Szanowna Panno
Granger!
Mam zaszczyt oznajmić
, że miejsce dla nauczyciela Transmutacji zostało zwolnione. Jestem już w
podeszłym wieku , a bycie dyrektorem szkoły przytłacza mnie z każdej strony.
Byłabym zaszczycona gdyby Pani przyjęła moją ofertę na zajęcie mojej pozycji.
Wiem, że będziesz najlepszą następczynią. Rozumiem jeśli odmówisz w końcu cały
świat magiczny mówi o Twoim ślubie. Jednakże, mam nadzieję, że jednak się
zgodzisz. Proszę o szybką odpowiedź.
Dyrektor Minerwa
Mcgonagall.
Czytam kilka razy treść listu i nadal nie mogę uwierzyć , że
jest to prawda. Jako uczennica Hogwartu marzyłam o tej pracy. A teraz? Moje
marzenia w końcu mogą się spełnić. Skaczę z radości i wydobywam z siebie ciche
jęki zadowolenia, zapominając o Rudzielcu , który cały czas stoi koło mnie.
Biegnę do biurka i od razu rozwijam pergamin , zamaczam pióro w atramencie i
piszę. Po chwili zauważam cień nade mną i wracam od rzeczywistości. Słyszę głos
narzeczonego przepełniony wyrzutami.
-Czyli jednak nic dla ciebie nie znaczę?- pyta.
-Ron- mówię zrezygnowana.- Czy ty nie rozumiesz? To jest
moja szansa! Mogę w końcu spełnić swoje marzenia!
-Beze mnie- warczy.
-Mogę się wziąć za pracę- mówię.- Doceń to, że będzie mi ona
sprawiała dużo radości…Nie chce do końca życia siedzieć w domu i czekać , aż ty
wrócisz z pracy.
-Przecież moja pensja nam w zupełności wystarcza!- krzyczy.
-Tu nie chodzi o pieniądze Ron- kręcę głową.-Chce tą pracę,
chce czuć się w końcu spełniona zawodowo.
-Zostawisz mnie- stwierdza.-I pewnie nigdy nie wrócisz!
-Ron! Jestem z tobą już tak długo-warczę.- Czemu miałabym
się zostawić od tak?
-Nie zgadzam się!- mówi poważnie , jakby nie słysząc moich
słów.
Patrzę na niego zaskoczona.
-Chyba sobie żartujesz?- pytam , a on kręci głową.- Myślisz
, że jestem twoją służącą czy co! Mam niby robić wszystko co mi karzesz! Co to,
to nie! Zapamiętaj sobie na zawsze. Nie
jestem na twoje posyłki ! Nie będziesz mną rządzić! Wychodzę i nie wiem ,
kiedy wrócę!
Biorę pergamin , który po zejściu do salonu , przywiązuję do
nogi mojej sowy. Karzę jej jak najszybciej dostarczyć wiadomość do Minerwy.
Słyszę krzyki dobiegające z góry , a po chwili huk mebli , które- znając Ron’a-
przewraca. Zbieram z wieszaka płaszcz , a z komody koło drzwi kluczyki do auta.
Trzaskam drzwiami i już po chwili ruszam spod domu z piskiem opon.
Jedyne miejsce, które przyszło mi na myśl to dom Ginny.
Podjeżdżam pod niego i wycieram szybko łzy , aby nikt nie mógł ich zobaczyć.
Wciągam szybko kilka razy powietrze i wypuszczam je z płuc. Powoli się
uspokajam , więc postanawiam wyjść z auta. Pochodzę do drzwi i pukam
delikatnie. Słyszę śmiech dziecka i już po chwili widzę Rose, która przytula
się w tors przystojnego blondyna. Chłopak patrzy na mnie przez chwilę jakby
chciał rozszyfrować co się stało. Jednak odsuwa się i wpuszcza mnie do środka.
-Musisz chwilę poczekać Diabeł wraz z Ginny pojechali
odwieźć Potterów do domu- oznajmia cicho i wchodzi do kuchni.- Napijesz się
czegoś?
-Może herbaty-odpowiadam i siadam na jednym z krzeseł w
kuchni. Małe pomieszczenie pachnie przeróżnymi zapachami. Na śnieżnobiałych
ścianach wiszą zdjęcia Rose oraz nowożeńców. Uśmiecham się , kiedy widzę tam i
swoje zdjęcie. Zrobione było w Hogwarcie. Na ostatnim roku. Są tam wszyscy.
Odwracam się i patrzę na ruchy blondyna. Jedną ręką trzyma Rose , która już
powoli odpływa do krainy Morfeusza , a drugą zalewa czajnik wodą. Postanawiam
mu pomóc. Blondyn uśmiecha się , kiedy wyciągam kubek z szafki i kładę go przed
nim. Znika na chwilę , aby położyć małą do łóżeczka. Czuję się dziwnie. W moim
brzuchu latają ze sto tysięcy motylków , które wprawiają mnie w ten stan. Nie!
Hermiona uspokój się. Masz narzeczonego!, przekonuję siebie.
Czajnik wydaje charakterystyczny dźwięk oznaczający , że
woda już się zagotowała, chwytam uchwyt w tym samym momencie co Draco. Nasze
dłonie dotykają się i czuję delikatny dreszcz, który przechodzi po moim ciele.
Zbieram się w sobie i w końcu odważam się spojrzeć mu prosto w oczy. Ten błękit
powoduję, że powoli zmniejszam odległość , która nas dzieli. Czuję jego oddech
na swojej twarzy, a w oczach widzę radość oraz tęsknotę. Nagle trzask , który dobiega z przedpokoju , odrywa
mnie od blondyna.
-Hermiona?- dziwi się się Ruda.- Coś się stało?
-Nie, nie nic.- odpowiadam trochę zawstydzona.- No może
trochę. Muszę z tobą porozmawiać..
-Pewnie. Idź do mojego pokoju zaraz przyjdę- uśmiecha się ,
po chwili patrz na Draco.- Gdzie Rose?
-Położyłem ją spać przed chwilą- mówi.
-Dziękuję, że się nią zająłeś- przytula chłopaka i odchodzi.
Wchodzę do pokoju małżonków. Patrzę na łóżko , które
znajduję się naprzeciwko drzwi. Kołdra koloru czerwonego w niektórych miejscach
świeci się na złoto. Kolory Gryffindoru. Ginny musiało długo przekonywać na nią
Diabła, przechodzi mi przez myśl. Nad
łożem znajduję się wielkie okno , z którego można zobaczyć wspaniałą panoramę
miasta. Koło łóżka znajdują się dwa nakastlniki , na których stoją lampki
nocne. Po prawej stronie od wejścia są drzwi. Jedne prowadzę do garderoby , a
drugie do małej łazienki. Siadam na fotelu po lewej i czekam , aż Ginny
przyjdzie napojami. Ruda wchodzi do
pokoju z uśmiechem, kładąc na szklanym stoliczku dwie herbaty. Zajmuję fotel
naprzeciwko mnie i przypatruje się mi z ciekawością.
-Co się dzieje?- pyta.
-Pokłóciłam się znów z Ron’em – odpowiadam.- Nie chce wracać
na razie do domu.
-Co ten debil znowu zrobił!?-
krzyczy.- O nockę się nie martw. Możesz spać u nas.
-Dziękuję słońce- mówię i uśmiecham się do niej łaskawie.-
Poszło o to , że dostała list… list z Hogwartu.
Ginny wciąga szybko powietrze , krztusząc się przy tym
herbatą.
-Z Hogwartu!?- powtarza.
-Tak… Ginny oni chcą żebym zajęła miejsce nauczycielki
Transmutacji.
-To wspaniale!- krzyczy.- Zawsze o tym marzyłaś. Gratuluję.
Przerywa , lecz po chwili pyta.
-Więc w czym problem?
-Ron- wzdycham.- On zawsze jest problemem. Boi się, że będę
go zdradzać. Wymyśla nie stworzone historyjki. Narzeka, aż w końcu zakazuję mi
wyjazdu.
-Miona na pewno dacię
radę! Dużo razem już przeszliście- mówi chociaż nie widzę u niej entuzjazmu.
-Mam nadzieję, że masz rację bo już odpisałam, że się
zgadzam- mówię i uśmiecham się krótko.
* * *
Siedzę w ogrodzie i nie mogę nadal otrząsnąć się z tego co
przed chwilą usłyszałem. Czy to prawda, że ona też dostała list? , więc jednak nie jest , aż tak złą opcją zgodzenie
się na tą posadę. W końcu ona też tam będzie. Przywołuję z pokoju gościnnego
pergamin i pióro. Zaczynam pisać odpowiedź, że zgadzam się zająć posadę nowego
Mistrza Eliksirów. Może jednak ten rok nie będzie, aż tak zły?
-Masz tego nie spieprzyć , jasne!?- słyszę cichy głos rudej za sobą.
-Nie wiem o co ci chodzi…- kłamię.
-Myślisz, że nie słyszałam jak nas podsłuchiwałeś?- pyta
i uśmiecha się wrednie. – Czytać też umiem.
Mówi i wskazuję na moją odpowiedź, którą trzymam w dłoni.
-Ty chytry lisie- mówię i zaczynam się śmiać.
Dziewczyna mi wtóruję , a po chwili dosiada się i zaczyna
oglądać gwiazdy.
-Masz szansę ją odzyskać, więc nie zepsuj tego- powtarza.-
Inaczej zabiję cię własnoręcznie.
Uśmiecham się do niej.
-Postaram się naprawdę- odpowiadam, a po krótkiej ciszy
pytam.- Czemu jesteś po mojej stronie?
-Nie wiem…- mówi.- Najwidoczniej los się do ciebie
uśmiechnął.
-Mieć takiego sprzymierzeńca do zaszczyt.
Obydwoje wybuchamy śmiechem, a po chwili postanawiam iść zrobić coś do jedzenia.
* * *
Siedzę na tarasie opatulona kocem. Lekko
pocieram rękoma o siebie, bo zaczynają mi już marznąć palce. Podnoszę głowę i
patrzę się w gwiazdy. W oczach zaczynają mi się zbierać łzy. Wzdycham ciężko.
Wracam myślami do lat w Hogwarcie, uśmiecham się w duszy, a po moim policzku
spływa coraz więcej łez. Pamiętam moment gdy pierwszy raz weszłam do Wielkiej
Sali. Wracam tam myślami. Przechodzę przez wielkie drzwi, szłam obok Pansy,
teraz to trochę śmieszne. Idę, i patrzę na ten sufit, który jest zaczarowany.
Wygląda jak niebo. Zawsze kojarzył mi się z momentami gdy leżałam z tatą na
kocu, i obserwowaliśmy gwiazdy. Jest mi smutno, ale teraz chciałabym popatrzeć
na to niebo. Wiem ,że mogę je widzieć co wieczór. Dlaczego cały świat jest
przeciwko mnie? Zaczynam coraz bardziej szlochać.
-Dlaczego znowu muszę płakać?- pytam się
sama siebie.
-Bo, po każdej nocy przychodzi dzień, a po
burzy spokój- słyszę za plecami głos Blondyna.-Uśmiechnij się-szepcze mi do
ucha.-Zrobiłem ci twoją ulubioną herbatę.
-Czarna z malinowym sokiem-z...
-Tak Hermiono. Z łyżeczką soku z cytryny-uśmiecham
się.
Ale teraz przychodzi mi jedna myśl do
głowy.
-Skąd wiedziałeś?- pytam się zdziwiona.
-Wspomnienia, ale nie będę ci nic o nich
mówił. Zatrzymam je dla siebie-uśmiecha się i siada obok mnie.
-Okej... Chcesz trochę koca?- pytam się.
-Mam go sobie odrąbać siekierą czy obciąć
nożyczkami?- zaczynamy się oboje śmiać.
-Nie. Wiesz możesz usiąść bliżej mnie, i...
Chyba wiesz- Blondyn odstawia nasze kubki na stolik, przysuwa się bliżej. I
okrywa naszą dwójkę kocem.
-Od razu jest mi cieplej-uśmiecha się i
patrzy na mnie swoimi wielkimi błękitnymi oczyma. Znowu mam motyle w brzuchu.
Siedzimy tak w bezruchu. Nie mogę odwrócić wzroku, mimo iż staram się być
wierna narzeczonemu.
-Draco, nie powinnam-mrugam oczyma.
-Nie powinnaś czy nie chcesz?- pyta się i
zbliża do mnie.
-Dobrze wiesz. Przepraszam-uśmiecham się.
-Dobra, to teraz powiedz czy przyjęłaś tę
robotę-uśmiecha się, i czuje że nasze kolana stykają się. W tym momencie czuje
się jak zwykła nastolatka. Która tylko od dotyku chłopaka który jej się...
podoba? Może to złe określenie. Do którego ma słabość-uśmiecham się i spuszczam
wzrok-przywołuje u niej dreszcze.
-Tak-mówię po chwili.
Chłopak kiwa głową.
-To słodkie-uśmiecha się, a ja tylko
pokazuje że nie wiem o czym mowa.-Rumienisz się gdy tylko ciebie dotknę-
spuszczam wzrok, i wiem że jeszcze bardziej się rumienie.
-Nie prawda-zaczynam się śmiać.
Nastaje chwila ciszy. Nie jest ona
niezręczna wręcz przeciwnie.
-Hermiono, jesteś śliczna-przerwa i
przygląda się mi uwarzeni. –Po płaczu twoje oczy są coraz większe-zakłada mi
kosmyk włosów za ucho, i całuje w czoło.
Czuję Deja vu. Wydaje mi się, że już to kiedyś się wydarzyło.
-Dziękuje. Wiesz.. Kobieta czuje się wtedy
bezpieczna- patrzę mu się prosto w oczy.
-Kobieta? Ja się czuje jak wtedy kiedy
byliśmy nastolatkami-uśmiecha się.
-Jak wtedy? Kiedy? Draco o czym ty mówisz?-
widzę jego zakłopotane oczy.
-O niczym. Hermiono wymsknęło mi się, nie
wiem dlaczego tak palnąłem-uśmiecha się, i próbuje ukryć zażenowanie.
-Dobra... Nie chcesz nie mów, podobno
prawda zawsze wychodzi na jaw-uśmiecham się-Wiesz będę się zbierać spać.
Zmęczona jestem.
-Już?- pyta się i robi minę smutnego psa.
Rozbawia mnie to
-Oj Draco- uśmiecham się i daje mu buziaka
w policzek-Dobranoc.
-Dobranoc Mionko. Kolorowych snów i słodkoo
zaśnij-przytula mnie.
-Draco, skąd ty wiesz tyle o mnie?
-Wiesz przeszłość-puszcza mi oczko.
Odchodzę , ciągnąc koc za sobą, a w głowie mam tysiące myśli na
temat tego blondyna.
-Słodko wyglądasz jak tak idziesz-krzyczy
za mną. Odwracam się i patrzę w jego oczy. W tą piękną głębię , która działa na
mnie tak jak nic innego. Odwracam się jak najszybciej potrafię , aby nie popaść
ponownie w ten dziwny trans. Wchodzę do sypialni i idę od razu do łazienki.
Staje przed lustrem i patrzę się na swoje oczy.
"Po płaczu twoje oczy są coraz
większe" przypominam sobie, a uśmiech sam zjawia się na mojej twarzy.
Rozbieram się do naga, i wchodzę pod prysznic. Namydlam ciało olejkiem
ziołowym. Zmykam oczy, i mam tylko przebłyski. Siedzę na polanie, z wysokim
blondynem, on daje mi kwiaty które sam zebrał. Unoszę powieki, ale przestaje o
tym myśleć. Gorąca woda, opłukuje z
mojego ciała olejek, ale zapach dalej pozostaje na mojej skórze. Wychodzę i
okrywam się ręcznikiem. Ubieram szlafrok, który określam "Pusiakiem".
Mój "pusiak" jest koloru czekoladowego, spryskam swoje ciało
perfumami, o zapachu bzu. Wychodzę z pokoju i siadam na łóżku. Rozsmarowuję
balsam na nogach. Rozglądam się po pokoju. I nagle drzwi się otwierają, a do
nich wchodzi nie kto inny niż Smok.
-Przepraszam, ale zostawiłaś
różdżkę-uśmiecha się i mi ją podaje.
-Dziękuje-spuszczam wzrok.
-Co się dzieje?- pyta się mnie.
-Nic, smutno mi-uśmiecham się i do oczu
zaczynają mi przypływać łzy.
-Ej Mała-obejmuje mnie mocno, a ja nie mam
nic przeciwko-Nie płacz, bo nie warto. Ron naprawdę na to nie zasłużył.
-Na co?- pytam i wciągam powietrze.
-On nie jest wart, byś przez niego
płakała-uśmiecham się.
-A kto niby jest wart?- pytam.
-Nie wiem, ale ja bym nie pozwolił ci nigdy
płakać przeze mnie.
Czuję jak moje ciało zalewa fala gorąca.
Chce to jak najszybciej przerwać. Chodź tak dobrze czuję się w jego ramionach, które wytwarzają aurę spokoju i bezpieczeństwa.
-Dobranoc…Draco -całuje go w policzek, i
przytulam. Już się odwracam, aby położyć się do łóżka , lecz czuje ,że czyjaś ręka łapie mnie i
przytrzymuje.
-Dobranoc-całuje mnie mocno w usta, a moje
kolana miękną.
____
Rozdział dedykowany Martynie <3 , która wspiera mnie jak najlepiej umie oraz pomagała mi pisać rozdział. Dzięki słońce ;*
Dziękuję również Wam drodzy czytelnicy, że jeszcze jesteście ze mną i za komentarze pod rozdziałami , które tak bardzo motywują mnie do pisania. :)
Jeszcze raz dziękuję. :*
Cudowny rozdział, życzę weny.
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział a końcówka cudowna!!
OdpowiedzUsuńPocałował ją! Na to własnie czekałam. Rozdział jest cudowny, wspaniały i w ogóle najlepszy ♥
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Super. :** Bardzo fajnie piszesz.
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego bloga http://harrypottee.blogspot.com/ :)
Piękny, ale to wiesz. NAJLEPSZA KOŃCÓWKA <3
OdpowiedzUsuńHAHAHAHA <3
Rozdział jest świetny.
OdpowiedzUsuńOboje wracają do Hogwartu... będzie się działo!
W tym rozdziale było tyle słodyczy, że aż ide sobie zrobić moją ulubioną czarną herbatę z sokiem malinowym i jedną łyżeczką soku z cytryny! Haha, cóż za przypadek. ;)
A ta akcja na koniec? Świetna, ale wydaje mi się że zbyt szybka. ;*
Z niecierpliwością czekam, by dowiedzieć się, co będzie się działo dalej!
Pozdrawiam,
Jas :3
*.* ło żesz kurde....
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Czekam na następne ;) ;33 Smutam się tylko, bo zawsze lubiłam Rudego, a on tu jest negatywną postacią :( Ale i tak WSPANIALE ;****
OdpowiedzUsuńświetny rozdział i blog! To mój pierwszy komentarz i mam nadzieje że nie ostatni!
OdpowiedzUsuńCoś czuję że będzie się działo :DD
Pozdrawiam, Iza :*
chciałabym zaprosić na nowego bloga Dramione :) "miłość i nienawiść są dwoma obliczami tego samego." pozdrawiam! http://dramione-milosc-nienawisc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny blog! Bardzo wciągający. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga http://mow-mi-dobrze-nie-mow-zle.blogspot.com/
Pozdrawiam!
NARESZCIE<3
OdpowiedzUsuń"Ja bym nie pozwolił, żebyś kiedykolwiek płakała przeze mnie".
OdpowiedzUsuńMam przypomnieć kto ją zdradził?
~Kim EveLin.