Wpatruję się w niego z niedowierzaniem. Otwiera walizkę i wyjmuję z nich dwa wielkie pudełka, które wręcza dzieciakom. Obydwoje w pośpiechu drą papier i dostają się do środka. Rose dostaje wielką lalkę o brązowych włosach , która jeśli naciśnie się jej plecy śmieje się lub płaczę. A Albus o zielony samochodzik , który steruje się pilotem. Uśmiecham się , kiedy dzieci rzuciły się w ramiona Draco i zaczęły krzyczeć jakim to jest wspaniałym wujkiem.
Niestety niespodzianek nie było jeszcze końca. Gość wyjął jeszcze więcej prezentów i zaczął rozdawać starszym. Kiedy spojrzał na mnie , aż wciągnęłam powietrze do płuca. Wyją małe pudełeczko, które delikatnie położył mi na dłoni , cały czas nie spuszczając ze mnie wzroku. Widziałam kątem oka, że Ron zrobił się cały czerwony, a dłonie zgniótł w pięści.
-My już musimy iść- oznajmił wszystkim i chwycił mnie za ramię.
Nie sprzeciwiłam się , bo nie chciałam się kłócić przy dzieciach. Wycałowuję maluchy i oznajmiam , że przyjadę do nich jutro i wezmę je na lody. Zakładam płaszcz i macham do zebranych. Nawet wtedy, kiedy idę już do wyjścia , czuję jego wzrok na sobie.
Zatrzaskuję drzwi od auta , siadając na miejscu pasażera.
-O co ci chodzi?- pyta mnie rudzielec, nie patrząc na mnie.
-O co mi chodzi!- powtarzam i zaczynam się coraz bardziej denerwować.- Boisz się Draco czy co?! Nie rozumiem tego! Chowasz do niego cały czas urazę...Fakt dokuczał nam w szkolę ale czy nie jesteśmy już dorośli? Nie lepiej zakopać ten wojenny topór. Zachowujmy się jak trzeba!
-Sugerujesz , że jestem nie dojrzały?!- krzyczy i uderza w kierownicę.
-Nie! Jak zawsze wyciągasz pochopne wnioski. Mam dość...-warczę.- Naucz się zachowywać! Nie musieliśmy od razu wychodzić z imprezy bo Draco dał mi prezent. Dawał je wszystkim! Nawet tobie.
-To nie chodzi o jakiś głupi prezent Miona!- krzyczy.- Nie widziałaś jak się na ciebie patrzył!
-Nie, nie widziałam- mówię, chociaż dobrze wiem jak było.- Ron ja widzę tylko ciebie, może dlatego tego nie zauważam.
Widzę , że na jego twarzy przez chwilę pojawia się uśmiech , lecz zmienia się on w grymas.
-Nie przyjedziesz tutaj jutro- rozkazuję.
-Nie zabronisz mi tego Ron!- krzyczę.- Jesteś żałosny... i tak nie będzie jak ty sobie życzysz.
-Jeszcze zobaczymy- mówi i odpala silnik.
Zakładam ręce na piersi i odwracam głowę w stronę domu przyjaciółki. Zauważam , że firanka w kuchni zasłania się szybko. Dostrzegam blond włosy , które odchodzą w głąb domu. Momentalnie uśmiecham się pod nosem, co nie uchodzi uwadze rudzielcowi.
W domu nie zwracam uwagi na słowa narzeczonego. Od razu kieruję się do sypialni, rzucam się na łóżko , a różdżką zamykam drzwi. Nie mogę przestać myśleć o dzisiejszym dniu. Czy to wszystko jest prawdą? Chce uwierzyć w każde słowo Diabła , bo po co miałby kłamać? , lecz wspomnienia nie wskazując na jakikolwiek pozytywny kontakt z Draco. Kłótnia z Ron'em jeszcze bardziej wytrąca mnie z równowagi. Łzy napływają mi do oczy, zaczynam płakać z bezsilności. Mam dość! Nie chce dłużej tego znosić ale nie chce też go zranić. Czy te dwie rzeczy są możliwe?
Nagle przypominam sobie o prezencie. Wyciągam go z torby i patrzę przez chwilę na pudełko z ciekawością. Walczę z pokusą i w końcu przegrywam. Zdzieram papier i po chwili otwieram wieczko. Znajduję tam naszyjnik z białego złota. Kształtem przypomina węża , a jego oko zdobi zielony kryształ.
Jest piękny, przechodzi mi przez myśl.
Dostałaś go od taty, pamiętasz?
Pyta jakiś głosik. Mój umysł zaczynam wariować. To nie może być prawda. Nagły natłok wspomnień wyklucza to co przed chwilą usłyszałam. Tatę nie było by stać na tak drogi prezent , przecież on jak i mama byli dentystami.
Nie daj się omotać
Słyszę ponownie głos , który rozbrzmiewa mi w czaszce. Wyjmuję naszyjnik, chwilę się mu przyglądam , aż w końcu zakładam go na szyję. Ukrywam go pod bluzką tak aby nie dawać Ronaldowi kolejnego powodu do kłótni.
Zasnęłam. Pierwszy raz od jakiegoś czasu miałam sen, który był wspaniały. Wróciłam w nim do Hogwartu siedziałam na wieży astronomicznej wraz z jakimś chłopakiem , który właśnie nalewał mi do kieliszka szampana z bąbelkami. Czułam się dziwnie. W brzuchu trzepotały mi motylki , a ręce pociły się od stresu. Chłopak musiał znaczyć coś dla mnie , że zachowywałam się jak nie ja . Chciałam zobaczyć jego twarz poznać jakiś szczegół , który mógłby powiedzieć kim jest. Niestety, jak na przekór jego twarz zakrywała mgła , która nie chciała się rozejść. Kiedy czułam , że jestem już blisko prawdy coś wybudza mnie ze snu, lecz ostatkami sił wyczułam drogie , śliczne i męskie perfumy. Głośne pukanie ponownie roznosi się po pokoju. .Zwlekam się z łóżka i otwieram drzwi, w których stoi Ron. Trzyma w ręku list z moim imieniem i nazwiskiem.
Biorę go z jego rąk i zauważam, że jest rozpieczętowany.
-Nie dość , że wczoraj urządziłeś mi jakąś szopkę bo jesteś zazdrosny o byle co to jeszcze czytasz listy , które zaadresowane są do mnie!
-Miona..- mówi i spuszcza głowę.
-No co!?-wrzeszczę.- To może mi łaskawie powiesz co tam jest napisane bo straciłam ochotę czytać!
-To list z Hogwartu- mówi.
-Co?- pytam zdziwiona i otwieram kopertę.
~*~
Na noc zatrzymuję się u Diabła. Rozmyślam nad dalszym życiem w Londynie. Nie wiem jak z tego wszystkiego wybrnąć. Na początek trzeba znaleźć jakieś przytulne mieszkanie może być to nawet jakaś kawalerka na przedmieściach. Do czasu, kiedy nie znajdę czegoś na stałe poproszę Ginny i Blaise żebym mógł zostać tutaj. Pobawię się trochę w niańkę i będę mógł spędzić trochę czasu z Hermioną jeśli ta ruda szuja się nie napatoczy.Widziałem jak się dziś kłócili. Wiem, że spowodowałem tę kłótnię i muszę przyznać szczerzę się z tego cieszę. Teraz , kiedy leżę na łóżku nie mogę przestać o niej myśleć. Czuję jej zapach w pościeli i doprowadza mnie to do szaleństwa. Czuję się jak jakiś psychopata , który zakochał się w wielkiej gwieździe , a ona olewa go na każdym froncie. W końcu sfrustrowany trafię to jednego z mugolskich psychiatrów i będę tam do końca życia. Nie, nie, nie. Nie myślmy negatywnie. Wszystko się ułoży tak jak w bajkach. Z tą pozytywną myślą chce położyć się spać , jednak coś mi w tym przeszkadza. Do okna dobija się piękna brązowa sowa , która dumnie unosi głowę. W pyszczku ma list zaadresowany do mnie. Wyjmuję go , a ptaku daję krakersa. Zwierzę odlatuję w ciemności , a ja mogę się skupić na liście. Otwieram kopertę i wyjmuję kartkę. Kiedy widzę pieczęć Hogwartu moje serce zaczyna bić szybciej. Spodziewam się najgorszego i tak jest. Jeśli się zgodzę na propozycję wtedy ją stracę. Nie będę miał możliwości ponownie ją do siebie przekonać , a tylko dlatego wróciłem. Łapię pióro i znajduję nie zapisany pergamin. Chce już odpisać, że nie zgadzam się , lecz przerywa mi pukanie do drzwi. Podchodzę i otwieram je delikatnie. Widzę syna Harry'ego , który stąpa z nogi na nogę i patrzy się na mnie błagalnymi oczkami.
-Co się stało?-pytam i przyklękam przed nim.
Dziecko delikatnie łapię mocniej swojego misia za łapkę i spuszcza głowę.
-No bo, no..-jąka się ale już po chwili odpowiada.- Ja miałem straszny koszmar , a mama i tata mówią żebym poszedł spać. No i poszedłem! Ale.. ale za bardzo się boje. Zauważyłem, że u ciebie się świeci , więc przyszedłem.
-Oh.. Albus, wchodź- mówię i przepuszczam go przez drzwi.- Po której chcesz spać stronie?
_____
Rozdział nie za długi ale inaczej napisać go nie mogłam. Liczę na Wasze komentarze, które motywują mnie do dalszej pracy. Pamiętajcie to nie liczba się liczy tylko to czy komukolwiek się to podoba :) Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem. Dzięki czemu rozdział dodaję wcześniej. :D Mam nadzieję , że się spodobał <3
środa, 23 października 2013
niedziela, 6 października 2013
Rozdział 25 " Twarz i uczucie , które nawidza mnie ciągle..."
Gromadka dzieci , które ganiają się po ogrodzie pełnym kwiatów i
rozkwitających drzew. Sceneria jakby wyjęta z filmu. Podbiega do mnie
dziewczynka o imieniu Rose i krzyczy żeby się z nią pobawiła. Kręcę
głową i powtarzam po raz kolejny, że dziś nie czuję się na siłach. Jej
oczy smutnieją, łączy ręce jak do modlitwy i błaga mnie. Nie mogę się
jej sprzeciwić. Biorę ją na ręce i kieruję się na środek ogrodu, gdzie
stoi chłopczyk.
-Co jak co.. ale przekonywanie masz po tacie- mówię z uśmiechem na ustach.
-Ej!- krzyczy Zabini i wystawia głowę przez okno w kuchni.- Słyszałem!
-I dobrze!- odkrzykuję.
Kładę na ziemi Rose , a po chwili czuję , że ktoś klepie mnie po plecach.
-Gonisz!-krzyczy za mną niski chłopiec o kruczoczarnych włosach i w okularach, które spoczywają na jego malutkim nosie .
-Jak ja cię zaraz złapię- krzyczę i zaczynam biegać za uciekającym synem Harry'ego.
Kiedy w końcu go łapię, podnoszę go do góry i okręcam go w około. Chłopiec śmieje się na cały głos , a mi aż się robi ciepło na sercu.
-Na dziś koniec- mówię im jak niańka.
-Przyjedziesz do nas jutro?-pyta Albus.
-Może.. a zjecie grzecznie kolację?-pytam.
Obydwoje ochoczo kiwają głową.
-Więc uciekać szybko i myć ręce bo zaraz będzie. Już, już!- poganiam ich, a oni ścigając się wbiegają do śnieżnobiałego domu.
Rozglądam się dookoła i podziwiam dom Ginny i Diabła. Ogród tryska życiem, nie da się go opisać słowami. Wszędzie są różnorodne kwiaty, krzewy , drzewa. Jest prześlicznie.
Opadam zmęczona na jeden z leżaków , które rozłożyłam na werandzie i w spokoju sączę lemoniadę.
-Dolać ci jeszcze?-pyta głos za mną.
Kiedy odwracam się , aby spojrzeć na mężczyznę coś we mnie się burzy. Myśli krążą mi we wspomnieniach, czuję jakby działo się coś z moją pamięcią. Rude włosy , które właśnie rozwiewa wiatr stają się blond. Oczy zmieniają kolor na niebieskie i patrzą na mnie teraz wzrokiem pełen wyrzutów.
-Czemu wybrałaś jego?-słyszę głos w swojej głowię.
Głos nie należący do Ron'a tylko do niego. Tylko do mojego największego wroga , który próbuję mnie teraz omotać. Czuję , że do oczu napływają mi łzy, a głowa zaraz eksploduje.
-Ja... nie- mówię cicho.
Z kolejnym powiewem wiatru wraca prawdziwy obraz. Widzę Ron'a mojego narzeczonego , który stoi nade mną i patrzy na mnie zmartwionym wzrokiem.
-Coś się stało?-pyta.- Wyglądasz jakbyś była chora..
-Ja, ja.. nie wiem- mówię.- Chyba pójdę się położyć.
Wstaję , a Rudzielec całuje mnie w usta. Czuję , że to był inny pocałunek. Jakbym całowała kogoś innego. Chodź tak samo był przepełniony uczuciem miłości. Kręci mi się w głowię. Moje myśli krążą wokół ostatnich lat, kiedy to byłam zadowolona. Żyłam pełnią życia wraz z Ron'em u swego boku. Wtedy nie planowaliśmy ślubu. Te dwa lata wspólnej podróży po świecie , pokazały nam, że pasujemy do siebie i chcemy ze sobą żyć już zawsze. A teraz? Czuję, że popełniłam błąd godząc się wyjść za niego. On naciska na mnie żeby ustalić jak najszybciej datę ślubu, a ja nie chce tego tak szybko. Potrzebuję się wyszaleć ,a dopiero potem planować coś co na prawdę połączy nas na ZAWSZE. Zawsze to duże słowo.
Kładę się na łóżku , a nawroty ponownie wracają.
Nagle zaczyna mi przeszkadzać światło , które przechodzi przez okno , a krzyki dzieci stają się być coraz bardziej uciążliwe. Zatrzaskuję drzwi do pokoju gościnnego , zamykam je na klucz i spuszczam żaluzję. Moja ciemnica jest skończona, więc kładę się do łóżka i przykrywam się kołdrą po sam czubek nosa. Nie wiem co się ze mną dzieje, lecz na pewno jest coś nie tak.
Nie wiem nawet , kiedy zasnęłam ale budzą mnie szepty za oknem. Pocieram oczy , po czy powoli i bezszelestnie przedostaję się do okna. Siadam na ziemi i zaczynam nasłuchiwać.
-To pewne , że wraca do Londynu?- pyta Ginny piskliwym głosem.
-Tak-mówi Diabeł.- Dzwonił do mnie wczoraj. Ma być tu już dziś.
-Co on sobie wyobraża!-krzyczy Ron.- Wraca teraz, kiedy zaczęło nam się układać. Mamy w planach ślub , a ten idiota wszystko popsuje!
-Ron! Uspokój się- zniżyła głos ruda.- Możesz w to nie wierzyć jak chcesz ale on ją na prawdę kocha.
-Jeśli ją kocha to niech da jej spokój- odpowiada szybko.
-To nie jest takie łatwe- warczy Ruda.
-Sam wiesz co się działo przez ostatni rok w Hogwarcie - mówi Zabini i patrzy na niego wrogo.- Gdyby nie Ginny na pewno bym ci nie wybaczył , lecz teraz zachowuj się jak przystało. Jeśli skrzywdzisz Mionę tak jak wtedy nie będę miał wyrzutów żeby cię zabić.
-Blaise proszę cię- uspakaja go Ginn.
-Nie!- podnosi głos.- Nie wiem w co grasz Ron ale wiem na pewno, że nie kochasz jej tak samo jak on.. Myślisz, że czemu wraca ? Chce się upewnić , że z takim psychopatą jak ty jest jej dobrze. Przez te lata jako jedyny utrzymywałem z nim kontakt. Wiedziałem co czuję i co myśli. Wiem na pewno, że uczucie do naszej Miony nigdy w nim nie zgasną!
-Skarbie proszę cię... mogła się obudzić.
-Nic mnie to nie obchodzi Ginny. Kiedyś i tak się dowie jak było na prawdę..
-Tato coś się dzieje?- Rose pyta przestraszonym głosem.
-Nic się nie dzieje ptaszynko- odpowiada brunet.- Chodź do domu zaraz idzie twoja ulubiona bajka.
Nastaje chwila ciszy. Słyszę głośny oddech Rona i wiem , że jest strasznie zdenerwowany. Mało brakuję ,a wybuchnie.
-On ma rację- mówi w końcu Ginny.- Nie powinniśmy ukrywać przed nią niczego.
-I ty przeciwko mnie!- krzyczy Ron.- Myślałem, że jesteśmy rodzeństwem.
- Ron nie zaczynaj... wiele się pozmieniało. Kocham cię ale tu chodzi o Mionę i o jej dobro.
-Wiesz, że jestem dla niej najlepszy! No powiedz to..
Nie słyszę odpowiedzi bo Ginny wybiega do domu, a potem rozlega się trzask drzwi od łazienki. Zapada cicha , którą przerywa dzwonek do drzwi , a potem głos Diabła , który krzyczy, że już idzie.
~*~
Wysiadam z samolotu. Wolnym i zdecydowanym krokiem idę przez lotnisko , a za sobą wiozę wielką walizkę, która stukota po płytkach. W końcu wróciłem na swoje. Po tych latach , kiedy próbowałem zapomnieć , zrozumiałem, że źle zrobiłem. Czy nie lepiej gdy będę wiedzieć ją i tą rudą świnie razem. Może wtedy mi przejdzie, zrozumiem , że nic z tego nie będzie. W końcu uporam się z uczuciem , które prześladuje mnie od ukończenia Hogwartu. Czyli z miłością.
Nie wiem czy sam próbuje przekonać samego siebie. Walczę z uczuciem bezsilności. Stoję na krawędzi między życiem ,a śmiercią.. czekając, aż w końcu dokonam wyboru. Zostać i starać się o nią , czy zginąć i zapomnieć.
Kiedy taksówka podjeżdża pod lotnisko , a bagażnik otwiera się , wkładam tam walizkę i wchodzę do środka. Warczę do taksówkarza adres Diabła i już po chwili jestem na miejscu.
Gwiżdżę z podziwem. Jednak na dobre wyszło mu ożenienie się. Przypominam sobie jego ślub. Obydwoje wyglądali przepięknie. Jednak ja nie zwracałem na nich najmniejszej uwagi. Ważniejsza była ona. Ta która stała koło rudego chłopaka , a on przytulał ją swoim ramieniem. Ten dzień był najgorszym w moim życiu, ponieważ wiedziałem , że ją straciłem. Chociaż nie poddałem się.. próbowałem dalej. Kiedy wszyscy spokojnie zasiedli przy stole , patrzyłem się na nią i podziwiałem jej twarz, oczy, ciało. Chciałem się nacieszyć tym widokiem chodź przez te kilka sekund. Wtedy jej oczy spotkały się z moimi , zauważyłem, że jej policzka przybierają barwę purpury. Spuściła wzrok i już więcej nie popatrzyła na mnie tego wieczora. Co się stało potem ? Wyjechałem. Kontakt z Zabinim pozwolił mi utrzymywać też kontakt z nią. Dowiedziałem się o zaręczynach. Byłem wściekły, lecz postanowiłem wrócić. Chce sprawdzić czy nie będę cierpieć. Chce ją widzieć , słyszeć jej głos i czuć jej zapach.
Zbieram się w sobie i dzwonię dzwonkiem do drzwi. Odczekuję chwilę , słysząc głośne śmiechy dzieci z uchylonego okna. Gdy drzwi otwierają się , widzę mojego kumpla.
-Smoku!-krzyczy i tuli mnie z całej siły.- Jak ja się za tobą gadzino stęskniłem!
-Dość Zabini bo mnie zmiażdżysz- mówię oschle, lecz uśmiech nie schodzi mi z buzi.
Wtedy spostrzegam ją. Wychylała zaciekawiona głowę pełną burzy loków. Nasze oczy spotykają się jak wtedy na weselu , lecz teraz nie spuszcza ze mnie wzroku. Wpatruje się we mnie z zaciekawieniem i jakby oczekując odpowiedzi. Postanawiam na pewno, że nigdy z niej nie zrezygnuję. Zrobię tak, że będzie moja i tylko moja. Nawet gdybym miał za to przypłacić życiem. Bo bez niej jest ono nie wartościowe.
____
Rozdział skończony. Miałam nagły przypływ weny i jakoś zdążyłam napisać go na tą niedzielę. Jestem z niego dumna.
Jest to jakby inna historia. Są dorośli, myślą doroślej, czują do siebie coś czego nie mogą i nie chcą powiedzieć. Można powiedzieć, że to jakby 2 część mojej historii ale nie będę robiła zamieszania i będę miała to w dalszych rozdziałach.
Dziękuję za wszystkie komentarze ;* Cieszy mnie to , że tak wiele osób uważa , że piszę dobrze. Chociaż sama nie jestem do tego przekonana. Jeśli się podobało to wiecie co robić ! <3
-Co jak co.. ale przekonywanie masz po tacie- mówię z uśmiechem na ustach.
-Ej!- krzyczy Zabini i wystawia głowę przez okno w kuchni.- Słyszałem!
-I dobrze!- odkrzykuję.
Kładę na ziemi Rose , a po chwili czuję , że ktoś klepie mnie po plecach.
-Gonisz!-krzyczy za mną niski chłopiec o kruczoczarnych włosach i w okularach, które spoczywają na jego malutkim nosie .
-Jak ja cię zaraz złapię- krzyczę i zaczynam biegać za uciekającym synem Harry'ego.
Kiedy w końcu go łapię, podnoszę go do góry i okręcam go w około. Chłopiec śmieje się na cały głos , a mi aż się robi ciepło na sercu.
-Na dziś koniec- mówię im jak niańka.
-Przyjedziesz do nas jutro?-pyta Albus.
-Może.. a zjecie grzecznie kolację?-pytam.
Obydwoje ochoczo kiwają głową.
-Więc uciekać szybko i myć ręce bo zaraz będzie. Już, już!- poganiam ich, a oni ścigając się wbiegają do śnieżnobiałego domu.
Rozglądam się dookoła i podziwiam dom Ginny i Diabła. Ogród tryska życiem, nie da się go opisać słowami. Wszędzie są różnorodne kwiaty, krzewy , drzewa. Jest prześlicznie.
Opadam zmęczona na jeden z leżaków , które rozłożyłam na werandzie i w spokoju sączę lemoniadę.
-Dolać ci jeszcze?-pyta głos za mną.
Kiedy odwracam się , aby spojrzeć na mężczyznę coś we mnie się burzy. Myśli krążą mi we wspomnieniach, czuję jakby działo się coś z moją pamięcią. Rude włosy , które właśnie rozwiewa wiatr stają się blond. Oczy zmieniają kolor na niebieskie i patrzą na mnie teraz wzrokiem pełen wyrzutów.
-Czemu wybrałaś jego?-słyszę głos w swojej głowię.
Głos nie należący do Ron'a tylko do niego. Tylko do mojego największego wroga , który próbuję mnie teraz omotać. Czuję , że do oczu napływają mi łzy, a głowa zaraz eksploduje.
-Ja... nie- mówię cicho.
Z kolejnym powiewem wiatru wraca prawdziwy obraz. Widzę Ron'a mojego narzeczonego , który stoi nade mną i patrzy na mnie zmartwionym wzrokiem.
-Coś się stało?-pyta.- Wyglądasz jakbyś była chora..
-Ja, ja.. nie wiem- mówię.- Chyba pójdę się położyć.
Wstaję , a Rudzielec całuje mnie w usta. Czuję , że to był inny pocałunek. Jakbym całowała kogoś innego. Chodź tak samo był przepełniony uczuciem miłości. Kręci mi się w głowię. Moje myśli krążą wokół ostatnich lat, kiedy to byłam zadowolona. Żyłam pełnią życia wraz z Ron'em u swego boku. Wtedy nie planowaliśmy ślubu. Te dwa lata wspólnej podróży po świecie , pokazały nam, że pasujemy do siebie i chcemy ze sobą żyć już zawsze. A teraz? Czuję, że popełniłam błąd godząc się wyjść za niego. On naciska na mnie żeby ustalić jak najszybciej datę ślubu, a ja nie chce tego tak szybko. Potrzebuję się wyszaleć ,a dopiero potem planować coś co na prawdę połączy nas na ZAWSZE. Zawsze to duże słowo.
Kładę się na łóżku , a nawroty ponownie wracają.
Nagle zaczyna mi przeszkadzać światło , które przechodzi przez okno , a krzyki dzieci stają się być coraz bardziej uciążliwe. Zatrzaskuję drzwi do pokoju gościnnego , zamykam je na klucz i spuszczam żaluzję. Moja ciemnica jest skończona, więc kładę się do łóżka i przykrywam się kołdrą po sam czubek nosa. Nie wiem co się ze mną dzieje, lecz na pewno jest coś nie tak.
Nie wiem nawet , kiedy zasnęłam ale budzą mnie szepty za oknem. Pocieram oczy , po czy powoli i bezszelestnie przedostaję się do okna. Siadam na ziemi i zaczynam nasłuchiwać.
-To pewne , że wraca do Londynu?- pyta Ginny piskliwym głosem.
-Tak-mówi Diabeł.- Dzwonił do mnie wczoraj. Ma być tu już dziś.
-Co on sobie wyobraża!-krzyczy Ron.- Wraca teraz, kiedy zaczęło nam się układać. Mamy w planach ślub , a ten idiota wszystko popsuje!
-Ron! Uspokój się- zniżyła głos ruda.- Możesz w to nie wierzyć jak chcesz ale on ją na prawdę kocha.
-Jeśli ją kocha to niech da jej spokój- odpowiada szybko.
-To nie jest takie łatwe- warczy Ruda.
-Sam wiesz co się działo przez ostatni rok w Hogwarcie - mówi Zabini i patrzy na niego wrogo.- Gdyby nie Ginny na pewno bym ci nie wybaczył , lecz teraz zachowuj się jak przystało. Jeśli skrzywdzisz Mionę tak jak wtedy nie będę miał wyrzutów żeby cię zabić.
-Blaise proszę cię- uspakaja go Ginn.
-Nie!- podnosi głos.- Nie wiem w co grasz Ron ale wiem na pewno, że nie kochasz jej tak samo jak on.. Myślisz, że czemu wraca ? Chce się upewnić , że z takim psychopatą jak ty jest jej dobrze. Przez te lata jako jedyny utrzymywałem z nim kontakt. Wiedziałem co czuję i co myśli. Wiem na pewno, że uczucie do naszej Miony nigdy w nim nie zgasną!
-Skarbie proszę cię... mogła się obudzić.
-Nic mnie to nie obchodzi Ginny. Kiedyś i tak się dowie jak było na prawdę..
-Tato coś się dzieje?- Rose pyta przestraszonym głosem.
-Nic się nie dzieje ptaszynko- odpowiada brunet.- Chodź do domu zaraz idzie twoja ulubiona bajka.
Nastaje chwila ciszy. Słyszę głośny oddech Rona i wiem , że jest strasznie zdenerwowany. Mało brakuję ,a wybuchnie.
-On ma rację- mówi w końcu Ginny.- Nie powinniśmy ukrywać przed nią niczego.
-I ty przeciwko mnie!- krzyczy Ron.- Myślałem, że jesteśmy rodzeństwem.
- Ron nie zaczynaj... wiele się pozmieniało. Kocham cię ale tu chodzi o Mionę i o jej dobro.
-Wiesz, że jestem dla niej najlepszy! No powiedz to..
Nie słyszę odpowiedzi bo Ginny wybiega do domu, a potem rozlega się trzask drzwi od łazienki. Zapada cicha , którą przerywa dzwonek do drzwi , a potem głos Diabła , który krzyczy, że już idzie.
~*~
Wysiadam z samolotu. Wolnym i zdecydowanym krokiem idę przez lotnisko , a za sobą wiozę wielką walizkę, która stukota po płytkach. W końcu wróciłem na swoje. Po tych latach , kiedy próbowałem zapomnieć , zrozumiałem, że źle zrobiłem. Czy nie lepiej gdy będę wiedzieć ją i tą rudą świnie razem. Może wtedy mi przejdzie, zrozumiem , że nic z tego nie będzie. W końcu uporam się z uczuciem , które prześladuje mnie od ukończenia Hogwartu. Czyli z miłością.
Nie wiem czy sam próbuje przekonać samego siebie. Walczę z uczuciem bezsilności. Stoję na krawędzi między życiem ,a śmiercią.. czekając, aż w końcu dokonam wyboru. Zostać i starać się o nią , czy zginąć i zapomnieć.
Kiedy taksówka podjeżdża pod lotnisko , a bagażnik otwiera się , wkładam tam walizkę i wchodzę do środka. Warczę do taksówkarza adres Diabła i już po chwili jestem na miejscu.
Gwiżdżę z podziwem. Jednak na dobre wyszło mu ożenienie się. Przypominam sobie jego ślub. Obydwoje wyglądali przepięknie. Jednak ja nie zwracałem na nich najmniejszej uwagi. Ważniejsza była ona. Ta która stała koło rudego chłopaka , a on przytulał ją swoim ramieniem. Ten dzień był najgorszym w moim życiu, ponieważ wiedziałem , że ją straciłem. Chociaż nie poddałem się.. próbowałem dalej. Kiedy wszyscy spokojnie zasiedli przy stole , patrzyłem się na nią i podziwiałem jej twarz, oczy, ciało. Chciałem się nacieszyć tym widokiem chodź przez te kilka sekund. Wtedy jej oczy spotkały się z moimi , zauważyłem, że jej policzka przybierają barwę purpury. Spuściła wzrok i już więcej nie popatrzyła na mnie tego wieczora. Co się stało potem ? Wyjechałem. Kontakt z Zabinim pozwolił mi utrzymywać też kontakt z nią. Dowiedziałem się o zaręczynach. Byłem wściekły, lecz postanowiłem wrócić. Chce sprawdzić czy nie będę cierpieć. Chce ją widzieć , słyszeć jej głos i czuć jej zapach.
Zbieram się w sobie i dzwonię dzwonkiem do drzwi. Odczekuję chwilę , słysząc głośne śmiechy dzieci z uchylonego okna. Gdy drzwi otwierają się , widzę mojego kumpla.
-Smoku!-krzyczy i tuli mnie z całej siły.- Jak ja się za tobą gadzino stęskniłem!
-Dość Zabini bo mnie zmiażdżysz- mówię oschle, lecz uśmiech nie schodzi mi z buzi.
Wtedy spostrzegam ją. Wychylała zaciekawiona głowę pełną burzy loków. Nasze oczy spotykają się jak wtedy na weselu , lecz teraz nie spuszcza ze mnie wzroku. Wpatruje się we mnie z zaciekawieniem i jakby oczekując odpowiedzi. Postanawiam na pewno, że nigdy z niej nie zrezygnuję. Zrobię tak, że będzie moja i tylko moja. Nawet gdybym miał za to przypłacić życiem. Bo bez niej jest ono nie wartościowe.
____
Rozdział skończony. Miałam nagły przypływ weny i jakoś zdążyłam napisać go na tą niedzielę. Jestem z niego dumna.
Jest to jakby inna historia. Są dorośli, myślą doroślej, czują do siebie coś czego nie mogą i nie chcą powiedzieć. Można powiedzieć, że to jakby 2 część mojej historii ale nie będę robiła zamieszania i będę miała to w dalszych rozdziałach.
Dziękuję za wszystkie komentarze ;* Cieszy mnie to , że tak wiele osób uważa , że piszę dobrze. Chociaż sama nie jestem do tego przekonana. Jeśli się podobało to wiecie co robić ! <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)