokiem godnym
bazyliszka i po chwili siada koło mnie. Przyciąga mnie do siebie i szepcze do
ucha.</span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Zawsze musi nam ktoś przeszkadzać. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Śmieje się cicho i składam krótki pocałunek
na jego policzku. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Nie martw się- mówię.- Mamy cały rok dla
siebie. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Na twarzy blondyna od razu pojawia się
uśmiech. Przytula mnie do siebie jeszcze mocniej , a kciukiem gładzi mnie w
tali. Nie potrzebuję niczego innego tylko jego bliskości. </span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Witam wszystkich nauczycieli i uczniów!-
głośny głos dyrektorki roznosi się po Sali.- W tym roku mamy dużo zmian w
naszym gronie nauczycielskim! Powitajmy Hemrionę Granger , która zgodziła się
zająć moje miejsce jako profesor Transmutacji!</span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Głośne oklaski rozlegają się po sali, kiedy
wstaję i kłaniam się do uczniów. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-Nauczycielem Eliksirów zostaje Draco
Malfoy! </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Uczniowie ponownie zaczynają klaskać. </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">-I ostatnia zmiana zachodzi w posadzie
nauczyciela OPCM. Profesora Dufca , który nie przybył w tym roku z nie
wyjaśnionych przyczyn zastąpi Pedro Bascado.</span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Z krzesła wstaje nieznajomy z pociągu. Kłania
się szybko, a kiedy siada jego wzrok łączy się z moim. Na jego ustach pojawia
się delikatny uśmiech. Czuję się zbita z tropu.</span><span style="font-size: 14.0pt;"><span style="font-size: 14.0pt;"> Nie wiem o co mu chodzi ale nie
chce przez ani chwilę zajmować się nim.</span> Dyrektorka kontynuuje swoją mowę , a ja nie jestem w stanie skupić się na żadnym z jej słów. Nagle przede mną pojawiają się dania ,
które pachną tak znakomicie , że samo patrzenie na nie sprawia, że czuć
głód. Jednak nie mam ochoty jeść. Pedro nie daje mi spokoju. Jest coś w nim co
napełnia mnie uczuciem strachu. Spoglądam na Draco , który patrzy się wrogo na
czarnowłosego , który jakby nigdy nic przygląda mi się z niemałym zaciekawieniem. </span><br />
<br />
<span style="font-size: 14.0pt;">_____ </span><br />
<br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Rozdział , który wprowadza w dalsze , skomplikowane losy naszej pary. Mam nadzieje , że się podobało. Niestety, nie wiem kiedy pojawi się kolejna notka. Moja wena postanowiła zrobić sobie wraz ze mną przerwę świąteczną i do tej pory nie wróciła. Cóż pozostaje mi czekać na nią , a wam na nowy rozdział! </span><br />
<span style="font-size: 14.0pt;">Pamiętajcie o KOMENTARZACH! One na prawdę motywują :*</span><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-76822126088211012552013-12-15T03:36:00.000-08:002013-12-15T03:36:41.995-08:00Rozdział 29 " Jesteś moim brakującym elementem układanki"<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--> muzyka <a href="http://www.youtube.com/watch?v=VEpMj-tqixs"><klik></a><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<div class="MsoNormal">
Czuję się dziwnie , kiedy wchodzę do domu. Bałagan , który
tu panuję jest okropny i widać, że brakuję tutaj kobiecej ręki. Chce załatwić
to szybko, lecz przeszkadza mi w tym Draco , który wchodzi za mną do domu. </div>
<div class="MsoNormal">
-Mówiłam ci żebyś został w aucie- warczę.- Wezmę tylko
walizki i już jedziemy. </div>
<div class="MsoNormal">
-Czemu akurat teraz przyjechaliśmy?- pyta.- Nie mogliśmy
rano?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie-warczę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego?- pyta ponownie. </div>
<div class="MsoNormal">
-Bo teraz nie ma Ron’a- krzyczę.- Zadowolony!? </div>
<div class="MsoNormal">
-Czyżby kłopoty w raju?- pyta i podnosi jedno ze zdjęć z
kominka. </div>
<div class="MsoNormal">
Jestem tam ja i Ron , na jednych z afrykańskich plaż.
Byliśmy wtedy na safari. Wspomnienia wracają do mnie ze zdwojoną siłą. Wyrywam
od Draco zdjęcie i kładę je na miejsce. </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie twoja sprawa-mówię i idę do pokoju po walizkę. </div>
<div class="MsoNormal">
Blondyn spokojnym krokiem rusza za mną , oglądając przy tym
mój dom. Czuję , że na marszczę czoło. Jestem na niego wkurzona. Czy chociaż
raz nie może mnie posłuchać. „ Przecież to Malfoy”, mówi moja podświadomość.
Zgadzam się. </div>
<div class="MsoNormal">
Wchodzę do naszej sypialni i wyciągam walizkę spod łóżka , a
jednym skinieniem różdżki ubrania z mojej garderoby przenoszą się do walizki.
Oczywiście nie uniknione jest zaklęcie , które je zmniejszy. Przetwarzam w
myślach listę potrzebnych rzeczy i nie zwracam uwagi na blondyna. Chłopak rzuca
się na łóżko i robi zdziwioną minę , kiedy materac zaczyna się poruszać. </div>
<div class="MsoNormal">
-No, no widać , że Wpierzlej nie marnuje kasy- mówi z
wrednym uśmieszkiem na ustach. </div>
<div class="MsoNormal">
Przetwarzam jego słowa w myślach i patrzę na niego wrednie. </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mów tak o nim!- warczę.- I bierz siebie i swoje brudne
buty z mojego łóżka! </div>
<div class="MsoNormal">
-Spokojnie , spokojnie Kicia- mówi i gestykuluję rękami ,
abym się uspokoiła. </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie przesadzaj- mówię chociaż w brzuchu czuję motylki ,
kiedy nazywa mnie tak pieszczotliwie. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona uspokój się, ganię się w myślach. „ Przecież to ci
się podoba…on ci się podoba.”, dopowiada mój umysł. Nie!, krzyczę. „ Nie umiesz
kłamać moja droga, a mnie nawet jak się starasz<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>nie oszukasz „ , mówi i widzę jak uśmiecha się do mnie wrednie. Nie
kontrolowanie fukam. A Draco patrzy na mnie dziwnie. Podchodzi do mnie coraz
bliżej, a ja stoję jak wmurowana , patrząc się w jego hipnotyzujące oczy.
Delikatnie dotyka mojej dłoni, a mnie przechodzą dreszcze. Czemu od tak na mnie
działa, drę się w niebo głosy. Nie jestem już małą dziewczynką, na której każdy
dotyk chłopaka działa tak bardzo. Jestem już dorosłą kobietą ! </div>
<div class="MsoNormal">
Blondyn trzyma mnie za rękę , a drugą powoli dotyka
policzka. Czuję jak rumienię się , a on uśmiecha się pod nosem , zauważając to.
</div>
<div class="MsoNormal">
-Moja słodka Miona- mówi delikatnym , namiętnym głosem. </div>
<div class="MsoNormal">
Czuję, że moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa, gdy jego
ręka opiera się o moją talię. Puszcza moją rękę i przyciąga mnie do
siebie. Zbyt blisko siebie. Przytula mnie. Czuję na szyi jego
równomierny oddech , który przyprawia mnie o gilgotki. </div>
<div class="MsoNormal">
-Pięknie pachniesz- szepcze mi do ucha i przygryza jego
płatek.</div>
<div class="MsoNormal">
Minimalnie się ode mnie odsuwa , ale tylko dlatego , aby
spojrzeć na moją twarz, która oczywiście jest w kolorze purpury. Ponownie
dotyka mojego policzka , aby po chwili założyć mi za ucho niesforny kosmyk
włosów, który zasłaniał moją twarz. </div>
<div class="MsoNormal">
-Mieliśmy zapomnieć- przypominam cicho. </div>
<div class="MsoNormal">
Przyciąga mnie do siebie bliżej tak , że nasze usta są
oddzielone dokładnie o centymetr. </div>
<div class="MsoNormal">
-Ale ja nie chce zapomnieć- mówi szczerze i wbija się
delikatnie w moje usta. </div>
<div class="MsoNormal">
Czuję jak wspaniałe ciepło rozchodzi się po moich ciele. Tak
bardzo pragnę jego dotyku. Jego zapachu. Po prostu jego. „ A nie mówiłam”,
chichocze moja podświadomość i podskakuję zachwycona takim przebiegiem
sytuacji. Odpowiadam jej żeby się zamknęła. Przestaje myśleć , wplatam swoje
ręce w jego włosy. Są delikatne jak jedwab , a pachną nieziemsko. Draco jeszcze
mocniej przyciąga mnie do siebie i pcha delikatnie do tyłu. Moje plecy opierają
się o ścianę. Czuję rozchodzące się zimno , lecz nie zwracam na to najmniejszej
uwagi. Teraz najważniejszy jest on. Odsuwa się ode mnie i patrzy mi głęboko w
oczy. </div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś dla mnie najważniejsza- szepcze.-Nie chce cię znowu
stracić. </div>
<div class="MsoNormal">
- I nie… </div>
<div class="MsoNormal">
Nie pozwolono mi dokończyć, ponieważ do pokoju wpada
rozwścieczony Ron z wielkimi wypiekami na twarzy. Okrąża wzrokiem pokój i w
końcu nas zauważa. Jego reakcja jest natychmiastowa. Rzucam się na blondyna w
pięściami. Uderza go mocno w nos, gdzie pochwali zaczyna lać się krew. Rzuca go
na ziemię i zaczyna uderzać znowu i znowu. Zastygam i patrzę na tę sytuację.
Nie wiem co robić. Co robić do cholery! „ Rozdziel ich idiotko!” , mówi moje
wkurzone ja. Nie zastanawiając się nad niczym podlatuję do chłopaków i próbuję
ich rozdzielić.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron do jasnej cholery przestań!- krzyczę na całe gardło. </div>
<div class="MsoNormal">
Następne sceny przelatują tak szybko, że aż nie mogę
uwierzyć, że coś takiego się stało. Draco broni się przed kolejnym atakiem , a
kiedy moja ręka łapie rękę Rona ,która chce wymierzyć kolejny cios , coś w
rudzielcu pęka. Odwraca się w moją stronę i wymierza mi siarczysty policzek.
Padam na ziemię, a ręką zakrywam obolałe miejsce. Nie mogę w to<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>uwierzyć! Nagle Ron patrzy na swoją dłoń.
Schodzi z Draco i powoli podchodzi do mnie. </div>
<div class="MsoNormal">
-Jezu.. Miona ja nie chciałem- zaczyna się tłumaczyć. </div>
<div class="MsoNormal">
Próbuję mnie dotknąć , lecz ja cofam się jak najszybciej
mogę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie dotykaj mnie!- krzyczę. </div>
<div class="MsoNormal">
-Miona..</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie nazywaj mnie tak – warczę. </div>
<div class="MsoNormal">
Patrzę na Draco , który leży w kałuży krwi. Podchodzę do
niego i sprawdzam mu tętno. Żyję, oddycham z ulgą. </div>
<div class="MsoNormal">
-Draco- wymawiam delikatnie jego imię. </div>
<div class="MsoNormal">
Rusza się delikatnie , a ja przypominam sobie o różdżce ,
którą mam w kieszeni. Brawo Miona, brawo! , narzekam w myślach. Przywołuję do
siebie miskę z wodą i kilka ręczników. </div>
<div class="MsoNormal">
-Wynoś się stąd!- warczę. </div>
<div class="MsoNormal">
Ron wstaję nadal zdruzgotany po tym co się stało i wychodzi.
Zostawiając mnie wraz z prawie nie przytomnym blondynem. </div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam- szepczę.- To wszystko moja wina…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Pomagam mu wejść do auta. Oczywiście nie obejdzie się bez
natarczywych pytań młodej , lecz szybko kończę temat. Siadam za kierownicą,
kiedy uporałam się z walizką. Wciągam szybko powietrze i ruszam z podjazdu.
Czuję się jakbym rozpoczynała nowe życie. Patrzę na mężczyznę , który siedzi na
fotelu obok. Co takiego jest w tobie , że aż tak bardzo mi na tobie zależy,
pytam. „Kochasz go”- odpowiada moja podświadomość i robi tak słodką minę , że
aż lekko się skręcam. To nie możliwe , zaprzeczam. Jednak nadal zostaje
pytanie; dlaczego tak szybko mu wybaczyłam? Rzuciłam dla niego dosłownie
wszystko. Czy to jest mądre? Na pewno nie, lecz kogo to obchodzi mam go przy
sobie i to się liczy. Widzę jak się do mnie uśmiecha i czuję, że dobrze
zrobiłam. Zmienił się i wiem to tam gdzieś głęboko, głęboko w sobie, że jest
kimś dla kogo warto poświęcić życie. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wracamy do domu. Ginny nie zadaje pytań, ale po jej wzroku
stwierdzam, że rozmowa na temat tego co się wydarzyło mnie nie ominie. Razem z
Harry’m idą do pracy , a Rose zabierają do przedszkola. </div>
<div class="MsoNormal">
-Zrobić ci herbatę?- pytam blondyna. </div>
<div class="MsoNormal">
Kiwa głową. </div>
<div class="MsoNormal">
-Poproszę- odpowiada cicho.- Pójdę się przebrać.</div>
<div class="MsoNormal">
Znika za drzwiami pokoju. Próbuję robić napój , lecz moje
myśli krążą niebezpiecznie po głowię i czuję , że zaraz postradam zmysły. Opieram
się o szafkę i powoli opadam. Siedzę na chłodnych płytkach. Robi mi się coraz
zimniej , a łzy lecą z moich oczu jedna po drugiej. Chowam swoją twarz w
dłoniach i szlocham. Nagle czuję ciepły dotyk jego dłoni delikatnie dotyka
mojego ramienia , a po chwili siada koło mnie. Jego ciepło sprawia , że czuję
się bezpieczna. A kiedy przytula mnie do siebie wiem,<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>że nic mi nie grozi. Opieram głowę na jego
ramieniu tak, aby nie zobaczył mojej twarzy. On jednak ma inny plan. Dotyka
mojego podbródka i pociąga go w swoją stronę. Widzę jego twarz , a on widzi
moją. Nie mogę odczytać żadnych uczuć z jego oczu i to jest najgorsze. Nie wiem
co myśli, co czuję. Może uważa mnie na idiotkę, a może przeciwnie. Opuszczam
głowę bo wiem, że ja pokazuję mu wszystkie uczucia. Nie chce tego. Znowu
zaczynam płakać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono- mruczy mi do ucha. </div>
<div class="MsoNormal">
Przez ciało przechodzą mi dreszcze. Pociągam nosem , lecz
nie chce na niego spojrzeć. </div>
<div class="MsoNormal">
-Proszę popatrz na mnie-mówi. </div>
<div class="MsoNormal">
Przez dłuższą chwilę się waham , lecz w końcu ponownie
patrzę w jego oczy. Tym razem dobrowolnie. Hipnotyzuję mnie i wiem, że czuję do
niego coś co jest naprawdę potężne. Draco zbliża swoją twarz do mojej i już po
chwili całuje mnie delikatnie. Oddaje pocałunek, a wtedy on przyciąga mnie do
siebie bliżej. Siedzę mu na kolanach i wplątuje swoje palce w jego blond
czuprynę. Jego ręce jeżdżą po moich plecach , wywołując motylki , które latają
po całym moim ciele. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Odrywam swoje usta
od niego i patrzę głęboko w jego oczy. Zauważam iskierkę radości , która szybko
przelatuję przez nie. Uśmiecham się i szepczę; </div>
<div class="MsoNormal">
-Już jutro wracamy do Hogwartu. </div>
<div class="MsoNormal">
-Tak , wiem- odpowiada.- To będzie na pewno ciekawy rok. </div>
<div class="MsoNormal">
-Też mi się tak wydaje- odpowiadam , a na moich policzkach
wypływają rumieńce.</div>
<div class="MsoNormal">
-Oh Hermiono- mruczy.- W końcu jesteś znowu moja. </div>
<div class="MsoNormal">
Nie odpowiadam bo jego usta odnajdują moje i ponownie czuję
jego smak, który jest jedyny i nie powtarzalny. Wszystkie wątpliwości odlatują
gdzieś hen daleko i liczy się tylko on. Mój Draco. </div>
<div class="MsoNormal">
Blondyn podnosi mnie z podłogi i kładzie na sofie w salonie. Moje myśli niebezpiecznie wirują. Blondyn szybkim ruchem różdżki , przywołuję do siebie miskę z lodem i szmatkę. </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie ruszaj się - ostrzega.</div>
Do szmatki wkłada kilka kostek lodu i przykłada je do mojego policzka. Widzę teraz dokładnie jak jego oczy patrzą na mnie z pożądaniem. Czuję dokładnie to samo co on. Opatrunek chłodzi mi miejsce uderzenia i powoli zaczynam nie czuć już bólu.<br />
-Dziękuję- szepczę.<br />
Blondyn uśmiecha się i siada koło mnie. Łapie mnie za rękę i mocno przyciska do siebie.<br />
-Zawsze możesz na mnie liczyć- mówi.<br />
-Wiem.<br />
Odpowiadam i czuję, że już kiedyś mogłam tak na niego liczyć. Ale czy to jest prawda? <br />
<br />
_______<br />
<br />
Rozdział skończony. Trochę czasu mi zajęło jego napisanie, lecz szkoła mnie wykańcza. Na pewno podczas przerwy świątecznej przyjdzie mi jakiś pomysł do głowy, tak więc dopiero po nowym roku możecie się spodziewać kolejnego - już 30- rozdziału. Życzę wam wszystkim WESOŁYCH ŚWIĄT! :3 <3<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-66225239651592676722013-11-24T09:13:00.000-08:002013-11-24T09:13:05.539-08:00Rozdział 28 " Sklejmy wszytsko w jedną całość" <!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
piosenka do rozdziału- <a href="http://www.youtube.com/watch?v=gRwFRMGpTWg"><klik></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Blondyn całuję mnie tak namiętnie, czasami zachłannie. Czuję
jakby stęsknił się za smakiem moich ust. Sama nie mogę się powstrzymać. Jego
ręce delikatnie dotykają mnie w tali. Po ciele przechodzą mnie dreszcze.
Przestaje się kontrolować. Teraz potrzebuję już tylko jego zapachu, jego
dotyku. W umyśle pojawia mi się wieża astronomiczna – wygląda dokładnie tak
samo jak w śnie. Widzę tam chłopaka o blond włosach, który zbliża się do mnie i
składa delikatny pocałunek na ustach. Czuję jego perfumy , które są tak mocne,
że mój aparat węchu wariuję. Kojarzę fakty. To jest Draco , lecz jak to
możliwe? </div>
<div class="MsoNormal">
Przestaje myśleć , kiedy układa<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>mnie na łóżku. Blondyn <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>delikatnie kładzie się na mnie , nie
poprzestając pocałunków. Czuję się jak w siódmym niebie chociaż wiem, że nie
powinnam tego robić. Właśnie! Nie powinnam. </div>
<div class="MsoNormal">
Nagle moje racjonalne myśli wracają, a mnie zaczyna
wypełniać wielkie poczucie winy. Przerywam pocałunek i wyplątuję się z jego
objęć. Siadam na skraju łóżka i patrzę w wybrany punkt na ścianie. </div>
<div class="MsoNormal">
-Ja nie mogę…- szepczę. </div>
<div class="MsoNormal">
Przed oczami widzę rudą czuprynę i przypominam sobie jego
słowa „Zostawisz mnie”. Teraz nabierają one kształtu. Rozumiem aluzję , którą
Ron posłał wtedy w moją stronę. </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mogę…- powtarzam , kiedy chłopak siada koło mnie i chce
złapać mnie za rękę. </div>
<div class="MsoNormal">
Wyrywam ją jak najszybciej , bo ponownie przez moje ciało
przechodzą dreszcze. Chowam twarz w dłoniach i czuję jak po policzkach spływają
mi łzy bezsilności.</div>
<div class="MsoNormal">
-Miona…- mówi. </div>
<div class="MsoNormal">
-Proszę cię wyjdź… proszę. </div>
<div class="MsoNormal">
Draco kiwa głową i posłusznie odchodzi. Czuję ulgę , lecz
pojawia się też<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>inne uczucie- nowe dla
mnie. Jest to tęsknota za Nim , za <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>jego
dotykiem. </div>
<div class="MsoNormal">
Patrzę jak odchodzi , kiedy już chce zamknąć za sobą drzwi ,
wychyla się i patrzy na mnie. </div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam…- mówi i uśmiecha się smutno.- Najlepiej będzie
jak zapomnimy. </div>
<div class="MsoNormal">
Po chwili znika , a ja rzucam się na łóżko. Kolejna fala łez
zaczyna spływać po moich policzkach. Pytanie nasuwa się jedno; <i style="mso-bidi-font-style: normal;">A jeśli ja nie chce zapomnieć?</i></div>
<div class="MsoNormal">
Wtulam się w kołdrę. Czuję jego perfumy. Te same , przez
które wariowałam przez sen. Wszystko się komplikuje. Wiem, że to on! To on był
tym chłopakiem. Przez niego nie mogłam normalnie funkcjonować. To nie był
Ron…tylko on! Szukam we wspomnieniach tego momentu , lecz wszystko widzę jak
przez mgłę. </div>
<div class="MsoNormal">
-Co się ze mną dzieje!- wydzieram się w poduszkę. </div>
<div class="MsoNormal">
Powoli zaczynam wariować. Czuję natłok nowych myśli , które
nijak nie pasują do wspomnień. Nic się nie zgadza. Czuję się jakbym układała
puzzle , do których brakuję elementów. Męczę się cały czas , aby sprawić żeby
pełen obraz , mógł mi się ukazać. Jednak jest to nie możliwe. </div>
<div class="MsoNormal">
Nawet nie wiem , kiedy zasypiam. Wiem tylko, że tej nocy
ponownie będzie mi się śnił pewien arystokrata , który tak bardzo zawrócił w
mojej głowię. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Budzę się w nocy zalana potem. Oddycham szybko , a serce łomocze
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>mi jak szalone. Jestem przerażona tym co
widziałam w śnie. Jego śmierć. Było to tak prawdziwe, że jedna łza zaczyna
spływać mi po policzku, a potem następne. Patrzę na elektryczny zegar na
stoliczku nocnym. Liczby wskazują trzecią nad ranem. Kładę się z powrotem i
zakrywam się szczelnie kołdrą. Próbuję nie myśleć o nim, lecz jest to za bardzo
trudne. Boli mnie serce , boli mnie wszystko. Nie wiem co robić teraz?
Zgodziłam się na tą pracę i muszę jechać nie mogę teraz odmówić. Zastanawiam
się nad dalszym losem mojego życia. Wiem, że się zmieni i nie boję się tych
zmian. Chce tylko żeby nie przysporzyły mi one więcej problemów niż mam teraz.
Zamykam oczy. Niestety, sen nie przychodzi , a ja z każdą kolejną minutą<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>, czuję się niespokojnie. Wkurzona wstaję z
łóżka , zakładam zielone pantofle i idę po cichu w stronę kuchni. Widzę
zapalone światło , a po chwili słyszę brzdęk łyżeczki , która upada na podłogę.
Wchodzę do pomieszczenia i zauważam mężczyznę , który sięga po przedmiot. Po
chwili zauważa mnie i widzę, że próbuję ukryć zmieszaną minę. </div>
<div class="MsoNormal">
-Obudziłem cię?- pyta. </div>
<div class="MsoNormal">
Kręcę głową i podchodzę do półki. Wyjmuję potrzebne
składniki i zaczynam robić herbatę. </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie możesz zasnąć?- pyta ponownie. </div>
<div class="MsoNormal">
-Tak- odpowiadam twierdząco. </div>
<div class="MsoNormal">
Odwracam się i siadam na blacie kuchennym. Przyglądam mu się
przez chwilę , kiedy spoglądał za okno. Jego blond włosy spadały na jego blade
czoło przez co wyglądał jeszcze bardziej seksownie , niż kiedy miał je ułożone.
</div>
<div class="MsoNormal">
Pstryk czajnika odrywa mnie od niego i już po chwili zalewam
gorącą<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>wodą szklankę z herbatą.
Zastanawiam się przez chwilę czy zostać, a może iść do pokoju. Jednak
przeciwstawiam się sercu i chce wyjść jak najszybciej. Łapię szklankę , a po
chwil upuszczam ją na podłogę. Szkło rozpada się na małe kawałeczki , które
rozrzucają się po całej kuchni. Przeklinam pod nosem i patrzę na dłoń. Widnieje
na niej czerwony ślad od oparzenia i jeden z kawałków , który wbił się do mojej ręki
, wywołując krwawienie. </div>
<div class="MsoNormal">
Blondyn szybko podnosi się z krzesła. Podchodzi do mnie i
łapie mnie za skaleczoną rękę. </div>
<div class="MsoNormal">
-Pokaż- mówi i delikatnie obejmuję ją swoją dłonią. </div>
<div class="MsoNormal">
Patrzę się w niego jak zaczarowana. Czuję dreszcze , które
wywołane są jego dotykiem. Chłopak wyciąga różdżkę i przystawia ją do mojej
dłoni. Kawałek szkła szybko wydostaje się z mojej skóry i spada na ziemie. Rana
od oparzenia szybko blednieje i pozostaje po niej tylko malutka blizna. Draco
przywołuję jeszcze chusteczkę , którą delikatnie przyciska do miejsca gdzie był
odłamek. </div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękuję- mówię cicho. </div>
<div class="MsoNormal">
Widzę jak jego usta uśmiechają się delikatnie. Patrzy przez
chwilę w moje oczy , a potem szybko opuszcza wzrok. Jednym machnięciem różdżki
składa wszystkie rozwalone części w jedną całość i już po chwili kładzie na
blacie nową szklankę. </div>
<div class="MsoNormal">
-Uważaj następnym razem- mówi poważnie. </div>
<div class="MsoNormal">
Kiwam tylko głową i odchodzę po woli. Chłopak odwracam mnie
do siebie. Patrzę na niego pytająco, a on daje mi kubek z jego herbatą. </div>
<div class="MsoNormal">
-Jeszcze gorąca- mówi rozbawiony. </div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękuję-odpowiadam. –Dobranoc.</div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiecham się i odchodzę jak najszybciej , lecz słyszę jego
cichą odpowiedź , która przepełniona jest tęsknotą.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobranoc Aniele…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Zasnęłam jak dziecko. Wymiana kilku zdań z Draco wyczyściła
mi umysł. Dzięki temu mogłam się bez problemu położyć i nie myśleć o wszystkim
co mnie przerasta. Tego mi było trzeba i chyba już zawsze będzie potrzeba. </div>
<div class="MsoNormal">
Rano, kiedy promienie słońca wdarły się do mojej sypialni od
razu wstałam pełna werwy. Postanowiłam wybrać się dziś na Pokątną i zakupić
potrzebne rzeczy do szkoły i jakieś nowe ubrania. Odwiedzę jeszcze dziś dom -aby
spakować walizki-, lecz tylko wtedy kiedy Ron będzie w pracy. Nie chce go
spotkać, nie chce mu spojrzeć w oczy. </div>
<div class="MsoNormal">
Odpędzam szybko od siebie dalsze myśli na temat rudzielca.
Wyciągam z torby czerwoną sukienkę -która wspaniale do mnie przylega i pokazuję
moje atuty. Prasuję ją za pomocą szybkiego zaklęcia i kładę na łóżku. Dopieram
do niej czarną marynarkę i baletki - w których przyjechałam wczoraj-też o
kolorze czarnym. Biorę do ręki czysty ręcznik , który przygotowała dla mnie Ginny i idę do łazienki , nucąc pod nosem jakąś piosenkę<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>, która właśnie idzie w mugolskim radiu.
Przed drzwiami spotykam Draco , który w samym ręczniku wychodzi z łazienki. Po
jego ciele jeszcze spływają kropelki wody , a jeszcze mokre włosy delikatnie
przylegają do jego twarzy. </div>
<div class="MsoNormal">
-Dzień dobry- mówi do mnie i uśmiecha się szczerze.- Już wolnę..</div>
<div class="MsoNormal">
-Dzięki- odpowiadam. </div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak odchodząc delikatnie ociera się o moje ramię swoim.
Czuję jego perfumy , a moje nogi powoli zaczynają robić się galaretowate. Czemu
on tak na mnie działa,<i style="mso-bidi-font-style: normal;"> </i>krzyczę na
siebie w myślach. Wchodzę jak najszybciej do łazienki. Włączam wodę , aby
powoli zaczęła napełniać wannę , po czym dolewam olejek różany , którego woń po
chwili czuć w całym pomieszczeniu. Zdejmuję z siebie szlafrok , a potem piżamę.
Przyglądam się sobie w lustrze i próbuję się uśmiechnąć. Wychodzi mi grymas
jakby po zjedzeniu cytryny. Szybko odrywam się od lustra i wchodzę do gorącej
wody. Zanurzam się w niej i po chwili czuję , że moje ciało powoli się
relaksuję. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Ubieram na siebie<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>przygotowaną kreację , a na policzki nakładam trochę pudru. Rzęsy maluję
tuszem i jestem gotowa. Piszę szybką listę potrzebnych rzeczy i chowam ją do
torby. Wychodzę z pokoju i słyszę jakieś zamieszanie. Draco stoi
przed dzieckiem Ginny i próbuję jej coś wytłumaczyć. </div>
<div class="MsoNormal">
-Obiecałeś mi lody- wydziera się dziewczynka. </div>
<div class="MsoNormal">
Blondyn wypuszcza powietrze z płuc i próbuję się uspokoić. </div>
<div class="MsoNormal">
-Ale wujek musi teraz iść po potrzebne rzeczy do pracy jak
wrócę to mogę cię wziąć na lody- tłumaczy. </div>
<div class="MsoNormal">
-Ale ja chce teraz!- krzyczy i tupie nóżką. </div>
<div class="MsoNormal">
Draco zauważa mnie i patrzy się przez chwilę mierząc mnie od
góry do dołu wzrokiem. Potem jednak układa ręce w geście błagalnym. </div>
<div class="MsoNormal">
-No to może pójdziemy szybko po potrzebne rzeczy do naszej
pracy<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>, a potem pójdziemy na lody<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>hmm? –proponuję. </div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczynka myśli , a po chwili uśmiecha się i kiwa głową z
zadowoleniem. </div>
<div class="MsoNormal">
-Idź się ubrać my na ciebie tutaj czekamy- mówię do Rose , a
ona leci jak rakieta do swojego pokoju. </div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękuję- blondyn szepce mi do ucha. </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie ma sprawy- mówię.- Możemy zrobić te zakupy razem,
przecież to nie zbrodnia. </div>
<div class="MsoNormal">
Mówię chociaż wiem, że bardziej próbuję przekonać jego niż
siebie. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wyruszyliśmy za pół godziny , ponieważ Ginny uparła się , że
Rose musi jeszcze coś zjeść przed wyjściem. Po zakończonym posiłku we trójkę
siedzieliśmy już w moim aucie i kierowaliśmy się w stronę wejścia na Pokątną.
Pogoda była wprost wspaniała , więc uśmiechałam się przez całą drogę ,
słuchając jak mała śpiewa piosenkę , którą nauczyła się w szkole. Kiedy
zaparkowałam , wyszłam z auta i pomogłam rozpiąć się Rose. Rudowłosa
dziewczynka złapała mnie za rękę i zaczęła pędzić w stronę Draco , który szedł
kilka kroków przed nami. Podała mu rękę i zadowolona ze swojego dzieła , wesoło
skakała z nogi na nogę. Patrzę<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>na
zdezorientowanego blondyna i wybucham śmiechem , na widok jego miny. Mężczyzna
posyła mi spojrzenie mordercy , lecz po chwili też zaczyna się śmiać. </div>
<div class="MsoNormal">
Wchodzimy do baru. Rozglądam się po ludziach , lecz nie
widzę nikogo znajomego. </div>
<div class="MsoNormal">
-Ale tu śmierdzi- mówi Rose troszeczkę za głośno czym
przyciąga na nas uwagę. </div>
<div class="MsoNormal">
Kucam do niej i patrzę w jej oczy. </div>
<div class="MsoNormal">
-Rose proszę cię- szepczę.- Zachowuj się.</div>
<div class="MsoNormal">
-No co ja tylko powiedziałam prawdę- mówi z wyrzutem. </div>
<div class="MsoNormal">
-No właśnie ona tylko powiedziała prawdę- wtóruje jej Draco.
</div>
<div class="MsoNormal">
Patrzę na niego karcąco , ale on tylko się
śmieje , a po chwili ciągnie nas do przejścia. Stuka w cegły wyznaczonym kodem i po chwili
te wpuszczają nas do zaczarowanego świata. Uśmiecham się , kiedy wracają do
mnie wspomnienia. Pierwszy raz jechałam do Hogwartu. Dla dziewczynki z rodziny
mugoli był to istny szok przejść przez ścianę i dodatkowo zobaczyć , że za nią
kryję się inny świat. Pociągnęłam moich towarzyszy do księgarni gdzie szybko
kupiliśmy potrzebne podręczniki dla nauczycieli oraz kilka piór i pustych
pergaminów. Później wstąpiliśmy do sklepu z ubraniami gdzie kupiłam sobie dwie
eleganckie sukienki. Jedna w kolorze ciemnej czerwieni , a druga szara z
czarnymi dodatkami. Rose kupiła sobie buty , które wydawały dźwięki gdy przed
nimi była kałuża lub błoto. Ostrzegały przed niebezpieczeństwem<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>, lecz jeśli były brudne potrafiły narzekać
na okrągło. Draco kupił sobie błękitną koszulę i czarny krawat. Zadowoleni z
zakupów wyszliśmy z zaczarowanego świata. </div>
<div class="MsoNormal">
-Co powiecie abyśmy poszli na mugolskie lody? A potem na
spacer po parku- mówię , a kiedy nie widzę zadowolenia na ich twarzach ,
dodaję.- Jest taka ładna pogoda co będziemy siedzieć w domu! </div>
<div class="MsoNormal">
-No dobra- zgadza się Smok.- A ty mała co ty na to? </div>
<div class="MsoNormal">
-Jeśli będzie tam plac zabaw to tak – mówi i uśmiecha się do
nas. </div>
<div class="MsoNormal">
-Oczywiście , że będzie- mówię.- A wujek Draco nawet pohuśta
cię na huśtawce. </div>
<div class="MsoNormal">
-Ej!- oburza się blondyn. </div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiecham się do niego słodko , a po chwili od też
odwzajemnia ten uśmiech. </div>
<div class="MsoNormal">
Podchodzimy do butki z lodami i po krótkiej chwili
zastanowienia , każdy zamawia swój ulubiony smak. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Idziemy alejką parku i wsłuchujemy się w przyrodę. Po chwili
Rose odbiega od nas i zaczyna się wspinać na wieżę , która jest największą
atrakcją tego placu zabaw. Razem z Draco siadamy na jednej z ławek tak, aby
mieć nią na oku. Zapada cisza, w której nikt nie chce się odezwać jako
pierwszy. Zaczynam nerwowo ciągnąć za palce , lecz nadal nic się nie odzywam. </div>
<div class="MsoNormal">
-Czemu przyjęłaś tę pracę?- pyta chłopak. </div>
<div class="MsoNormal">
-To było moje marzenie odkąd dostałam list z Hogwartu- mówię
bez zastanowienia <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>i uśmiecham się do
blondyna.- A ty? </div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak przez chwilę milczy jakby bał się odpowiedzieć, lecz
potem słowa , które wypowiada trafiają do mojej pamięci na długo. </div>
<div class="MsoNormal">
-Zgodziłem się na tą pracę ,aby być blisko ciebie. </div>
<div class="MsoNormal">
Otwieram już buzię , aby…sama nie wiem co chce mu
powiedzieć. Okrzyczeć go? Powiedzieć , że dobrze zrobił. Zamykam usta , a po
chwili słyszymy krzyk Rose. Obydwoje odrywamy się z ławki i biegniemy w stronę
placu zabaw.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co się stało?- pytam dziewczynki , która strasznie zła leży
na piasku koło zjeżdżalni. </div>
<div class="MsoNormal">
-Wywróciłam się – mówi i delikatnie ociera ręką łzę , która
spływa po jej policzku. </div>
<div class="MsoNormal">
Wyciągam chusteczkę i przykładam do jej kolana. </div>
<div class="MsoNormal">
-Wyciągnij z mojej torebki butelkę z wodą- nakazuję Draco i
już po chwili chłopak wręcza mi dany przedmiot. </div>
<div class="MsoNormal">
Zalewam wodą ranę , która jest tylko małym zadrapaniem ,
lecz chce oczyścić ją z ziarenek piasku. Wysuszam ją chusteczką i pomagam
dziewczynce wstać. </div>
<div class="MsoNormal">
-Boli cię nadal?- pyta Draco. </div>
<div class="MsoNormal">
-Już mniej- mówi i uśmiecha się do mnie szczerze. </div>
<div class="MsoNormal">
-Będziemy się musieli zaraz zbierać- mówię i patrzę na
zegarek. </div>
<div class="MsoNormal">
-Już?!- marudzi Rose.- Mogę się jeszcze przez chwilę pohuśtać?
Wujek mi obiecał! </div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze już dobrze- mówię.- Idźcie ale przez chwilę. </div>
<div class="MsoNormal">
Obydwoje idą w kierunku huśtawki , wesoło o czymś
rozmawiając. Opieram się o konstrukcje zjeżdżali i uśmiecham się pod nosem. </div>
<div class="MsoNormal">
-Tworzycie udaną rodzinę- słyszę przy uchu. </div>
<div class="MsoNormal">
Koło mnie stoi wysoka czarnowłosa kobieta o zielonych
oczach, które patrzą na mnie dziwnie. Raz ze złością, a raz pojawiają się w
nich miłe iskierki. </div>
<div class="MsoNormal">
-Oj nie my nie jesteśmy razem- tłumaczę szybko.- A to jest
moja chrześnica. </div>
<div class="MsoNormal">
-Aaa rozumiem-mówi przybysza.- Mój błąd. </div>
<div class="MsoNormal">
Przyglądam się jej bliżej. Czuję , że skądś ją znam , lecz
nie wiem skąd. </div>
<div class="MsoNormal">
-My już musimy iść- mówię i uśmiecham się do nieznajomej.-
Do widzenia. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Czarnowłosa jeszcze przez chwilę patrzy na odchodzącą
szatynkę. W jej głowię zaczyna pojawiać się plan jak w końcu odegrać się na
niej i na blondynie. </div>
<div class="MsoNormal">
-Zapomnieli mnie ale ja się im szybko przypomnę- mówi i z
wrednym uśmiechem idzie w kierunku ciemnej uliczki , aby tam bezpiecznie prze teleportować
się do swojej siedziby.<br />
<br />
________<br />
<br />
Rozdział dodany po strasznie długim okresie czasu , lecz myślę , że nadrobiłam to jego długością. Nie obiecuję dodawać rozdziały co tydzień. Raz mam gotowy już w środę, a na drugi raz nie mam weny i jestem zmęczona przez cały tydzień, więc nie wyciągnę z siebie nic, a nic. Rozdział 29 jest już w trakcie pisania, ale nie powiem kiedy dokładnie będzie bo tego nie wiem :)<br />
Mam nadzieję, że się podobało!<br />
<br />
<span style="font-size: large;">Czytasz = komentuj!</span> </div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-16039985177852308462013-11-02T11:26:00.003-07:002013-11-02T11:26:54.456-07:00Rozdział 27 "Będzie kiedyś dobrze?"<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->muzyka do rozdziału- <a href="http://www.youtube.com/watch?v=eFXRQKYFbXE"><klik></a><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Szanowna Panno
Granger! </i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Mam zaszczyt oznajmić
, że miejsce dla nauczyciela Transmutacji zostało zwolnione. Jestem już w
podeszłym wieku , a bycie dyrektorem szkoły przytłacza mnie z każdej strony.
Byłabym zaszczycona gdyby Pani przyjęła moją ofertę na zajęcie mojej pozycji.
Wiem, że będziesz najlepszą następczynią. Rozumiem jeśli odmówisz w końcu cały
świat magiczny mówi o Twoim ślubie. Jednakże, mam nadzieję, że jednak się
zgodzisz. Proszę o szybką odpowiedź.</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Dyrektor Minerwa
Mcgonagall. </i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Czytam kilka razy treść listu i nadal nie mogę uwierzyć , że
jest to prawda. Jako uczennica Hogwartu marzyłam o tej pracy. A teraz? Moje
marzenia w końcu mogą się spełnić. Skaczę z radości i wydobywam z siebie ciche
jęki zadowolenia, zapominając o Rudzielcu , który cały czas stoi koło mnie.
Biegnę do biurka i od razu rozwijam pergamin , zamaczam pióro w atramencie i
piszę. Po chwili zauważam cień nade mną i wracam od rzeczywistości. Słyszę głos
narzeczonego przepełniony wyrzutami. </div>
<div class="MsoNormal">
-Czyli jednak nic dla ciebie nie znaczę?- pyta.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron- mówię zrezygnowana.- Czy ty nie rozumiesz? To jest
moja szansa! Mogę w końcu spełnić swoje marzenia!</div>
<div class="MsoNormal">
-Beze mnie- warczy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mogę się wziąć za pracę- mówię.- Doceń to, że będzie mi ona
sprawiała dużo radości…Nie chce do końca życia siedzieć w domu i czekać , aż ty
wrócisz z pracy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przecież moja pensja nam w zupełności wystarcza!- krzyczy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tu nie chodzi o pieniądze Ron- kręcę głową.-Chce tą pracę,
chce czuć się w końcu spełniona zawodowo. </div>
<div class="MsoNormal">
-Zostawisz mnie- stwierdza.-I pewnie nigdy nie wrócisz! </div>
<div class="MsoNormal">
-Ron! Jestem z tobą już tak długo-warczę.- Czemu miałabym
się zostawić od tak?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie zgadzam się!- mówi poważnie , jakby nie słysząc moich
słów.</div>
<div class="MsoNormal">
Patrzę na niego zaskoczona. </div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba sobie żartujesz?- pytam , a on kręci głową.- Myślisz
, że jestem twoją służącą czy co! Mam niby robić wszystko co mi karzesz! Co to,
to nie! Zapamiętaj sobie na zawsze. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Nie
jestem na twoje posyłki </i>! Nie będziesz mną rządzić! Wychodzę i nie wiem ,
kiedy wrócę! </div>
<div class="MsoNormal">
Biorę pergamin , który po zejściu do salonu , przywiązuję do
nogi mojej sowy. Karzę jej jak najszybciej dostarczyć wiadomość do Minerwy.
Słyszę krzyki dobiegające z góry , a po chwili huk mebli , które- znając Ron’a-
przewraca. Zbieram z wieszaka płaszcz , a z komody koło drzwi kluczyki do auta.
Trzaskam drzwiami i już po chwili ruszam spod domu z piskiem opon. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Jedyne miejsce, które przyszło mi na myśl to dom Ginny.
Podjeżdżam pod niego i wycieram szybko łzy , aby nikt nie mógł ich zobaczyć.
Wciągam szybko kilka razy powietrze i wypuszczam je z płuc. Powoli się
uspokajam , więc postanawiam wyjść z auta. Pochodzę do drzwi i pukam
delikatnie. Słyszę śmiech dziecka i już po chwili widzę Rose, która przytula
się w tors przystojnego blondyna. Chłopak patrzy na mnie przez chwilę jakby
chciał rozszyfrować co się stało. Jednak odsuwa się i wpuszcza mnie do środka.</div>
<div class="MsoNormal">
-Musisz chwilę poczekać Diabeł wraz z Ginny pojechali
odwieźć Potterów do domu- oznajmia cicho i wchodzi do kuchni.- Napijesz się
czegoś? </div>
<div class="MsoNormal">
-Może herbaty-odpowiadam i siadam na jednym z krzeseł w
kuchni. Małe pomieszczenie pachnie przeróżnymi zapachami. Na śnieżnobiałych
ścianach wiszą zdjęcia Rose oraz nowożeńców. Uśmiecham się , kiedy widzę tam i
swoje zdjęcie. Zrobione było w Hogwarcie. Na ostatnim roku. Są tam wszyscy.
Odwracam się i patrzę na ruchy blondyna. Jedną ręką trzyma Rose , która już
powoli odpływa do krainy Morfeusza , a drugą zalewa czajnik wodą. Postanawiam
mu pomóc. Blondyn uśmiecha się , kiedy wyciągam kubek z szafki i kładę go przed
nim. Znika na chwilę , aby położyć małą do łóżeczka. Czuję się dziwnie. W moim
brzuchu latają ze sto tysięcy motylków , które wprawiają mnie w ten stan. Nie!
Hermiona uspokój się. Masz narzeczonego!, przekonuję siebie.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span></div>
<div class="MsoNormal">
Czajnik wydaje charakterystyczny dźwięk oznaczający , że
woda już się zagotowała, chwytam uchwyt w tym samym momencie co Draco. Nasze
dłonie dotykają się i czuję delikatny dreszcz, który przechodzi po moim ciele.
Zbieram się w sobie i w końcu odważam się spojrzeć mu prosto w oczy. Ten błękit
powoduję, że powoli zmniejszam odległość , która nas dzieli. Czuję jego oddech
na swojej twarzy, a w oczach widzę radość oraz tęsknotę. Nagle<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>trzask , który dobiega z przedpokoju , odrywa
mnie od blondyna. </div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiona?- dziwi się się Ruda.- Coś się stało?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, nie nic.- odpowiadam trochę zawstydzona.- No może
trochę. Muszę z tobą porozmawiać..</div>
<div class="MsoNormal">
-Pewnie. Idź do mojego pokoju zaraz przyjdę- uśmiecha się ,
po chwili patrz na Draco.- Gdzie Rose? </div>
<div class="MsoNormal">
-Położyłem ją spać przed chwilą- mówi. </div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękuję, że się nią zająłeś- przytula chłopaka i odchodzi.
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wchodzę do pokoju małżonków. Patrzę na łóżko , które
znajduję się naprzeciwko drzwi. Kołdra koloru czerwonego w niektórych miejscach
świeci się na złoto. Kolory Gryffindoru. Ginny musiało długo przekonywać na nią
Diabła, przechodzi mi przez myśl.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Nad
łożem znajduję się wielkie okno , z którego można zobaczyć wspaniałą panoramę
miasta. Koło łóżka znajdują się dwa nakastlniki , na których stoją lampki
nocne. Po prawej stronie od wejścia są drzwi. Jedne prowadzę do garderoby , a
drugie do małej łazienki. Siadam na fotelu po lewej i czekam , aż Ginny
przyjdzie<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>napojami. Ruda wchodzi do
pokoju z uśmiechem, kładąc na szklanym stoliczku dwie herbaty. Zajmuję fotel
naprzeciwko mnie i przypatruje się mi z ciekawością. </div>
<div class="MsoNormal">
-Co się dzieje?- pyta. </div>
<div class="MsoNormal">
-Pokłóciłam się znów z Ron’em – odpowiadam.- Nie chce wracać
na razie do domu. </div>
<div class="MsoNormal">
-Co ten debil <i style="mso-bidi-font-style: normal;">znowu </i>zrobił!?-
krzyczy.- O nockę się nie martw. Możesz spać u nas. </div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękuję słońce- mówię i uśmiecham się do niej łaskawie.-
Poszło o to , że dostała list… list z Hogwartu. </div>
<div class="MsoNormal">
Ginny wciąga szybko powietrze , krztusząc się przy tym
herbatą. </div>
<div class="MsoNormal">
-Z Hogwartu!?- powtarza. </div>
<div class="MsoNormal">
-Tak… Ginny oni chcą żebym zajęła miejsce nauczycielki
Transmutacji. </div>
<div class="MsoNormal">
-To wspaniale!- krzyczy.- Zawsze o tym marzyłaś. Gratuluję. </div>
<div class="MsoNormal">
Przerywa , lecz po chwili pyta. </div>
<div class="MsoNormal">
-Więc w czym problem? </div>
<div class="MsoNormal">
-Ron- wzdycham.- On zawsze jest problemem. Boi się, że będę
go zdradzać. Wymyśla nie stworzone historyjki. Narzeka, aż w końcu zakazuję mi
wyjazdu. </div>
<div class="MsoNormal">
-Miona<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>na pewno dacię
radę! Dużo razem już przeszliście- mówi chociaż nie widzę u niej entuzjazmu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mam nadzieję, że masz rację bo już odpisałam, że się
zgadzam- mówię i uśmiecham się krótko. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
* * * </div>
<div class="MsoNormal">
Siedzę w ogrodzie i nie mogę nadal otrząsnąć się z tego co
przed chwilą usłyszałem. Czy to prawda, że ona też dostała list? , więc jednak nie jest<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>, aż tak złą opcją zgodzenie
się na tą posadę. W końcu ona też tam będzie. Przywołuję z pokoju gościnnego
pergamin i pióro. Zaczynam pisać odpowiedź, że zgadzam się zająć posadę nowego
Mistrza Eliksirów. Może jednak ten rok nie będzie, aż tak zły?</div>
<div class="MsoNormal">
-Masz tego nie spieprzyć , jasne!?- słyszę cichy głos<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>rudej za sobą.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiem o co ci chodzi…- kłamię.</div>
<div class="MsoNormal">
-Myślisz, że nie słyszałam jak nas podsłuchiwałeś?- pyta
i uśmiecha się wrednie. – Czytać też umiem. </div>
<div class="MsoNormal">
Mówi i wskazuję na moją odpowiedź, którą trzymam w dłoni. </div>
<div class="MsoNormal">
-Ty chytry lisie- mówię i zaczynam się śmiać. </div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna mi wtóruję , a po chwili dosiada się i zaczyna
oglądać gwiazdy. </div>
<div class="MsoNormal">
-Masz szansę ją odzyskać, więc nie zepsuj tego- powtarza.-
Inaczej zabiję cię własnoręcznie. </div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiecham się do niej. </div>
<div class="MsoNormal">
-Postaram się naprawdę- odpowiadam, a po krótkiej ciszy
pytam.- Czemu jesteś po mojej stronie? </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiem…- mówi.- Najwidoczniej los się do ciebie
uśmiechnął. </div>
<div class="MsoNormal">
-Mieć takiego sprzymierzeńca do zaszczyt. </div>
<div class="MsoNormal">
Obydwoje wybuchamy śmiechem, a po chwili postanawiam iść zrobić coś do jedzenia. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
* * * </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">Siedzę na tarasie opatulona kocem. Lekko
pocieram rękoma o siebie, bo zaczynają mi już marznąć palce. Podnoszę głowę i
patrzę się w gwiazdy. W oczach zaczynają mi się zbierać łzy. Wzdycham ciężko.
Wracam myślami do lat w Hogwarcie, uśmiecham się w duszy, a po moim policzku
spływa coraz więcej łez. Pamiętam moment gdy pierwszy raz weszłam do Wielkiej
Sali. Wracam tam myślami. Przechodzę przez wielkie drzwi, szłam obok Pansy,
teraz to trochę śmieszne. Idę, i patrzę na ten sufit, który jest zaczarowany.
Wygląda jak niebo. Zawsze kojarzył mi się z momentami gdy leżałam z tatą na
kocu, i obserwowaliśmy gwiazdy. Jest mi smutno, ale teraz chciałabym popatrzeć
na to niebo. Wiem ,że mogę je widzieć co wieczór. Dlaczego cały świat jest
przeciwko mnie? Zaczynam coraz bardziej szlochać. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Dlaczego znowu muszę płakać?- pytam się
sama siebie. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Bo, po każdej nocy przychodzi dzień, a po
burzy spokój- słyszę za plecami głos Blondyna.-Uśmiechnij się-szepcze mi do
ucha.-Zrobiłem ci twoją ulubioną herbatę. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Czarna z malinowym sokiem-z...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Tak Hermiono. Z łyżeczką soku z cytryny-uśmiecham
się. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">Ale teraz przychodzi mi jedna myśl do
głowy. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Skąd wiedziałeś?- pytam się zdziwiona. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Wspomnienia, ale nie będę ci nic o nich
mówił. Zatrzymam je dla siebie-uśmiecha się i siada obok mnie. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Okej... Chcesz trochę koca?- pytam się. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Mam go sobie odrąbać siekierą czy obciąć
nożyczkami?- zaczynamy się oboje śmiać. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Nie. Wiesz możesz usiąść bliżej mnie, i...
Chyba wiesz- Blondyn odstawia nasze kubki na stolik, przysuwa się bliżej. I
okrywa naszą dwójkę kocem. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Od razu jest mi cieplej-uśmiecha się i
patrzy na mnie swoimi wielkimi błękitnymi oczyma. Znowu mam motyle w brzuchu.
Siedzimy tak w bezruchu. Nie mogę odwrócić wzroku, mimo iż staram się być
wierna narzeczonemu. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Draco, nie powinnam-mrugam oczyma. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Nie powinnaś czy nie chcesz?- pyta się i
zbliża do mnie. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Dobrze wiesz. Przepraszam-uśmiecham się. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Dobra, to teraz powiedz czy przyjęłaś tę
robotę-uśmiecha się, i czuje że nasze kolana stykają się. W tym momencie czuje
się jak zwykła nastolatka. Która tylko od dotyku chłopaka który jej się...
podoba? Może to złe określenie. Do którego ma słabość-uśmiecham się i spuszczam
wzrok-przywołuje u niej dreszcze. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Tak-mówię po chwili. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">Chłopak kiwa głową.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-To słodkie-uśmiecha się, a ja tylko
pokazuje że nie wiem o czym mowa.-Rumienisz się gdy tylko ciebie dotknę-
spuszczam wzrok, i wiem że jeszcze bardziej się rumienie. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Nie prawda-zaczynam się śmiać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">Nastaje chwila ciszy. Nie jest ona
niezręczna wręcz przeciwnie. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Hermiono, jesteś śliczna-przerwa i
przygląda się mi uwarzeni. –Po płaczu twoje oczy są coraz większe-zakłada mi
kosmyk włosów za ucho, i całuje w czoło. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">Czuję Deja vu. Wydaje mi <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>się, że już to kiedyś się wydarzyło. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Dziękuje. Wiesz.. Kobieta czuje się wtedy
bezpieczna- patrzę mu się prosto w oczy. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Kobieta? Ja się czuje jak wtedy kiedy
byliśmy nastolatkami-uśmiecha się. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Jak wtedy? Kiedy? Draco o czym ty mówisz?-
widzę jego zakłopotane oczy. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-O niczym. Hermiono wymsknęło mi się, nie
wiem dlaczego tak palnąłem-uśmiecha się, i próbuje ukryć zażenowanie. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Dobra... Nie chcesz nie mów, podobno
prawda zawsze wychodzi na jaw-uśmiecham się-Wiesz będę się zbierać spać.
Zmęczona jestem. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Już?- pyta się i robi minę smutnego psa.
Rozbawia mnie to </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Oj Draco- uśmiecham się i daje mu buziaka
w policzek-Dobranoc. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Dobranoc Mionko. Kolorowych snów i słodkoo
zaśnij-przytula mnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Draco, skąd ty wiesz tyle o mnie?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Wiesz przeszłość-puszcza mi oczko. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">Odchodzę , ciągnąc <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>koc za sobą, a w głowie mam tysiące myśli na
temat tego blondyna.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Słodko wyglądasz jak tak idziesz-krzyczy
za mną. Odwracam się i patrzę w jego oczy. W tą piękną głębię , która działa na
mnie tak jak nic innego. Odwracam się jak najszybciej potrafię , aby nie popaść
ponownie w ten dziwny trans. Wchodzę do sypialni i idę od razu do łazienki.
Staje przed lustrem i patrzę się na swoje oczy. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">"Po płaczu twoje oczy są coraz
większe" przypominam sobie, a uśmiech sam zjawia się na mojej twarzy.
Rozbieram się do naga, i wchodzę pod prysznic. Namydlam ciało olejkiem
ziołowym. Zmykam oczy, i mam tylko przebłyski. Siedzę na polanie, z wysokim
blondynem, on daje mi kwiaty które sam zebrał. Unoszę powieki, ale przestaje o
tym myśleć. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Gorąca woda, opłukuje z
mojego ciała olejek, ale zapach dalej pozostaje na mojej skórze. Wychodzę i
okrywam się ręcznikiem. Ubieram szlafrok, który określam "Pusiakiem".
Mój "pusiak" jest koloru czekoladowego, spryskam swoje ciało
perfumami, o zapachu bzu. Wychodzę z pokoju i siadam na łóżku. Rozsmarowuję
balsam na nogach. Rozglądam się po pokoju. I nagle drzwi się otwierają, a do
nich wchodzi nie kto inny niż Smok. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Przepraszam, ale zostawiłaś
różdżkę-uśmiecha się i mi ją podaje. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Dziękuje-spuszczam wzrok.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Co się dzieje?- pyta się mnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Nic, smutno mi-uśmiecham się i do oczu
zaczynają mi przypływać łzy. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Ej Mała-obejmuje mnie mocno, a ja nie mam
nic przeciwko-Nie płacz, bo nie warto. Ron naprawdę na to nie zasłużył. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Na co?- pytam <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>i wciągam powietrze.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-On nie jest wart, byś przez niego
płakała-uśmiecham się. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-A kto niby jest wart?- pytam.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Nie wiem, ale ja bym nie pozwolił ci nigdy
płakać przeze mnie. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">Czuję jak moje ciało zalewa fala gorąca.
Chce to jak najszybciej przerwać. Chodź tak dobrze czuję się w jego ramionach, które wytwarzają aurę spokoju i bezpieczeństwa. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Dobranoc…Draco -całuje go w policzek, i
przytulam. Już się odwracam, aby położyć się do łóżka , lecz czuje ,że czyjaś ręka łapie mnie i
przytrzymuje. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">-Dobranoc-całuje mnie mocno w usta, a moje
kolana miękną.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">____</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">Rozdział dedykowany Martynie <3 , która wspiera mnie jak najlepiej umie oraz pomagała mi pisać rozdział. Dzięki słońce ;* </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">Dziękuję również Wam drodzy czytelnicy, że jeszcze jesteście ze mną i za komentarze pod rozdziałami , które tak bardzo motywują mnie do pisania. :) </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="null">Jeszcze raz dziękuję. :*</span></div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-87445471026062652772013-10-23T12:02:00.000-07:002013-10-23T12:02:49.344-07:00Rozdział 26 "Oferta nie do odrzucenia"Wpatruję się w niego z niedowierzaniem. Otwiera walizkę i wyjmuję z nich dwa wielkie pudełka, które wręcza dzieciakom. Obydwoje w pośpiechu drą papier i dostają się do środka. Rose dostaje wielką lalkę o brązowych włosach , która jeśli naciśnie się jej plecy śmieje się lub płaczę. A Albus o zielony samochodzik , który steruje się pilotem. Uśmiecham się , kiedy dzieci rzuciły się w ramiona Draco i zaczęły krzyczeć jakim to jest wspaniałym wujkiem.<br />
Niestety niespodzianek nie było jeszcze końca. Gość wyjął jeszcze więcej prezentów i zaczął rozdawać starszym. Kiedy spojrzał na mnie , aż wciągnęłam powietrze do płuca. Wyją małe pudełeczko, które delikatnie położył mi na dłoni , cały czas nie spuszczając ze mnie wzroku. Widziałam kątem oka, że Ron zrobił się cały czerwony, a dłonie zgniótł w pięści.<br />
-My już musimy iść- oznajmił wszystkim i chwycił mnie za ramię. <br />
Nie sprzeciwiłam się , bo nie chciałam się kłócić przy dzieciach. Wycałowuję maluchy i oznajmiam , że przyjadę do nich jutro i wezmę je na lody. Zakładam płaszcz i macham do zebranych. Nawet wtedy, kiedy idę już do wyjścia , czuję jego wzrok na sobie.<br />
<br />
Zatrzaskuję drzwi od auta , siadając na miejscu pasażera.<br />
-O co ci chodzi?- pyta mnie rudzielec, nie patrząc na mnie.<br />
-O co mi chodzi!- powtarzam i zaczynam się coraz bardziej denerwować.- Boisz się Draco czy co?! Nie rozumiem tego! Chowasz do niego cały czas urazę...Fakt dokuczał nam w szkolę ale czy nie jesteśmy już dorośli? Nie lepiej zakopać ten wojenny topór. Zachowujmy się jak trzeba!<br />
-Sugerujesz , że jestem nie dojrzały?!- krzyczy i uderza w kierownicę.<br />
-Nie! Jak zawsze wyciągasz pochopne wnioski. Mam dość...-warczę.- Naucz się zachowywać! Nie musieliśmy od razu wychodzić z imprezy bo Draco dał mi prezent. Dawał je wszystkim! Nawet tobie.<br />
-To nie chodzi o jakiś głupi prezent Miona!- krzyczy.- Nie widziałaś jak się na ciebie patrzył!<br />
-Nie, nie widziałam- mówię, chociaż dobrze wiem jak było.- Ron ja widzę tylko ciebie, może dlatego tego nie zauważam.<br />
Widzę , że na jego twarzy przez chwilę pojawia się uśmiech , lecz zmienia się on w grymas.<br />
-Nie przyjedziesz tutaj jutro- rozkazuję.<br />
-Nie zabronisz mi tego Ron!- krzyczę.- Jesteś żałosny... i tak nie będzie jak ty sobie życzysz.<br />
-Jeszcze zobaczymy- mówi i odpala silnik.<br />
Zakładam ręce na piersi i odwracam głowę w stronę domu przyjaciółki. Zauważam , że firanka w kuchni zasłania się szybko. Dostrzegam blond włosy , które odchodzą w głąb domu. Momentalnie uśmiecham się pod nosem, co nie uchodzi uwadze rudzielcowi.<br />
<br />
W domu nie zwracam uwagi na słowa narzeczonego. Od razu kieruję się do sypialni, rzucam się na łóżko , a różdżką zamykam drzwi. Nie mogę przestać myśleć o dzisiejszym dniu. Czy to wszystko jest prawdą? Chce uwierzyć w każde słowo Diabła , bo po co miałby kłamać? , lecz wspomnienia nie wskazując na jakikolwiek pozytywny kontakt z Draco. Kłótnia z Ron'em jeszcze bardziej wytrąca mnie z równowagi. Łzy napływają mi do oczy, zaczynam płakać z bezsilności. Mam dość! Nie chce dłużej tego znosić ale nie chce też go zranić. Czy te dwie rzeczy są możliwe?<br />
Nagle przypominam sobie o prezencie. Wyciągam go z torby i patrzę przez chwilę na pudełko z ciekawością. Walczę z pokusą i w końcu przegrywam. Zdzieram papier i po chwili otwieram wieczko. Znajduję tam naszyjnik z białego złota. Kształtem przypomina węża , a jego oko zdobi zielony kryształ.<br />
Jest piękny, przechodzi mi przez myśl.<br />
<i>Dostałaś go od taty, pamiętasz?</i><br />
Pyta jakiś głosik. Mój umysł zaczynam wariować. To nie może być prawda. Nagły natłok wspomnień wyklucza to co przed chwilą usłyszałam. Tatę nie było by stać na tak drogi prezent , przecież on jak i mama byli dentystami.<br />
<i>Nie daj się omotać</i><br />
Słyszę ponownie głos , który rozbrzmiewa mi w czaszce. Wyjmuję naszyjnik, chwilę się mu przyglądam , aż w końcu zakładam go na szyję. Ukrywam go pod bluzką tak aby nie dawać Ronaldowi kolejnego powodu do kłótni. <br />
<br />
<br />
Zasnęłam. Pierwszy raz od jakiegoś czasu miałam sen, który był wspaniały. Wróciłam w nim do Hogwartu siedziałam na wieży astronomicznej wraz z jakimś chłopakiem , który właśnie nalewał mi do kieliszka szampana z bąbelkami. Czułam się dziwnie. W brzuchu trzepotały mi motylki , a ręce pociły się od stresu. Chłopak musiał znaczyć coś dla mnie , że zachowywałam się jak nie ja . Chciałam zobaczyć jego twarz poznać jakiś szczegół , który mógłby powiedzieć kim jest. Niestety, jak na przekór jego twarz zakrywała mgła , która nie chciała się rozejść. Kiedy czułam , że jestem już blisko prawdy coś wybudza mnie ze snu, lecz ostatkami sił wyczułam drogie , śliczne i męskie perfumy. Głośne pukanie ponownie roznosi się po pokoju. .Zwlekam się z łóżka i otwieram drzwi, w których stoi Ron. Trzyma w ręku list z moim imieniem i nazwiskiem.<br />
Biorę go z jego rąk i zauważam, że jest rozpieczętowany.<br />
-Nie dość , że wczoraj urządziłeś mi jakąś szopkę bo jesteś zazdrosny o byle co to jeszcze czytasz listy , które zaadresowane są do mnie!<br />
-Miona..- mówi i spuszcza głowę.<br />
-No co!?-wrzeszczę.- To może mi łaskawie powiesz co tam jest napisane bo straciłam ochotę czytać!<br />
-To list z Hogwartu- mówi. <br />
-Co?- pytam zdziwiona i otwieram kopertę.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Na noc zatrzymuję się u Diabła. Rozmyślam nad dalszym życiem w Londynie. Nie wiem jak z tego wszystkiego wybrnąć. Na początek trzeba znaleźć jakieś przytulne mieszkanie może być to nawet jakaś kawalerka na przedmieściach. Do czasu, kiedy nie znajdę czegoś na stałe poproszę Ginny i Blaise żebym mógł zostać tutaj. Pobawię się trochę w niańkę i będę mógł spędzić trochę czasu z Hermioną jeśli ta ruda szuja się nie napatoczy.Widziałem jak się dziś kłócili. Wiem, że spowodowałem tę kłótnię i muszę przyznać szczerzę się z tego cieszę. Teraz , kiedy leżę na łóżku nie mogę przestać o niej myśleć. Czuję jej zapach w pościeli i doprowadza mnie to do szaleństwa. Czuję się jak jakiś psychopata , który zakochał się w wielkiej gwieździe , a ona olewa go na każdym froncie. W końcu sfrustrowany trafię to jednego z mugolskich psychiatrów i będę tam do końca życia. Nie, nie, nie. Nie myślmy negatywnie. Wszystko się ułoży tak jak w bajkach. Z tą pozytywną myślą chce położyć się spać , jednak coś mi w tym przeszkadza. Do okna dobija się piękna brązowa sowa , która dumnie unosi głowę. W pyszczku ma list zaadresowany do mnie. Wyjmuję go , a ptaku daję krakersa. Zwierzę odlatuję w ciemności , a ja mogę się skupić na liście. Otwieram kopertę i wyjmuję kartkę. Kiedy widzę pieczęć Hogwartu moje serce zaczyna bić szybciej. Spodziewam się najgorszego i tak jest. Jeśli się zgodzę na propozycję wtedy ją stracę. Nie będę miał możliwości ponownie ją do siebie przekonać , a tylko dlatego wróciłem. Łapię pióro i znajduję nie zapisany pergamin. Chce już odpisać, że nie zgadzam się , lecz przerywa mi pukanie do drzwi. Podchodzę i otwieram je delikatnie. Widzę syna Harry'ego , który stąpa z nogi na nogę i patrzy się na mnie błagalnymi oczkami.<br />
-Co się stało?-pytam i przyklękam przed nim.<br />
Dziecko delikatnie łapię mocniej swojego misia za łapkę i spuszcza głowę.<br />
-No bo, no..-jąka się ale już po chwili odpowiada.- Ja miałem straszny koszmar , a mama i tata mówią żebym poszedł spać. No i poszedłem! Ale.. ale za bardzo się boje. Zauważyłem, że u ciebie się świeci , więc przyszedłem.<br />
-Oh.. Albus, wchodź- mówię i przepuszczam go przez drzwi.- Po której chcesz spać stronie?<br />
<br />
_____<br />
<br />
Rozdział nie za długi ale inaczej napisać go nie mogłam. Liczę na Wasze komentarze, które motywują mnie do dalszej pracy. Pamiętajcie to nie liczba się liczy tylko to czy komukolwiek się to podoba :) Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem. Dzięki czemu rozdział dodaję wcześniej. :D Mam nadzieję , że się spodobał <3Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-4386921221804305652013-10-06T07:16:00.003-07:002013-10-06T07:16:43.997-07:00Rozdział 25 " Twarz i uczucie , które nawidza mnie ciągle..."Gromadka dzieci , które ganiają się po ogrodzie pełnym kwiatów i
rozkwitających drzew. Sceneria jakby wyjęta z filmu. Podbiega do mnie
dziewczynka o imieniu Rose i krzyczy żeby się z nią pobawiła. Kręcę
głową i powtarzam po raz kolejny, że dziś nie czuję się na siłach. Jej
oczy smutnieją, łączy ręce jak do modlitwy i błaga mnie. Nie mogę się
jej sprzeciwić. Biorę ją na ręce i kieruję się na środek ogrodu, gdzie
stoi chłopczyk. <br />
-Co jak co.. ale przekonywanie masz po tacie- mówię z uśmiechem na ustach.<br />
-Ej!- krzyczy Zabini i wystawia głowę przez okno w kuchni.- Słyszałem!<br />
-I dobrze!- odkrzykuję.<br />
Kładę na ziemi Rose , a po chwili czuję , że ktoś klepie mnie po plecach.<br />
-Gonisz!-krzyczy za mną niski chłopiec o kruczoczarnych włosach i w okularach, które spoczywają na jego malutkim nosie .<br />
-Jak ja cię zaraz złapię- krzyczę i zaczynam biegać za uciekającym synem Harry'ego.<br />
Kiedy
w końcu go łapię, podnoszę go do góry i okręcam go w około. Chłopiec
śmieje się na cały głos , a mi aż się robi ciepło na sercu.<br />
-Na dziś koniec- mówię im jak niańka.<br />
-Przyjedziesz do nas jutro?-pyta Albus.<br />
-Może.. a zjecie grzecznie kolację?-pytam.<br />
Obydwoje ochoczo kiwają głową.<br />
-Więc uciekać szybko i myć ręce bo zaraz będzie. Już, już!- poganiam ich, a oni ścigając się wbiegają do śnieżnobiałego domu.<br />
Rozglądam
się dookoła i podziwiam dom Ginny i Diabła. Ogród tryska życiem, nie da
się go opisać słowami. Wszędzie są różnorodne kwiaty, krzewy , drzewa.
Jest prześlicznie.<br />
Opadam zmęczona na jeden z leżaków , które rozłożyłam na werandzie i w spokoju sączę lemoniadę.<br />
-Dolać ci jeszcze?-pyta głos za mną.<br />
Kiedy
odwracam się , aby spojrzeć na mężczyznę coś we mnie się burzy. Myśli
krążą mi we wspomnieniach, czuję jakby działo się coś z moją pamięcią.
Rude włosy , które właśnie rozwiewa wiatr stają się blond. Oczy
zmieniają kolor na niebieskie i patrzą na mnie teraz wzrokiem pełen
wyrzutów. <br />
-Czemu wybrałaś jego?-słyszę głos w swojej głowię.<br />
Głos
nie należący do Ron'a tylko do niego. Tylko do mojego największego
wroga , który próbuję mnie teraz omotać. Czuję , że do oczu napływają mi
łzy, a głowa zaraz eksploduje. <br />
-Ja... nie- mówię cicho.<br />
Z
kolejnym powiewem wiatru wraca prawdziwy obraz. Widzę Ron'a mojego
narzeczonego , który stoi nade mną i patrzy na mnie zmartwionym
wzrokiem.<br />
-Coś się stało?-pyta.- Wyglądasz jakbyś była chora..<br />
-Ja, ja.. nie wiem- mówię.- Chyba pójdę się położyć.<br />
Wstaję
, a Rudzielec całuje mnie w usta. Czuję , że to był inny pocałunek.
Jakbym całowała kogoś innego. Chodź tak samo był przepełniony uczuciem
miłości. Kręci mi się w głowię. Moje myśli krążą wokół ostatnich lat,
kiedy to byłam zadowolona. Żyłam pełnią życia wraz z Ron'em u swego boku.
Wtedy nie planowaliśmy ślubu. Te dwa lata wspólnej podróży po świecie ,
pokazały nam, że pasujemy do siebie i chcemy ze sobą żyć już zawsze. A
teraz? Czuję, że popełniłam błąd godząc się wyjść za niego. On naciska
na mnie żeby ustalić jak najszybciej datę ślubu, a ja nie chce tego tak
szybko. Potrzebuję się wyszaleć ,a dopiero potem planować coś co na
prawdę połączy nas na ZAWSZE. Zawsze to duże słowo.<br />
Kładę się na łóżku , a nawroty ponownie wracają.<br />
Nagle
zaczyna mi przeszkadzać światło , które przechodzi przez okno , a
krzyki dzieci stają się być coraz bardziej uciążliwe. Zatrzaskuję drzwi
do pokoju gościnnego , zamykam je na klucz i spuszczam żaluzję. Moja
ciemnica jest skończona, więc kładę się do łóżka i przykrywam się kołdrą
po sam czubek nosa. Nie wiem co się ze mną dzieje, lecz na pewno jest
coś nie tak.<br />
<br />
<br />
Nie wiem nawet , kiedy zasnęłam
ale budzą mnie szepty za oknem. Pocieram oczy , po czy powoli i
bezszelestnie przedostaję się do okna. Siadam na ziemi i zaczynam
nasłuchiwać.<br />
-To pewne , że wraca do Londynu?- pyta Ginny piskliwym głosem.<br />
-Tak-mówi Diabeł.- Dzwonił do mnie wczoraj. Ma być tu już dziś.<br />
-Co
on sobie wyobraża!-krzyczy Ron.- Wraca teraz, kiedy zaczęło nam się
układać. Mamy w planach ślub , a ten idiota wszystko popsuje!<br />
-Ron! Uspokój się- zniżyła głos ruda.- Możesz w to nie wierzyć jak chcesz ale on ją na prawdę kocha.<br />
-Jeśli ją kocha to niech da jej spokój- odpowiada szybko.<br />
-To nie jest takie łatwe- warczy Ruda.<br />
-Sam
wiesz co się działo przez ostatni rok w Hogwarcie - mówi Zabini i patrzy na niego
wrogo.- Gdyby nie Ginny na pewno bym ci nie wybaczył , lecz teraz
zachowuj się jak przystało. Jeśli skrzywdzisz Mionę tak jak wtedy nie
będę miał wyrzutów żeby cię zabić.<br />
-Blaise proszę cię- uspakaja go Ginn.<br />
-Nie!- podnosi głos.- Nie wiem w co grasz Ron ale wiem na pewno, że nie kochasz jej tak samo jak on.. Myślisz, że czemu wraca ? Chce się upewnić , że z takim psychopatą jak ty
jest jej dobrze. Przez te lata jako jedyny utrzymywałem z nim kontakt.
Wiedziałem co czuję i co myśli. Wiem na pewno, że uczucie do naszej
Miony nigdy w nim nie zgasną!<br />
-Skarbie proszę cię... mogła się obudzić.<br />
-Nic mnie to nie obchodzi Ginny. Kiedyś i tak się dowie jak było na prawdę..<br />
-Tato coś się dzieje?- Rose pyta przestraszonym głosem.<br />
-Nic się nie dzieje ptaszynko- odpowiada brunet.- Chodź do domu zaraz idzie twoja ulubiona bajka.<br />
Nastaje chwila ciszy. Słyszę głośny oddech Rona i wiem , że jest strasznie zdenerwowany. Mało brakuję ,a wybuchnie.<br />
-On ma rację- mówi w końcu Ginny.- Nie powinniśmy ukrywać przed nią niczego.<br />
-I ty przeciwko mnie!- krzyczy Ron.- Myślałem, że jesteśmy rodzeństwem.<br />
- Ron nie zaczynaj... wiele się pozmieniało. Kocham cię ale tu chodzi o Mionę i o jej dobro.<br />
-Wiesz, że jestem dla niej najlepszy! No powiedz to..<br />
Nie słyszę odpowiedzi bo Ginny wybiega do domu, a potem rozlega się trzask drzwi od łazienki. Zapada cicha , którą przerywa dzwonek do drzwi , a potem głos Diabła , który krzyczy, że już idzie. <br />
<br />
~*~<br />
<br />
Wysiadam z samolotu. Wolnym i zdecydowanym krokiem idę przez lotnisko , a za sobą wiozę wielką walizkę, która stukota po płytkach. W końcu wróciłem na swoje. Po tych latach , kiedy próbowałem zapomnieć , zrozumiałem, że źle zrobiłem. Czy nie lepiej gdy będę wiedzieć ją i tą rudą świnie razem. Może wtedy mi przejdzie, zrozumiem , że nic z tego nie będzie. W końcu uporam się z uczuciem , które prześladuje mnie od ukończenia Hogwartu. Czyli z miłością. <br />
Nie wiem czy sam próbuje przekonać samego siebie. Walczę z uczuciem bezsilności. Stoję na krawędzi między życiem ,a śmiercią.. czekając, aż w końcu dokonam wyboru. Zostać i starać się o nią , czy zginąć i zapomnieć.<br />
Kiedy taksówka podjeżdża pod lotnisko , a bagażnik otwiera się , wkładam tam walizkę i wchodzę do środka. Warczę do taksówkarza adres Diabła i już po chwili jestem na miejscu.<br />
Gwiżdżę z podziwem. Jednak na dobre wyszło mu ożenienie się. Przypominam sobie jego ślub. Obydwoje wyglądali przepięknie. Jednak ja nie zwracałem na nich najmniejszej uwagi. Ważniejsza była ona. Ta która stała koło rudego chłopaka , a on przytulał ją swoim ramieniem. Ten dzień był najgorszym w moim życiu, ponieważ wiedziałem , że ją straciłem. Chociaż nie poddałem się.. próbowałem dalej. Kiedy wszyscy spokojnie zasiedli przy stole , patrzyłem się na nią i podziwiałem jej twarz, oczy, ciało. Chciałem się nacieszyć tym widokiem chodź przez te kilka sekund. Wtedy jej oczy spotkały się z moimi , zauważyłem, że jej policzka przybierają barwę purpury. Spuściła wzrok i już więcej nie popatrzyła na mnie tego wieczora. Co się stało potem ? Wyjechałem. Kontakt z Zabinim pozwolił mi utrzymywać też kontakt z nią. Dowiedziałem się o zaręczynach. Byłem wściekły, lecz postanowiłem wrócić. Chce sprawdzić czy nie będę cierpieć. Chce ją widzieć , słyszeć jej głos i czuć jej zapach.<br />
Zbieram się w sobie i dzwonię dzwonkiem do drzwi. Odczekuję chwilę , słysząc głośne śmiechy dzieci z uchylonego okna. Gdy drzwi otwierają się , widzę mojego kumpla.<br />
-Smoku!-krzyczy i tuli mnie z całej siły.- Jak ja się za tobą gadzino stęskniłem!<br />
-Dość Zabini bo mnie zmiażdżysz- mówię oschle, lecz uśmiech nie schodzi mi z buzi.<br />
Wtedy spostrzegam ją. Wychylała zaciekawiona głowę pełną burzy loków. Nasze oczy spotykają się jak wtedy na weselu , lecz teraz nie spuszcza ze mnie wzroku. Wpatruje się we mnie z zaciekawieniem i jakby oczekując odpowiedzi. Postanawiam na pewno, że nigdy z niej nie zrezygnuję. Zrobię tak, że będzie moja i tylko moja. Nawet gdybym miał za to przypłacić życiem. Bo bez niej jest ono nie wartościowe. <br />
<br />
____<br />
<br />
Rozdział skończony. Miałam nagły przypływ weny i jakoś zdążyłam napisać go na tą niedzielę. Jestem z niego dumna.<br />
Jest to jakby inna historia. Są dorośli, myślą doroślej, czują do siebie coś czego nie mogą i nie chcą powiedzieć. Można powiedzieć, że to jakby 2 część mojej historii ale nie będę robiła zamieszania i będę miała to w dalszych rozdziałach.<br />
Dziękuję za wszystkie komentarze ;* Cieszy mnie to , że tak wiele osób uważa , że piszę dobrze. Chociaż sama nie jestem do tego przekonana. Jeśli się podobało to wiecie co robić ! <3<br />
<br />
<br />Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-64530539181126241592013-09-22T12:19:00.000-07:002013-09-22T12:19:48.184-07:00Rozdział 24 "Nienawiść łatwo pomylić z miłością , a miłość z nienawiścią"<br />
Otwieram oczy. Okrążam wzrokiem pomieszczenie, w którym się znajduję. Jest to jakby szpital. Białe zasłony w oknach zasłaniają słońce , którego promienie próbuję się przez nie przedrzeć. Czuję się słabo, a kiedy patrzę na swoje ręce prawie mdleję. Skóra jest cała czerwona i poparzona. W niektórych miejscach , aż zwęglona. Dotykam jej i syczę z bólu. To na pewno nie jest sen. Podnoszę się delikatnie z łóżka. Odkrywam koc , którym byłam przykryta i po chwili wstaję, kiedy zawroty w głowie przestają być uciążliwe. Zakładam na nogi pantofle i idę w kierunku wyjścia , kiedy przez wielkie drewniane drzwi wpada pewien rudzielec. Patrzy na mnie zdziwiony , lecz po chwili uśmiecha się przyjaźnie. Ten uśmiech... jest taki znajomy. Po chwili widzę przebłyski w umyśle. Rude włosy , które gładzę. Usta , które całuję z miłością , a one oddają pocałunek. Wspomnienia wracają. Nie zważając na ból przytulam go do siebie z całej siły, a łzy mimowolnie spływają mi po policzkach.<br />
Szepczę do mnie żebym przestała płakać ale nie mogę. Tęskniłam za tym chłopakiem jakbym nie widziała go rok. W końcu , kiedy delikatnie odrywam go od siebie , patrzę mu w oczy. Widzę w nich coś dziwnego , lecz nie wiem co to za uczucie. Kieruję mnie na łóżko i siada na nim wraz ze mną. Chwyta mnie za rękę i uśmiecha się pełen nadziei.<br />
-Pamiętasz cokolwiek?-pyta po chwili.<br />
Kręcę przecząco głową, a on opuszcza głowę.<br />
-Chociaż, nie.. Niektóre wspomnienia wracają- robię przerwę.- Na przykład ty.<br />
Chłopak od razu podrywa głowę do góry i patrzy mi w oczy z przejęciem. <br />
-Co takiego?<br />
-Pamiętam na pewno, że byłeś dla mnie kimś ważnym. Nie wiem czy teraz też tak jest -mówię i patrzę na dłoń , którą mnie trzyma.- My... my jesteśmy ze sobą?<br />
-Tak-odpowiada bez wahania.- Cieszę się , że pamiętasz chociaż tyle. Nie wiem co bym zrobił gdybyś zapomniała o mnie... o nas.<br />
Uśmiecham się, kiedy dotyka mojego policzka i gładzi go delikatnie.<br />
Dziwne ale czuję, że chce aby ta chwila trwała wiecznie, aby nikt nam nie przeszkodził. Lecz kiedy nasze usta już prawię łączą się w pocałunku , drzwi rozchylają się na oścież i wchodzi przez nie jakiś blondyn. Patrzę na wyraz jego twarzy i zastanawiam się co rozdrażniło go tak bardzo, że jego oczy puszczają w naszym kierunku groźne błyskawice. Zauważam , że patrzy na nasze złączone ręce. Oczy rozszerzają mi się , gdy w moim umyśle pojawiają się sceny gdzie ten Ślizgon gnębił mnie i prześladował. <br />
Wstaję jak najszybciej z łóżka i podchodzę do niego , wymierzając mu cios w policzek.<br />
-To za wszystko co przez ciebie wycierpiałam- mówię i podnoszę z dumą głowę.<br />
-Miona- mówi delikatnie.- Nie wiem co ten kretyn ci naopowiadał... ale przypomnij sobie ten rok. Proszę..<br />
-Nic mi nie powiedział!-krzyczę.- Pamiętam to co powinnam. Czyli mniej więcej , że nie chce cię znać. Nie znudziło cię już to obrażanie mnie? Po co tu w ogóle przyszedłeś!? Nawet jak prawię umarłam chcesz mi dokuczyć.<br />
-Nie-odpowiada i spuszcza głowę.- Chciałem sprawdzić jak się czujesz. Hermiono... proszę pomyśl o tym dobrze? Pamiętasz w ogóle co ci się stało?<br />
Zamyślam się. Nigdzie we wspomnieniach nie widzę mojego wypadku. Przez głowę przechodzą mi wszystkie najgorsze wspomnienia z tym blondynem. Łzy napływają mi do oczu.<br />
-Wyjdź stąd-mówię spokojnie.<br />
-Miona- mówi i delikatnie łapie mnie za ramię.- Kocham cię. Przypomnij sobie te wszystkie dobre chwilę razem. Spójrz na mnie w tym dobrym świetle. Otwarłem się przed tobą i zmieniłem się... dla ciebie.<br />
-Skończ-mówię.- Nie kochasz mnie... ty mnie nienawidzisz...! Gardzisz szlamami. Nawet nie wiem jak możesz mnie dotykać. W końcu jestem nic nie warta dla takiej osoby jak ty.<br />
Zrzucam jego dłoń. Odchodzę , zostawiając go w szoku. Nie wiem co sobie teraz myśli. Nie obchodzi mnie to w żadnym wypadku. Wiem, że jest dla mnie nikim.<br />
<br />
<br />
Zostaję wypisana ze skrzydła w ostatni dzień szkoły. Egzaminy końcowe zdawałam w łóżku , pilnowana przez jednego z nauczycieli. Najczęściej był to Snape , który dziwnie mi się przyglądał. Oczywiście nawet z tak uciążliwym problemem , dałam sobie radę i bez problemu napisała wzorowo , każdy sprawdzian.<br />
Westchnęłam , kiedy poczułam na moim ramieniu dłoń. Odwróciłam się i od razu zauważyłam śliczny uśmiech rudzielca.<br />
-Spakowana?-zapytał się i przytulił mnie mocno.<br />
-Mniej więcej-odparłam.- Poczekasz na mnie na peronie?<br />
Ron chwile zastanowił się nad moimi słowami, lecz gdy dodałam, że dam sobie radę sama chociaż przez tą chwilę, odszedł. Chłopak przez te wszystkie dni , które spędziłam w szpitalu , przychodził do mnie regularnie. Na początku cieszyłam się, że interesuję się mną i tak się troszczy. Lecz po jakimś czasie zaczęło się to robić dziwne. Jakby chciał odciąć mnie od całego świata.<br />
Zapięłam kufer , złapałam go za rączkę i ubrana w zwiewną sukienkę ruszyłam na peron.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Siedziałem już we wagonie razem z Diabłem. Moje myśli jak zawsze krążyły w okół ślicznej Hermiony, która traktowała mnie jak największego wroga. Mam wyrzuty sumienia. Gdyby mnie nie uratowała , pamiętała by wszystko. Wiedziała by kim jest i komu powinna ufać, a teraz? Nie jestem pewien co do jej bezpieczeństwa.Kiedy zauważam rude włosy na peronie , od razu wstaję z miejsca. Rzucam krótko , że będę za chwilę i wybiegam z pociągu. Dopadam Weasley'a i przygniatam go do ściany. Chłopak uśmiecha się ironicznie.<br />
-Czego chcesz Malfoy?-ledwo pyta przez moją dłoń na jego szyi.<br />
-Jeśli będzie przez ciebie cierpiała wiedz, że pożałujesz- ostrzegam.- Zabije cię jeśli to będzie konieczne.<br />
-Jaki ojciec taki syn-mówi wrednie.<br />
Wzmacniam uścisk na jego gardle i syczę;<br />
-Chyba nie chcesz mnie wytrącić z równowagi?-pytam.<br />
-Przestań!-słyszę cichy i słodki głos dziewczyny , przez którą nie mogę spać.<br />
Odrywam dłoń od gardła chłopaka i podnoszę ręce w geście poddania.<br />
-Jak sobie życzysz- mówię i odchodzę ze spuszczoną głową.<br />
Wiem jak to wygląda w oczach innych. Arystokrata , który może mieć każdą zakochał się właśnie w tej , która go nie chce. Żałosne.<br />
Idę między przedziałami i nie wiem co ze sobą zrobić. Kiedy orientuje się gdzie jestem jest już za późno. Wagon nauczycieli świeci pustką, a tylko w jednym z nich pali się światło. Podchodzę z czystej ciekawości i wsłuchuję się w rozmowę.<br />
-Ona straciła pamięć Severusie!-krzyczy Mcgonaglle.- Nie pozwolę żeby teraz cierpiała.<br />
-Co nazywasz cierpieniem Minerwo?-odpowiada ironicznie.- To, że chcesz aby zapomniała o jej prawdziwej rodzinie! To jest nie moralne. Powinna wiedzieć kim jest!<br />
-Robię to dla jej dobra-odpowiada delikatnie.- We wakacje pozostanie w Norze wraz z Weasley'ami. Tam będzie bezpieczna. Jedyne co będzie pamiętać to to, że Grangerowie zginęli w wypadku na początku roku.<br />
-Nie spodziewał bym się tego po tobie..- warczy Mistrz Eliksirów.- Gryffindor to niby dom gdzie najważniejsza jest prawda! I co? Chyba już bardziej powinnaś brać przykład z moich uczniów. Przynajmniej troszczyli się o nią przez ten rok.<br />
-Uważaj ze słowami Seveusie!- krzyczy.- Mówisz z nowym dyrektorem Hogwartu. Reszta nauczycieli zgodziła się z moim planem , więc ty nie masz nic do powiedzenia. Żegnam!<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Podbiegam do rudzielca i dotykam jego szyi , widzę ślady po duszeniu , co nie poprawia mi humoru.<br />
-Czego od ciebie chciał?-pytam i wyciągam maść , którą smaruję jego rany.<br />
-Znasz go- odpowiada wymijająco.- To Malfoy on nie potrzebuje żadnego usprawiedliwienia żeby kogoś zabić.<br />
Moja głowa mówi mi , że to prawda i nic tego nie zmieni. To bezduszny śmierciożerca, który na pierwszym miejscu stawia siebie.<br />
-Opuchlizna zeszła- mówię, na co chłopak uśmiecha się i całuje mnie w policzek.<br />
-Jesteś wspaniała.<br />
Czuję , że moje policzka powoli zalewają się rumieńcem. Ron chwyta mnie za rękę i razem idziemy do pociągu. Siadamy w wolnym przedziale , do którego po chwili przyłączają się Harry i Ginny. Obydwoje podejrzliwie patrzą na Rona, lecz po chwili rozmowy ich wrogie nastawienie zmniejsza się i próbują nawiązać z nim nić porozumienia.<br />
-Idę się przejść- mówię , kiedy zaczyna mi się kręcić w głowię.<br />
-Iść z tobą?-pyta Ron , chociaż i tak wiem, że miało to brzmieć oznajmująco. <br />
-Nie Ron- mówię.- Chce iść sama.<br />
Nie czekając na jego odpowiedź , zamykam za sobą drzwi przedziału i idę do innego wagonu. Zatrzymuję się przy otwartym oknie i patrzę na przemijające obiekty. Zamykam oczy i próbuję sobie coś przypomnieć, lecz żadna cząstka mojego mózgu nie chce ze mną współpracować. Opieram czoło o szybę i zaczynam błagać w myślach. Nienawidzę nie wiedzieć.<br />
Czuję oddech za sobą , przerażona obracam się i zauważam jego. Malfoy patrzy się na mnie swoimi niebieskimi oczami. Nie wiem co myśleć , kiedy zbliża się do mnie coraz bardziej. Dotykam jego klatki piersiowej i odpycham go od siebie.<br />
-Zostaw mnie- szepczę.<br />
Zauważam smutek w jego oczach. Nie rozumiem czemu. Czy ja go cokolwiek obchodzę? Może tak tylko nie pamiętam.<br />
-Nie musisz pamiętać tego co było... pewnie będzie to dla ciebie lepsze- wzdycha.- Zniknę z twojego życia i nigdy więcej mnie nie zobaczysz.<br />
Mówi po czym odwraca się i idzie do innego wagonu. Czuję się dziwnie. Jakby skrzywdzona. Poniekąd cieszę się, że nie będę musiała go znać, lecz... no właśnie co ja mam z tym lecz?! On mnie nienawidzi , a ja jego. Proste , logiczne i niech tak zostanie do końca.<br />
<br />
____<br />
<br />
Rozdział dodany. Mam teraz jakąś dziwną wenę ale myślę, że nadal będę prowadziła tego bloga. Dotrwa on do końca tej opowieści. Nie wiem czy będzie z szczęśliwym zakończeniem , czy też na odwrót. Pewnie wszystko będzie zależało od mojego humoru. Mam nadzieje, że notka podobała się ;) Zapraszam do komentowania! ;** Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-59819538224178304642013-09-09T10:53:00.000-07:002013-09-09T10:53:06.941-07:00Rozdział 23. "Koniec?"<br />
<br />
Słyszę trzask teleportacji i już za chwilę przy Draco stoi dyrektor Hogwartu. Dotyka jego klatki piersiowej czubkiem różdżki, patrzy na mnie i uśmiecha się wrednie. Dobrze wie, że to jest ostateczny cios , który może mnie doprowadzić do samobójstwa. Z różdżki wyłania się zielony strumień , która uderza w blondyna. Krzyczę, lecz to nic nie pomaga. Jego klatka przestaje się podnosić. Opada na wieki. Czuje buzującą we mnie złość. Dzięki niej wyciągam swoją różdżkę i zlatuję za pomocą zaklęcia do Dracona. Słyszę śmiech Dumbledor'a , który stoi nade mną i przygląda się temu jak moje łzy spływają i uderzają o klatkę mojego Ślizgona. Ściskam różdżkę w ręce i chce zrobić coś czego nigdy nie mogłam. Chce go zabić. Czuję wielką chęć mordu, lecz w ostatnim momencie cichy głos w mojej głowie , odsuwa mnie od tego. Głos ojca słyszę dość głośno i wyraźnie. Powstaje z podłogi i staję na przeciwko czarodzieja.<br />
-Zabiłeś osoby , na których mi najbardziej zależało-stwierdzam.- Więc czego jeszcze chcesz?<br />
-Chce abyś się do mnie przyłączyła-oznajmia.- Gdy nie masz nikogo kto przeszkodzi ci w rządzeniu światem, jesteś pomocna.<br />
-Nigdy!-krzyczę.<br />
Ponownie w mojej głowię słyszę głos taty. Wspiera mnie i pomaga w wyborze dobrej decyzji. Podnoszę różdżkę w tym samym momencie co Albus. Nasze zaklęcie w połowie odbijają się od siebie i uderzają w części domu, które od razu sypią się jak domek z kart.<br />
-Obydwoje jesteśmy potężni- mówi.- Nie zauważyłaś? Razem stworzymy świat , w którym będziemy rządzić tylko my. Świat w którym nie będą istnieć mugole. Tylko rodowici czarodzieje...<br />
Analizuję jego słowa w myślach. Tak wiem, że jestem potężna. Jestem w końcu potomkinią samego Salazara Slythernia , lecz czy dyrektor może się równać z mocą , którą ja posiadam? On gdyby nie starożytna magia cieni.. był by nikim. Dobrym czarodziejem , lecz nie tak wszechmocnym jak teraz. Olśniewa mnie i wiem co mam już zrobić. Delikatnie podnoszę rękę, żeby staruszek nie mógł zauważyć , że coś planuję i rzucam na niego jedno z zaklęć, które pozwalają mi na kontrolę nad jego decyzjami chodź przez dłuższą chwilę. Rozkazuję mu , żeby mówił prawdę oraz miał do mnie pełne zaufanie. Po chwili , kiedy jestem już pewna , że zaklęcia zadziałało , oznajmiam.<br />
-Dobrze Albusie. Zgodzę się , lecz pod jednym warunkiem.<br />
Czarodziej patrzy na mnie zadowolony i kiwa głową z potwierdzeniem.<br />
-Oczywiście czego sobie tylko zażyczysz- mówi , lecz nadal zachowuje dystans. <br />
-Chce żebyś pokazał mi na czym polega magia cieni.<br />
Widzę w jego oczach zrozumienie i coś jeszcze. Coś co widziałam na pierwszym roku. Typowe mądre oczy czarodzieja. Patrzą na mnie jak na małą uczennicę , która chce się dowiedzieć więcej niż w zakresie podręcznika.<br />
-Cienie są połączone z czarodziejem , który je uwolnił.. czyli ze mną. Mogę im rozkazać wszystko, a one zrobią to bez żadnych wymówek. Mogą opętać, zabić.. wszystko czego tylko chce. Lecz ich nie da się tak łatwo zabić.<br />
-A można je zabić?-pytam chodź wiem , że stąpam po cienkim lodzie bo rzucone zaklęcie może nie być, aż tak silne.<br />
-Oczywiście, że można , lecz do tego potrzeba znajomości czarnej magii i odpowiedniego wyczucia.. Bo kiedy cienie wyjdą z czarodzieja , który nimi steruję jest on bezbronny.<br />
Albus nie wiedział , że zaszedł za daleko.Patrzył na mnie teraz wzrokiem dziadka, który widzi swoją wnuczkę. Czułam, że zrobił by dla mnie wszystko. On na prawdę chciał tylko żebym do niego dołączyła. Taki był jego plan od początku. Tylko , że mi on nie odpowiadał.<br />
-A mógłbyś mi to pokazać?-pytam i przybieram jak najsłodszą minę.<br />
Dyrektor kiwa głową oczarowany moim przedstawieniem. Po chwili z jego ciała wychodzą cienie , które czują , że dzieje się coś złego. Od razu mnie atakują , a dyrektor nie może ich opanować. Wyczarowuję tarcze ochronną , od której się odbijają. Wiem, że i tak nie wytrzyma ona długo. Skupiam wszystkie swoje moce i rzucam czar, który nadsyła mi z zaświatów tata. Czerwona strużka światła uderza w staruszka , który opada na podłogę obok Draco. Jego oczy są szeroko otwarte i patrzą na mnie. Czuję się nie komfortowo, a kiedy jego ciało zaczyna znikać, przerażam się. Zostaje po nim tylko szkatuła z starożytnymi rysunkami. Otwieram wieczko, a wszystkie cienie jakby wessane za pomocą odkurzacza, wleciały do środka. Zamykam wieczko i patrzę na pudełko. Czuję odrazę do tego co znajduję się w środku.<br />
Żądza władzy może zrobić z ciebie potwora, mówię po cichu.<br />
Rzucam drewnianym pudełeczkiem w płomienie ognia , które powoli gasną tak jak życie dyrektora.<br />
Czuję ukłucie w sercu. Wiem, że będzie mi teraz ciężko. Moje życie bez taty będzie trudne, a jeszcze trudniejsze bez osoby , którą szczerzę kochałam.<br />
Patrzę na blondyna. Kolejne łzy spływają mi po policzku. Czy go odzyskam? Dotykam dłonią jego policzka i gładzę go delikatnie. Zauważam lilię , której tata nie pozwolił mi użyć. Teraz wiem czemu! Przewidział to. Wiedział, że będę jej potrzebować teraz. Dotykam jej i powtarzam w myślach, że chce aby Draco żył. Był przy mnie i zawsze mnie kochał. Czuję , że coś odpycha mnie od jego ciała. Uderzam z całej siły tyłem głowy o marmurowy filar w rezydencji taty. Płomienie ognia zaczynają palić moje ubrania i dochodzą do skóry. Czuję ból , chce krzyczeć , uciekać. Nie mogę się poruszyć. Zaczynam nie kontaktować z otaczający mnie światem. Przeraża mnie to, lecz gdy znika biała poświata , czuję się radosna jak skowronek. Widzę sylwetkę Dracona , który idzie w moje stronę z przerażeniem w oczach. Kiedy jest już przy mnie czuję, że dłużej nie wytrzymam. Pulsujący ból głowy zaczyna mnie przerastać. Tracę przytomność , a wraz z nią obraz mojego ukochanego.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
<br />
-Obudziła się- słyszę szept po swojej lewej stronie.<br />
Próbuję otworzyć oczy , lecz powieki ciążą mi nie miłosiernie , nie
pozwalając na jakiekolwiek uchylenie i przedostanie się światła
dziennego.<br />
Ciało pali mnie jakbym miała na nim tysiące
rozżarzonych węgielków. Ból w prawej ręce jest nie do zniesienia. Czuję ,
że dzieje się coś ze mną nie dobrego , ale nie mogę nic zrobić.
Nikogo poinformować. Chcę krzyczeć , lecz wargi przywarły do siebie ,
jakby sklejone i nie chcą żebym wymówiła jakiekolwiek słowo. Jedyną
oznaką , że żyje jest oddech. Krótki i regularny. Czuje się jak roślina ,
nad którą za raz wszyscy będą się użalać. Próbuję poruszyć palcem u
dłoni. Ból jest straszny , lecz w końcu udaje mi się kiwnąć kilka razy jednym z palców. <br />
-Hermiono słyszysz nas?-pyta jakiś męski głos , którego nie znam lub nie pamiętam.<br />
Potwierdzam to skinieniem palca.<br />
-Pani Pomfrey!-krzyczy jakaś dziewczyna.<br />
Słyszę brzdęk spadającego naczynia i tupot małych nóżek , które przybliżają
się do mojego łóżka z zawrotną prędkością. Czuję dotyk na moim
nadgarstku. Wywołuje on silny ból i pieczenie ale nie mogę poinformować
właścicielki owej dłoni, że mnie to boli. <br />
-Puls w normie-słyszę cichy trochę przemęczony głos starszej kobiety.-Zaczyna reagować, ale...<br />
-Ale?-odpowiada piskliwy głos dziewczyny po mojej lewej stronie.<br />
-Nie wiem , czy rany , które odniosła podczas bitwy nie uszkodziły jej organizmu.<br />
-Co ma pani na myśli?-pyta męski głos, który wyzwala we mnie agresje. Jakby ta osoba była moim wrogiem, który od najmłodszych lat uprzykrza mi życie.<br />
-Uderzenie w tył czaszki spowodowało zanik pamięci , nie wiem na jak długo.. Może i na zawsze..- mówi pielęgniarka ze skruchą w głosie. <br />
Ostatnie co słyszę jest szloch ,a potem zaczyna mnie ogarniać ciemność, mdleję.<br />
<br />
____<br />
<br />
Mam nadzieje, że rozdział się spodobał. Czekam na wasze uwagi w komentarzach ;* Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-9467101820622252942013-08-22T06:38:00.000-07:002014-02-21T12:54:20.993-08:00Rozdział 22 "Serce podzielone na pół"Piosenka do rozdziału <a href="http://www.youtube.com/watch?v=7rgF8n6YwsM">[klik]</a> <br />
<br />
Nie żyje. On potężny czarnoksiężnik , który jak dotąd był nie zwyciężony. Przecieram łzy , które płyną mi po policzkach. Nadal nie mogę uwierzyć , że to się stało na prawdę . Myślę teraz co dalej. Dyrektor zabije mnie?, a może ponownie skrzywdzi kogoś mi bliskiego. Wiem, że bardziej możliwa jest druga opcja. On chce żebym cierpiała, tylko dlaczego?<br />
Wstaje od zwłok, a świat zaczyna wirować. Pojawiam się w tym samym miejscu , z którego prze-teleportował mnie Albus. Patrzę na przyjaciół, którzy jakby nie zauważyli mojego zniknięcia. Są zdenerwowani , a ja nie mogę powiedzieć ani jednego słowa. Czuje wielką gule w gardle , która nie pozwala mi na to. Padam na kolana i zaczynam płakać. Czuję się taka bezbronna. Wiem, że któreś z nich będzie koleje, że zginie przeze mnie. Chcę jak najszybciej od nich uciec. Stracić z nimi kontakt tak , aby nie stało im się nic złego. Wiem, że teraz są bezpieczni. Dyrektor znając go świętuje śmierć swojego wroga i moje załamanie. Chwytam w dłoń różdżkę chce się prze teleportować do rezydencji mojego taty. Kiedy wypowiadam zaklęcie ktoś łapie mnie za ramię. Czuję , że leci wraz ze mną. Jestem zła. Bo ktokolwiek to jest , będzie teraz narażony na niebezpieczeństwo.<br />
Kiedy delikatnie ląduję na drewnianej podłodze w rezydencji , patrzę na przybyłego ze mną ucznia.<br />
-Draco!-krzyczę , kiedy poznaję blond grzywę.- Czyś ty do reszty zgłupiał!<br />
-Nie puszczę cię nigdzie samą, rozumiesz? Jesteś głównym celem Dumbledora. Nie pozwolę ci zginąć!<br />
-Ty nic nie rozumiesz- szlocham.<br />
Draco przytula mnie do siebie , a ja nie stawiam oporu. W końcu mogę poczuć jego ciepło, zapach. To czego najbardziej na świecie potrzebowałam.<br />
-To mi wytłumacz-mówi spokojnym tonem i głaszcze mnie po włosach, abym i ja się uspokoiła.<br />
-On zabił mojego tatę- mówię , kiedy czuje, że mój głos już nie brzmi płaczliwie.- Chce żebym cierpiała.. a teraz weźmie mi ciebie. Będzie torturował , a potem zabije cię na moich oczach.<br />
-Twój tata na pewno żyje Miona- mówi nie rozumiejąc skąd mam takie przypuszczenia.<br />
-Nie Draco on nie żyje- stwierdzam stanowczo.- Widziałam jak umiera. Dumbledore pokazał mi to specjalnie żebym cierpiała. <br />
- A czemu chce zabić mnie?- pyta.<br />
-Bo jesteś dla mnie ważny-oznajmiam za późno gryząc się w język.<br />
Ręka Draco momentalnie przestaje gładzić moje włosy. Nie wiem co teraz myśli , więc wole nic nie mówić. Chce żeby sobie wszystko przemyślał. Blondyn też nic nie mówi. Dotyka mojego podbródka i przekręca go tak , aby popatrzyła mu w oczy.<br />
-Uciekaj póki możesz- błagam go.<br />
-Nie- odpowiada.- Zostaję z tobą. Razem przejdziemy całe to piekło.<br />
Czuję , że na moich wargach pojawia się ledwie widoczny uśmiech. Ślizgon przyciąga mnie do siebie i całuję delikatnie w usta , tak jakby bał się, że zrobi mi krzywdę. Czuje ciepło , które rozchodzi się po moim ciele. Tak, tylko on tak na mnie działa i w końcu jest mój i tylko mój, myślę.<br />
Odrywam się od niego i jeszcze raz daje mu całusa. Draco uśmiecha się i przytula mnie do siebie.<br />
-To był ciężki dzień- oznajmia , biorąc mnie na ramiona.<br />
-Gdzie mnie prowadzisz?-pytam i uśmiecham się szczerze.<br />
-Do spania, a gdzie? Jutro musisz być wypoczęta, ponieważ stawiamy razem czoło przeciw reszcie światu.<br />
-To brzmi poważnie- mówię ale i tak nie czuje jeszcze powagi sytuacji.<br />
Cieszę się chwilą. Tak to dobrze rozwiązanie.Wchodzimy do dużej sypialni , gdzie Draco kładzie mnie na łóżku. Całuje w czoło i przykrywa kołdrą.<br />
-Dobranoc mój kwiatuszku- mówi słodko i powolnym krokiem idzie w stronę drzwi. Kiedy ma już wyjść wołam go z powrotem. <br />
-Zostań ze mną- proszę.<br />
Chłopak uśmiecha się , kładzie się koło mnie i przyciąga mnie do siebie.<br />
-Kocham cię- mówi i całuje mnie ponownie w usta.<br />
-Ja ciebie też-odpowiadam zgodnie z prawdą.<br />
Czuję, że właśnie tego mi brakowało. Nic nie jest skomplikowane. Liczy się tylko on , a cały świat schodzi na drugi plan. Tak powinno być i będzie na zawsze, obiecuję samej sobie. <br />
<br />
* * *<br />
<br />
<br />
Stoje
przed małą drewnianą chatką. Na około niej -pod wpływem wiatru -
uginają się topole. Domek znajduje się na małym pagórku , przy którym
płynie rzeka. Stoją przy niej trzy kobiety o błękitnym kolorze.
Wpatrują się we mnie , uśmiechają i machają.<br />
-Witaj- słyszę kogoś za sobą, podskakuję ze strachu i odwracam się do tyłu.<br />
Uśmiecham
się pod nosem , kiedy zauważam oczy przybysza. Piękny błękit oceanu ,
dzięki któremu chce się żyć. Czarnowłosy ma na sobie pomarańczową
koszulkę i najzwyklejsze dżinsy.<br />
-A gdzie tłum nimf ?-pytam i uśmiecham się zawadiacko. <br />
-A co sam źle wyglądam? Wiedziałem, przez to nie wychodzę na takiego przystojnego. Spokojnie wszytsko da się załatwi- odpowiada poważnie. <br />
Śmieje się pod nosem i przytakuje głową. Chłopak cmoka z dezaprobatą.<br />
-Nieźle sobie poradziłaś z dyrektorem- zmienia temat.<br />
-Skąd wiesz?-pytam zdziwiona.<br />
-Oh Hermiono- wzdycha.- Ja jestem zawsze ,powtarzam zawsze przy tobie.<br />
Od razu na moich policzkach pojawia się rumieniec , który chłopak zauważa.<br />
-W
małej kropli deszczu, w rzece , nawet we wielkim oceanie , czy morzu-
mówi.- To ja zaprowadziłem cię do pomieszczenia , gdzie przetrzymywani
byli twoi przyjaciele. <br />
- Na prawdę?-pytam zdumiona.- Dziękuję. Nie wiem jak ci się odwdzięczyć. <br />
-Jesteś bezpieczna to mi wystarczy- mówi i przybliżya się niebezpiecznie blisko.<br />
-Szkoda, że mogę cię spotkać tylko w śnie- mówię zgodnie z prawdą, chodź czuję wyrzuty sumienia względem Draco.<br />
-Już
nie długo-szepcze mi do ucha, a ja czuje jak przez moje ciało
przechodzą ciarki. Dotyka mojej dłoni i przybliża ją do swoich ust.
Całuje ją delikatnie. Momentalnie robi się gorąco , a w brzuchu
czuje przysłowiowe motylki. Czemu on tak na mnie działa? Zawsze w
jego obecności muszę zrobić z siebie idiotkę lub zachowywać się jak
księżniczka uwięziona we wieży , a on rycerz na białym koniu musi mnie
uratować. <br />
-Pamiętaj jesteś silna i nikt tego nie może podważyć- czarnowłosy przerwa ciszę.<br />
-Obyś miał rację-mówię z nadzieją.- Moja wiara w siebie nie jest zbyt duża.<br />
-Musisz uwierzyć. To da ci siłę- mówi ze śmiertelną powagą w głosie.<br />
Przytakuje
głową. Świat wiruj .Chłopak uśmiecha się i całuje mnie w
policzek , na którym czuje teraz drobinki soli morskiej.<br />
-Mogę wiedzieć jak się nazywasz?-pytam , a świat ponownie zamigotał.<br />
-Na razie nie-odpowiada .- Wystarczy , że ja wiem. Uważaj na siebie.. i spróbuj przeżyć.<br />
-Spróbuje- mówię z grymasem na twarzy.<br />
Łapię
go za rękę i przyciskam ją mocno. Jest tak blisko. Czuje zapach
morza. Wiem , że zawsze mogę na
niego liczyć. Ale czy tak samo jak na Draco? Nie. Blondyn jest inny.
Wyczuwam to dość dokładnie. Nagle nieznajomego chłopaka, postrzegam w
gorszym świetle. On chciał żebym rzuciła śmiertelne zaklęcie na
dyrektora. On wprowadził mnie w zasadzkę.<br />
Czarnowłosy dotyka
mojego policzka , a przez moje ciało
ponownie przeszła fala, lecz tym razem złości. Uświadamiam sobie, że
byłam pionkiem w jego grze. Tylko jakiej i o co? Uśmiecham się
ponownie , aby nie wywołać w nim podejrzeń. Nasze
usta już prawie złączyły się w pocałunku , kiedy mój świat snów
zamigotał i
zgasł.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
Gwałtownie wstaje z łóżka. Nie wiem co myśleć, nie wiem co robić. Dzień zapowiada się.. nijak. Żadnego planu, który w tym momencie jest najważniejszy. Patrzę na chłopaka , który śpi koło mnie. Nie chce go tracić. Nie wyobrażam sobie życia bez niego , lecz muszę podjąć decyzję. Muszę go zostawić.. bo inaczej on go zabije. Dotykam jego czoła i odgarniam kosmyk jego blond włosów. Widzę teraz dokładnie jego twarz. Delikatne rysy. Ten spokój , jakby żył w innym - lepszym- świecie. <br />
W środku targają mną wyrzuty sumienia. Chce wstać i zniknąć. Zostawić go. Chociaż dobrze pamiętam co obiecałam mu wczoraj. <b>Razem</b>. Razem mamy przebrnąć przez świat. Nie zważając na innych , nie zważając na smutki i zło jakie jest na nim.<br />
-Nie mogłaś spać?-pyta , a ja wzdrygam się.<br />
Zauważam, że przez dłuższą chwilę przyglądał mi się z zaciekawieniem , a ja tego nie zauważałam. Chce coś powiedzieć, lecz wiem, że żadne słowa nie pasują do tej sytuacji. Całuję go w usta i wstaję. Podchodzę do zasłoniętego okna i wyglądam za szczelinę między zasłoną , a ścianą. Patrzę na świat , który istnieje teraz. A jutro? Może go już nie być.<br />
-Co się dzieje?-pyta Draco i obejmuję mnie w tali.<br />
Przyciąga mnie do siebie , odgarnia włosy i całuje mnie delikatnie w szyje.<br />
-Boje się Draco- wyrzucam z siebie to co mi leży na sercu.- Wiem, że nie dam sobie rady!<br />
-Oczywiście , że dasz- oznajmia.- Jesteś córką Czarnego Pana! Pamiętasz?<br />
-Pamiętam- odpowiadam.<br />
-To teraz moja droga zbieraj się w sobie- rozkazuję.- Jesteś dzielna , odważna i zawsze wiesz co dalej. Dlatego cię kocham i nigdy. Powtarzam nigdy nie przestanę.<br />
Uśmiecham się do niego i całuję go w usta. Jego proste słowa dodały mi otuchy. Potrzebowałam tylko tyle? Czuję, że dam radę.<br />
-Co tak stoimy?-pytam władczym tonem.- Mamy do pokonania pewnego złego czarodzieja!<br />
-O to mi właśnie chodziło- mówi blondyn i przytula mnie do siebie.<br />
W tym samym momencie dzieje się coś złego. Czuje wibrację, a po chwili coś wybucha. Czuję, że konstrukcja domu zaraz spadnie, a my? Wraz z nią.<br />
<br />
Widzę jego sylwetkę , która spada w przepaść utworzoną przez wybuch. Słyszę własny krzyk , który ogarnia cały dom. On żyje, nie zostawił mnie, błagam w myślach. Podchodzę na czworakach do dziury i patrzę w dół. Zauważam ogień, który swoimi jęzorami , zaczyna pochłaniać cały dom. Widzę jego sylwetkę leży na podłodze, a na około niego tańczą złowrogie płomienie. Łza ścieka mi z policzka , lecz powtarzam sobie w kółko , że muszę coś zdziałać. Musze się wziąć w garść. Dla niego. Dla nas.<br />
<br />
_______<br />
<br />
Kolejny rozdział za nami. Zbliżamy się do końca opowiadania ( a może pierwszej części?). Wszystko zależy czy pod czas roku szkolnego wpadnę na jakiś zaskakujący pomysł , który pociągnie dalej fabułę. Jak na razie wszystko stoi pod znakiem zapytania. Przewiduję jeszcze 3-4 rozdziały. Chyba, że jeszcze coś dodam. Zobaczymy. :D Teraz zapraszam do komentowania.. bo jak wiedzie to wiele znaczy! ;*<br />
<br />
Zapraszam na mojego drugiego bloga! - <a href="http://evil-song.blogspot.com/">Miranda i Draco</a>Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-16929701841787752582013-08-05T08:18:00.001-07:002013-08-05T08:18:34.819-07:00Rozdział 21 "Starcie"Nie poszłam na zajęcia. Przestały mnie interesować zaległości. Miałam coś ważniejszego do zrobienia. Musiałam odnaleźć przyjaciół..<br />
Wyszłam z pustej klasy i rozejrzałam się po korytarzu. Lekcje trwały , więc bez problemu mogłam przeszukać niektóre zakątki szkoły. Wyjęłam różdżkę i przyłożyłam ją do głowy , mówiąc zaklęcie kameleona. Moje ciało zniknęło tak jak chciałam.<br />
Ruszyłam na początku do lochów. Prowadziło mnie tam wewnętrzne przeczucie. Chciałam aby było ono trafne. Zimno , które ciągnęło od marmuru było przenikliwe. Gdybym nie była niewidzialna , pewnie zauważyłabym gęsią skórkę na moich rękach.Schodziłam coraz niżej, wchodząc do nieznanych mi zaułków. Niektóre okazywały się być ślepe inne wyprowadzały mnie z powrotem do głównego korytarza. Czułam , że chodzę w kółko. Aż w końcu jeden z korytarzy wydawał mi się być tym właściwym . Bez zastanowienie weszłam wgłąb. Robiło się coraz zimniej. Dodatkowo z sufitu zaczęły spadać kropelki lodowatej wody, która potęgowała to uczucie. Szłam i szłam. Zaczęłam słyszeć szepty...<br />
<i>Uciekaj za nim będzie za późno..</i><br />
<i>Nie uratujesz ich..</i><br />
Potrząsnęłam głową. Powtarzałam sobie w kółko , że to tylko wytwór mojej wybujałej wyobraźni , która chce mnie przestraszyć.<br />
Zauważyłam Cienie , które zaczęły krążyć nad moją głową , próbując wejść do niej. Odgoniłam je i zaczęłam biec. Na samym końcu korytarza dostrzegłam duże, drewniane drzwi. Wyciągnęłam różdżkę i spróbowałam otworzyć drzwi. Usłyszałam zgrzytniecie , a za chwilę drzwi uchyliły się.<br />
<i>Za prosto</i>-pomyślałam.<br />
Weszłam do pomieszczenia. Moim oczom ukazał się mały pokój , w którym w rogu siedzieli związani moi przyjaciele.<br />
Bez zastanowienia pobiegłam do nich i zdjęłam każdemu opaski z ust.<br />
-Mionka!- krzyknęła Ginn.<br />
Uśmiechnęłam się do przyjaciółki i rozwiązałam jej ręce. Ruda wstała i zaczęła pomagać mi z innymi. <br />
-Wiedziałem , że się tu zjawisz- szepnął ktoś za mną.<br />
Odwróciłam się i szybko wyjęłam różdżkę. Za mną stał dyrektor Hogwartu. Za nim kilka cieni trzymało moich prawdziwych przyjaciół. Odwróciłam się za siebie i zauważyłam , że ludzie , których uwolniłam powoli zaczęli przeistaczać się w Cienie.<br />
-Myślałam , że jesteś troszeczkę mądrzejsza..- warknął Albus.- Tak łatwo wpaść w pułapkę- zacmokał.- To , aż nie wypada..<br />
Spojrzałam na niego wrogo , na co wybuchnął śmiechem, który wywołał u mnie gęsią skórkę.<br />
-Wypuść ich!-krzyknęłam.<br />
-Nadal odważna.. uważaj bo jeszcze pomyślę , że masz w sobie cząstkę z Gryffindoru..-powiedział i uśmiechnął się sarkastycznie.<br />
Podniosłam wyżej różdżkę. Głowa pękała mi od pomysłów na zaklęcia , lecz żadne nie było odpowiednie.<br />
<i>Znasz je.. pomyśl! </i><br />
Usłyszałam szept w swojej głowie. To były <b>jego </b>szepty. Wiedziałam o jakie zaklęcie mu chodzi. O zaklęcie , które zabiło by dyrektora. Niewybaczalne, śmiertelne zaklęcie , od którego zginęło tyle osób.<br />
Chciałam to zrobić, lecz nie. Wiedziałam, że tym nic nie zdziałam.<br />
Poczułam jak ogarnia mnie nowa nadzieja i siła. Spojrzała w oczy dyrektora. Pozwoliłam żeby wypuścił ze swojego ciała Cienie , które od razu mnie zaatakowały.<br />
Usłyszałam cichy szloch przyjaciółki.<br />
Zamachnęłam się różdżką , a z niej wyleciały kilka srebrnych nitek , które zaczęły gonić Cienie.<br />
Spojrzałam na dyrektora. Stał i nie mógł się poruszyć. Dało mi to wtedy do myślenia. Cienie są jego cząstka. Wytężyłam swój umysł i kazałam srebrnym nitką jak najdłużej przytrzymać Cienie poza ciałem staruszka.<br />
Podbiegłam do moich prawdziwych przyjaciół i zaczęłam powoli rozplątywać ich ręce z lin. <br />
Doszłam do Draco i spojrzałam w jego oczy. Przypomniały mi się te
chwile , które z nim spędziłam. Poczułam , że do oczu napływają mi łzy.<br />
-Przyszłaś po mnie- szepnął , kiedy zdjęłam mu chustkę z ust..- Nawet jeśli....ja <br />
-Przyszłam po was- przerwałam mu.<br />
Zwolniłam
jego ręce. Zauważyłam , że ze wszystkich to on wyglądał najgorzej.
Nadgarstki w miejscu gdzie zawiązany był sznur , były całe pokrwawione i
posiniaczone. Oczy podkrążone , a z wargi spływała świeża krew.<br />
Zrobiło
mi się go żal. Chciałam go przytulić.. teraz i już nigdy nie puszczać,
lecz kiedy przypomniałam sobie Pansy.. wszystko przechodziło i wracała
wrogość. <br />
-Szybko!-krzyknęłam.- Trzeba się stąd wydostać za nim to coś powróci do jego ciała.<br />
Dwa razy nie musiałam powtarzać. Wybiegliśmy szybko z pokoju. Próbowałam odtworzyć sobie obraz mojej drogi tu , lecz nie mogłam sobie nic przypomnieć.<br />
Chwyciłam za rękę Ginn , która biegła najwolniej i ruszyłyśmy w górę po schodach. <br />
Rozejrzałam się dookoła i westchnęłam przygnębiona.<br />
-Krążymy..- stwierdziłam. <br />
-Nie mogłaś czegoś zostawiać za sobą jak Jaś i Małgosia - warknął Zabini.<br />
Spojrzałam na niego ze złością w oczach.<br />
-Jakoś nie miałam czasu!- krzyknęłam.<br />
Ginn przytuliła mnie i szepnęła mi na ucho , żeby się uspokoiła.<br />
-Ginny ma rację.. złość tu nic nie zdziała- powiedziała Daf , która stała teraz koło Harrego i trzymała go za rękę. Uśmiechnęłam się w jej stronę i wzięłam kilka głębokich wdechów.<br />
-Macie jakiś plan?-zapytał Draco , który cały czas się we mnie wpatrywał. Uciekłam wzrokiem i spojrzałam na korytarz , na którym staliśmy.<br />
-Rozdzielmy się- powiedział Diabeł.<br />
-Pomyśl logicznie Zabini!-krzyknęła Ginn , rumieniąc się na policzkach.- Musimy działać razem. Ma ktoś różdżkę oprócz Miony?-zapytała.<br />
Wszyscy pokiwali sprzecznie głową. Westchnęłam, lecz po chwili wpadłam na pomysł.<br />
-Wskaż mi- rozkazałam, a różdżka zawirowała i wskazała drogę do wyjścia. <br />
-Zaklęcie czterech stron świata- wyszeptał Draco , a ja pokiwałam głową, pozwalając spojrzeć sobie na niego. Był tak smutny. Czyżby żałował?<br />
-Chodźmy- powiedziała Ginn , wyrywając mnie tym z zamyśleń.<br />
-Pośpieszmy się-rzekł Harry.- To co wyczarowałaś Hermiono nie powstrzyma ich na długo.<br />
Zgodziłam się z Potterem i pobiegłam w kierunku , który pokazywała różdżka.<br />
Biegliśmy przez długi ciasny korytarz. Robiło się jeszcze bardziej zimno , a krople wody zaczęły coraz bardziej przeciekać nam na głowę.<br />
Słyszałam szepty, które ostrzegały mnie, mówiły żebym zawróciła, lecz nie słuchałam ich. Nagle świat zawirował. Moi przyjaciele znikli. Zostałam tylko ja w opustoszałym korytarzu. Słyszałam swój oddech, który odbijał się echem. Nie mogłam się poruszyć. Strach sparaliżował moje kończyny. Usłyszałam trzask , a po chwili przede mną zmaterializował się Albus Dumbledore we własnej osobie. Jego szarą szatę zastąpił teraz czarny płaszcz. Włosy , które poprzednio były siwe odżywały i przybierały brązowy kolor.<br />
-Nabieram siły- stwierdził , a jego słowa rozbrzmiały w korytarzu.- Nie zdołasz mnie powstrzymać...<br />
Wstrzymałam oddech, kiedy teleportował się za moje plecy. Czułam jego oddech na swojej szyi. Był zimny i nie przyjemny.<br />
-Cierpią twoi bliscy Hermiono - wyszeptał mi do ucha. - Czy na prawdę tego chcesz?<br />
Poczułam , że w jego dłoni pojawia się różdżka. Delikatnie przyłożył mi ją do pleców. Zamknęłam oczy. Spodziewałam się najgorszego , czyli śmierci. Lecz zamiast tego usłyszałam tylko jego złośliwy śmiech.<br />
-Jeszcze nie jest twoja pora- powiedział i ponownie stanął przede mną. - Chce żebyś cierpiała... lecz na razie za ciebie cierpi twój tatuś.<br />
Powiedział i machnął ręką, w której trzymał różdżkę. Zniknął w oparach dymu , przenosząc mnie do innego pomieszczenia. Rozglądnęłam się po pokoju. Na ziemi było pełno krwi. Zaschniętej jak i tej świeżej, z przed paru godzin. Na ścianach w niektórych miejscach zauważyć można było ślady zadrapań. Ktoś wyraźnie próbował się stąd wydostać.. nawet w taki sposób. Usłyszałam ciche westchnienie i przeniosłam wzrok w kąt pomieszczenia.<br />
-Tata!-krzyknęłam i podbiegłam do człowieka, który kulił się i mamrotał w kółko jakieś nie zrozumiałe dla mnie słowa.<br />
Z oczu popłynęły mi łzy. Znałam go krótko. Praktycznie w ogóle.. ale w końcu jest on moją jedyną rodziną. Co z tego co zrobił w przeszłości? Liczy się tu i teraz. Potrzebuje mnie.. a ja potrzebuje jego!<br />
Nagle mnie olśniło dotknęłam dłoni , na której widniał tatuaż lilij. Czy to już teraz?<br />
Poczułam pewność w sobie. Tak. Nie chciałam jego śmierci. Chciałam żeby żył tu ze mną. Chciałam z nim zamieszkać. Spędzać razem święta... chciałam..<br />
-Nie- wychrypiał zmęczonym głosem i resztkami sił chwycił moje ręce i odciągnął je od siebie , tak żebym nie mogła dotknąć lilij. Spojrzał mi w oczy.<br />
-Kocham cię- wyszeptał.- Poradzisz sobie beze mnie.. jesteś silniejsza niż ci się wydaje.<br />
Jego klatka opadła i już nie uniosła się ponownie. Wraz z jego ostatnim oddechem przepowiednia została zerwana. <br />
<br />
___<br />
<br />
Rozdział poświęcony w większej uwadze akcji.. ale mam nadzieje, że i tak Wam się spodobał. Dziękuję za wszystkie komentarze. Są one dla mnie wielką motywacją do dalszej pracy nad tym blogiem, więc jeśli tu jesteś zostaw po sobie ślad ;*<br />
Dziękuję Wam za ponad 20 tys. wejść! Jest to na prawdę dużo ;* Dzięki, dzięki, dzięki.<br />
Rozdział dedykuję <b>Martynie</b> , która długo na niego czekała i pytała się kiedy będzie. Dzięki skarbie, że jesteś ze mną od samego początku <3 Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-19354363483818740102013-07-12T05:48:00.001-07:002014-02-21T12:38:47.676-08:00Rozdział 20"Szkoła dla zombie"Wróciłam do pokoju. Umyłam się i przebrałam w czyste ubrania. Nie miałam ochoty już nigdzie dziś wyjść. Jeden człowiek , a może tak zepsuć cały dzień.<br />
Spojrzałam na swoją dłoń. Kwiat lilii nadal na niej był. Chciałam go dotknąć poprosić nimfę o mniej skomplikowane życie , lecz nie zrobiłam tego.<br />
<i>Korzystaj mądrze.. </i><br />
Słowa nimfy huczały w mojej głowię. Nie zmarnuje szansy na taką bzdurę. Sama sobie poradzę z życiem.. a kwiat zostanie.. użyje go, kiedy na prawdę będzie potrzebny.<br />
Wsunęłam się pod ciepłą kołdrę i przykryłam się po sam czubek głowy. Zamknęłam oczy i po woli zaczęłam odpływać do innego świata.. mojego świata.<br />
<br />
Jak zawsze pojawiłam się gdzieś i nie wiedziałam dokładnie gdzie. Teraz stałam na prześlicznej łące z wieloma różnokolorowymi kwiatkami , przy których latały pszczoły. Na horyzoncie słońce właśnie zachodziło , tworząc śliczny bajkowy kolor na niebie. Odbijało się ono od tafli spokojnego morza , w którym skakały prześliczne , kolorowe rybki. Usiadłam na trawię i zaczęłam wpatrywać się w niebo. Podobało mi się tu. W końcu czułam się szczęśliwa i nie obciążona swoim życiem. Mogłam być wolna. W końcu.. nie przejmować się światem , który mnie otaczał. <br />
Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w otaczającą mnie przyrodę. Ptaki śpiewały , skaczące ryby uderzały delikatnie w tafle morza. Mogłabym tak trwać bez końca , aż usłyszałam ciche zawodzące wołanie , szloch.<br />
Otworzyłam oczy. Łąką szła kobieta. Miała poszarpaną szatę , rozwiane włosy. W ręku trzymała wyschnięty kłos zboża i kwiat maku. Twarz miała nie obecną. Oczy jakby zamglone.. wyglądała jakby płakała , lecz z jej smutnych oczy nie uroniła się ani jedna łza.<br />
W ten spostrzegła mnie , wyraz jej twarzy złagodniał i rozpromienił się. Podbiegła do mnie i uklękła przy mnie. Przyroda jakby ożywiła się.<br />
- W końcu wróciłaś...czekaliśmy taj długo- powiedziała i przytuliła mnie do siebie. Spojrzałam na kobietę , która wpatrywała się we mnie z miłością.<br />
-Musiała zajść jakaś pomyłka. Ja pani nie znam- odpowiedziałam , na co kobieta ponowie zasmuciła się.<br />
-Czekaliśmy tak długo- powtórzyła.- Za długo.. a ty nic nie wiesz..<br />
Powiedziała i dotknęła moich włosów , w których pojawił się kwiat. Irys.<br />
-Pamiętaj-nakazała.- Patrzy uważnie i nie pomijaj żadnych szczegółów. Nawet tych najdrobniejszych. <br />
Kobieta spojrzała za mnie i uśmiechnęła się. Odwróciłam się i zobaczyłam <b>jego.</b> Był prowadzony przez dwie nimfy , które śmiały się do niego , lecz on nie zwracała na nie uwagi. Szedł i rozglądał się dookoła jakby czegoś szukając. Dłoń miał zaciśniętą na różdżce , którą zabił harpie. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.Staruszka dotknęła mojej dłoni.<br />
-Uważaj na siebie- powiedziała.- Czeka na ciebie długa podróż , która nie będzie najbezpieczniejsza.Uwierz w siebie kochaniutka. Niech chciwość i żądza nie ogarną cię. <br />
Kobieta przerwała i delikatnie przetarła oko , chociaż nie spływała z niej łza.<br />
-Postaram się- odpowiedziałam i uśmiechnąłem się do kobiety.<br />
-Masz moje błogosławieństwo, córo mądrości- odrzekła i znikła wraz z przychodzącym powiewem wiatru.<br />
Uśmiechnęłam się do siebie , kiedy poczułam piękny zapach skoszonej trawy , który zostawiła.<br />
Czarnowłosy chłopak usiadł koło mnie i uśmiechnął się promiennie.. Z mojej głowie zrodziło się tyle pytań , na które nie miałam odpowiedzi. Chciałam go zapytać o wszystko , lecz teraz kiedy przy mnie siedział.. nie czułam takiej potrzeby. Wystarczało mi to , że jest tu. Uśmiechnęłam się pod nosem, lecz nagle coś zamigotało.<br />
Spojrzałam na czarnowłosego , który wpatrywał się na mnie ze zdziwioną miną.Nagle otrząsnął się. <br />
-Szybko!-krzyknął.- Musisz się obudzić..<br />
-Czemu?-zapytałam.<br />
-Ktoś grzebie w twoich snach- odparł i wyciągnął z kieszeni fiolkę z jakimś eliksirem.Podał mi ją i kazał wypić. Spojrzałam na niego i zrobiłam to. Wypiłam całą zawartość , po czym skrzywiłam się. Dlaczego eliksiry nie mogą być słodkie?!<br />
-Spotkamy się już nie długo-wyszeptał , a mi zaczęło się kręcić w głowię.- Uważaj na siebie..<br />
-Zawsze na siebie uważam-odparłam i oparłam się o niego. Czułam się tak słabo. Nie mogłam ruszyć żadną kończyną<br />
-W to nie wątpię-odparł z rozbawieniem w głosie. Ostatnią resztką sił spojrzałam w jego oczy , które patrzył się we mnie z taką troską. Poczułam , że robi mi się dobrze na sercu.<br />
-Kiedy ponownie do mnie przyjdziesz postaram się ci wszystko opowiedzieć- powiedział , na co delikatnie pokiwałam głową i zmusiłam swoje usta do ułożenia się w uśmiechu.<br />
-A teraz śpij-odparł i pogłaskał mnie po policzku.<br />
Momentalnie poczułam , że wiruje. Świat , w którym przed chwilą byłam , zaczął znikać. Pojawiała się ciemność, a później obudziłam się w swoim dormitorium cała spocona.<br />
Zdążyłam zauważyć cień , który uciekł przez otwarte okno w pokoju. Nie spodobało mi się to..<br />
<br />
<br />
Przypomniały mi się <b>jego </b>słowa. Ktoś grzebie mi w snach? Po co mu to.. Sny to przecież tylko czysty wymysł wyobraźni. Moja jest na tyle rąbnięta , że próbuje mnie w nich zabić .Wszystkie sny do tej pory dają mi więcej do myślenia niż powinny. Chciałabym w końcu obudzić się i wiedzieć co zrobić. Lecz chyba w moim przypadku jest to nie możliwe.<br />
Spojrzałam na zegarek. Za dziesięć minut zaczyna się śniadanie. Szybko wyskoczyłam z łóżka i ubrałam na siebie obowiązkową szatę , biały top i czarne rurki. Włosy upięłam w kucyka , a pod oczy nałożyłam podkład żeby nie było widać mi tych wielkich worów.<br />
-Te sny mnie wykończą- mruknęłam pod nosem.<br />
Zabrałam różdżkę ( w końcu!) i schowałam ją do kieszeni w szacie. Szybkim krokiem wyszłam z dormitorium , zerkając na zegarek , który wskazywał , że jestem już spóźniona. Szkoła świeciła pustakami. Jakby żaden uczeń w niej nie mieszkał. Weszłam do Sali , a tam wszystkie oczy skierowały się w moją stronę. Wszyscy uczniowie mierzli mnie wrogim wzrokiem , który nakazywał mi jak najszybciej usiąść. Zajęłam miejsce przy stole Slytherinu. Rozejrzałam się. Przy stole nie siedział nikt z moich znajomych , tak samo przy stole Gryfonów. Cała piątka zniknęła...<br />
Uczniowie powstali. Poszłam w nich ślady i zauważyłam , że do Wielkiej Sali wszedł Dumbledore niosąc coś w ręce. Wyglądał blado, miał czarne oczy bez żadnego wyrazu i uczuć. Jego czarna szata powiewała po kamiennej podłodze szkoły. Zajął miejsce przy stole dla nauczycieli i spojrzał na dyrektora Durmstrangu , który pokiwał do niego głową. Jakby mówiąc ' robota wykonana'.<br />
Przeszły mnie ciarki , kiedy rozległ się jego głos. Był zimny i nic nie przypominał wcześniejszego , przyjaznego dyrektora.<br />
-Witam.. Chciałbym przypomnieć aby każdy uczeń , który jeszcze nie przybył do mnie na rewizję ma się dziś zgłosić do mojego gabinetu. Osoby , które zlekceważą moje zarządzenie będą surowo ukarani.. jak już nie którzy z was..-rzekł , a w jego oczach pojawił się niebezpieczny błysk.- A teraz jedźcie!<br />
Przeszły mnie ciarki.. Czy on mówił o moich przyjaciołach? Muszę wybadać co tu się dzieje i to szybko.<br />
Przede mną pojawił się niewielki talerz za chlebem i metalowy kubek z nieznaną mi cieczą w środku. Zauważyłam , że uczniowie zabierają się za posiłek z wielkim apetytem i nie zwracają uwagi na to co jadzę. Kiedy przyjrzałam się bliżej , spostrzegłam jak czarne nitki wplątują się pod ich skórę i przemieszczają się wprost do oczu , które momentalnie robię się czarne.<br />
Postanowiłam zrezygnować z posiłku. Rozejrzałam się i wyrzuciłam chleb pod stół.<br />
Kiedy wszyscy skończyli jeść dyrektor ponownie powstał i rozkazał aby wszyscy wyszli i udali się na zajęcia. Wyszłam wraz z tłumem , który uszeregował się w zwarte szeregi i poszedł do klas. Kiedy miałam okazje ,wymknęłam się szybko i weszłam do jednej z pustych klas.<br />
Co tu się dzieje? Te cienie.. one jakby kontrolowały ich umysły... sterowały nimi. Dumbledore. Tata mówił , że coś knuje , ale nie myślałam , że będzie go stać na , aż tyle.<br />
<i>Myśl Miona myśl</i>- karciłam się.<br />
Na początku trzeba poszukać przyjaciół , potem skontaktować się jakoś z tatą i tajemniczym chłopakiem.. nie, nie. Znaleźć przyjaciół , uciec z tej szkoły i wtedy będziemy się ze wszystkimi kontaktować i rozmyślać co dalej.<br />
Uderzyłam pięścią w stół. Czemu nic nie może być proste?! <br />
<br />
___<br />
<br />
Na początku chce Was przeprosić za moją długą nie obecność. Pierwszą przyczyną były wakacje.. drugą zaś brak weny, który nadal we mnie tkwi, lecz próbuje z nim walczyć :)<br />
Mam nadzieje, że moi czytelnicy nie opuścili mnie przez to , więc bardzo dziękuje wszystkim tym , którzy zostawią po sobie ślad pod tym rozdziałem. ;*<br />
<br />Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-39199970606694415882013-06-03T11:26:00.000-07:002014-02-21T12:32:57.158-08:00Rozdział 19"Czeka..."Po zażyciu Eliksiru nie śniło mi się nic. Mogłam spokojnie zasnąć i nie uciekać przed potworami, czy straszą melodią. Był też tego minus. Nie mogłam zobaczyć <b>jego</b>. Co dziwne nie mogę przestać o nim myśleć. Co dzień , kiedy kładę się spać przed oczami mam jego twarz. Jego niebieskie oczy , które są tak bardzo podobne do oczu Dracona. Nie wiem co mam już o tym wszystkim myśleć.. zaczyna mnie to przerastać.<br />
Zażyłam Eliksir na wzmocnienie , który podała mi pani Pomfrey. Przebrałam się ze szpitalnej piżamy w jasne spodnie i czarny top , po czym wyszłam ze Skrzydła.<br />
Lekcje trwały już od kilkunastu minut , więc poszłam do lochów , aby odświeżyć się przed nimi. Wypowiedziałam hasło i jakby nigdy nic weszłam do Pokoju Wspólnego, gdzie- przysłowiowo- dostałam w twarz, a serce rozbiło mi się na milion kawałeczków.<br />
Na kanapie siedział Draco wraz z kim? No oczywiście z Pansy! W bardzo dwuznacznej pozycji , czyli on leżał na niej. Wpatrywałam się w parę , która najwidoczniej mnie nie zauważyła i nie przestawała się całować. Założyłam ręce na piersiach i czekałam , aż w końcu sobie uświadomią , że tu stoję. Nic takiego się nie stało.. jakbym była duchem.<br />
-Widzisz Draco - odezwała się cicho Pansy w przerwie między pocałunkami.- Nie potrzebujesz jej.<br />
-Mhmm- wymruczał blondyn i wbił się ponownie w usta Ślizgonki.<br />
Moje oczy zaszkliły się momentalnie. Nie mogłam się poruszyć, jakbym skamieniała.<br />
-Mój biedny skarb- bełkotała mopsica.- Nie pokażesz jak świetnie latasz tylko przez tą dziwkę...<br />
Malfoy przytaknął głową i wtulił się w kark dziewczyny , całując ją po szyi.<br />
-Ona niszczy ci życie-powiedziała znowu.- Zasługujesz na kogoś lepszego..<br />
-Masz racje- odpowiedział zachrypniętym głosem.<br />
Teraz już nie wytrzymałam. Łzy popłynęły strumieniami , a cała nadzieje , którą w nim pokładałam , wyparowała.<br />
-Ty świnio!-krzyknęłam.<br />
Draco momentalnie odskoczył od Ślizgonki , jakby został oblany kubłem zimnej wody.<br />
-Hermiona..- odparł i spojrzał w moje oczy. Od razu odwróciłam wzrok. Nie chciałam na niego patrzeć.<br />
-To nie tak jak myślisz- zaczął się tłumaczyć i podchodzić do mnie bliżej. Dotknął dłonią mojej dłoni.<br />
-Nie dotykaj mnie!- krzyknęłam znowu i odeszłam kilka kroków do tyłu.-Nie chce cię znać..<br />
-Miona!-krzyknął za mną , lecz ja już zamknęłam za sobą drzwi od pokoju.<br />
-Widzę , że kaleka odzyskała czucie- usłyszałam krzyk Pansy , a potem śmiech.- Spójrz na mnie Draco. Chodźmy stąd...obiecałeś mi spacer.<br />
-Dobrze- odparł blondyn.<br />
Ponownie w moich oczach pojawiły się łzy. W co on ze mną grał?! Nie oszukujmy się stary Malfoy wrócił i to w wielkim stylu. A ja? Ja oszukiwałam się cały czas , myśląc , że będzie inaczej , że się zmienił. Puk! Bańka mydlana zniknęła i pojawiła się brutalna rzeczywistość.<br />
Jedyne czego teraz pragnęłam to zasnąć. Zasnąć i cały czas spać. Żeby zostać już w świecie , w którym jest <b>on</b>. Tajemniczy czarnowłosy.<br />
Poszłam do łazienki i przemyłam twarz zimną wodą. Wyglądałam strasznie. Wielkie oczy były teraz całe czerwone tak samo jak nos. Rozmazany makijaż spływał po moich policzkach , z każdą nową łzą. Westchnęłam i jeszcze raz obmyłam twarz. Smutek zaczął ze mnie wyparowywać. Pojawiała się niechęć. Niechęć do płci męskiej , a dokładnie do jednego osobnika , o blond włosach. Żałuje jedynie tego , że pozwoliłam sercu zostawić dla niego miejsce , które , niestety, nie wypełni już nikt inny.<br />
<br />
Postanowiłam dziś nie iść na zajęcia. Dodatkowy dzień wolnego nikomu nie zrobił jeszcze krzywdy. Ominęłam też obiad i kolację , oraz pierwszy mecz Quiddicha. Z chęcią wsiadłabym teraz na miotłę i odleciała jak najdalej stąd. Gdzieś , gdzie nikt mnie nie zrani. Czy to jest możliwe? Oczywiście , że .. nie.<br />
Poczułam burczenie w brzuchu , więc przywołałam do siebie jednego z kuchennych skrzatów i poprosiłam go o przeniesienie czegoś do jedzenia. Zgodził się i już po chwili , pałaszowałam moje ulubione naleśniki z syropem klonowym.<br />
Zbliżał się wieczór. Czułam się dziwnie , ponieważ ani Daf ,ani Ruda... nikt powtarzam nikt nie przyszedł. Nie to , że jestem egoistką , lecz zabolało mnie to. Byłam unieruchomiona przez kilka dni. Mogłam już do końca życia nie wstać z łóżka lub jeździć na wózku. Tylko dzięki <b>jemu</b> dałam sobie radę. Dzięki jego maści wyleczyłam nogę , lecz także został mi teraz tylko on. Reszta olała mnie i nawet nie zaprosiła na spacer.. Czy ja wymagam dużo? Spacer.<br />
Nie ważne.<br />
Wstałam z łóżka. Powoli położyłam nogi na ziemi. Chodzenie sprawiało mi ból , lecz nie tak duży, jak przedtem. Zaczęłam się już do tego przyzwyczajać. Ubrałam na siebie kurtkę i powoli wyszłam z pokoju. Rozejrzałam się po Salonie. Na kanapach siedziało kilka uczniów , lecz nie zauważyłam nikogo z moich przyjaciół. Było dziwnie cicho jak na tą porę. Przed wypadkiem , kiedy zawsze wchodziłam do środka , wszyscy się śmiali , pili i głośno rozmawiali. A teraz? Siedzą cicho i, i się uczą... Co tu się dzieje?<br />
Przeszłam nie zauważona i skierowałam się w stronę błoń.<br />
Na dworze nie było czuć tego klimatu świąt. Nie było śniegu , a za to na niebie górowało wielkie słońce. Zdjęłam kurtkę i usiadłam na niej pod drzewem. Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było... Co tu się dzieje! Piękna pogoda , a wszyscy siedzą w szkole... Dziwne. <br />
Usłyszałam szelest. Obróciłam głowę w stronę zakazanego lasu. Krzaki niebezpiecznie zaczęły się ruszać , a bardziej coś co się w nich znajdowało. Przeszukałam kieszenie. Oczywiście nie wzięłam ze sobą różdżki.. nie bo po co! Jestem czarodziejką , a nie noszę ze sobą najważniejszego... Niech to szlag!<br />
Wstałam i podeszłam do krzaka. Strach wyparował została odwaga lub brawura , cwaniactwo. Sam już nie wiem.. Odsunęłam gałąź i zauważyłam ją... Za krzakiem siedziała kobieta. Miała długie , brązowe włosy , do których włożona była śnieżnobiała lilia. Jej oczy migotały i zmieniały co po chwilę kolor. Wpatrywała się we mnie nimi i od razu poczułam się lepiej. Jakby dzięki niej ogarnęła mnie jakaś dziwna pozytywna energia , która rozpierała mnie teraz od środka.<br />
-Kim jesteś ?-zapytałam.<br />
Kobieta powstała i wtedy zauważyłam , że ubrana jest w sukienkę zrobioną z liści. Formowały się one na jej ciele i nie chciały odpaść nawet wtedy , kiedy zawiał wiatr. Jakby były przyklejone do jej ciała.. Właśnie jej ciało. Nie miało ono takiej barwy jak ma normalny człowiek. Przybierała ona zielony kolor. I wtedy zrozumiałam. Ona jest nimfą.<br />
-Dokładnie Driada- powiedziała i uśmiechnęła się przyjaźnie. Zauważyłam , że wiatr ustał i słychać było przyjemne świergotanie ptaków z głębi lasu. Jakby przyroda ożyła pod wpływem jej uśmiechu. Patrzyłam się na nią zdziwiona..Czy ona czyta w myślach?<br />
<i>Tak.</i><br />
Odparł jej głos w mojej głowie. Jeszcze bardziej zdziwiony wzrokiem patrzyłam na nią. Widać , że ta sytuacja bawiła leśną nimfę.<br />
-Co tu robisz Riddle?-zapytał męski głos za mną. Spojrzałam na nimfę , która tylko uśmiechnęła się i pozwoliła mi się odwrócić.<br />
-Stoję- odpowiedziałam Ron'owi.- Nie widać..<br />
-Nie bądź taka pyskata..- odparł z wrednym uśmiechem i podszedł do mnie bliżej.- Chociaż.. może poniekąd lubię cię taką drapieżną..<br />
Wyszeptał i przybliżył dłoń do mojego policzka. Odsunęłam ją szybko , na co w jego oczach pojawiły się iskierki złości. Zaśmiał się szyderczo.<br />
-Chodź kochana jest już późno , a ty stoisz tu sama.. jeszcze coś ci się stanie..<br />
Odwróciłam się za siebie. Nimfa nadal za mną stała i wpatrywała się wściekłym wzrokiem w rudzielca.<br />
-Co się tak oglądasz?-zapytał i sam zaczął się wpatrywać w miejsce gdzie stoi driada. Nie zauważył jej?<br />
<i>Nie wszyscy mnie widzą</i>-odparła w moich myślach. <i> </i><br />
<i>Jak to nie wszyscy?-zapytałam.</i><br />
Kobieta uśmiechnęła się i podeszła do mnie. Dotknęła mojej ręki , a na niej pojawił się czarny punkcik przedstawiający lilię.<br />
<i><b>On </b>czeka i się o ciebie martwi..- </i>odparła nadal w moich myślach.- <i>Jakbyś potrzebowała pomocy.. wezwij mnie. </i><br />
<i>Ale jak?-</i>zapytałam.<br />
<i>Dotknij kwiatka.. tylko uważaj. Możesz użyć tego tylko raz! Korzystaj mądrze...-</i>ostrzegła i odeszła do lasu.<br />
Wpatrywałam się w nią jeszcze chwilę. Podziwiałam jej krok. Był taki płynny , a przyroda pod jej stopami jakby błagała żeby dotknęła jej drobna stópką.<br />
Zapomniałam o rudzilcu , który teraz stał i wpatrywał się we mnie zaciekawionym wzrokiem.<br />
-Chodź! Wszytscy uczniowie mają zakaz wychodzenia na dwór- odrzekł.-Zarządzenie dyrektora. Jeszcze raz wyjdziesz , a będę musiał cię ukarać.<br />
Wpatrywałam się w niego z niedowierzaniem. Od kiedy to on tak przestrzega zasad. Zajrzałam w jego oczy , które teraz przybrały czarny kolor. Nie mogłam odczytać z nich żadnych uczuć.. Co tu się dzieje?<br />
Chłopak zaczynał się niecierpliwić. Pociągnął mnie mocno za ramię do szkoły. Pędził jak oszalały , a ja nie poruszałam się jeszcze dość sprawnie na nogach. Kilka razy prawie się wywaliłam , lecz Gryfon nie zwracał na to uwagi. Podnosił mnie i ponownie ciągnął do szkoły. Kiedy w końcu znaleźliśmy się w szkole Ron puścił moje ramię i zmierzył mnie wzrokiem. Stałam przed nim cała mokra. W niektórych miejscach nawet miałam błoto.<br />
-I tak mnie pociągasz- stwierdził i przybliżył się do pocałunku. Odepchnęłam go od siebie.<br />
-Nie pozwalaj sobie na wiele- warknęłam.<br />
W oczach rudzielca znowu pojawiły się ogniki złości.<br />
-Już nie długo nie będziesz mnie tak traktować!Wszystko się zmieni , a ty.. -wskazał na mnie palcem.- Jeszcze wrócisz do mnie z podkulonym ogonkiem i będziesz błagać o litość..<br />
-Nie doczekanie- odparłam i zakończyłam tą rozmowę , odchodząc w stronę lochów.<br />
<br />
------<br />
<br />
Rozdział jest! ;d Mam nadzieje, że się spodobał i ocenicie go pozytywnie w komentarzach.<br />
Przepraszam Was, że dopiero teraz.. ale koniec roku i nie ogarniam ogólnie teraz wszystkiego.<br />
Chce wakacje! :)<br />
Musicie wiedzieć , że nie wiem kiedy dodam kolejny rozdział. Jestem w trakcie pisania go i korekty, a wena nie za bardzo chce mnie odwiedzić i nie chce dodawać jeśli ma być byle jaki.<br />
Trzymajcie się kochani i dziękuję Wam, że tyle Was jest ;** Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-65828769884235273022013-05-27T09:06:00.000-07:002014-02-07T14:04:22.657-08:00Rozdział 18" Witaj chłopaku ze snów"<br />
<br />
-Hermiona- usłyszałam cichy głos. Przetarłam oczy. Chciałam zobaczyć Dracona , lecz to nie był on.<br />
-Ohh.. to ty Ginny- odpowiedziałam i ziewnęłam.<br />
-Miłe przywitanie.. nie ma co- odpowiedziała z grymasem.<br />
-Przepraszam cię kochana-odparłam i usiadłam na łóżku.- Myślałam , że to Draco..<br />
-Wiem-odparła.-Widziałam go.. nie był zbyt szczęśliwy.<br />
-Tsa.. nawet wiem czemu... zdyskwalifikowali nas bo nie mamy drużyny.<br />
-Przykro mi-odparła.- A jak ty się czujesz?<br />
-Fizycznie? Nawet dobrze. Nie czuje bólu, lecz psychicznie... czuję się rozdarta. Po części wierzę , że Draco mnie kocha , a po części nie mogę sobie wyobrazić , że obwinia mnie o to, że nie będziemy grać.<br />
Westchnęłam cicho i pociągnęłam nosem..<br />
-Nie martw się skarbie-pocieszyła mnie.- Przejdzie mu..<br />
- Oby jak najszybciej bo nie wiem ile tak wytrzymam.<br />
-Dasz radę..pamiętaj, zawsze będę przy tobie-powiedziała.<br />
Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Przytuliłam do siebie przyjaciółkę , a z moich oczu poleciały łzy. Czy wypada żeby córka Czarnego Pana płakała? Pewnie nie. Lecz teraz co mam o nim myśleć? Leże 3 dni w szpitalu , a on nawet się mną nie zainteresował.. Czy jedno pytanie wysłane nawet listem to , aż tak wiele. Nie wymagam od niego żeby przyleciał tutaj ze swoimi sługami tylko jednego głupiego listu.<br />
Ginny pocałowała mnie w policzek i popatrzyła na zegarek. Wstała , po czym zgarnęła książki i ruszyła na zajęcia. Znowu zostałam sama. Skrzydło Szpitalne dołowało mnie.. Kojarzyło mi się -jak pewnie wszystkim- ze śmiercią lub chorobą. Nie zbyt pozytywnie..<br />
Poczułam ból w nodze. Przenikliwy , straszny. Jakby coś bardzo ciężkiego ułożył się na mojej nodze i nie chciało zejść. Zawołałam Panią Pomfrey. Usłyszałam tupot mały stópek , które szybko podbiegły do mojego łózka.<br />
-Co się stało?-spytała.<br />
Wskazałam jej na nogę i położyłam głowę na poduszkę , zaciskając powieki z bólu. Usłyszałam ciche chrząknięcie pielęgniarki , co w jej przypadku oznaczało zakłopotanie. Wysiliłam się żeby wstać i spojrzeć na nogę. W miejscu naokoło bandażu , widniał wielki zielono-fioletowy siniak , który powoli rozrastał się na większą powierzchnię.<br />
-Co to jest!-krzyknąłem. <br />
Pielęgniarka zaczerwieniła się i zaczęła stąpać z nogi na nogę. Wyglądała jak mała dziewczyna , która coś przeskrobała i bała się konsekwencji , którą wyznaczą rodzice . W końcu kobieta pobiegła do swojego gabinetu i przyniosła fiolkę z zielonym eliksirem. Podłożyła mi go do ust i wlała zawartość do gardła. Zakrztusiłam się i zaczęłam pluć po pościeli. Substancje nie należała do najsmaczniejszych.<br />
Spojrzałam na kobieta , która wpatrywała się w nogę czekając na efekty , lecz z każdą chwilą robiła się coraz bardziej czerwona i spięta. <br />
Opadłam na łóżko. Poczułam , że ból ustępuje.<br />
-Już nie boli- poinformowałam pielęgniarkę na co ona uśmiechnęła się lekko i odeszła do swojego gabinetu.<br />
Ponownie spojrzałam na nogę. Robiła się coraz bardziej fioletowa , a powierzchnia siniaka zwiększała się coraz bardziej.<br />
Ułożyłam głowę na poduszce i poczułam zmęczenie. Zamknęłam oczy i opadłam w objęcia Morfeusza.<br />
<br />
Jak zawsze , każdy mój sen nie mógł być spokojny i zrozumiały. Zaczęłam tęsknić za dzieciństwem gdzie co noc śnił mi się różowy zajączek , który rozdawał prezenty. W tym śnie sceneria nie była tak przyjazna. Stałam na polanie. Trawa była wyschnięta. W niektórych miejscach nawet czarna jakby usmolona. Rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam unoszący się dym za drzew. Mogłam tu zostać i czekać na coś.. właściwie na co? Lub iść w kierunku gdzie na pewno ktoś jest i mi pomoże.Wybrałam drugą opcję. Szłam powolnym krokiem , rozważnie stawiając nogi. W lesie drzewa stały blisko siebie co utrudniało mi zauważenie dymu , więc kierowałam się przed siebie. Słyszałam szepty..<br />
<i>Czy to ona? Co ona tu robi? Jej matka nie była by dumna.. </i><br />
Przez myśli przeszło mi , że moja matka nie żyje , na co jeden z szeptów zaśmiał się głośno.<br />
<i>Nic nie wiesz o swoim życiu , skarbie. </i><br />
Przeszedł mnie dreszcz. Wiem o swoim życiu wszystko.. chyba. Kolejny chichot. <br />
Zauważyłam dom. Pobiegłam szybko do niego i zaczęłam stukać w drzwi. Nikt nie odpowiadał. Wejrzałam przez szybę. Zauważyłam na fotelu straszną kobietę. Wpatrywała się we mnie oczami , które mroziły mi krew w żyłach.<br />
<i>Po co tu przyszłaś!?-</i>syknęła, lecz co dziwniejsze nie otworzyła przy tym ust. Powiedziała to w mojej głowie. Jakby w myślach.<br />
-Zauważyłam dym.. i pomyślałam.- zaczęłam się jąkać.- Nie wiem co pomyślałam... chyba już pójdę.<br />
<i>Nie!</i>-krzyknęła. Na co podskoczyłam.-<i>Wchodź zapraszam.. </i><br />
Babuleńka uśmiechnęła się lekko i wskazała ręką drzwi , które otworzyły się bez problemu. Jak za pomocą różdżki.. A właśnie różdżka!. Przeszukałam wszystkie kieszenie, lecz jej nie znalazłam. Cała pewność siebie wyparowała w kilka sekund , kiedy zrozumiałam , że jestem bezbronna.<br />
Weszłam przez uchylone drzwi do środka i zamarłam. Na środku pokoju stał stół pełen przekąsek , a starsza kobieta pokazywała mi żebym usiadła.<br />
-Jedz kochanieńka- powiedziała tym razem normalnie ruszając ustami. <br />
Czemu ja się bałam takiej miłej staruszki ? Może po prostu brakuje jej towarzystwa..<br />
Wykonałam jej polecenie i usiadłam przy stole. Zapach dań był wprost wyborny. Poczułam swój ulubiony tort czekoladowy i szejk truskawkowy, które nagle pokazały się przed mną. Magia..<br />
Już chciałam skosztować tortu , kiedy drzwi otwarły się z hukiem i do domku wszedł chłopak z moich snów. Wpatrywałam się w niego jak oszołomiona. Zapach smakołyków zniknął , a teraz na moim talerzu widniała zielona papka. Skrzywiłam się odruchowo.<br />
Czarnowłosy wyciągnął różdżkę. Staruszka syknęła żeby nie pakował się w nie swoje sprawy. A chłopak odpowiedział , że ma mnie chronić.<br />
Spojrzałam w jego oczy. Był skupiony na staruszce , które po chwili nie była już staruszką. Przemieniła się w wielkie coś o krwistym kolorze. Wyglądała jak nietoperz , lecz nie tych samych rozmiarów co normalny. Zamieniła się w harpię.. Nie wiem nie pytajcie się skąd to wiem.. Po prostu wiem.<br />
Rozpięła swoje skrzydła , przy czym strąciła stół na ziemię. Rzuciła się na czarnowłosego , lecz ten bez problemu obronił się zaklęciem. Rzucał nieznane mi dotąd klątwy, powodując u niej rany , z których sączyła się krew. W końcu zielony promień wystrzelił z jego różdżki. Uderzył prosto w serce stworzenia , które po chwili przemieniło się w pył i zniknęło w deskach domu. <br />
-Miałaś na mnie czekać na polanie-powiedział z wyrzutem.<br />
-Nie umawialiśmy się- odparłam.<br />
Chłopak zachichotał i spojrzał na mnie. Wyraz jego twarzy zmienił się na poważną.<br />
-Nie mamy zbyt wiele czasu- powiedział , a ja momentalnie poczułam się senna.- Obiecaj mi , że będziesz uważała w szkole.. <br />
-Ale skąd ty..?<br />
-To nie ważne- odparł.- Jakiś czarodziej miesza w świecie magii. Nikomu nie ufaj i uważaj na siebie.Obiecujesz?<br />
-Postaram się- odpowiedziałam. Chłopak uśmiechnął się i wziął mnie na ręce. Po czym położył mi na dłoń pakunek.<br />
-Co to jest?-zapytałam.<br />
-Posmaruj tym nogę..- odparł.<br />
Nie miałam siły się już o nic pytać. W jego ramionach czułam się tak dobrze , tak bezpiecznie. Zamknęłam oczy i zasnęłam.<br />
<br />
<br />
Otwarłam ponownie oczy . Mam już dość tej rutyny. Sen , leki na senne i ponownie sen.Oczywiście na końcu otworzenie oczu w Skrzydle Szpitalnym i wiele pytań , które nasuwają się bez odpowiedzi..Kim jest ten chłopak? Dlaczego ma mnie chronić i czemu z tego wieczora pamiętam tylko jego twarz.<br />
Najbardziej dziwi mnie to , że Ginny oznajmiła mi , że dyrektor powiedział wszystkim , że spadłam ze schodów. Czy ja do cholery wyglądam jakbym z nich spadła?! Nie pamiętam co się stało , lecz na pewno nie to!<br />
Byłam zmęczona, lecz wiedziałam , że już dziś nie zasnę. Spojrzałam na nogę , wyglądała tak samo, czyli fioletowo. Przypomniałam sobie podarunek czarnowłosego. Rozejrzałam się na około w poszukiwaniu maści. Leżała jak gdyby nigdy nic na stoliczku nocnym. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam nasłuchiwać, czy przypadkiem ktoś nie idzie. Mam nikomu nie ufać, mam być ostrożna, więc to robię. Możesz być ze mnie dumny. Jeśli to oczywiście słyszysz..<br />
Odkręciłam wieczko i powąchałam. Nie pachniało fiołkami. Odsunęłam ją od nosa z lekkim grymasem na ustach. Wzięłam maziowatą substancję i zaczęłam smarować nogę. Poczułam zimno i lekko się wzdrygnęłam, lecz nadal smarowałam. Czułam ulgę. Ból , który przed chwilą był minimalny, zniknął. Fioletowy kolor zastąpił normalny odcień skóry. Odłożyłam maść na stoliczek , a ona zniknęła.<br />
-Dziękuję- szepnęłam. Mając nadzieje , że chłopak ze snu to usłyszy.<br />
Położyłam się na łóżku i przykryłam kołdrą. Zapowiada się długi dzień...<br />
<br />
* * * * *<br />
<br />
Po obiedzie przyszła do mnie pani Pomfrey. Nie pojawiała się ona zbyt często , ale kiedy już przyszła , rozglądała się nerwowo na boki , jakby uważała , że ktoś ją śledził.<br />
Ucieszyła się kiedy , zauważyła , że z moją nogą wszystko w porządku. Podała mi Eliksir Słodkiego Snu i powiedziała , żebym wzięła go , kiedy nie będę mogła zasnąć.<br />
-Nie mam z tym problemu - odpowiedziałam.<br />
Zdziwiła się-zawsze wtedy marszczy tak dziwnie czoło-, lecz nic nie odpowiedziała. Odeszła szybko i cicho. Usiadłam na łóżku. Poczułam się silniejsza niż zwykle. Ponownie spróbowałam wstać z łóżka, lecz tym razem mi się udało. Przeszłam kilka kroków i wróciłam do łóżka dumna z siebie.<br />
-Widzę , że zdrowie dopisuje- usłyszałam cichy , lecz gruby głos dyrektora , który właśnie wszedł przez drzwi. Potwierdziłam skinieniem głowy. Położyłam się , a dyrektor usiadł na krześle obok.<br />
-Myślę , że jutro już możesz wrócić do nauki-stwierdził.- Masz dużo do nadrobienia.<br />
-Dziękuję-odparłam , lecz nadal trzymałam swoje myśli w zamknięciu przed nim. <i>Nie ufaj nikomu.</i><br />
-Pamiętasz coś z tam tego dnia?-zapytał.<br />
Spojrzałam na dyrektora. Jego oczy były czarne jak smoła , a w nich nie było dawnej radości. Jego wzrok sprawiał , że miałam ochotę opowiedzieć mu wszystko. Moje sny, o nieznajomy.. lecz <b>on</b> mnie powstrzymuje.. dzięki niemu umiem się temu przeciwstawić. <br />
-Niestety nic- odparłam i westchnąłem teatralnie.<br />
Zauważyłam lekki uśmiech na jego ustach. Co on ukrywa? Przyjrzałam się mu z zaciekawieniem, lecz jego oczy były puste.<br />
-To nic.. nie przeszkadzam ci już.. odpoczywaj.<br />
Powiedział i wyszedł. Patrzyłam za nim , lecz nie wiem po co.. Poniekąd nie pasował mi jego krok. Był długi i jakby się sunął... jakby nie miał... nóg.<br />
____<br />
<br />
Od razu przepraszam za błędy.. sprawdzałam tylko raz , więc mogą się jakieś na pewno znaleźć. ;c<br />
Mam nadzieje , że się podobało. Rozdział z jednodniowym opóźnieniem , lecz no cóż muszę się teraz wziąć trochę do nauki. Samo się nie poprawi , a przydałby się pasek. Oj przydałby się :D<br />
Pamiętajcie o komentarzach! To one motywują do dalszego pisania ;** Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-37335090304293815042013-05-18T02:00:00.002-07:002014-02-21T12:19:42.144-08:00Rozdział 17"Powrót do żywych"<br />
Zamrugałam powiekami. Od razu oślepiły mnie promienie słońca , które padały wprost na mnie przez otwarte okno w Skrzydle Szpitalnym. Rozejrzałam się dookoła. Nie zauważyłam nikogo oprócz Ślizgona o blond włosach , który chrapał w niebo głosy na łóżku obok.<br />
Przetarłam oczy dłonią i wtedy zauważyłam.. blizny , które wyglądały paskudnie. Jakbym o mało co nie wyszła z potyczki ze smokiem i to walcząc na pięści. Nogi w niektórych miejscach było obandażowane ,ale i tak miałam świadomość , że wyglądają tak samo jak dłonie i ramiona. Jednym słowem nie przypominałam uczennicy z Hogwartu , która próbuje nie wpakować się w kłopoty.<br />
Odczuwałam ból. Minimalny , ale jakiś był. Dochodziło do tego pieczenie i straszne pulsowanie w głowie.<br />
Poruszyłam nogą co wywołało skurcz , a z moich ust wyrwał się syk bólu. Zdjęłam jedną i drugą nogę z łóżka i spróbowałam powstać na nogi , co skończyło się dla mnie tragicznie. Upadłam na podłogę , uderzając mocno w stłuczoną nogę. Krzyknęłam z bólu i szybko zaczęła uciskać miejsce nad raną , ponieważ bandaż zaczął niebezpiecznie nasiąkać krwią. <br />
-Hermiona!- usłyszałam krzyk Draco.- Co ty do cholery robisz? Masz leżeć w łóżku... a w ogóle jak ty z niego wyszłaś!<br />
-Normalnie-warknęłam i postanowiłam wstać , lecz ponownie upadłam, tym razem na tyłek.- Ała...<br />
-Chodź tu kaleko- powiedział blondyn z uśmiechem na ustach i powoli pomógł mi wstać i zanieść na łóżko.<br />
Kiedy już bezpiecznie leżałam pod pościelą , spojrzałam na niego. Pod oczami miał dwie podkowy , które na pewno pojawiły się tam od zmęczenia. Twarz była bladsza niż zwykle , a jej rysy pokazywały zmartwienie. Uśmiechnęłam się do niego i uderzyłam w miejsce na łóżku. Ślizgon usiadł na nim i odwzajemnił uśmiech , który wyrażał ulgę.<br />
-Jak długo byłam nie przytomna?-zapytałam.<br />
- 3 dni-odpowiedział i opuścił głowę.- Myślałem , że już się nie obudzisz..<br />
-I miałabym cię tak zostawić samego z Parkinson? O nie mój drogi.<br />
Na ustach Dracona pojawił się uśmiech, lecz zniknął po chwili. Spojrzał na mnie i dotknął mojej dłoni. Odwrócił ją wewnętrzną częścią i spojrzał na rany.<br />
-Powiedz mi co się wtedy stało..- rzekł cicho po krótkiej chwili.<br />
Zaskoczył mnie tym pytaniem. Chciałam wrócić pamięcią do tego co się wtedy stało , lecz coś mi nie pozwalało. Jakby magiczna bariera odgradzała moje wspomnienia z tamtego wieczora. Próbowałam cały czas , lecz nie dawało to najmniejszych efektów. Obraz był czarny.. nic po za tym. Lecz po chwili. Zauważyłam piękne niebieskie oczy , które patrzyły się na mnie z troską z pod czarnych jak smoła włosów.<br />
Otrząsnęłam się z tych myśli i spojrzałam na Draco, który przyglądał się mi uważnie.<br />
-Nie pamiętam- odpowiedziałam i spuściłam z niego wzrok. <br />
-Rozumiem.. Pani Pomfrey mówiła , że możesz mieć zaniki w pamięci..- powiedział.- Lecz podobno to minie.<br />
Pokiwałam głową, że zrozumiałam. Nie miałam już siły nic mówić ani się poruszać , jakby cała energia , która była we mnie wyparowała.<br />
-Zaraz.. jeśli spałam trzy dni..to jutro zaczynają się zawody- powiedziałam. Na co Draco potwierdził skinieniem głowy , lecz nie ujrzałam na jego twarzy szczęścia tylko zawód. -Co się stało?<br />
-Zdyskwalifikowali nas-odparł i wypuścił powietrze.<br />
-Czemu!?-krzyknęłam.<br />
-Nie mamy zawodników..<br />
-Przecież mamy! Ja jestem.. możemy grać- odpowiedziała z uśmiechem i nadzieją w głosie.<br />
-Nie widzisz ty nawet się ruszyć nie możesz!- krzyknął.<br />
-Aha.. Czyli to wszystko moja wina , tak?- zapytałam wściekła.<br />
Nic nie odpowiedział tylko westchnął. Spojrzałam w jego oczy , które nie wyrażały żadnych uczuć.. Wrócił stary Malfoy.<br />
-Wyjdź-powiedziałam i odwróciłam się do niego plecami.<br />
Nie protestował. Wstał i wyszedł trzaskając drzwiami. Z oczu popłynęły mi pierwsze łzy. Smutku? Bezsilności? Sama nie wiem. Może tego i tego.<br />
Chwilę zajęło mi uspokojenie się.. lecz było to pomocne. Bez mniejszych trudności zasnęłam.<br />
<br />
<br />
Znalazłam się w ciemnym lesie. Drzewa niebezpiecznie uginały się pod wpływem wiatru , który szalał po okolicy. Rozejrzałam się na około , lecz nie zauważyłam nikogo lub niczego. Chociaż cały czas słyszałam jakieś dźwięki , szepty , cichą melodię.. jakby ktoś grał na fujarce. Przeszył mnie ciarki , kiedy ponownie zawiał wiatr. Ciche pomruki zbliżały się do mnie , jakby przyniesione w jego porywach . Zauważyłam czarne cienie , które zaczęły latać między drzewami i chować się za nie. Coś zaczęło mi nie pasować.. Odczuwałam wielką moc , która bije od tego miejsca. Nie koniecznie była ona dobra.<br />
Cienie zbliżały się coraz bardziej , a mnie ogarnął strach. Stałam w miejscu , wsłuchując się w melodie , która jakby kazała mi nie ruszać się. Cienie zaczęły okrążać mnie dookoła , jakby próbowały wywąchać kim jestem. Jeden dotknął mojej nogi. Poczułam jakbym weszła do zimnej wody.<br />
Nagle coś wyrwało mnie z jego objęć i zaczęło ciągnąć. Za dłoń trzymał mnie jakiś chłopak. To był <b>on</b>. Zawsze rozpoznałabym te włosy , oczy i posturę...chłopak z mojej pamięci.Wetknął mi w dłoń dwie zatyczki do uszu.<br />
-Włóż je!-krzyknął.<br />
Nie wiem czemu , lecz poczułam, że chce usłyszeć ponownie tą melodię , która teraz została daleko za nami. Chce ponownie poczuć ten chłód , kiedy te Cienie oplatały mi nogi.<br />
-Nie!-odkrzyknęłam.- Chce wrócić...<br />
Przystanął i spojrzał mi w oczy. Od razu zmiękły mi nogi. Nie mogłam przestać patrzeć w jego oczy.. sama nie wiem czemu. Jest przystojny.. nawet bardzo. Lecz ja mam chłopaka!<br />
<i>Chłopaka , który oskarża cię o coś na co nie miałaś wpływu.. </i><br />
Powiedział głos w mojej głowię.. Nie zgadzałam się z nim. Może to jest tylko chwilowe.. Kiedy wszystko zrozumie , wróci do mnie i przeprosi.<br />
<i>Jesteś naiwna.. myślisz , że wybierze ciebie..? </i><br />
Tak on mnie kocha, rozumiesz! Kocha mnie..<br />
Usłyszałam cichy chichot , jakby z tyłu czaszki.<br />
<i>Pomyślmy co ma do wyboru. Kalekę , która prawdopodobnie nie będzie mogła chodzić do końca życia i Pansy , która ma się wybornie i na pewno nie </i> <i>przeoczy takiej okazji. </i><br />
Niestety tym razem , chwyciła mnie ta uwaga za serce. Wiedziałam , że Pansy tego nie przeoczy. Chociaż z drugiej strony wierzę też , że Draco mnie kocha i nawet o niej nie pomyśli.<br />
<i>Naiwna.. </i><br />
Czułam złość. Rzuciłam na ziemie zatyczki , które miałam w ręce i spojrzałam na szatyna. Chłopak westchnął.<br />
-Jak nie tak to inaczej- stwierdził i już po chwili znajdowałam się w jego ramionach.<br />
Chciałam krzyczeć i wierzgać, lecz nie miałam siły. Usłyszałam znowu tą melodię... Chciałam jej słuchać i słuchać , lecz ponownie zwiększyliśmy dystans.<br />
Oczy zaczęły mi się delikatnie zamykać. Nie chciałam spać! Chciałam tutaj zostać i słuchać. Byłam zbyt słaba. Zamknęłam oczy. Świat zawirował i zgasł.<br />
<br />
A ja z krzykiem obudziłam się w Skrzydle Szpitalnym.. <i> </i> <br />
<br />
<br />
* * *<br />
Rozdział chcę dedykować Martynie (Hedwiga) , która wspiera mnie w tym co robią ;* Dziękuję za wszystkie dobre słowa <3<br />
Mam nadzieje , że się spodobał. Dodałam z minimalnym opóźnieniem , ponieważ miał być wczoraj.. ale jakoś nie umiałam znaleźć sobie czasu na sprawdzenie go. Dlatego jest dziś! :D<br />
Dziękuję Wam za wszystkie pozytywne komentarze. Dzięki nim wiem , że chce pisać tę historię oraz mam na nią nowe pomysły. Pamiętajcie komentarze bardzo motywują.. ;**<br />
<br />Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-21802363357559502642013-05-11T04:15:00.001-07:002014-02-21T12:14:39.632-08:00Rozdział 16" Prawda czy sen?"<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #741b47;"><i><u><b>Hermiona </b></u></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dotknęłam brzegu książki i przypatrzyłam się jej grzbietowi. Niestety, tytuł był zadrapany i pomazany jakąś czarną substancją i nie dało się go odczytać. </div>
<div class="MsoNormal">
Podrapałam się w czoło i zaczęłam gorączkowo myśleć. Miałam
możliwość wyjścia i zmierzenia się z czymś na korytarzu albo stawienie czoła jakiejś tajemnicy , której skrywa ten tajemniczy pokój.
Chwyciłam książkę i pociągnęłam ją do siebie , zdejmując ją tym z półki.
Książka otwarła się , a z jej środka zaczęło rozchodzić się białe światło ,
które raziło moje oczy. Upuściłam ją na ziemie , a ona sama podniosła się na
wysokość mojego brzucha i teraz lewitowała przede mną. Zakryłam twarz dłonią ,
lecz poczułam przenikliwy ból. Spojrzałam na dłoń , na której znajdowała się
wielka szrama , z której sączyła się krew. Ponownie spojrzałam na księgę ,
która właśnie zaczęła wprowadzać mnie w zupełnie inny świat. </div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszałam głosy.. Były tak odległe , lecz znajome.</div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">On knuje.. </i></div>
<div class="MsoNormal">
Litery zaczęły wydobywać się w książki i tworzyć <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>poszczególne zdania, które latały na około
mnie. </div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Nie masz dużo czasu.. </i></div>
<div class="MsoNormal">
Kolejne zdanie zatoczyło na około mojego brzucha koło i powoli
znikało w białym świetle. </div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Szukaj wskazówek…a
dowiesz się prawdy.</i></div>
<div class="MsoNormal">
Ostatnie zdanie pokazało się na wprost mnie , ale
wypowiedziane było przez syczący głos starszej kobiety.<br />
Nagle głos złagodniał były to szepty , które ledwo można było zrozumieć. Głos kobiety był ciepły, przyjazny i w niczym nie przypomniał wcześniejszego. Biała poświata zaczęła mrugać i ukazała mi pewną kobietę. Siedziała ona na niskim , drewnianym krześle i robiła na drutach śliczny, zielony sweter. Kiedy mnie ujrzała, wypuściła druty z rąk , a one z głośnym brzdękiem upadły na marmurową posadzkę.<br />
-Kim jesteś ?-zapytałam i przyjrzałam się bliżej kobiecie.<br />
Miała śliczne czarne włosy , które kontrastowały z jej bladą jak kreda cerą. A oczy? Zielone jak świeża trawa , która właśnie zaczęła rosnąć po zimie. Było coś w jej oczach. Napawały mnie one takim spokojem , którego brakowało mi od dawna. Jakby matczyną miłością?<br />
-Córeczko- wyszeptała czarnowłosa.<br />
Spojrzałam na nią zdziwiona, na co tylko się uśmiechnęła. Widziałam jak bije się z myślami. Wiedziałam , że chce powiedzieć mi coś ważnego , lecz zrezygnowała.<br />
-Uważaj na siebie.. nie masz dużo czasu- powiedziała.<br />
Obraz zniknął , a białe światło nie
stało się tak przenikliwe i powoli zaczęło gasnąć. Książka opadła spokojnie na
ziemie i zamknęła się. </div>
<div class="MsoNormal">
Stałam przez chwilę , dygocząc. Czy to prawda? To była moja mama? Ona żyje?<br />
W mojej głowie toczyła się bitwa myśli , które chciały jak najszybciej być rozwiązane. Lecz na razie nie miałam odpowiedzi na żadną z nich. </div>
<div class="MsoNormal">
Podniosłam książkę i wytarłam ją szatą. Usłyszałam trzask. Regał<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>na którym przed momentem spoczywała książka , zaczął się rozsuwać i
pokazywać długi wąski korytarz , w którym na końcu znajdowały się czarne jak
węgiel drzwi. Spojrzałam przed siebie i bez zastanowienia weszłam do niego.
Regał od razu zamknął się za mną , jakby kolejny powiew wiatru wpadł do pomieszczenia.
Zacisnęłam rękę na okładce księgi i poszłam przed siebie. </div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Jesteś blisko..</i></div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszałam szept przy uchu i oddech na swojej szyi.
Obróciłam się za siebie ale nie zauważyłam nikogo. Westchnęłam cicho i zaczęłam
tłumaczyć sobie , że to tylko moja wyobraźnia płata mi figle w ciemnościach. </div>
<div class="MsoNormal">
Czułam , że ściany zaczynają robić się coraz węższe ,a drzwi
na końcu oddalały się coraz dalej. Zaczęłam biegnąć , lecz to tylko pogorszyło
sprawę. Podłoga za mną zaczęła się osuwać i zapadać , pokazując wielką otchłań
z lawą. </div>
<div class="MsoNormal">
Skamieniałam i przez chwilę nie mogłam się poruszyć , lecz z
transu wzbudziła mnie czyjaś ręka , która zaczęła potrząsać nerwowo moim
ramieniem. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam <b>jego</b>. Wysokiego szatyna o niebieskich
oczach , który wołał coś do mnie w nieznanym mi języku. </div>
<div class="MsoNormal">
Pociągnął mnie za dłoń ale nagle wszystko zniknęło. </div>
<div class="MsoNormal">
Wciągnęłam powietrze i zaczęłam mrugać powiekami , które
strasznie mi ciążyły. </div>
<div class="MsoNormal">
-Hemriona!- ktoś krzyczał moje imię. </div>
<div class="MsoNormal">
-Zabierzmy ją do skrzydła szpitalnego!- odparł drugi głos , tym
razem bardziej kobiecy i subtelny. Chciałam otworzyć usta. Powiedzieć , że nic
mi nie jest , lecz nie mogłam. Powieki tak samo odmówiły mi posłuszeństwa.
Poczułam ból. Straszny, przenikliwy ból w kręgosłupie. Ktoś wziął mnie na ręce
i zaczął gdzieś nieść. Piekła mnie dłoń, a w mojej głowie nadal słyszałam
szepty. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Blisko.. było blisko. </i></div>
<div class="MsoNormal">
Przed oczami pojawił mi się chłopak z wąskiego korytarza i
to był ostatni widok , który zapamiętałam. Później ciemność. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #741b47;"><u><i><b>Ginny </b></i></u></span><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Blaise proszę pośpiesz się!- krzyknęła.- Znowu nie reaguję
na wołanie. </div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem- odpowiedział i przyśpieszył kroku. </div>
<div class="MsoNormal">
Szyli przez puste korytarze szkolne w kierunku skrzydła
szpitalnego. Hermiona oddychała . Był to płytki, miarowy oddech ale był.
Spojrzała na przyjaciółkę. Co jej się stało? Twarz była bladsza niż zawsze.
Oczy , czerwone i załzawione. Policzki lekko zwęglone i usmolone-sadza? Usta sine, a ciało... Poturbowane. Wszędzie siniaki i otarcia, lecz z
żadnej rany nie lała się krew. Z żadnej oprócz tej na dłoni. </div>
<div class="MsoNormal">
Ginny roztargała materiał swojej bluzki i zatrzymała krwotok. </div>
<div class="MsoNormal">
Diabeł spojrzał na nią . Był to wzrok , którym nigdy nie myślała , że ujrzy. Pełen szacunku i<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>troski.
Troski? Uśmiechnęła się do niego blado. </div>
<div class="MsoNormal">
Doszli do Skrzydła. Ginny otwarła mocnym szarpnięciem wielkie
drzwi i przepuściła Zabiniego z Mioną na rękach. Ślizgon ułożył ją na jednym z
łóżek szpitalnych , a ona pobiegła po panią Pomfrey , która już za chwilę
zaczęła biegać jak oszalała , przynosząc co po chwilę jakieś maści i olejki. </div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy opanowała już sytuacje , usiadła przy łóżku Miony i
spojrzała na uczniów z widocznym przemęczeniem na twarzy i smutkiem w oczach.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wszystko z nią dobrze?- zapytała Ruda. Chodź nie wiedziała czy
chciała usłyszeć odpowiedź na to pytanie.. </div>
<div class="MsoNormal">
Pielęgniarka spojrzała na uczennice i wstała z krzesła. </div>
<div class="MsoNormal">
-Mam nadzieje , że tak- odparła.- Zrobiłam co w mojej mocy. </div>
<div class="MsoNormal">
Westchnęła i kontynuowała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Teraz trzeba cierpliwie czekać..</div>
<div class="MsoNormal">
-Na co?- zapytał Diabeł , który właśnie powoli zwracał sobie
sprawę z powagi sytuacji. </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiadomo czy jej organizm przyjmie leki. Rany się goją.. lecz potrzebny jest cud. </div>
<div class="MsoNormal">
Ginn wciągnęła szybko powietrze. Jej oczy zaczęły powoli się
szklić , a na policzkach pojawiały się pierwsze łzy. Nie kontrolowała swoich
ruchów. Potrzebowała wsparcia , a teraz jedynym wsparciem był Diabeł. Wtuliła
się mocno w niego i zaczęła płakać.Chłopak po chwili dotknął jej ramienia i przybliżył ją do siebie, szepcząc jej do ucha , że wszystko będzie dobrze. </div>
<div class="MsoNormal">
-Mogę wiedzieć co jej się stało?- zapytała pielęgniarka z
wyraźną ciekawością. </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiemy- odpowiedziała Gryfonka .- Szliśmy do lochów , kiedy
zobaczyliśmy Hermione. Leżała na ziemi w takim stanie.. Wyglądało to jakby
spadła ze schodów. </div>
<div class="MsoNormal">
-A widziałaś to panno Weasley?- zapytał dyrektor Hogwartu ,
który przysłuchiwał się od początku wymianie zadań między nimi.</div>
<div class="MsoNormal">
-Już nie Weasley- odparła Ginn, a dyrektor zmieszał się trochę.-
Nie, nie widziałam. </div>
<div class="MsoNormal">
-Mogę obejrzeć rany?- spytał Albus i spojrzał na panią
Pomfrey , która właśnie próbowała ukryć się w kącie. Wyglądała na przestraszoną. </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie!- krzyknęła, lecz potem dodała.- Znaczy się tak… tak!</div>
<div class="MsoNormal">
Dyrektor spojrzał na nią , po czym wyszła z kąta i szybko
popędziła do swojego gabinetu. </div>
<div class="MsoNormal">
-Idźcie już spać-powiedział dyrektor ciepłym, spokojnym
głosem. </div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze-odpowiedział Zabini i już miał kierować się do
wyjścia , kiedy Ruda wyrwała się z jego objęć i stanęła przy łóżku przyjaciółki. </div>
<div class="MsoNormal">
-Nigdzie nie pójdę-stwierdziła stanowczo.- Zostaję z Mioną. Ona mnie
potrzebuje..</div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzała na dyrektora. Na jego szyi niebezpiecznie zaczęła
pulsować żyła , a jego mięśnie napinały się i rozluźniały na przemian. </div>
<div class="MsoNormal">
Spuścił wzrok z Miony i spojrzał teraz na Ginny. Jego oczy
były dziwne. Przypominały wielkie niebieskie niebo. Chciała patrzeć w nie bez
końca, lecz nagle opuścił wzrok. </div>
<div class="MsoNormal">
-Idźcie spać- odrzekł surowo.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze-odpowiedziała i posłusznie poszła za Ślizgonem do swoich dormitoriów. <br />
<br />
<span style="color: #741b47;"><i><u><b>Hemriona </b></u></i></span><br />
<br />
Śnił mi się wielki dom. Chociaż wielki to mało powiedziane , był ogromny. Zbudowany w stylu gotyckim. Wielkie okna , przez które do pomieszczenia wpadało kolorowe światło , przechodzące przez piękne witraże. Spiczaste wierze ,które okrywał pnący się bluszcz. Stałam przed nim na dróżce , usypanej z drobnego kamienia. Na około mnie posadzone były różnorodne rośliny , lecz po ich stanie wnioskowałam , że nikt się nimi nie zajmuję. Po lewej wykopane było niewielkie oczko wodę , na którym pływała rzęsa wodna. Spojrzałam na budynek , który wywołał u mnie panikę. Czułam , że bije od niego wielka moc , lecz nie umiałam powiedzieć jaka. Dostrzegłam drzwi wejściowe i podbiegłam do nich. Otwarłam je bez większych problemów i weszłam do środka. Znajdowałam się teraz w dużym pomieszczeniu , które nie przypomniało jednego z udawanych , przytulnych domów z reklam. Na podłodze w niektórych miejscach , można było zauważyć skrzepniętą krew. Przeszły mnie ciarki , kiedy drzwi zatrzasnęły się za mną. Zrobiłam krok do przodu , a wtedy poczułam , że coś mnie obserwuje. Zamknęłam oczy, a kiedy uspokoiłam swój umysł , otwarłam je. I to było błędem. Teraz na około mnie stały jakieś postacie, podobne do mnichów , ale w miejscu gdzie kończyły się ich długie, czarne szaty nie było stóp. . Kiwali się równocześnie i naszeptywali coś w innym języku. Przypominało to modlitwę.Przyjrzałam się im bliżej. Pod kapturami nie ujrzałam twarzy, tylko wielkie otwory , z których wystawały ostre zęby. Chciałam się ruszyć, lecz moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Nieznane mi postacie zaczęły śpiewać coraz głośniej. Świat zaczął wirować , a podłoga pode mną rozpadała się. Próbowałam odczepić nogi od ziemi , kręciłam się i krzyczałam , lecz nie mogłam nic zrobić. Podłoga rozstąpiła się pode mną , pokazując wielkie , czarne skały i lawę spływającą po nich. Zaczęłam spadać. Wolno , coraz wolniej jakby ktoś zatrzymał czas. Nagle poczułam szarpnięcie za rękę. Spojrzałam do góry i zauważyłam<b> jego</b>. Obraz zaczął się rozmazywać. Chciałam krzyczeć , lecz moje usta nie chciały się otworzyć. Szatyn spojrzał na mnie oczami pełnymi bólu i troski. Wyszeptał mi coś do ucha i zniknął w czarnej chmurze.Ponownie zaczęłam spadać. Lawa wciągnęła mnie w swoją głębie i trzymała w niej do póki przestałam oddychać.<br />
<br />
* * *<br />
Mam nadzieje , że się spodobało. :D Kolejny rozdział z wieloma niewiadomymi , ale chyba chodzi o ten klimacik ? ;p Nie no za dużo naczytałam się horrorów i kryminałów i zaczyna mi odwalać ;D<br />
Jeśli już jesteście to zostawcie komentarz! ;* </div>
Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-7782154625172424487.post-1272958434725242012013-05-05T07:36:00.000-07:002014-02-21T12:05:22.381-08:00Rozdział 15. " Skrywam mądrość"<span style="color: #741b47;"><i><b><u>Hemriona</u></b></i></span><br />
<br />
-Wiktor?-zapytałam z niedowierzaniem.<br />
Chłopak pokiwał głową i opuścił mnie na ziemie. Spojrzałam w jego oczy. Ich głęboki czarny kolor ,przypomniał mi bal w czwartej klasie. Czułam się wtedy taka wyjątkowa. Ja szlama Granger nie lubiana przez prawie całą szkołę szłam z nim...z Wiktorem Krumem. Najlepszym szukającym , grającym w drużynie Bułgarii. To ON zaprosił mnie na bal, a ja się zgodziłam. Kiedy wyjechał , pisaliśmy do siebie listy. Zapraszał mnie do siebie na wakacje ale nie miałam odwagi się zgadzać , zawsze wymyślałam różne preteksty, a sama usprawiedliwiałam jego zachowanie jako letnią miłość. Nie chciałam się z nim wiązać. Niby po co? Ja interesowałam się książkami on sportem. A teraz? Zaczęłam latać na miotle i spodobało mi się to. Nie jestem już Granger tylko nową , inną Riddle. <br />
-Czemu nie odpisywałaś mi na listy?-zapytał ze swoim akcentem , przerywając moje rozmyślania. <br />
-Ostatni list jaki od ciebie dostałam był dwa lata temu- odpowiedziałam rozdrażniona.<br />
Bułgar spojrzał na mnie zaskoczony.<br />
-Miesiąc temu wysłałem do ciebie list z powiadomieniem , że przyjeżdżam- rzekł.<br />
-Nic mi nie doszło-odparłam.- A co ty tu w ogóle robisz? Przecież skończyłeś już szkołę.<br />
Krum uśmiechnął się i usiadł na kamiennej ławce. Poszłam w jego ślady i usiadłam koło niego.<br />
-Napisałem to w liście, lecz jeśli nie doszedł to ci powiem-zaczął.- Kiedy skończyłem szkołę od razu zainteresowały się mną kluby sportowe. Grałem nadal w Bułgarii i nie chciałem się nigdzie przenosić. Wszyscy wróżyli mi świetlaną przyszłość.. lecz. Na jednym z treningów spadłem niefortunnie z miotły. Żadna magia , ani eliksiry nie podziałały. A ja już nie mogę teraz grać.<br />
-Co się takiego stało?-zapytałam i spojrzałam na niego.<br />
Podciągnął rękach szaty i pokazał mi ramię, które było pełne szwów i zadrapań. Potem pokazał dłoń. Palce całe sine i poobijane. Jednego brakowało. <br />
-Wpadłem w trybuny- kontynuował.- Odłamki powbijały mi się w ramię , a przy uderzeniu zgniotło mi dłoń. Jestem szukającym.. sama wiesz. Z tego sezonu jestem wykluczony , a jeśli powróci mi pełne czucie w ręce to wrócę , jeśli nie... już nigdy nie zagram.<br />
-Tak mi przykro-powiedziałam i przytuliłam Wiktora.<br />
-Nie ważne Hemrmiono- odpowiedział i odsunął się ode mnie żeby spojrzeć mi prosto w oczy.- Teraz kiedy pracuję jako nauczyciel mogłem przyjechać tutaj i spotkać się z tobą. A na tym mi najbardziej zależało.<br />
-Wiktor.. ale ja..-plątałam się w swojej odpowiedzi.<br />
Nie byłam gotowa na takie wyznanie. Gorzej.. przytulając go chciałam go tylko pocieszyć , a tak zrobiłam mu jeszcze większe nadzieję.Odwróciłam od niego wzrok i spojrzałam przed siebie.<br />
-Czy coś się stało?-zapytał.<br />
-Nie.. znaczy... , znaczy tak.<br />
Poczułam jego wzrok na sobie. Wypalał on we mnie dziurę i nakazywał mi popatrzeć w jego stronę.Niestety ,tak zrobiłam. Odwróciłam się do niego i to był błąd.Usta Bułgara złączyły się z moimi w namiętnym pocałunku. Chłopak był zachłanny , a ja nie miałam siły żeby go od siebie odepchnąć.<br />
-Nie..-wyszeptałam, kiedy przerwał.<br />
-Co nie?-zapytał zdziwiony.<br />
-Wiktor ja do ciebie nic nie czuję-odrzekłam.<br />
-Ale ja tak!-krzyknął i wstał.<br />
Spojrzał na mnie groźnie , lecz mina jaką miał teraz wyglądała jak u obrażonego dziecka , któremu mama nie kupiła lizaka.Wstałam i odeszłam od niego kierując się do lochów. Cały czas słyszałam za sobą kroki.Próbowałam nie zwracać na to uwagi. Szłam jak gdyby nigdy nic , lecz szybkim krokiem.Przechodziłam właśnie koło jednej z klas, kiedy poczułam ucisk na nadgarstku. Ktoś szarpnął moją dłonią , w ten sposób odwracając mnie do siebie.<br />
-Pamiętaj-wyszeptał mi do ucha Bułgar.-Zawsze dostaję to czego chce...<br />
Chłopak oparł mnie kamienne ściany szkoły.Dotknął swoją dłonią mojego uda i niebezpiecznie zbliżał swoje palce do góry.Odepchnęłam go od siebie , uderzyłam z całej siły w policzek i uciekłam.Tym razem słyszałam tylko swoje kroki , które rytmicznie uderzały w kamienną podłogę zamku i cichy, nierówny oddech. Serce kołatało mi jak oszalałe , a nogi miałam jak z waty.<br />
Coś uderzyło. Przeraźliwy trzask i krzyk. Rozejrzałam się na około.<br />
-Gdzie ja do cholery jestem?-zapytałam siebie szeptem.<br />
Część tego zamku nie była zachęcająca do spacerów . W dziurach i zagłębieniach w podłodze zbierała się woda , która kroplami spadała ze sufitu. Smród był nie do zniesienia. Zakryłam nos dłonią , zmniejszając tym dopływ powietrza. Kaszląc co kilka minut , szłam dalej. Chłód stawał się coraz większy. Jakbym schodziła głęboko w ziemię. Zauważyłam przed sobą niewielkie drewniane drzwi z wieloma wyrytymi scenami. Jak rozpoznałam były to sceny z mitologii greckiej, której tak zawzięcie uczyłam się jeszcze w mugolskiej szkole. Trzech bogów.. Zeus , Hades i Posejdon stworzyli coś.. wyglądało to jak kula do wróżenia. Hades wykradł dzieło trojga i uciekł z tym do Podziemi. Kolejne rysunki były rozdrapane. Wyglądało to jakby ktoś ze złości podrapał je , zostawiając przy tym swoją krew i kawałki paznokci w szparach drewna.Ciekawość była zawsze moją wadą i tym razem postarała się ona żebym ją zaspokoiła.Z szaty wyciągnęłam drewniany patyk i szepnęłam.<br />
-Alohomora.<br />
Ponownie usłyszałam trzask i krzyk. Lecz tym razem formował się w jego słowo. "Uciekaj"Rozejrzałam się dookoła , lecz nie zauważyłam nikogo.Dotknęłam miedzianej gałki. Poczułam jeszcze większy chłód niż przedtem , lecz i to mnie nie powstrzymało. Przekręciłam ją i pchnęłam drzwi lekko do przodu. Nie ustąpiły.<br />
-Cholera- przeklęłam pod nosem.<br />
Kolejny wrzask , który przyprawił mnie o gęsią skórkę. Zdawał się być coraz bliżej i bliżej.Rozejrzałam się na około. Nic poza drzwiami tu nie było. Ślepy zaułek. Nie było jak wrócić. Stanęłam jak wryta i spojrzałam jeszcze raz na drzwi. Teraz zauważyłam do co przedtem pominęłam. U góry na framudze widział napis , który przykrył kurz. Stanęłam na palcach i rękawem szaty wyczyściłam framugę.Napis tak samo jak drzwi w kilku miejscach był zamazany. Przyjrzałam się mu bliżej.Kolejny krzyk jeszcze gorszy niż tamte. Brzdęk. Jakby stłuczony talerz rozbił się jakieś dziesięć metrów ode mnie. Czułam , że serce za raz wyskoczy mi z klatki.<br />
-<span class="short_text" id="result_box" lang="la"><span class="hps">Abscondunt</span> <span class="hps">sapientiam</span><span class="">, nosse</span> <span class="hps">eius</span> <span class="hps">electus..(*</span></span><span class="short_text" id="result_box" lang="la"><span class="hps"><span class="short_text" id="result_box" lang="la"><span class="hps">*skrywam mądrość poznają ją wybrani - łacina **)</span></span>- przeczytałam powoli napis. </span></span><span class="short_text" id="result_box" lang="la"><span class="hps">Krzyk. Nagły powiew wiatru , który był tak silny , że przewrócił mnie na podłogę. </span></span><span class="short_text" id="result_box" lang="la"><span class="hps">Zamek w drzwiach strzelił , a gałka zaczęła obracać się sama. Zaskoczyło. </span></span><span class="short_text" id="result_box" lang="la"><span class="hps">Wstałam z mokrej posadzki , otrzepując się z kurzu . który wyleciał za drzwi i powoli weszłam do pomieszczenia. Poczułam kolejny powiew wiatru , który zatrzasnął za mną drzwi. Rozejrzałam się po pomieszczeniu.Przy ścianach stały wysokie , zakurzone regały , a na nich stare książki. Na środku postawiony był stolik , a przy nim dostawione dwa drewniane krzesła z zielonymi obiciami.Okręciłam się dookoła. </span></span><span class="short_text" id="result_box" lang="la"><span class="hps">Tyle strachu o starą biblioteczkę? To to jest ta wiedzą , o której mówi napis nad drzwiami. </span></span><span class="short_text" id="result_box" lang="la"><span class="hps">Zachichotałam nerwowo. </span></span><br />
<i><span class="short_text" id="result_box" lang="la"><span class="hps">Tyle strachu o nic..</span></span></i><br />
<span class="short_text" id="result_box" lang="la"><span class="hps">Podeszłam do jednego z regałów. Przejechałam palcem po grzbietach książek , czytając ich tytuły i przy okazji ściągając z nich kurz. </span></span><span class="short_text" id="result_box" lang="la"><span class="hps">Nagle mój place zatrzymał się na jednej z nich. Gruba, czerwona księga była w bardzo dobrym stanie i co najważniejsze bez ani centymetra kurzu. </span></span><br />
<span class="short_text" id="result_box" lang="la"><span class="hps"><br /></span></span>
<span class="short_text" id="result_box" lang="la"><span class="hps">* * * * * </span></span><br />
<br />
Rozdział nie jest strasznie długi, lecz to co ważne zawarłam w nim i jestem pozytywnie nastawiona co do niego. Od samego początku chciałam żeby ta historia była inna od wszystkich , żeby się czymś wyróżniała. Mam nadzieje , że tak będzie i nadal będziecie czytać moje wypociny. ;)<br />
<br />
<span class="short_text" id="result_box" lang="la"><span class="hps"><br /></span></span>
<br />
<br />Onnawen.http://www.blogger.com/profile/16421992064982318859noreply@blogger.com7