poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 23. "Koniec?"



Słyszę trzask teleportacji i już za chwilę przy Draco stoi dyrektor Hogwartu. Dotyka jego klatki piersiowej czubkiem różdżki, patrzy na mnie i uśmiecha się wrednie. Dobrze wie, że to jest ostateczny cios , który może mnie doprowadzić do samobójstwa. Z różdżki wyłania się zielony strumień  , która uderza w blondyna. Krzyczę, lecz to nic nie pomaga. Jego klatka przestaje się podnosić. Opada na wieki. Czuje buzującą we mnie złość. Dzięki niej wyciągam swoją różdżkę i zlatuję za pomocą zaklęcia do Dracona. Słyszę śmiech Dumbledor'a , który stoi nade mną i przygląda się temu jak moje łzy spływają i uderzają o klatkę mojego Ślizgona. Ściskam różdżkę w ręce i chce zrobić coś czego nigdy nie mogłam. Chce go zabić. Czuję wielką chęć mordu, lecz w ostatnim momencie cichy głos w mojej głowie , odsuwa mnie od tego. Głos ojca słyszę dość głośno i wyraźnie. Powstaje z podłogi i staję na przeciwko czarodzieja.
-Zabiłeś osoby , na których mi najbardziej zależało-stwierdzam.- Więc czego jeszcze chcesz?
-Chce abyś się do mnie przyłączyła-oznajmia.- Gdy nie masz nikogo kto przeszkodzi ci w rządzeniu światem, jesteś pomocna.
-Nigdy!-krzyczę.
Ponownie w mojej głowię słyszę głos taty. Wspiera mnie i pomaga w wyborze dobrej decyzji. Podnoszę różdżkę w tym samym momencie co Albus. Nasze zaklęcie w połowie odbijają się od siebie i uderzają w części domu, które od razu sypią się jak domek z kart.
-Obydwoje jesteśmy potężni- mówi.- Nie zauważyłaś? Razem stworzymy świat , w którym będziemy rządzić tylko my. Świat w którym nie będą istnieć mugole. Tylko rodowici czarodzieje...
Analizuję jego słowa w myślach. Tak wiem, że jestem potężna. Jestem w końcu potomkinią samego Salazara Slythernia , lecz czy dyrektor może się równać z mocą , którą ja posiadam? On gdyby nie starożytna magia cieni.. był by nikim. Dobrym czarodziejem , lecz nie tak wszechmocnym jak teraz. Olśniewa mnie i wiem co mam już zrobić. Delikatnie podnoszę rękę, żeby staruszek nie mógł zauważyć , że coś planuję  i rzucam na niego jedno z zaklęć, które pozwalają mi na kontrolę nad jego decyzjami chodź przez dłuższą chwilę. Rozkazuję mu , żeby mówił prawdę oraz miał do mnie pełne zaufanie. Po chwili , kiedy jestem już pewna , że zaklęcia zadziałało , oznajmiam.
-Dobrze Albusie. Zgodzę się , lecz pod jednym warunkiem.
Czarodziej patrzy na mnie zadowolony i kiwa głową z potwierdzeniem.
-Oczywiście czego sobie tylko zażyczysz- mówi , lecz nadal zachowuje dystans. 
-Chce żebyś pokazał mi na czym polega magia cieni.
Widzę w jego oczach zrozumienie i coś jeszcze. Coś co widziałam na pierwszym roku. Typowe mądre oczy czarodzieja. Patrzą na mnie jak na małą uczennicę , która chce się dowiedzieć więcej niż w zakresie podręcznika.
-Cienie są połączone z czarodziejem , który je uwolnił.. czyli ze mną. Mogę im rozkazać wszystko, a one zrobią to bez żadnych wymówek. Mogą opętać, zabić.. wszystko czego tylko chce. Lecz ich nie da się tak łatwo zabić.
-A można je zabić?-pytam chodź wiem , że stąpam po cienkim lodzie bo rzucone zaklęcie może nie być, aż  tak silne.
-Oczywiście, że można , lecz do tego potrzeba znajomości czarnej magii i odpowiedniego wyczucia.. Bo kiedy cienie wyjdą z czarodzieja , który nimi steruję jest on bezbronny.
Albus nie wiedział , że zaszedł za daleko.Patrzył na mnie teraz wzrokiem dziadka, który widzi swoją wnuczkę. Czułam, że zrobił by dla mnie wszystko. On na prawdę chciał tylko żebym do niego dołączyła. Taki był jego plan od początku. Tylko , że mi on nie odpowiadał.
-A mógłbyś mi to pokazać?-pytam i przybieram jak najsłodszą minę.
Dyrektor kiwa głową oczarowany moim przedstawieniem. Po chwili z jego ciała   wychodzą cienie , które czują , że dzieje się coś złego. Od razu mnie atakują , a dyrektor nie może ich opanować. Wyczarowuję tarcze ochronną , od której się odbijają. Wiem, że i tak nie wytrzyma ona długo. Skupiam wszystkie swoje moce i rzucam czar, który nadsyła mi z zaświatów tata. Czerwona strużka światła uderza w staruszka , który opada na podłogę obok Draco. Jego oczy są szeroko otwarte i patrzą na mnie. Czuję się nie komfortowo, a kiedy jego ciało zaczyna znikać, przerażam się. Zostaje po nim tylko szkatuła z starożytnymi rysunkami. Otwieram wieczko, a wszystkie cienie jakby wessane za pomocą odkurzacza, wleciały do środka. Zamykam  wieczko i patrzę  na pudełko. Czuję  odrazę do tego co znajduję się w środku.
Żądza władzy może zrobić z ciebie potwora, mówię po cichu.
Rzucam drewnianym pudełeczkiem w płomienie ognia , które powoli gasną tak jak życie dyrektora.
Czuję ukłucie w sercu. Wiem, że będzie mi teraz ciężko. Moje życie bez taty będzie trudne, a jeszcze trudniejsze bez osoby , którą szczerzę kochałam.
Patrzę na blondyna. Kolejne łzy spływają mi po policzku. Czy go odzyskam? Dotykam dłonią jego policzka i gładzę go delikatnie. Zauważam lilię , której tata nie pozwolił mi użyć. Teraz wiem czemu! Przewidział to. Wiedział, że będę jej potrzebować teraz. Dotykam jej i powtarzam w myślach, że chce aby Draco żył. Był przy mnie i zawsze mnie kochał. Czuję , że coś odpycha mnie od jego ciała. Uderzam z całej siły tyłem głowy o marmurowy filar w rezydencji taty. Płomienie ognia zaczynają palić moje ubrania i dochodzą do skóry. Czuję ból , chce krzyczeć ,  uciekać. Nie mogę się poruszyć. Zaczynam nie kontaktować z otaczający mnie światem. Przeraża mnie to, lecz gdy znika biała poświata , czuję się radosna jak skowronek. Widzę sylwetkę Dracona , który idzie w moje stronę z przerażeniem w oczach. Kiedy jest już przy mnie czuję, że dłużej nie wytrzymam. Pulsujący ból głowy zaczyna mnie przerastać. Tracę przytomność , a wraz z nią obraz mojego ukochanego.

* * *


-Obudziła się- słyszę  szept po swojej lewej stronie.
Próbuję  otworzyć oczy , lecz powieki ciążą mi nie miłosiernie , nie pozwalając na jakiekolwiek uchylenie i przedostanie się światła dziennego.
Ciało pali mnie jakbym miała na nim tysiące rozżarzonych węgielków. Ból w prawej ręce jest  nie do zniesienia. Czuję , że dzieje się coś ze mną nie dobrego , ale nie mogę nic zrobić. Nikogo poinformować. Chcę krzyczeć , lecz wargi przywarły do siebie , jakby sklejone i nie chcą żebym wymówiła jakiekolwiek słowo. Jedyną oznaką , że żyje jest oddech. Krótki i regularny. Czuje się jak roślina , nad którą za raz wszyscy będą się użalać. Próbuję poruszyć palcem u dłoni. Ból jest straszny , lecz w końcu udaje mi się kiwnąć kilka razy jednym z palców.
-Hermiono słyszysz nas?-pyta jakiś męski głos , którego nie znam lub nie pamiętam.
Potwierdzam to skinieniem palca.
-Pani Pomfrey!-krzyczy jakaś dziewczyna.
Słyszę  brzdęk spadającego naczynia i tupot małych nóżek , które przybliżają  się do mojego łóżka z zawrotną prędkością. Czuję  dotyk na moim nadgarstku. Wywołuje on silny ból i pieczenie ale nie mogę poinformować właścicielki owej dłoni, że mnie to boli. 
-Puls w normie-słyszę  cichy trochę przemęczony głos starszej kobiety.-Zaczyna reagować, ale...
-Ale?-odpowiada piskliwy głos dziewczyny po mojej lewej stronie.
-Nie wiem , czy rany , które odniosła podczas bitwy nie uszkodziły jej organizmu.
-Co ma pani na myśli?-pyta męski głos, który wyzwala we mnie agresje. Jakby ta osoba była moim wrogiem, który od najmłodszych lat uprzykrza mi życie.
-Uderzenie w tył czaszki spowodowało zanik pamięci , nie wiem na jak długo.. Może i na zawsze..- mówi  pielęgniarka ze skruchą w głosie.
Ostatnie co słyszę jest  szloch ,a potem zaczyna  mnie ogarniać ciemność, mdleję.

____

Mam nadzieje, że rozdział się spodobał. Czekam na wasze uwagi w komentarzach ;* 

5 komentarzy:

  1. SERIO? KONIEC?
    Pisz, ja czekam, naprawde ;*
    Boski rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no czytałam rozdział z zapartym tchem i mogę powiedzieć tylko, że jest wspaniały ♥ Wszystko jest genialnie opisane, tylko teraz błagam, żeby Miona nie straciła pamięci. Pozdrawiam i życzę dużo weny :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że jednak pamięta :-)
    Weny!! Czekam na następny rozdział :-)

    mojeminiopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, wspaniały .... <3 Już nie mogę się doczekać następnego !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże wspaniały. Ale co z Draczem :>

    OdpowiedzUsuń