niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 28 " Sklejmy wszytsko w jedną całość"






 piosenka do rozdziału- <klik>

Blondyn całuję mnie tak namiętnie, czasami zachłannie. Czuję jakby stęsknił się za smakiem moich ust. Sama nie mogę się powstrzymać. Jego ręce delikatnie dotykają mnie w tali. Po ciele przechodzą mnie dreszcze. Przestaje się kontrolować. Teraz potrzebuję już tylko jego zapachu, jego dotyku. W umyśle pojawia mi się wieża astronomiczna – wygląda dokładnie tak samo jak w śnie. Widzę tam chłopaka o blond włosach, który zbliża się do mnie i składa delikatny pocałunek na ustach. Czuję jego perfumy , które są tak mocne, że mój aparat węchu wariuję. Kojarzę fakty. To jest Draco , lecz jak to możliwe?
Przestaje myśleć , kiedy układa  mnie na łóżku. Blondyn  delikatnie kładzie się na mnie , nie poprzestając pocałunków. Czuję się jak w siódmym niebie chociaż wiem, że nie powinnam tego robić. Właśnie! Nie powinnam.
Nagle moje racjonalne myśli wracają, a mnie zaczyna wypełniać wielkie poczucie winy. Przerywam pocałunek i wyplątuję się z jego objęć. Siadam na skraju łóżka i patrzę w wybrany punkt na ścianie.
-Ja nie mogę…- szepczę.
Przed oczami widzę rudą czuprynę i przypominam sobie jego słowa „Zostawisz mnie”. Teraz nabierają one kształtu. Rozumiem aluzję , którą Ron posłał wtedy w moją stronę.
-Nie mogę…- powtarzam , kiedy chłopak siada koło mnie i chce złapać mnie za rękę.
Wyrywam ją jak najszybciej , bo ponownie przez moje ciało przechodzą dreszcze. Chowam twarz w dłoniach i czuję jak po policzkach spływają mi łzy bezsilności.
-Miona…- mówi.
-Proszę cię wyjdź… proszę.
Draco kiwa głową i posłusznie odchodzi. Czuję ulgę , lecz pojawia się też  inne uczucie- nowe dla mnie. Jest to tęsknota za Nim , za  jego dotykiem.
Patrzę jak odchodzi , kiedy już chce zamknąć za sobą drzwi , wychyla się i patrzy na mnie.
-Przepraszam…- mówi i uśmiecha się smutno.- Najlepiej będzie jak zapomnimy.
Po chwili znika , a ja rzucam się na łóżko. Kolejna fala łez zaczyna spływać po moich policzkach. Pytanie nasuwa się jedno; A jeśli ja nie chce zapomnieć?
Wtulam się w kołdrę. Czuję jego perfumy. Te same , przez które wariowałam przez sen. Wszystko się komplikuje. Wiem, że to on! To on był tym chłopakiem. Przez niego nie mogłam normalnie funkcjonować. To nie był Ron…tylko on! Szukam we wspomnieniach tego momentu , lecz wszystko widzę jak przez mgłę.
-Co się ze mną dzieje!- wydzieram się w poduszkę.
Powoli zaczynam wariować. Czuję natłok nowych myśli , które nijak nie pasują do wspomnień. Nic się nie zgadza. Czuję się jakbym układała puzzle , do których brakuję elementów. Męczę się cały czas , aby sprawić żeby pełen obraz , mógł mi się ukazać. Jednak jest to nie możliwe.
Nawet nie wiem , kiedy zasypiam. Wiem tylko, że tej nocy ponownie będzie mi się śnił pewien arystokrata , który tak bardzo zawrócił w mojej głowię.


Budzę się w nocy zalana potem. Oddycham szybko , a serce łomocze  mi jak szalone. Jestem przerażona tym co widziałam w śnie. Jego śmierć. Było to tak prawdziwe, że jedna łza zaczyna spływać mi po policzku, a potem następne. Patrzę na elektryczny zegar na stoliczku nocnym. Liczby wskazują trzecią nad ranem. Kładę się z powrotem i zakrywam się szczelnie kołdrą. Próbuję nie myśleć o nim, lecz jest to za bardzo trudne. Boli mnie serce , boli mnie wszystko. Nie wiem co robić teraz? Zgodziłam się na tą pracę i muszę jechać nie mogę teraz odmówić. Zastanawiam się nad dalszym losem mojego życia. Wiem, że się zmieni i nie boję się tych zmian. Chce tylko żeby nie przysporzyły mi one więcej problemów niż mam teraz. Zamykam oczy. Niestety, sen nie przychodzi , a ja z każdą kolejną minutą  , czuję się niespokojnie. Wkurzona wstaję z łóżka , zakładam zielone pantofle i idę po cichu w stronę kuchni. Widzę zapalone światło , a po chwili słyszę brzdęk łyżeczki , która upada na podłogę. Wchodzę do pomieszczenia i zauważam mężczyznę , który sięga po przedmiot. Po chwili zauważa mnie i widzę, że próbuję ukryć zmieszaną minę.
-Obudziłem cię?- pyta.
Kręcę głową i podchodzę do półki. Wyjmuję potrzebne składniki i zaczynam robić herbatę.
-Nie możesz zasnąć?- pyta ponownie.
-Tak- odpowiadam twierdząco.
Odwracam się i siadam na blacie kuchennym. Przyglądam mu się przez chwilę , kiedy spoglądał za okno. Jego blond włosy spadały na jego blade czoło przez co wyglądał jeszcze bardziej seksownie , niż kiedy miał je ułożone.
Pstryk czajnika odrywa mnie od niego i już po chwili zalewam gorącą  wodą szklankę z herbatą. Zastanawiam się przez chwilę czy zostać, a może iść do pokoju. Jednak przeciwstawiam się sercu i chce wyjść jak najszybciej. Łapię szklankę , a po chwil upuszczam ją na podłogę. Szkło rozpada się na małe kawałeczki , które rozrzucają się po całej kuchni. Przeklinam pod nosem i patrzę na dłoń. Widnieje na niej czerwony ślad od oparzenia i jeden z kawałków , który wbił się do mojej ręki , wywołując krwawienie.
Blondyn szybko podnosi się z krzesła. Podchodzi do mnie i łapie mnie za skaleczoną rękę.
-Pokaż- mówi i delikatnie obejmuję ją swoją dłonią.
Patrzę się w niego jak zaczarowana. Czuję dreszcze , które wywołane są jego dotykiem. Chłopak wyciąga różdżkę i przystawia ją do mojej dłoni. Kawałek szkła szybko wydostaje się z mojej skóry i spada na ziemie. Rana od oparzenia szybko blednieje i pozostaje po niej tylko malutka blizna. Draco przywołuję jeszcze chusteczkę , którą delikatnie przyciska do miejsca gdzie był odłamek.
-Dziękuję- mówię cicho.
Widzę jak jego usta uśmiechają się delikatnie. Patrzy przez chwilę w moje oczy , a potem szybko opuszcza wzrok. Jednym machnięciem różdżki składa wszystkie rozwalone części w jedną całość i już po chwili kładzie na blacie nową szklankę.
-Uważaj następnym razem- mówi poważnie.
Kiwam tylko głową i odchodzę po woli. Chłopak odwracam mnie do siebie. Patrzę na niego pytająco, a on daje mi kubek z jego herbatą.
-Jeszcze gorąca- mówi rozbawiony.
-Dziękuję-odpowiadam. –Dobranoc.
Uśmiecham się i odchodzę jak najszybciej , lecz słyszę jego cichą odpowiedź , która przepełniona jest tęsknotą.
-Dobranoc Aniele…


Zasnęłam jak dziecko. Wymiana kilku zdań z Draco wyczyściła mi umysł. Dzięki temu mogłam się bez problemu położyć i nie myśleć o wszystkim co mnie przerasta. Tego mi było trzeba i chyba już zawsze będzie potrzeba.
Rano, kiedy promienie słońca wdarły się do mojej sypialni od razu wstałam pełna werwy. Postanowiłam wybrać się dziś na Pokątną i zakupić potrzebne rzeczy do szkoły i jakieś nowe ubrania. Odwiedzę jeszcze dziś dom -aby spakować walizki-, lecz tylko wtedy kiedy Ron będzie w pracy. Nie chce go spotkać, nie chce mu spojrzeć w oczy.
Odpędzam szybko od siebie dalsze myśli na temat rudzielca. Wyciągam z torby czerwoną sukienkę -która wspaniale do mnie przylega i pokazuję moje atuty. Prasuję ją za pomocą szybkiego zaklęcia i kładę na łóżku. Dopieram do niej czarną marynarkę i baletki - w których przyjechałam wczoraj-też o kolorze czarnym. Biorę do ręki czysty ręcznik , który przygotowała dla mnie Ginny i idę do łazienki , nucąc pod nosem jakąś piosenkę  , która właśnie idzie w mugolskim radiu. Przed drzwiami spotykam Draco , który w samym ręczniku wychodzi z łazienki. Po jego ciele jeszcze spływają kropelki wody , a jeszcze mokre włosy delikatnie przylegają do jego twarzy.
-Dzień dobry- mówi do mnie i uśmiecha się szczerze.- Już wolnę..
-Dzięki- odpowiadam.
Chłopak odchodząc delikatnie ociera się o moje ramię swoim. Czuję jego perfumy , a moje nogi powoli zaczynają robić się galaretowate. Czemu on tak na mnie działa, krzyczę na siebie w myślach. Wchodzę jak najszybciej do łazienki. Włączam wodę , aby powoli zaczęła napełniać wannę , po czym dolewam olejek różany , którego woń po chwili czuć w całym pomieszczeniu. Zdejmuję z siebie szlafrok , a potem piżamę. Przyglądam się sobie w lustrze i próbuję się uśmiechnąć. Wychodzi mi grymas jakby po zjedzeniu cytryny. Szybko odrywam się od lustra i wchodzę do gorącej wody. Zanurzam się w niej i po chwili czuję , że moje ciało powoli się relaksuję.

Ubieram na siebie  przygotowaną kreację , a na policzki nakładam trochę pudru. Rzęsy maluję tuszem i jestem gotowa. Piszę szybką listę potrzebnych rzeczy i chowam ją do torby. Wychodzę z pokoju i słyszę jakieś zamieszanie. Draco stoi przed dzieckiem Ginny i próbuję jej coś wytłumaczyć.
-Obiecałeś mi lody- wydziera się dziewczynka.
Blondyn wypuszcza powietrze z płuc i próbuję się uspokoić.
-Ale wujek musi teraz iść po potrzebne rzeczy do pracy jak wrócę to mogę cię wziąć na lody- tłumaczy.
-Ale ja chce teraz!- krzyczy i tupie nóżką.
Draco zauważa mnie i patrzy się przez chwilę mierząc mnie od góry do dołu wzrokiem. Potem jednak układa ręce w geście błagalnym.
-No to może pójdziemy szybko po potrzebne rzeczy do naszej pracy  , a potem pójdziemy na lody  hmm? –proponuję.
Dziewczynka myśli , a po chwili uśmiecha się i kiwa głową z zadowoleniem.
-Idź się ubrać my na ciebie tutaj czekamy- mówię do Rose , a ona leci jak rakieta do swojego pokoju.
-Dziękuję- blondyn szepce mi do ucha.
-Nie ma sprawy- mówię.- Możemy zrobić te zakupy razem, przecież to nie zbrodnia.
Mówię chociaż wiem, że bardziej próbuję przekonać jego niż siebie.


Wyruszyliśmy za pół godziny , ponieważ Ginny uparła się , że Rose musi jeszcze coś zjeść przed wyjściem. Po zakończonym posiłku we trójkę siedzieliśmy już w moim aucie i kierowaliśmy się w stronę wejścia na Pokątną. Pogoda była wprost wspaniała , więc uśmiechałam się przez całą drogę , słuchając jak mała śpiewa piosenkę , którą nauczyła się w szkole. Kiedy zaparkowałam , wyszłam z auta i pomogłam rozpiąć się Rose. Rudowłosa dziewczynka złapała mnie za rękę i zaczęła pędzić w stronę Draco , który szedł kilka kroków przed nami. Podała mu rękę i zadowolona ze swojego dzieła , wesoło skakała z nogi na nogę. Patrzę  na zdezorientowanego blondyna i wybucham śmiechem , na widok jego miny. Mężczyzna posyła mi spojrzenie mordercy , lecz po chwili też zaczyna się śmiać.
Wchodzimy do baru. Rozglądam się po ludziach , lecz nie widzę nikogo znajomego.
-Ale tu śmierdzi- mówi Rose troszeczkę za głośno czym przyciąga na nas uwagę.
Kucam do niej i patrzę w jej oczy.
-Rose proszę cię- szepczę.- Zachowuj się.
-No co ja tylko powiedziałam prawdę- mówi z wyrzutem.
-No właśnie ona tylko powiedziała prawdę- wtóruje jej Draco.
Patrzę na niego karcąco , ale on  tylko się śmieje , a po chwili  ciągnie nas do przejścia. Stuka w cegły wyznaczonym kodem i po chwili te wpuszczają nas do zaczarowanego świata. Uśmiecham się , kiedy wracają do mnie wspomnienia. Pierwszy raz jechałam do Hogwartu. Dla dziewczynki z rodziny mugoli był to istny szok przejść przez ścianę i dodatkowo zobaczyć , że za nią kryję się inny świat. Pociągnęłam moich towarzyszy do księgarni gdzie szybko kupiliśmy potrzebne podręczniki dla nauczycieli oraz kilka piór i pustych pergaminów. Później wstąpiliśmy do sklepu z ubraniami gdzie kupiłam sobie dwie eleganckie sukienki. Jedna w kolorze ciemnej czerwieni , a druga szara z czarnymi dodatkami. Rose kupiła sobie buty , które wydawały dźwięki gdy przed nimi była kałuża lub błoto. Ostrzegały przed niebezpieczeństwem  , lecz jeśli były brudne potrafiły narzekać na okrągło. Draco kupił sobie błękitną koszulę i czarny krawat. Zadowoleni z zakupów wyszliśmy z zaczarowanego świata.
-Co powiecie abyśmy poszli na mugolskie lody? A potem na spacer po parku- mówię , a kiedy nie widzę zadowolenia na ich twarzach , dodaję.- Jest taka ładna pogoda co będziemy siedzieć w domu!
-No dobra- zgadza się Smok.- A ty mała co ty na to?
-Jeśli będzie tam plac zabaw to tak – mówi i uśmiecha się do nas.
-Oczywiście , że będzie- mówię.- A wujek Draco nawet pohuśta cię na huśtawce.
-Ej!- oburza się blondyn.
Uśmiecham się do niego słodko , a po chwili od też odwzajemnia ten uśmiech.
Podchodzimy do butki z lodami i po krótkiej chwili zastanowienia , każdy zamawia swój ulubiony smak.

Idziemy alejką parku i wsłuchujemy się w przyrodę. Po chwili Rose odbiega od nas i zaczyna się wspinać na wieżę , która jest największą atrakcją tego placu zabaw. Razem z Draco siadamy na jednej z ławek tak, aby mieć nią na oku. Zapada cisza, w której nikt nie chce się odezwać jako pierwszy. Zaczynam nerwowo ciągnąć za palce , lecz nadal nic się nie odzywam.
-Czemu przyjęłaś tę pracę?- pyta chłopak.
-To było moje marzenie odkąd dostałam list z Hogwartu- mówię bez zastanowienia  i uśmiecham się do blondyna.- A ty?
Chłopak przez chwilę milczy jakby bał się odpowiedzieć, lecz potem słowa , które wypowiada trafiają do mojej pamięci na długo.
-Zgodziłem się na tą pracę ,aby być blisko ciebie.
Otwieram już buzię , aby…sama nie wiem co chce mu powiedzieć. Okrzyczeć go? Powiedzieć , że dobrze zrobił. Zamykam usta , a po chwili słyszymy krzyk Rose. Obydwoje odrywamy się z ławki i biegniemy w stronę placu zabaw.
-Co się stało?- pytam dziewczynki , która strasznie zła leży na piasku koło zjeżdżalni.
-Wywróciłam się – mówi i delikatnie ociera ręką łzę , która spływa po jej policzku.
Wyciągam chusteczkę i przykładam do jej kolana.
-Wyciągnij z mojej torebki butelkę z wodą- nakazuję Draco i już po chwili chłopak wręcza mi dany przedmiot.
Zalewam wodą ranę , która jest tylko małym zadrapaniem , lecz chce oczyścić ją z ziarenek piasku. Wysuszam ją chusteczką i pomagam dziewczynce wstać.
-Boli cię nadal?- pyta Draco.
-Już mniej- mówi i uśmiecha się do mnie szczerze.
-Będziemy się musieli zaraz zbierać- mówię i patrzę na zegarek.
-Już?!- marudzi Rose.- Mogę się jeszcze przez chwilę pohuśtać? Wujek mi obiecał!
-Dobrze już dobrze- mówię.- Idźcie ale przez chwilę.
Obydwoje idą w kierunku huśtawki , wesoło o czymś rozmawiając. Opieram się o konstrukcje zjeżdżali i uśmiecham się pod nosem.
-Tworzycie udaną rodzinę- słyszę przy uchu.
Koło mnie stoi wysoka czarnowłosa kobieta o zielonych oczach, które patrzą na mnie dziwnie. Raz ze złością, a raz pojawiają się w nich miłe iskierki.
-Oj nie my nie jesteśmy razem- tłumaczę szybko.- A to jest moja chrześnica.
-Aaa rozumiem-mówi przybysza.- Mój błąd.
Przyglądam się jej bliżej. Czuję , że skądś ją znam , lecz nie wiem skąd.
-My już musimy iść- mówię i uśmiecham się do nieznajomej.- Do widzenia.


Czarnowłosa jeszcze przez chwilę patrzy na odchodzącą szatynkę. W jej głowię zaczyna pojawiać się plan jak w końcu odegrać się na niej i na blondynie.
-Zapomnieli mnie ale ja się im szybko przypomnę- mówi i z wrednym uśmiechem idzie w kierunku ciemnej uliczki , aby tam bezpiecznie prze teleportować się do swojej siedziby.

________

Rozdział dodany po strasznie długim okresie czasu , lecz myślę , że nadrobiłam to jego długością. Nie obiecuję dodawać rozdziały co tydzień. Raz mam gotowy już w środę, a na drugi raz nie mam weny i jestem zmęczona przez cały tydzień, więc nie wyciągnę z siebie nic, a nic. Rozdział 29 jest już w trakcie pisania, ale nie powiem kiedy dokładnie będzie bo tego nie wiem :)
Mam nadzieję, że się podobało!

Czytasz = komentuj!

4 komentarze:

  1. Ej!! Hermiona powinna być z Draco! Jak zapomnieć? Niech że ta Granger się zdecyduje :/ Super rozdział i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tam, że po dłuższej przerwie, skoro rozdział jest boski :) Uwielbiam twojego bloga i coś czuje, że tu jeszcze będzie się działo :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział.
    Coś czuję, że jeszcze wiele się wydarzy.
    Czekam na dalszy rozwój wypadków między Hermioną, a Draconem.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń