Nie poszłam na zajęcia. Przestały mnie interesować zaległości. Miałam coś ważniejszego do zrobienia. Musiałam odnaleźć przyjaciół..
Wyszłam z pustej klasy i rozejrzałam się po korytarzu. Lekcje trwały , więc bez problemu mogłam przeszukać niektóre zakątki szkoły. Wyjęłam różdżkę i przyłożyłam ją do głowy , mówiąc zaklęcie kameleona. Moje ciało zniknęło tak jak chciałam.
Ruszyłam na początku do lochów. Prowadziło mnie tam wewnętrzne przeczucie. Chciałam aby było ono trafne. Zimno , które ciągnęło od marmuru było przenikliwe. Gdybym nie była niewidzialna , pewnie zauważyłabym gęsią skórkę na moich rękach.Schodziłam coraz niżej, wchodząc do nieznanych mi zaułków. Niektóre okazywały się być ślepe inne wyprowadzały mnie z powrotem do głównego korytarza. Czułam , że chodzę w kółko. Aż w końcu jeden z korytarzy wydawał mi się być tym właściwym . Bez zastanowienie weszłam wgłąb. Robiło się coraz zimniej. Dodatkowo z sufitu zaczęły spadać kropelki lodowatej wody, która potęgowała to uczucie. Szłam i szłam. Zaczęłam słyszeć szepty...
Uciekaj za nim będzie za późno..
Nie uratujesz ich..
Potrząsnęłam głową. Powtarzałam sobie w kółko , że to tylko wytwór mojej wybujałej wyobraźni , która chce mnie przestraszyć.
Zauważyłam Cienie , które zaczęły krążyć nad moją głową , próbując wejść do niej. Odgoniłam je i zaczęłam biec. Na samym końcu korytarza dostrzegłam duże, drewniane drzwi. Wyciągnęłam różdżkę i spróbowałam otworzyć drzwi. Usłyszałam zgrzytniecie , a za chwilę drzwi uchyliły się.
Za prosto-pomyślałam.
Weszłam do pomieszczenia. Moim oczom ukazał się mały pokój , w którym w rogu siedzieli związani moi przyjaciele.
Bez zastanowienia pobiegłam do nich i zdjęłam każdemu opaski z ust.
-Mionka!- krzyknęła Ginn.
Uśmiechnęłam się do przyjaciółki i rozwiązałam jej ręce. Ruda wstała i zaczęła pomagać mi z innymi.
-Wiedziałem , że się tu zjawisz- szepnął ktoś za mną.
Odwróciłam się i szybko wyjęłam różdżkę. Za mną stał dyrektor Hogwartu. Za nim kilka cieni trzymało moich prawdziwych przyjaciół. Odwróciłam się za siebie i zauważyłam , że ludzie , których uwolniłam powoli zaczęli przeistaczać się w Cienie.
-Myślałam , że jesteś troszeczkę mądrzejsza..- warknął Albus.- Tak łatwo wpaść w pułapkę- zacmokał.- To , aż nie wypada..
Spojrzałam na niego wrogo , na co wybuchnął śmiechem, który wywołał u mnie gęsią skórkę.
-Wypuść ich!-krzyknęłam.
-Nadal odważna.. uważaj bo jeszcze pomyślę , że masz w sobie cząstkę z Gryffindoru..-powiedział i uśmiechnął się sarkastycznie.
Podniosłam wyżej różdżkę. Głowa pękała mi od pomysłów na zaklęcia , lecz żadne nie było odpowiednie.
Znasz je.. pomyśl!
Usłyszałam szept w swojej głowie. To były jego szepty. Wiedziałam o jakie zaklęcie mu chodzi. O zaklęcie , które zabiło by dyrektora. Niewybaczalne, śmiertelne zaklęcie , od którego zginęło tyle osób.
Chciałam to zrobić, lecz nie. Wiedziałam, że tym nic nie zdziałam.
Poczułam jak ogarnia mnie nowa nadzieja i siła. Spojrzała w oczy dyrektora. Pozwoliłam żeby wypuścił ze swojego ciała Cienie , które od razu mnie zaatakowały.
Usłyszałam cichy szloch przyjaciółki.
Zamachnęłam się różdżką , a z niej wyleciały kilka srebrnych nitek , które zaczęły gonić Cienie.
Spojrzałam na dyrektora. Stał i nie mógł się poruszyć. Dało mi to wtedy do myślenia. Cienie są jego cząstka. Wytężyłam swój umysł i kazałam srebrnym nitką jak najdłużej przytrzymać Cienie poza ciałem staruszka.
Podbiegłam do moich prawdziwych przyjaciół i zaczęłam powoli rozplątywać ich ręce z lin.
Doszłam do Draco i spojrzałam w jego oczy. Przypomniały mi się te
chwile , które z nim spędziłam. Poczułam , że do oczu napływają mi łzy.
-Przyszłaś po mnie- szepnął , kiedy zdjęłam mu chustkę z ust..- Nawet jeśli....ja
-Przyszłam po was- przerwałam mu.
Zwolniłam
jego ręce. Zauważyłam , że ze wszystkich to on wyglądał najgorzej.
Nadgarstki w miejscu gdzie zawiązany był sznur , były całe pokrwawione i
posiniaczone. Oczy podkrążone , a z wargi spływała świeża krew.
Zrobiło
mi się go żal. Chciałam go przytulić.. teraz i już nigdy nie puszczać,
lecz kiedy przypomniałam sobie Pansy.. wszystko przechodziło i wracała
wrogość.
-Szybko!-krzyknęłam.- Trzeba się stąd wydostać za nim to coś powróci do jego ciała.
Dwa razy nie musiałam powtarzać. Wybiegliśmy szybko z pokoju. Próbowałam odtworzyć sobie obraz mojej drogi tu , lecz nie mogłam sobie nic przypomnieć.
Chwyciłam za rękę Ginn , która biegła najwolniej i ruszyłyśmy w górę po schodach.
Rozejrzałam się dookoła i westchnęłam przygnębiona.
-Krążymy..- stwierdziłam.
-Nie mogłaś czegoś zostawiać za sobą jak Jaś i Małgosia - warknął Zabini.
Spojrzałam na niego ze złością w oczach.
-Jakoś nie miałam czasu!- krzyknęłam.
Ginn przytuliła mnie i szepnęła mi na ucho , żeby się uspokoiła.
-Ginny ma rację.. złość tu nic nie zdziała- powiedziała Daf , która stała teraz koło Harrego i trzymała go za rękę. Uśmiechnęłam się w jej stronę i wzięłam kilka głębokich wdechów.
-Macie jakiś plan?-zapytał Draco , który cały czas się we mnie wpatrywał. Uciekłam wzrokiem i spojrzałam na korytarz , na którym staliśmy.
-Rozdzielmy się- powiedział Diabeł.
-Pomyśl logicznie Zabini!-krzyknęła Ginn , rumieniąc się na policzkach.- Musimy działać razem. Ma ktoś różdżkę oprócz Miony?-zapytała.
Wszyscy pokiwali sprzecznie głową. Westchnęłam, lecz po chwili wpadłam na pomysł.
-Wskaż mi- rozkazałam, a różdżka zawirowała i wskazała drogę do wyjścia.
-Zaklęcie czterech stron świata- wyszeptał Draco , a ja pokiwałam głową, pozwalając spojrzeć sobie na niego. Był tak smutny. Czyżby żałował?
-Chodźmy- powiedziała Ginn , wyrywając mnie tym z zamyśleń.
-Pośpieszmy się-rzekł Harry.- To co wyczarowałaś Hermiono nie powstrzyma ich na długo.
Zgodziłam się z Potterem i pobiegłam w kierunku , który pokazywała różdżka.
Biegliśmy przez długi ciasny korytarz. Robiło się jeszcze bardziej zimno , a krople wody zaczęły coraz bardziej przeciekać nam na głowę.
Słyszałam szepty, które ostrzegały mnie, mówiły żebym zawróciła, lecz nie słuchałam ich. Nagle świat zawirował. Moi przyjaciele znikli. Zostałam tylko ja w opustoszałym korytarzu. Słyszałam swój oddech, który odbijał się echem. Nie mogłam się poruszyć. Strach sparaliżował moje kończyny. Usłyszałam trzask , a po chwili przede mną zmaterializował się Albus Dumbledore we własnej osobie. Jego szarą szatę zastąpił teraz czarny płaszcz. Włosy , które poprzednio były siwe odżywały i przybierały brązowy kolor.
-Nabieram siły- stwierdził , a jego słowa rozbrzmiały w korytarzu.- Nie zdołasz mnie powstrzymać...
Wstrzymałam oddech, kiedy teleportował się za moje plecy. Czułam jego oddech na swojej szyi. Był zimny i nie przyjemny.
-Cierpią twoi bliscy Hermiono - wyszeptał mi do ucha. - Czy na prawdę tego chcesz?
Poczułam , że w jego dłoni pojawia się różdżka. Delikatnie przyłożył mi ją do pleców. Zamknęłam oczy. Spodziewałam się najgorszego , czyli śmierci. Lecz zamiast tego usłyszałam tylko jego złośliwy śmiech.
-Jeszcze nie jest twoja pora- powiedział i ponownie stanął przede mną. - Chce żebyś cierpiała... lecz na razie za ciebie cierpi twój tatuś.
Powiedział i machnął ręką, w której trzymał różdżkę. Zniknął w oparach dymu , przenosząc mnie do innego pomieszczenia. Rozglądnęłam się po pokoju. Na ziemi było pełno krwi. Zaschniętej jak i tej świeżej, z przed paru godzin. Na ścianach w niektórych miejscach zauważyć można było ślady zadrapań. Ktoś wyraźnie próbował się stąd wydostać.. nawet w taki sposób. Usłyszałam ciche westchnienie i przeniosłam wzrok w kąt pomieszczenia.
-Tata!-krzyknęłam i podbiegłam do człowieka, który kulił się i mamrotał w kółko jakieś nie zrozumiałe dla mnie słowa.
Z oczu popłynęły mi łzy. Znałam go krótko. Praktycznie w ogóle.. ale w końcu jest on moją jedyną rodziną. Co z tego co zrobił w przeszłości? Liczy się tu i teraz. Potrzebuje mnie.. a ja potrzebuje jego!
Nagle mnie olśniło dotknęłam dłoni , na której widniał tatuaż lilij. Czy to już teraz?
Poczułam pewność w sobie. Tak. Nie chciałam jego śmierci. Chciałam żeby żył tu ze mną. Chciałam z nim zamieszkać. Spędzać razem święta... chciałam..
-Nie- wychrypiał zmęczonym głosem i resztkami sił chwycił moje ręce i odciągnął je od siebie , tak żebym nie mogła dotknąć lilij. Spojrzał mi w oczy.
-Kocham cię- wyszeptał.- Poradzisz sobie beze mnie.. jesteś silniejsza niż ci się wydaje.
Jego klatka opadła i już nie uniosła się ponownie. Wraz z jego ostatnim oddechem przepowiednia została zerwana.
___
Rozdział poświęcony w większej uwadze akcji.. ale mam nadzieje, że i tak Wam się spodobał. Dziękuję za wszystkie komentarze. Są one dla mnie wielką motywacją do dalszej pracy nad tym blogiem, więc jeśli tu jesteś zostaw po sobie ślad ;*
Dziękuję Wam za ponad 20 tys. wejść! Jest to na prawdę dużo ;* Dzięki, dzięki, dzięki.
Rozdział dedykuję Martynie , która długo na niego czekała i pytała się kiedy będzie. Dzięki skarbie, że jesteś ze mną od samego początku <3
Pierwsza ♥
OdpowiedzUsuńKurde, dziękuje za dedykacje. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Nie masz mi za co dziękować.
UsuńRozdział jak zawsze świetny, genialny po prostu.Możesz mi nawet podać Veritaserum ;**
Jprdl. Ile się dzieje. Kurde, ja wiem że mam utalentowaną przyjaciółke, ale że aż tak??
No właśnie widze, że aż tak :*
♥
Wow... Nie wiem co napisać. Świetnie.
OdpowiedzUsuńhttp://victoria-baker-gordon.blogspot.com/
Już się nie mogła doczekać, a tu patrz i w końcu jest nowy rozdział ♥ Cała akcja była wspaniała, a końcówka smutna, ale i tak całość jest wspaniała :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Wiesz ze uwielbiam tego bloga. Nie?! To teraz wiesz. Twoje rozdziały są hdfxjvgnvncnc a tak przy okazji gdy pisze o to ten zrypany komentarz mam pytanie czy tym chłopakiem ze snu nie jest przypadkiem Percy Jackson? Bo sobie jakoś go skojarzylam Uwielbiam książkę jak i film no i oczywiście Logan Lerman!!! Och!!! No ok a tak na serio! To............. Co z Dramione i Voldemortem? Polubilam go wydawał się taki miły ale mniejsza o to ja chce następny bo Ci tu ze zdenerwowania na zawał padne.:) Dobra koniec z tym dość dziwnym komentarzem. Życzę Weny. A
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Voldzia :c
OdpowiedzUsuńjakie ja miałam emocje!!!!!!! na samym końcu (czyli nawet teraz) poryczałam się jak małe dziecko... o LOL ! rozdziałek zarombisty ;) i zabieram się za następny i sory że nie komentowałam ostatnich rozdziałów :* pozdrawiam ;D
OdpowiedzUsuńNieeeeee Voldzio umarł !!!! Szczerze mówiąc szkoda mi go ;CCC
OdpowiedzUsuńAle poza tym rozdział był genialny zresztą jak wszystkie ;*** Życzę weny .
~Gin
Nie wiem czy mój gust czytelniczy różni się tak bardzo od pozostałych czy po prostu kłamią w komentarzach, ale to nie było w cale fajne. Wiem, posypią się zaraz gromady hejtów, ale ja wyrażam swoje zdanie i mam do tego absolutne prawo. A początku opisanie inaczej postaci Dumbledora mi się podobało, ale teraz to czysta masakra. Nigdy nie uwierzę, że tak szybko pokonałby Czarnego Pana.
OdpowiedzUsuńPoza tym jest już...21 rozdział i w końcu doczekałam się chyba pierwszej wymiany zdań między Grangerówną, a Wybrańcem.
Podoba mi się tylko Zabini i Ginny, bo nawet Dramione mnie tu zirytowało.
No cóż, nie będę przepraszać za swoją szczerość, mam tylko nadzieję, że zaraz mnie nie zbluzgasz, ale to już zależy od Ciebie. Opowiadanie przeczytam do końca, nie dlatego, że mi się podoba czy dlatego, tylko chce zobaczyc czy cos sie w nim zmieni.
Pozdrawiam.
~Kim EveLin.