czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 3."Slytherin"

Kiedy zrezygnowany  Draco wpadł  do przedziału za  Hermiona , dziewczyna  wysłała mu triumfalny uśmiech i podniosła wysoko głowę.Ślizgon popatrzył się na nią i fuknął pod nosem.Usiadł koło Gryfonki i dźgnął ją lekko w brzuch.
-Wieprzlej nie pozwalaj sobie na dużo-uśmiechnęła się  i położyła swoją głowę na jego ramieniu.
-Dziwne-wyszeptała.
-Co jest takie dziwne?-zapytał Draco , który zabrał się za rozpakowanie fasolek wszystkich smaków.
-To , że ze sobą rozmawiamy i nawet się nie kłócimy.
-Ludzie się zmieniają, Riddle.Sama o tym dobrze wiesz- uśmiechnął i podał jej opakowanie fasolek.-Może dopiero teraz tak na prawdę się poznaliśmy- powiedział.
Wyciągnęła jedną z fasolek i spróbowała.Była pyszna. Smak mlecznej czekolady rozpłynął się szybko w ustach Gryfonki.Ślizgon nie miał już takiego szczęścia trafił na smak brudnych skarpet, które od razu skojarzyły się z Weasleyem .
-No i masz to wszystko przez ciebie- powiedział Malfoy ,próbując pozbyć się smaku z ust popijając go wodą.
Miona nie zdążyła obronić się przez zarzutem , kiedy dwie małe sowy wpadły przez otwarte okno w przedziale i zwróciły na siebie uwagę. Jedna do swojej nóżki miała przywiązany list , a druga czarne pudełko.Otworzyłam list i przeczytałam go po cichu.

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! 
                        Tata 

Hermiona popatrzyła ze zdziwieniem na Dracona ,który odwiązał czarne pudełko od drugiej . Kiedy obie sowy poczuły brak ładunku przy nodze , wyfrunęły za okno i zniknęły za chmurą.W pudełku znajdował się naszyjnik z białego złota.Wisiorek na nim przestawiał węża z zielonym kryształem zamiast oka.
-Jest piękny-powiedziała Hermiona , a  Draco zajął się zapięciem go na szyi dziewczyny.
-Hermiona , włosy ci pociemniały- obróciła się i spojrzała  na Ślizgona jak na wariata ale kiedy sama spojrzała na związane w kucyka włosy , też to zauważyła.Brązowe loki pociemniały i wchodziły teraz w odcień czerni.
-To nie możliwe-powiedziała cicho i usiadła.
List od mamy.! Pisze tam o zmianach.
 -Ale urodziny mam dopiero za tydzień-wyszeptała.
-Skąd wiesz? Może ci mugole nie powiedzieli ci prawdy- z  zamyślenia wyrwał ją  Draco, który  po raz pierwszy powiedział coś mądrego.
-Może masz racje-przyznała , a on uśmiechnął się nadstawiając policzek.-Śnij dalej Malfoy,śnij dalej.
-Nosz kurde-udał obrażonego i spojrzał za okno.-Trzeba zacząć przebierać się w szkolne szaty, zaraz będziemy wysiadać.
Pokiwała głową,wyjęła ze swojej torby szatę Gryffindoru i ubrała ją na siebie.


Wielka Sala zaczęła przyjmować ponownie całą masę uczniów.Wszyscy czekali już tylko na pierwszaków , którzy co roku dostawili się do szkoły na łódkach.Miona spojrzała w stronę stołu Ślizgonów.Draco Malfoy napotkał jej wzrok i wskazał na zegarek , udając zniecierpliwionego.Dziewczyna parsknęła śmiechem , który wzbudził u niektórych uczniów podejrzenia.Drzwi otwarły się. Za nauczycielką Transmutacji kroczyli pierwszoroczniacy, których z zaciekawieniem obserwowali zaczarowany sufit.Miona uśmiechnęła  się pod nosem widząc jednego całego przemokniętego.Pewnie wpadł do jeziora.Niedojda.Na pewno trafi do Gryffindoru. Kiedy ostatnie nazwisko padło z listy na podest wszedł przemoknięty chłopak , którego Tiara przydzieliła do Domu Lwa. Hermiona prychnęła pod nosem.To było oczywiste.
-Poczekajcie jeszcze chwilę-głos zabrała nauczycielka.
-Ale ja chce jeść- skarżył się Ron, który w swoich rękach trzymał już nóż i widelec.
-Pierwszy raz w dziejach Hogwaru uczeń przystąpi do ponownego przydziału-Mcgonagall podniosła tiarę ,a.po całej sali przeszedł dreszcz podcienienia.
Każdy z uczniów chciał wiedzieć o co chodzi.
-Zapraszam tu do mnie Hermione Riddle, znaną wam jako Hermione Granger-wszystkie szepty ucichły. Hemriona czuła jakby każdy uczeń świdrował ją  swoim wzrokiem.Wstała i ruszyła w stronę nauczycielki.Usiadła na niewielkim drewnianym stołku i ponownie założyła stary kapelusz.
-Wypraszam sobie wcale nie taki stary-powiedziała tiara w myślach.
-Serio. A ile masz tak na prawdę lat?-tiara fuknęła i szybko wymigała się od odpowiedzi , a na ustach dziewczyny pojawił się szyderczy uśmiech.
-Zmieniłaś się od naszego pierwszego spotkania.Nie widzę w tobie tego co kiedyś.Twój umysły przepełnia chciwość ,spryt ale znajduję się tam również  ta sama ambicja co kiedyś.Zauważyłam też , że ważny jest dla ciebie status krwi.. nie zostało mi nic innego jak tylko...SLYTHERIN.!!  
Niezręczną ciszę przerwał głośny aplauz ze strony Ślizgonów. Po chwili dołączyli do nich Krukoni i Puchoni.Natomiast stół uczniów z Gryffindoru zamarł.Gryfoni rozglądali się i mówili coś szeptem jakby nie mogli uwierzyć, że ich najlepsza uczennica nie należy już do ich domu.Spojrzała na "przyjaciół" .Ron wysłał Ginny uśmiech typu "a nie mówiłem",a Gryfonka zmarkotniała jeszcze bardziej.Hermiona uśmiechnęła się pod nosem i  ruszyła wolnym krokiem do stołu.Zauważyła Dracona , który uśmiechnięty wymachiwał ręką,pokazując  żebym usiadła koło niego.Ruszyła w jego stronę po drodze zbierając gratulacje i od niektórych przeprosiny za lata upokorzeń.
-Jestem z ciebie dumny-usłyszała jego głos przy uchu , kiedy zajęła wolne miejsce koło niego.
Uśmiechnęła się do niego, a policzki poróżowiały jej od razu.
-Przydział do domów ogłaszam za zakończony!-dyrektor powstał ze swojego miejsca i rozpoczął przemowę.-Jak co roku ostrzegam , że wstęp do Zakazanego Lasu jest kategorycznie zabroniony.Chodzenie po szkole po godzinie 22 będzie karalne szlabanami wyznaczanymi przez nauczycieli i prefektów.Zebranie prefektów odbędzie się w poniedziałek  przed lekcjami w gabinecie profesora Snape'a. Poczekajcie jeszcze chwilę-dodał widząc uczniów , którzy nie mogli się już tylko doczekać uczty.-Chce wam jeszcze przedstawić nowego nauczyciela Obrony przed czarną magią. Przywitajcie proszę profesora Eldred'a Worple- po sali rozległy się gromkie oklaski.
Głównie klaskały uczennice.Nowy nauczyciel wstał ze swojego krzesła.Wyglądał młodo, miał długie czarne włosy , a w jedno z pas włosów miał wpięte zielone koraliki.Wyglądał z tym komicznie ale u innych uczennic wzbudzało to zachwyt i nawet kilka z fanek pisarza , zaczęły nosić w swoich włosach takie same  ozdoby.Miona pokręciła   głową z niedowierzaniem, pamiętała jak na drugim roku w Hogwarcie miała taką samą obsesje ale na punkcie Gilderoy'a Lockharta.W końcu nauczyciel zajął ponowie swoje miejsce, a dyrektor przemówił na zakończenie.
- A teraz smacznego!-po słowach siwobrodego na wszystkich stołach ukazały się przeróżne przekąski.Uczniowie rzucili się na jedzenie jakby od tygodnia nic nie jedli.Jedynie stół z uczniami Salazara Slytherina pokazał klasę.
-Mionka chce ci kogoś przedstawić-odezwał się Draco za którym stała już grupka uczniów czekających na poznanie z "nową uczennicą".
-To jest Blaise Zabini- przedstawił wysokiego bruneta o pięknych brązowych oczach.
-Dla przyjaciół Diabeł-odpowiedział  i wyciągnął rękę do Miony.
-To jest Dafne Greengrass.Dla przyjaciół Daf-powiedział pokazując nieznaną jej do tej pory dziewczynę Dafne miała śliczne blond włosy, które upięte były w warkocz.Oczy miała jasno niebieskie, a w nich kryły się radość.Wyglądała jak kopia Dracona, ale w damskiej wersji.
-Resztę już chyba znasz Crabbe , Goyle i Pansy-Hermiona przywitała każdego ze swojej nowej paczki po czym powróciła do kolacji.Po zakończonym posiłku poszli całą grupką do lochów.Na początku Draco odprowadził pierwszaków  , a reszta  czekała  na niego przed wejściem do Pokoju Wspólnego Ślizgonów
 .Wypowiedział hasło Czysta krew i weszliśmy przez obraz założyciela.Oczom dziwczyny ukazało  się duże pomieszczenie.O wiele większe niż wieża Gryffindoru.Podłoga była pokryta jasnym kamieniem, tak samo jak ściany.Dominowała zieleń ale w niektórych miejscach można było zauważyć ,przebłyski  srebra.Na środku kwadratowego pokoju stały cztery kanapy , na których  rozsiedli się już  uczniowie.
-Witaj w domu-powiedział blondyn i uśmiechnął się tajemniczo.
 CDN...

Kolejny rozdział skończony.Mam nadzieje , że się podobał. Zachęcam do komentowania , ponieważ to bardzo motywuje do dalszej pracy.! :)

ASTORIA. 


niedziela, 20 stycznia 2013

Rodział 2."List"



Dziewczyna drżącymi rękami rozwarła kopertę i wyjęła zapisaną kartkę. Pismo było staranne. Widać , że list pisany był kobiecą ręką.

Droga Hermino!

Twoje 17 urodziny na pewno będą już nie długo jeśli czytasz ten list. Skarbie nie przestrasz się zmian. Za pewne już zaczęłaś je odczuwać. Stawiam, że  nic nie rozumiesz, więc zacznę od początku. Nazywam się Laura Riddle i jestem twoją matką. Jak sama już pewnie wywnioskowałaś twoim ojcem jest nie kto inny jak Tom Marvolo Riddle. Historia naszej rodziny nie jest długa. Ojciec kiedy się z tobą spotka na pewno opowie ci ją całą. Proszę tylko o jedno ,przyjmij nasze nazwisko. Uznaj to za moją ostatnią wolne ,ponieważ kiedy będziesz to czytać mnie już pewnie nie będzie na tym świecie. Jak wrócisz do szkoły skontaktuj się z Albusem Dumbledorem lub z Minervą McGonagall oni powiedzą ci co dalej. Pamiętaj, że cię kocham tak samo jak twój ojciec .Uważaj na siebie.

Laura Riddle.

Kiedy Hemriona przestała czytać list kilka łez poleciało jej po policzku. Popatrzyła się na znanych jej od dawna mugoli , których nazywała rodzicami.Nie miała im za złe , że ukrywali to przed nią tyle lat. Uśmiechnęła się do niech.
-Dziękuje wam , że się mną opiekowaliście ale muszę wrócić do mojej prawdziwej rodziny-powiedziała ,składając list.
-Dobrze cię rozumiemy Mionka -odezwał się tata.-Możemy cię chociaż jutro odwieść na peron?-zapytał.
-Oczywiście-podeszła do nich i przytuliła obydwóch.-A teraz was przepraszam pójdę już spać.Jestem zmęczona.
Pocałowała ich w policzki i poszła do swojego pokoju.Przebrała się w krótkie czarne spodenki i szarą bluzkę , które służyły jej za piżamę i położyła się do łóżka.Ta noc będzie długa, uśmiechnęła się i przykryta kołdrą po uszy zaczęła myśleć o swojej prawdziwej rodzinie.


Rano wstała niewyspana.Prześpię się w pociągu i tak nie mam z kim teraz rozmawiać, pomyślała. Wspomnienia przyjaciół wróciły do niej.Czyżby wiedzieli kim jest jej ojciec i dlatego się od niej odwrócili.Pokręciła głową.Nie będę o tym myśleć,zastrzegła samą siebie.Wstała z łóżka,rozsunęła zasłony.Za oknem ponownie na niebie  gościło wielkie słońce. Zdjęła z krzesła przygotowane ubrania i włożyła je na siebie: czarne spodnie typu rurki i do tego koszulką z krótkim rękawem w kolorze wiosennej trawy.Włosy upięła w kucyka , który pod wpływem ruchu głowy, kiwał się jak statek w czasie sztormu.Nałożyła lekki makijaż i pomalowała usta błyszczykiem.Zamknęła kufer do którego przed chwilą włożyła kosmetyczkę i zeszła na śniadanie.Pan Granger siedział już przy stole jedząc jajecznicę , którą przegryzał tostami.Zostawiłam kufer przy drzwiach wejściowymi i usiałam obok mężczyzny.Po chwili sama zabrała się do jedzenia śniadania ,przysłuchując się dyskusji o problemach w pracy.Będzie mi tego brakowało, uśmiechnęła się pod nosem.Pan Granger popatrzył na zegarek.
-To co Mionka zbieramy się?-zapytał , a ona przytaknęła twierdząco głową.
Podróż  minęła krótko.Przed wejściem na Peron 9 i 3/4 ucałowała swoich opiekunów i przeszła przez barierkę.Pociąg stał już na stacji. Jego mocno czerwony kolor budził w niej zeszłego roku prawdziwą Gryfonkę. Teraz bardziej przygnębiał ją.Przepychała  się przez tłumy uczniów, którzy nie mogli opędzić się od żegnających ich rodziców i weszła do pociągu.Przeszła przez cały wagon Gryffindoru , ale miejsce znalazła dopiero pod sam koniec , gdzie łączy się z Domem Salazara.Weszła do niego.Położyła swoją torbę na siedzenie i zabrała się za włożenia kufra na półkę. Był jeden problem, a mianowicie wzrost.Nigdy nie należała do wysokich dziewczyn.Wyciągnęła ręce i podskakiwała do półki,  brakowało jej  jeszcze kilku centymetrów.Nagle kufer znalazł się w rękach kogoś  innego, kto umieścił go w wyznaczone miejsce.Odwróciła się i zobaczyła Malfoya.
-Dziękuję-powiedziała , po czym usiadła i wyjęła książkę na podróż.
-I tylko tyle?-zdziwił się Ślizgon ,siadając w siedzeniu na przeciwko.
-A czego się spodziewałeś? ,że rzucę ci się na szyję i obsypie się pocałunkami jak Parkinson?-zapytała z drwiącym uśmieszkiem.
-No dokładnie tak myślałem-powiedział i rzucił w nią poduszką.
Popatrzyła się na niego , a on zrobił oczy niewiniątka i uśmiechnął się łobuzersko.
-To oznacza wojnę-krzyknęła i ruszyła na niego z dwoma poduszkami , które po chwili zniszczyły mu jego wspaniałą fryzurę.Chłopak nie był jej dłużny, złapał Gryfonkę i obrócił tak , że leżała pod nim , a on na niej.
-Przeproś-powiedział i wyjął jej z rąk czerwone poduszki.
-Nigdy- powiedziała i próbowała go z siebie zrzucić.
Draco uśmiechnął się pod nosem i zaczął gilgotać dziewczynę która po chwili zaczęła rzucać się we wszystkie strony i śmiać.Nagłe kaszlnięcie przy drzwiach przerwało dwójce uczniów dobrą zabawę.Oderwali się do siebie i popatrzyli na przybysza.
-McGonagall kazała mi po was przyjść na zebranie prefektów-powiedział cały czerwony ze złości Ron.
-Spokojnie Ronuś już idziemy-odpowiedziała spokojnie ,poprawiając włosy.
-Chodź - rzuciła jeszcze Ślizgonowi , który nie mógł powstrzymać śmiechu.
Draco wstał i dwójka uczniów ruszyła za Ronem.Gryfonka po drodze cały czas zerkała w stronę blondyna, który nie mógł przestać chichotał pod nosem.
-Czy coś cię bawi?-zapytał Ron w tej samej chwili ,kiedy chłopak wybuchnął  niepohamowanym śmiechem.
-Wybacz mu .On już tak ma-powiedziała szatynka, po czym uderzyła  Dracona w ramię, cały czas patrząc się na Grfona, który kipiał ze złości.
-Nie mówiłem do ciebie-odwarknął w jej stronę.- A ty.. uspokój się
Skierował wskazujący palec na Ślizgona
-Już nie będę Ronusiu- opowiedział Draco ,po czym ponownie wybuchnął śmiechem.
Weasley nie zdążył odpowiedzieć ,bo za nim stanęła profesor McGonagall i zaprowadziła trójkę do przedziału dla nauczycieli. Hermiona zajmując miejsce ,starała się, usiąść jak najdalej od Rona , unikając w ten sposób jego złowieszczego spojrzenia i udało się jej . Kiedy nauczycielka zaczęła opowiadać o obowiązkach prefektów w ręce zmaterializowała się jej kartka papieru:

Nie myśl sobie, że to koniec.
D.M

Uśmiechnęła się pod nosem i spojrzałam na Ślizgona , który właśnie znowu został upomniany przez nauczycielkę za przeszkadzanie w czasie spotkanie.Po skończonym wykładzie McGonagall kazała zostać Hermionie, Draconowi, Lisie z Hufflepuffu i Johnemu z Ravenclawu.
-Jako, że jesteście najlepszymi uczniami z waszych domów.W nagrodę przez ten rok szkolny będziecie sprawować urząd Prefektów Naczelnych.Jeżeli nie będziecie sobie radzić, będziecie mogli wybrać jeszcze jednego ucznia z waszego domu , który wam pomoże.Wszystko objaśnię wam w szkole na pierwszym zebraniu, a teraz idźcie już do swoich przedziałów.
-Proszę pani. Ja mam pytanie-powiedziała Hemriona , kiedy z przedziału wyszli już wszyscy ,a Draconowi kazała czekać przed drzwiami.
-O co chodzi Hermiono?-zapytała się nauczycielka.
-Bo ja wiem kto jest moim ojcem-spojrzała na nauczycielkę ,widząc jej niezrozumienie ,dodała.-Tym prawdziwym ojcem, jest nim Tom Riddle.-oczy vice dyrektorki zaszkliły się łzami i ukazały strach
-Ja chce zmienić nazwisko-stwierdziła stanowczo.
-Jesteś pewna? Kiedy  się  na to zgodzisz będziesz musiała przystąpić do ponownego przydziału.
-Tak pani profesor ,jestem tego pewna.
-Dobrze , a więc kiedy zawołam cię na uczcie powitalnej podejdziesz i ponowie przystąpisz do przydziału-pokiwała głową.- Podpisz tu i od dziś nazywasz się Hermiona Jean Riddle.
Gryfonka podpisała papier i wyszła z przedziału nauczycielki ,uderzając drzwiami w głowę podsłuchującego Dracona.
-Oj nie ładnie, nie ładnie-zacmokała z dezaprobatą.
-Riddle?-zapytał zdziwiony Malfoy.
-Tak, a teraz bądź cicho.Wiesz o tym tylko ty. Reszta dowie się na uczcie-uśmiechnęła się do niego i przybliżyła usta do jego ucha , szepcząc.
-Kto ostatni  ten Wieprzelej- odepchnęła go do tyłu i pobiegła w stronę przedziału. 
Kiedy ta dziewczyna przestanie mnie zaskakiwać?, zapytał sam siebie i pobiegł za uciekającą szatynką.

CDN...

Kolejny rozdział skończony , jestem z niego zadowolona i mam nadziej , że się wam spodoba. Zachęcam do komentowania , ponieważ to bardzo motywuje do dalszej pracy.!

ASTORIA.

piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 1."Tajemnica".

Zanim dotarła do Dziurawego Kotła pogoda na polu zmieniła się, z upalnej na pochmurną.Szare chmury przesuwały się powolnie pod wpływem delikatnego wiatru.Nie lubiła przemieszczać się mugolskimi środkami transportu ,dlatego szła na piechotę.Weszła do pubu i usiadła we wolnym stoliku przy oknie.Pomieszczenie nie zachęcało na dłuższe pobyty .Zapach alkoholu połączony z zapachem starych czarodziei - którzy przesiadywali tu codziennie, aby pożalić się na swój los do barmanek-,nie był zbyt miłym dla wrażliwych nosów.Sprawdziła czy nie zgubiła przypadkiem listy zakupów, a kiedy przyszła kelnerka zamówiła dla siebie kremowe piwo.Powoli zaczęła sączyć napój, który tak uwielbiała.Drzwi do knajpy otwarły się  i wszedł do niej chłopak w długim czarnym płaszczu z kapturem.Jego blond włosy były całe mokre , a po płaszczu spływały kropelki wody.Hermiona spojrzała przez okno.Dobrze , że wyszła wcześniej bo ją pewnie też by złapała ta straszna ulewa.Blond włosy chłopak rozglądnął się po pomieszczeniu. Nie znalazł żadnego wolnego miejsca ,ale jego wzrok przykuła brunetka , która wpatrywała się w spadający za oknem deszcz.Zawiesił płaszcz na wieszaku i ruszył w jej stronę.
-Dzień dobry, czy mógłbym się dosiąść?-zapytał kulturalnie.
-Oczywiście...-dziewczyna spojrzała na przybysza i z zaskoczenia potrąciła ręką piwo stojące na stoliku.Zawartość kufla od razu znalazła się na jej sukience.
-Cholera! Malfoy czego chcesz!?- wykrzyczała próbując zetrzeć serwetkami wielką plamę.
-Granger?!-również zdziwił się Ślizgon.
-Nie stój jak debil tylko mi pomóż!-krzyknęła na chłopka, który od razu oprzytomniał i poszedł po mokry ręcznik do barmanki.
-Dzięki- powiedziała i zabrała od niego mokrą szmatkę, którą zaczęła wycierać sukienkę.Ślizgon usiadł na przeciwko niej i zaczął ją podziwiać.Zauważył jak bardzo się zmieniła przez wakacje.Pamiętasz kim ona jest Draco?Ma nieczystą krew!, mówił mu głos w jego głowie.Wstał rzucił na pożegnanie krótkie "cześć" i poszedł do przejścia na ulicę Pokątną, w którym chwilę potem zniknął.Hermiona warknęła wściekle, kiedy plama na sukience ani trochę nie zeszła.Ubrała swój płaszcz, który po części zakrył niechcianą palmę i ruszyła do ściany, w której przed chwilą zniknął Malfoy.Kiedy weszła już na ulicę zobaczyła jak zawsze ogromną ilość czarodziei. Niektórzy ubrani byli w długie szaty z wielkimi , spiczastymi kapeluszami , a niektórzy w normalne ubrania, żeby nie wyróżniać się przy mugolach.Sprawdziła listę. Na jej pierwszym miejscu był sklep z szatami  Madame Malkin.Ruszyła w jego stronę po drodze kupując nowy kociołek i kilka piór.Wchodząc do sklepu z szatami powitała ją właścicielka sklepu o białych upiętych w kok włosach i niewielkich niebieskich oczach , które patrzyły się na Gryfonkę uprzejmie.
-Dzień dobry.W czym mogę pomóc?-zapytała się właścicielka.
-Potrzebuje nowej szaty do szkoły-odpowiedziała Hermiona , która pokierowana została na podest.
Sprzedawczyni nie była wysoka dlatego do mierzenia Gryfonki potrzebowała stołka.
-Który to już rok?-zapytała się Madame Malkin.
-Siódmy-odpowiedziała Hermiona z wyraźnym zachwytem.
Do sklepu wpadła czarodziejka, która w dłoni trzymała Proroka Codziennego,a jej mina nie zapowiadała dobrych wieści.
-Kolejne ataki-stwierdziła ponuro.-Tym razem na trzy rodziny mugoli.
-Mugoli?!-zdziwiła się właścicielka, przez przypadek wbijając w ramię Hermiony igłę.-Przepraszam złociutka.
Wyszeptała , a potem ponownie odwróciła się do przybyłej czarownicy.
-Czego śmierciożercy chcą od mugoli?-zapytała teraz uważając na swoją klientkę.
-Piszą ,że chcą zastraszyć Zakon,aby się poddał- odpowiedziała czarodziejka powoli zajmując płaszcz.-Ale mi się wydaje , że oni czegoś lub kogoś szukają.
Ubrała swój roboczy fartuszek po czym przyjęła nową klientkę.Właścicielka uśmiechnęła się do Hermiony , a ona przeglądnęła się w lustrze i schowała do swojej torby nowo uszytą szatę.Zapłaciła, podziękowała i wyszła ponownie na ulicę.Gwar- jeśli to możliwe-stał się jeszcze większy.Przeciskając się wśród ludzi Hermiona,poszła  do miejsca gdzie musiała zakupić ostatnie przedmioty z listy.Stanęła przed księgarnią Esy i Floresy.Tłumy dzieci z rodzicami rzucały się do wejścia , aby dostać książkę z podpisem Eldred'a  Worple , znanego pisarza.Niestety jego książka była w rozpisce potrzebnych podręczników , więc Miona stanęła w kolejce.Odwróciła się do tyłu, kiedy usłyszała znajome głosy przyjaciół. Harry, Ginny i Ron stali przed Lodziarnią Floriana Fortescue i zajadali się truskawkowymi lodami.Hermiona ucieszona , że ją zobaczyli pomachała do nich.Trójka znajomych powiedziała coś między sobą i odeszli w przeciwnym kierunku .Zdziwienie Miony nie znało granic. Miała ochotę za nimi pobiec, powiedzieć im co o nich myśli ,ale nie zrobiła tego.Nadal stała w długiej kolejce czekając na cud.
-Czyżby osoby które nazywasz "przyjaciółmi" cię zostawili?-zapytał szyderczo Malfoy.
-Śledzisz mnie?- Hermiona odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Draco poczuł się dziwnie zirytowany.W zeszłym roku Gryfonka odpowiedziałaby na to jakaś bezsensowną gadką przy okazji obrażającą go ,a potem uciekłaby płacząc.Miona widząc dziwny wyraz twarzy Dracona uśmiechnęła się triumfalnie.
-To chyba można uznać za tak-zaśmiała się cicho.
-Będziesz tak tutaj stać?-zapytał jeszcze bardziej rozdrażniony.
-Tak.Jakbyś nie zauważył jutro jedziemy do Hogwartu ,muszę mieć książki-powiedziała donośnym głosem, aby jeszcze bardziej zdenerwować blondyna.
-Chodź za mną- Malfoy złapał ją za rękę i wyciągnął z kolejki , prowadząc do drewnianych drzwi.
-Zostaw mnie!-krzyknęła.-Gdybyś nie zauważył nasze relację ostatnimi hmm.. latami nie układały się za dobrze.
-No co ty nie powiesz- ironizował z uśmiechem na ustach.
Gryfonka poddała się jego silnemu ciągnięciu, lecz kiedy ich droga zaczęła się coraz bardziej dłużyć, poczyła narastający strach. W końcu to Malfoy jemu nie można ufać.
-Jeżeli ciągniesz mnie tu nie potrzebnie, a ja połowę dnia spędziłam na staniu w tej kolejce to cię normalnie zabije- powiedziała spokojnie, lecz serce w jej piersi biło jak szalone, oczekując na dalszy ciąg wydarzeń. Nagle stanęli przed  kamiennym budynkiem. Blondyn wymruczał krótką regułkę , a zamek ustąpił. Kiedy weszli przez drzwi jej oczom ukazało się wielkie pomieszczenie wypełnione po sam sufit regałami z książkami.Podchodziła ,do każdego z nich z otwartą buzią i wpatrywała się w ten wielki księgozbiór.
-Zamknij buzię bo ci jeszcze jakiś mól wleci-ostrzegł ją chłopak z wyraźnym rozbawieniem w głosie.Hermiona odwróciła się do niego i przestała mu wzrok bazyliszka ,ale na jej policzkach nie można było nie zauważyć rumieńców.
-Daj mi swoją listę książek i usiądź tu ,zaraz wrócę- powiedział i wyciągnął do niej rękę , w której za chwilę pojawił się pergamin z spisem potrzebnych podręcznikami.
Dziewczyna rozsiadła się w bardzo wygodniej kanapie i wzięła do ręki pierwszą lepszą książkę.Lubiła czytać,nawet przy tak wielkiej zmianie jaką przechodzi .Bądź co bądź ,ale nadal bardzo podobał się jej  zapach pergaminu. Zastanawiała ją postawa jej odwiecznego wroga, który właśnie teraz jej pomagał. Czuła, że wpada w jakiś jego wymyślony spisek, jednak coś w środku jej , kazało zostać i dowiedzieć się o co tutaj chodzi.Nie zdążyła przeczytać nawet jednej strony kiedy na stoliku pojawił się wielki stos książek , a za nich wychylił  się przystojny blondyn.
-Nie mam tylko Bracia Krwi: życie wśród wampirów- powiedział patrząc się na listę.
-Cholera.Właśnie po tą książkę stałam tyle w tej kolejce-powiedziała i zaczęła oglądać przyniesione przez chłopaka książki.
-Granger skąd u ciebie takie słownictwo?-zapytał zdumiony Ślizgon.
Po czym uderzony lekko przez Hermione  w ramię , złapał się za nie.
-Ał..
-Należało ci się- odpowiedziała ,pokazując mu język.
Draco przewrócił oczami po czym zbliżył się do niej.
-Wiesz będziesz mogła na tej lekcji  siedzieć ze mną. Bo ja mam tą książkę- uśmiechnął się ,widząc zakłopotanie Gryfonki.
-Musze cię zmartwić, lecz mam również innych znajomych oprócz ciebie- powiedziała , spuszczając z niego wzrok.-Nie ukrywajmy, przecież my się nie lubimy. A ta bezsensowna gierka , którą prowadzisz...
-Granger czy ty wszędzie musisz widzieć spisek- warknął.- Przypominam ci również, że ci twoi inni znajomi , nie za bardzo chcą trzymać się z tobą.
Gryfonka zarumieniła się po czubki uszu.
-Czemu mam z tobą usiąść?-zapytała i założyła ręce na piersi.
-Mi potrzebny jest ktoś kto pomoże mi z  OPCM, a tobie książka- uśmiechnął się.- Układ , który wszystkim pasuje.
-Stoi- odwarknęła.

~*~

-Już jestem- krzyknęła Hermiona wchodząc do domu.
Obładowana książkami , zamknęła drzwi nogą i weszła do salonu.Rodzicie siedzieli razem na kanapie ,oglądając wieczorne wiadomości.Kiedy Miona usiadła na fotelu obok ,wyłączyli telewizor.
-Coś się stało?-zapytała zdejmując buty.
-Tak-odpowiedział krótko tata.-My musimy ci coś powiedzieć.
-A więc słucham-odpowiedziała.
-Boo, Hemrionka. Bo tak na prwadę..-pani Grenger patrzyła do swojego kubka , który stał się teraz bardzo ciekawy.
Pan Grenger widząc zniecierpliwioną minę córki, dokończył za żonę.
-My Mionka nie jesteśmy twoimi prawdziwymi rodzicami-powiedział na jednym wydechu
Popatrzył na córkę ale nie mógł z wyrazu jej twarzy, odczytać ani jednego uczucia, więc ciągnął dalej.
-Nasza stara znajoma dała nam ciebie, mówiąc , że twoja matka nie może się tobą zaopiekować. Zgodziliśmy się i postanowiliśmy wychować cię jak własną córkę.Dostaliśmy od niej także list który jest adresowany do ciebie.Jean proszę przynieś go-zwrócił się do żony , która szybko skierował się do sypialni po potrzebny przedmiot.
Hermiona nadal siedziała nieruchomo, nie wiedząc co powiedzieć.W jej głowie kłębiło się tysiące uczuć i myśli .Złość, ulga , ponownie złość , a także zrozumienie.Kiedy matka przyszła z listem ,dziewczyna drżącymi rękami rozwarła kopertę i wyjęła zapisaną kartkę....
CDN..


Mam nadzieję, że się podobało.Zachęcam do komentowania, ponieważ to bardzo motywuje do dalszej pracy.!:)

ASTORIA.


czwartek, 17 stycznia 2013

Prolog.

Czarodzieje, od dawna wystawieni na próbę.Dwie strony które walczą między sobą , o władzę nad światem..Walki które kończą się śmiercią , budzą jeszcze większą wrogość między stronami dobra i zła.Wielki czarnoksiężnik znany jako Lord Voldemort nie zna litości.Szuka swojego zaginionego potomka , który w swoje 17 urodziny pokaże prawdziwego siebie.Zaklęcie które zostało rzucone , zostanie przełamane, a członkowie Zakonu nie zdołają go uchronić.Jego potomek będzie kroczył po jego stronie i zwyciężą tą bitwę..razem.

Głośny dźwięk budzika obudził pewną dziewczynę, która przez wakacje strasznie się zmieniła.Jej włosy kiedyś sterczące we wszystkie strony , dziś lekko pofalowane opadały na jej opalone ramiona.Jej ciało budziło wielki zachwyt u płci przeciwnej.Długie, opalone nogi , biodra i piersi , które nabrały iście kobiecych kształtów.Styl ubioru zmienił się ,także diametralnie.Pokazywała swoje atuty, nie chowała ich już za grubymi swetrami jak kiedyś. Lubiła przebywać wśród ludzi i być w centrum uwagi.Czyżby okres dojrzewania? Nie.To była zmiana wewnętrzna ,która od dawna powinna była zobaczyć światło dzienne.Jedyne co pozostało jej z dawnego życia do duże piwne oczy w których codziennie krążyły iskierki radości.
Wstała powoli z łóżka i popatrzyła przez otwarte okno.Promienie słońca padały na jej twarz , rażąc ją w oczy.Zasłoniła zasłony. Lubiła przebywać w ciemnym pokoju.Myślała wtedy o przyszłości lub czytała książki ,przy lekkim świetle rzucanym przez nocną lampkę.Oparła się plecami o ścianę.Przez całe wakacje nie dostała ani jednego listu od tak zwanych "przyjaciół". Sama nie miała jak się z nimi skontaktować , ponieważ nie posiadała jeszcze sowy.Zapomnieli o mnie? Ta myśl nie dawała jej spokoju przez całe wakacje.Ogarnięta negatywnymi emocjami ubrała się szybko w krótką czerwoną sukienkę , która przylegała do jej ciała ale nie odsłaniała przy tym zbyt dużo i zeszła do kuchni.Mama krzątała się po kuchni robiąc śniadanie, a tata siedział na kanapie czytając gazetę i pijąc czasami po łyku kawy.
-Dzień dobry słonko, proszę usiądź zaraz dam twoje ulubione naleśniki- Hermiona jak kazała jej rodzicielka usiadła na krześle w jadalni.
Zaraz potem przed nią na stole mama położyła talerz z naleśnikami polanymi syropem klonowy.Dziewczyna z niedowierzaniem popatrzyła się na mamę.
-Czy coś się stało?-zapytała kiedy zabrała się do jedzenia śniadania.
-Nie Hermionko , a czemu pytasz?- odpowiedziała pani Granger i szybkim ruchem uciekła do kuchni , aby wzrok córki nie mógł jej dostać.
Hermiona wstała i ruszyła za matką.
-Zawsze jak macie mi coś ważnego do powiedzenia to robisz naleśniki i mówisz do mnie zdrobniale-warknęła w odpowiedzi Miona.- Więc możesz mi wyjaśnić o co tutaj chodzi , a nie robić nie potrzebnej szopki!-krzyknęła, wyprowadzona z równowagi
Jean  popatrzyła na córkę , próbując ukryć strach.
- Patrz która już jest godzina.Miałaś chyba iść dziś na zakupy do szkoły?-matka ponownie odbiegła od tematu.Hermiona wiedząc , że nic z niej nie wyciągnie podeszła do drzwi, ubrała buty na niewielkiej koturnie i wyszła z domu trzaskając drzwiami.
-Wiesz , że jak wróci będzie musiała się dowiedzieć?-do kuchni wszedł pan Granger , który przysłuchiwał się całej rozmowie.
-Wiem, ale ona nas znienawidzi-powiedziała zrozpaczona i rzuciła się w objęcia męża.


Już od dawna chciałam napisać bloga o tematyce Hermiony, która w pewien sposób jest połączona z czarnym Panem. Myślę , że notka się podobała.Zachęcam do dodawania komentarzy. To strasznie motywuje do dalszego pisania.! :)

ASTORIA.