niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 29 " Jesteś moim brakującym elementem układanki"

muzyka <klik>


Czuję się dziwnie , kiedy wchodzę do domu. Bałagan , który tu panuję jest okropny i widać, że brakuję tutaj kobiecej ręki. Chce załatwić to szybko, lecz przeszkadza mi w tym Draco , który wchodzi za mną do domu.
-Mówiłam ci żebyś został w aucie- warczę.- Wezmę tylko walizki i już jedziemy.
-Czemu akurat teraz przyjechaliśmy?- pyta.- Nie mogliśmy rano?
-Nie-warczę.
-Dlaczego?- pyta ponownie.
-Bo teraz nie ma Ron’a- krzyczę.- Zadowolony!?
-Czyżby kłopoty w raju?- pyta i podnosi jedno ze zdjęć z kominka.
Jestem tam ja i Ron , na jednych z afrykańskich plaż. Byliśmy wtedy na safari. Wspomnienia wracają do mnie ze zdwojoną siłą. Wyrywam od Draco zdjęcie i kładę je na miejsce.
-Nie twoja sprawa-mówię i idę do pokoju po walizkę.
Blondyn spokojnym krokiem rusza za mną , oglądając przy tym mój dom. Czuję , że na marszczę czoło. Jestem na niego wkurzona. Czy chociaż raz nie może mnie posłuchać. „ Przecież to Malfoy”, mówi moja podświadomość. Zgadzam się.
Wchodzę do naszej sypialni i wyciągam walizkę spod łóżka , a jednym skinieniem różdżki ubrania z mojej garderoby przenoszą się do walizki. Oczywiście nie uniknione jest zaklęcie , które je zmniejszy. Przetwarzam w myślach listę potrzebnych rzeczy i nie zwracam uwagi na blondyna. Chłopak rzuca się na łóżko i robi zdziwioną minę , kiedy materac zaczyna się poruszać.
-No, no widać , że Wpierzlej nie marnuje kasy- mówi z wrednym uśmieszkiem na ustach.
Przetwarzam jego słowa w myślach i patrzę na niego wrednie.
-Nie mów tak o nim!- warczę.- I bierz siebie i swoje brudne buty z mojego łóżka!
-Spokojnie , spokojnie Kicia- mówi i gestykuluję rękami , abym się uspokoiła.
-Nie przesadzaj- mówię chociaż w brzuchu czuję motylki , kiedy nazywa mnie tak pieszczotliwie.
Hermiona uspokój się, ganię się w myślach. „ Przecież to ci się podoba…on ci się podoba.”, dopowiada mój umysł. Nie!, krzyczę. „ Nie umiesz kłamać moja droga, a mnie nawet jak się starasz  nie oszukasz „ , mówi i widzę jak uśmiecha się do mnie wrednie. Nie kontrolowanie fukam. A Draco patrzy na mnie dziwnie. Podchodzi do mnie coraz bliżej, a ja stoję jak wmurowana , patrząc się w jego hipnotyzujące oczy. Delikatnie dotyka mojej dłoni, a mnie przechodzą dreszcze. Czemu od tak na mnie działa, drę się w niebo głosy. Nie jestem już małą dziewczynką, na której każdy dotyk chłopaka działa tak bardzo. Jestem już dorosłą kobietą !
Blondyn trzyma mnie za rękę , a drugą powoli dotyka policzka. Czuję jak rumienię się , a on uśmiecha się pod nosem , zauważając to.
-Moja słodka Miona- mówi delikatnym , namiętnym głosem.
Czuję, że moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa, gdy jego ręka opiera się o moją talię. Puszcza moją rękę i przyciąga mnie do siebie. Zbyt blisko siebie. Przytula mnie. Czuję na szyi jego równomierny oddech , który przyprawia mnie o gilgotki.
-Pięknie pachniesz- szepcze mi do ucha i przygryza jego płatek.
Minimalnie się ode mnie odsuwa , ale tylko dlatego , aby spojrzeć na moją twarz, która oczywiście jest w kolorze purpury. Ponownie dotyka mojego policzka , aby po chwili założyć mi za ucho niesforny kosmyk włosów, który zasłaniał moją twarz.
-Mieliśmy zapomnieć- przypominam cicho.
Przyciąga mnie do siebie bliżej tak , że nasze usta są oddzielone dokładnie o centymetr.
-Ale ja nie chce zapomnieć- mówi szczerze i wbija się delikatnie w moje usta.
Czuję jak wspaniałe ciepło rozchodzi się po moich ciele. Tak bardzo pragnę jego dotyku. Jego zapachu. Po prostu jego. „ A nie mówiłam”, chichocze moja podświadomość i podskakuję zachwycona takim przebiegiem sytuacji. Odpowiadam jej żeby się zamknęła. Przestaje myśleć , wplatam swoje ręce w jego włosy. Są delikatne jak jedwab , a pachną nieziemsko. Draco jeszcze mocniej przyciąga mnie do siebie i pcha delikatnie do tyłu. Moje plecy opierają się o ścianę. Czuję rozchodzące się zimno , lecz nie zwracam na to najmniejszej uwagi. Teraz najważniejszy jest on. Odsuwa się ode mnie i patrzy mi głęboko w oczy.
-Jesteś dla mnie najważniejsza- szepcze.-Nie chce cię znowu stracić.
- I nie…
Nie pozwolono mi dokończyć, ponieważ do pokoju wpada rozwścieczony Ron z wielkimi wypiekami na twarzy. Okrąża wzrokiem pokój i w końcu nas zauważa. Jego reakcja jest natychmiastowa. Rzucam się na blondyna w pięściami. Uderza go mocno w nos, gdzie pochwali zaczyna lać się krew. Rzuca go na ziemię i zaczyna uderzać znowu i znowu. Zastygam i patrzę na tę sytuację. Nie wiem co robić. Co robić do cholery! „ Rozdziel ich idiotko!” , mówi moje wkurzone ja. Nie zastanawiając się nad niczym podlatuję do chłopaków i próbuję ich rozdzielić.
-Ron do jasnej cholery przestań!- krzyczę na całe gardło.
Następne sceny przelatują tak szybko, że aż nie mogę uwierzyć, że coś takiego się stało. Draco broni się przed kolejnym atakiem , a kiedy moja ręka łapie rękę Rona ,która chce wymierzyć kolejny cios , coś w rudzielcu pęka. Odwraca się w moją stronę i wymierza mi siarczysty policzek. Padam na ziemię, a ręką zakrywam obolałe miejsce. Nie mogę w to  uwierzyć! Nagle Ron patrzy na swoją dłoń. Schodzi z Draco i powoli podchodzi do mnie.
-Jezu.. Miona ja nie chciałem- zaczyna się tłumaczyć.
Próbuję mnie dotknąć , lecz ja cofam się jak najszybciej mogę.
-Nie dotykaj mnie!- krzyczę.
-Miona..
-Nie nazywaj mnie tak – warczę.
Patrzę na Draco , który leży w kałuży krwi. Podchodzę do niego i sprawdzam mu tętno. Żyję, oddycham z ulgą.
-Draco- wymawiam delikatnie jego imię.
Rusza się delikatnie , a ja przypominam sobie o różdżce , którą mam w kieszeni. Brawo Miona, brawo! , narzekam w myślach. Przywołuję do siebie miskę z wodą i kilka ręczników.
-Wynoś się stąd!- warczę.
Ron wstaję nadal zdruzgotany po tym co się stało i wychodzi. Zostawiając mnie wraz z prawie nie przytomnym blondynem.
-Przepraszam- szepczę.- To wszystko moja wina…


Pomagam mu wejść do auta. Oczywiście nie obejdzie się bez natarczywych pytań młodej , lecz szybko kończę temat. Siadam za kierownicą, kiedy uporałam się z walizką. Wciągam szybko powietrze i ruszam z podjazdu. Czuję się jakbym rozpoczynała nowe życie. Patrzę na mężczyznę , który siedzi na fotelu obok. Co takiego jest w tobie , że aż tak bardzo mi na tobie zależy, pytam. „Kochasz go”- odpowiada moja podświadomość i robi tak słodką minę , że aż lekko się skręcam. To nie możliwe , zaprzeczam. Jednak nadal zostaje pytanie; dlaczego tak szybko mu wybaczyłam? Rzuciłam dla niego dosłownie wszystko. Czy to jest mądre? Na pewno nie, lecz kogo to obchodzi mam go przy sobie i to się liczy. Widzę jak się do mnie uśmiecha i czuję, że dobrze zrobiłam. Zmienił się i wiem to tam gdzieś głęboko, głęboko w sobie, że jest kimś dla kogo warto poświęcić życie.

Wracamy do domu. Ginny nie zadaje pytań, ale po jej wzroku stwierdzam, że rozmowa na temat tego co się wydarzyło mnie nie ominie. Razem z Harry’m idą do pracy , a Rose zabierają do przedszkola.
-Zrobić ci herbatę?- pytam blondyna.
Kiwa głową.
-Poproszę- odpowiada cicho.- Pójdę się przebrać.
Znika za drzwiami pokoju. Próbuję robić napój , lecz moje myśli krążą niebezpiecznie po głowię i czuję , że zaraz postradam zmysły. Opieram się o szafkę i powoli opadam. Siedzę na chłodnych płytkach. Robi mi się coraz zimniej , a łzy lecą z moich oczu jedna po drugiej. Chowam swoją twarz w dłoniach i szlocham. Nagle czuję ciepły dotyk jego dłoni delikatnie dotyka mojego ramienia , a po chwili siada koło mnie. Jego ciepło sprawia , że czuję się bezpieczna. A kiedy przytula mnie do siebie wiem,  że nic mi nie grozi. Opieram głowę na jego ramieniu tak, aby nie zobaczył mojej twarzy. On jednak ma inny plan. Dotyka mojego podbródka i pociąga go w swoją stronę. Widzę jego twarz , a on widzi moją. Nie mogę odczytać żadnych uczuć z jego oczu i to jest najgorsze. Nie wiem co myśli, co czuję. Może uważa mnie na idiotkę, a może przeciwnie. Opuszczam głowę bo wiem, że ja pokazuję mu wszystkie uczucia. Nie chce tego. Znowu zaczynam płakać.
-Hermiono- mruczy mi do ucha.
Przez ciało przechodzą mi dreszcze. Pociągam nosem , lecz nie chce na niego spojrzeć.
-Proszę popatrz na mnie-mówi.
Przez dłuższą chwilę się waham , lecz w końcu ponownie patrzę w jego oczy. Tym razem dobrowolnie. Hipnotyzuję mnie i wiem, że czuję do niego coś co jest naprawdę potężne. Draco zbliża swoją twarz do mojej i już po chwili całuje mnie delikatnie. Oddaje pocałunek, a wtedy on przyciąga mnie do siebie bliżej. Siedzę mu na kolanach i wplątuje swoje palce w jego blond czuprynę. Jego ręce jeżdżą po moich plecach , wywołując motylki , które latają po całym moim ciele.  Odrywam swoje usta od niego i patrzę głęboko w jego oczy. Zauważam iskierkę radości , która szybko przelatuję przez nie. Uśmiecham się i szepczę;
-Już jutro wracamy do Hogwartu.
-Tak , wiem- odpowiada.- To będzie na pewno ciekawy rok.
-Też mi się tak wydaje- odpowiadam , a na moich policzkach wypływają rumieńce.
-Oh Hermiono- mruczy.- W końcu jesteś znowu moja.
Nie odpowiadam bo jego usta odnajdują moje i ponownie czuję jego smak, który jest jedyny i nie powtarzalny. Wszystkie wątpliwości odlatują gdzieś hen daleko i liczy się tylko on. Mój Draco. 
Blondyn podnosi mnie z podłogi i kładzie na sofie w salonie. Moje myśli niebezpiecznie wirują. Blondyn szybkim ruchem różdżki , przywołuję do siebie miskę z lodem i szmatkę. 
-Nie ruszaj się - ostrzega.
Do szmatki wkłada kilka kostek lodu i przykłada je do mojego policzka. Widzę teraz dokładnie jak jego oczy patrzą na mnie z pożądaniem. Czuję dokładnie to samo co on. Opatrunek chłodzi mi miejsce uderzenia i powoli zaczynam nie czuć już bólu.
-Dziękuję- szepczę.
Blondyn uśmiecha się i siada koło mnie. Łapie mnie za rękę i mocno przyciska do siebie.
-Zawsze możesz na mnie liczyć- mówi.
-Wiem.
Odpowiadam i czuję, że już kiedyś mogłam tak na niego liczyć. Ale czy to jest prawda? 

_______

Rozdział skończony. Trochę czasu mi zajęło jego napisanie, lecz szkoła mnie wykańcza. Na pewno podczas przerwy świątecznej przyjdzie mi jakiś pomysł do głowy, tak więc dopiero po nowym roku możecie się spodziewać kolejnego - już 30- rozdziału. Życzę wam wszystkim WESOŁYCH ŚWIĄT! :3 <3