sobota, 22 marca 2014
Rozdział 36 "Rzeczywistość"
Ron opada zmęczony na czerwony fotel w salonie. Spogląda na zegarek na ścianie, który pokazuję kilka minut po pierwszej w nocy. W pokoju czuć zapach kadzidełek, które według Luny odstraszają złe duchy oraz wprawiają w dobry nastrój. Ron zdecydowanie nie może zgodzić się z drugim zastosowaniem. Wzdycha ciężko. Wrócił przed chwilą z pokoju Hermiony, która po wypiciu herbaty z eliksirem słodkiego snu, zasnęła. Od kilku dni nie może spać. Krzyczy przez sen, przez co go budzi. Mówi, że śnią jej się koszmary. Nie chce powiedzieć nic więcej. Szatynka coraz bardziej staje się nieufna oraz skryta. Rudzielec chowa głowę w ręce. Postanawia , że musi coś z tym zrobić. Jego pierwszym krokiem będzie rozmowa z Malfoy'em. Wie, że jego przyjaciółka nie chce ,aby dowiedział się gdzie mieszka. Nie powie blondynowi gdzie jest , lecz dowie się jak tą historię opowie mu on. Ucieczka Hermiony z Londynu nie wyszła jej na dobre, chociaż ona nadal przekonana jest , że to była słuszna decyzja. Nadal mówi, że rozdział pod tytułem Draco jest zamknięty, on w to nie wierzy. Nigdy go nie przekona jeśli ona co noc krzyczy jego imię przez sen. Kobieta jest dla niego zbyt ważna, aby zostawić tą sprawę w spokoju. Już kilka razy ją stracił. Teraz nie pozwoli , aby cierpiała, a on miał siedzieć i przyglądać się temu jak ona zmaga się z rzeczywistością. Podnosi wzrok i odnajduje na ścianie ramkę ze zdjęciem.Uśmiecha się gdy widzi trójkę przyjaciół, którzy przytulają się do siebie i prowadzą ożywioną rozmowę. Ściąga zdjęcie ze ściany i przygląda się Hermionie.
-Zrobię to Mionka- szepcze.- Jestem ci to winien.
* * *
Wysoki blondyn nalewa sobie bursztynowego płynu do szklanki. Spogląda na niego i miesza, powodując lekką falę na tafli napoju. Minął niecały rok , a on nadal nie może pozbyć się jej ze wspomnień. Od okresu rozłąki popadł również w bardzo niedobry nałóg. Ponownie zerka na Ognistą. Krzywi się na jej widok, ale po chwili walki z własnym umysłem , zawartość szklanki ląduje w jego żołądku. Pozostawiając tylko delikatne pieczenie w przełyku. Odrywa wzrok od żarzącego się ognia na wielkie łoże , na którym leży kobieta o kruczoczarnych włosach. Jej klatka piersiowa powoli unosi się i opada. Po jej ustach błąka się uśmiech. Są delikatnie otwarte ,a szepty , które się z nich wydobywają , tworzą jego imię. Kręci głową i przywołuję prawdziwy obraz jego ukochanej. Już po chwili na łóżku leży niska kobieta. Jej brązowe włosy rozrzucone są po poduszce , a na jej policzkach wypływa właśnie rumieniec. Uśmiecha się pod nosem. Nie wie jak bardzo się zmieniła ,od kiedy ostatni raz ją zobaczył. Dla niego nadal zostaje uśmiechnięta i pełna życia. Niebezpieczna, a za razem słodka. W jej oczach zawsze będą skakały iskierki radości, a jej malinowe usta wyginają się w onieśmielającym uśmiechu. Gdy odstawia szklankę na stół, czar pryska. Słyszy dzwonek i spogląda na zegarek. Dziwi się gdy zauważa , że jest po trzeciej. Zakłada na siebie jak najszybciej szlafrok i kieruję się do drzwi. Idzie ciemnym korytarzem, który pasuje do jego nastroju. Zimny, nieczuły, bez Hermiony. Nie może przestać się obwiniać, w końcu przez swoją głupotę stracił najważniejszą dla niego osobę w życiu. A teraz? Powoli traci nadzieję, że kiedykolwiek coś zmieni się na lepsze. Podchodzi do drzwi i zerka przez judasz. Nieruchomieje. Kręci głową z niedowierzaniem , powtarzając sobie w kółko, że to tylko wytwór jego wybujałej wyobraźni. Ponownie rozbrzmiewa dzwonek, który budzi go z przemyśleć. Jeszcze raz zerka, aby upewnić , że się nie pomylił i otwiera drzwi. Rudzielec zerka na niego z przymrużeniem oka. Wpycha się szybko do środka , zanim blondyn zdecyduje się zamknąć mu drzwi przed nosem. Podchodzi do kominka , w którym jeszcze delikatnie żarzy się ogień i rozgrzewa ręce.
-Nie śpieszyłeś się co?- rzuca pod nosem.
Draco cały czas patrzy na przybysza z niedowierzaniem. W końcu otrząsa się z amoku i krzywi się.
-Proponuję wizyty o normalnych godzinach- akcentuje.- Czego chcesz Weasley?
-Prawdy- siada na fotelu.-Nie wyjdę stąd dopóki nie dowiem się jak było na prawdę.
-Wolniej..- zerka na niego z ukosa i pochodzi bliżej do gościa.- Czyli?
-Co się stało z tobą i Mioną.
Blondyn wypuszcza głośno powietrze.
-Wiesz o tym dobrze, że wystarczy jedno kiwnięcie różdżką, a stąd wylecisz?-rudy kiwa głową i uśmiecha się szczerze.- Znaj moją łaskę i tak nie mam nic lepszego do roboty.
Blondyn siada ze znudzoną miną na kanapie na przeciwko. Wygląda jakby ta rozmowa nie robiła na nim żadnego wrażenia. Przybiera postać zimnego arystokraty , lecz w środku buzuję. W końcu może się przed kimś otworzyć. Nie zwraca uwagi na to , że jest to Weasley. Z jego ust powoli zaczyna wypływać potok słów, które za każdym razem , przeżywa tak samo emocjonalnie jak było na żywo. Kończy historię spoglądając w ognień , do którego przed chwilą dołożył drewna pewien skrzat. Nastaje długa cisza. Obydwoje myślą o tej jednej kobiecie, na której im tak bardzo zależy. W końcu Draco wstaje i wyjmuje z barku zapas Ognistej. Nalewa do dwóch szklanek i kładzie na stoliczku. Rudy odmawia trunku, więc po chwili obydwie porcje pochłania Malfoy. Arystokrata czuję jak rozluźnia się pod wypływem alkoholu i przerywa rozmyślenia rudego.
-Jutro mam ślub! Nie wierzysz co nie? Ja też..-obraca w rękach pustą szklankę.-Trzeba to uczcić co?
-Odstaw już to- mówi Ron i zerka na niego.
-Masz rację- poważnieje.- Nie ma za co pić. Przecież nigdy nie chciałem wyjść na Pansy. Marzyłem tylko i wyłącznie o niej... jednak najwidoczniej marzenia są dla frajerów.
-Walkower jest dla frajerów- odpowiada rudy.-Sam się w to wpakowałeś, ale nie ma sytuacji bez wyjścia.
-Ty chcesz mi pomóc?-pyta zdziwiony.
Weasley kiwa delikatnie głową.
-Chce pomóc tobie i co najważniejsze Mionie- odpowiada.-I nawet mam już plan.
Uśmiecha się delikatnie, a w umyśle blondyna pojawia się iskierka nadziei.
* * *
Otwiera napuchnięte oczy i przeciera je delikatnie, aby zetrzeć wyschnięte łzy. Nos ma zaczerwieniony od ciągłego wycierania chusteczką. Jej ciało stało się bladsze niż dotychczas. Dotyka kościstymi rękami swojego brzucha , który poruszył się delikatnie. Czuje kolejne kopnięcie i już wie , że o czas, aby zjeść śniadanie. Gdyby nie dziecko pewnie cały dzień spędziłaby pod kołdrą , odizolowana od otaczającego ją świata. Szybko zarzuca na siebie ciepły, za duży sweter i schodzi po schodach. Zatrzymuje się na chwilę i wsłuchuję się w dźwięki panujące w pomieszczeniu. Zerka na zegarek. Ron o tej porze jest już w pracy , a jeśli nie słyszy cichego pośpiewywania , znaczy to, że Luna jest w ogrodzie i zajmuje się pewnym gatunkiem kwiatu , który dostała od Nevilla na urodziny. Hermiona delikatnie kładzie stopy, na każdej z desek w parkiecie. Skradanie ma wyćwiczone do perfekcji. Wyciąga z lodówki jogurt , a z szafki płatki. Nasypuje ich do miski i zalewa je jogurtem. Kiedy wyciąga z szuflady łyżeczkę , słyszy brzdęk zamka w drzwiach. Jej umysł zaczyna panikować. Chce uciec jak najszybciej do pokoju, lecz wie, że jej się to nie uda. Po chwili do kuchni wchodzi rudzielec. Rzuca torbę na blat i zerka na nią zdziwiony.
-Jak się czujesz?-pyta.
-Dobrze- odpowiada i przenosi wzrok na podłogę.
Ron wzdycha i nalewa sobie kawy do kubka.
-Wiesz, że zawsze jeśli będziesz czegoś potrzebować możesz liczyć na mnie.
Szatynka kiwa głową, a mężczyzna uśmiecha się słabo. Bierze do ręki kilka papierów i już chce wychodzić , gdy zatrzymuje go jej głos.
-Dziękuję Ron. Nie poradziłabym sobie bez was.
Rudzielec obraca się , podchodzi do niej i przytula ją jak najdelikatniej potrafi.
-Mionka, jesteś dla nasz wszystkich bardzo ważna- łapie ją za rękę.- Nie możesz cały czas siedzieć w domu. Dlatego co powiesz , aby jutro wybrać się na spacer?
Miona patrzy na niego nieśmiało. Jej umysł kalkuluje za i przeciw. Jednak wie dobrze, że to rozwiązanie jest dla niej i dla dziecka najważniejsze. W końcu kiwa głową, aby potwierdzić.
-Zjedz na polu- szepcze jej do ucha, gdy ponownie zamknął ją w misim uścisku.-Jest przepiękna pogoda, a tobie pasowałoby nabrać trochę kolorków.
Hermiona uśmiecha się szczerze i już po chwili wyleguje się we wygodnym leżaku na tarasie. Wsłuchuję się w dziwą piosenkę blondynki i po raz pierwszy od jakiegoś czasu czuje, że może nie będzie jej tutaj , aż tak źle. Bez niego.
_______
Ponownie długo nie dodawałam notki. Niestety, w szkolę naprawdę wariują :c Kolejny rozdział będzie również za 2 lub 3 tygodnie. Jadę w ten piątek na wymianę do Hiszpanii i nie będzie mnie tydzień. Myślę, że widząc takie widoki i w końcu być w kraju , który przemawia do mnie i do mojej winy, wymyślę coś wspaniałego na ten lub na nowego bloga, który powoli zaczyna powstawać. Trzymajcie za mną kciuki i dziękuję za aktywność oraz komentarze <3
niedziela, 9 marca 2014
Rozdział 35 "Przywitania i pożegnania"
<muzyka>
Draco kręci się w łóżku. Zawsze gdy zamyka oczy widzi ją. Jej wzrok , który patrzy na niego lodowato oraz jej głos , który krzyczy na niego ze złością i żalem. W końcu wstaje z łóżka. Zakłada na siebie dresowe spodnie i cienki t-shirt, po czym wychodzi. Sam nie wie po co kieruje się do jej dormitorium, lecz jakaś jego cząstka nakazuje mu jak najszybciej się tam znaleźć. Kiedy staje przed drzwiami, zauważa , że są one uchylone. Przeciska się przez nie , aby nie narobić hałasu. Kieruje się do jej sypialni , widzi zapalone światło , lecz decyduje się wejść. Gdy zamyka za sobą drzwi , zamurowuje go. Na ziemi walają się niektóre ubrania, książki i inne rzeczy , których teraz nie potrafi zidentyfikować. Jego myśli zaczynają niebezpiecznie krążyć , aż wpada w szał. Otwiera szafę, w której nie ma ubrań. Wchodzi do łazienki , z której również wszystko zniknęło. Spogląda w lustro i uderza w niego z całej siły. Szkoło rozpada się na kawałki , a na jego dłoni pojawiają się strużki krwi , które spływają powoli. Krzyczy wściekle.
-Pieprzyć siedem lat nieszczęścia- warczy i wychodzi.
Wyciąga z kieszeni różdżkę i już ma sprawić, aby rany zniknęły , gdy zauważa małą, niebieską karteczkę , która leży na łóżku. Podbiega i łapie ją w ręce.
Kochany Draco.
Tak jak powiedziałam, nie chce cię już więcej widzieć i nadal trwam w tym postanowieniu. Wyjechałam.Proszę nie szukaj mnie. Dla swojego oraz mojego dobra ii... no właśnie. Dla dobra jeszcze jednej osoby , która pojawiła się wnaszym moim życiu. W skrzydle szpitalnym chciałam ci to powiedzieć, lecz... no wiemy co się stało. Nie potrzebuję pieniędzy, ani pomocy. Dzieckiem zajmę się sama. Dziękuję ci za chwilę , które spędziłam z tobą. Te dobre jak i te złe. Uwierz mi nie marzę o niczym innym jak tylko o tym, żeby dzisiejszy dzień nie istniał. Wiem, że dla ciebie nic nie znaczę, lecz ja nie potrafię kłamać. Zawsze będziesz dla mnie coś znaczył. Dlatego właśnie z własnych egoistycznych pobudek stwierdziłam, że tak będzie lepiej. Nie oszukujmy się... na pewno tak będzie lepiej. Nie wiem czy w ogóle to czytasz... ale jeśli tak. Pewnie już wiesz, że mnie nie ma. Na koniec powiem tylko tyle, że cię kocham i nigdy nie przestanę.
Do widzenia.
Twoja na zawsze Hermiona.
Opanowuje go wściekłość. Jest zły na siebie, na Pansy , na wszystko. Gdyby nie jego głupota nigdy nie musiałby przyrzekać Pansy, że zostawi Hermionę. W jego głowię słyszy głosy, które przypominają mu o przysiędze.
(wspomnienie)
Draco spogląda w oczy kobiety. Jej uśmiech , z każdą chwilą powiększa się jeszcze bardziej. Jego myśli szepczą mu, że pakuje się w kłopoty, lecz on szybko je odgania. Prycha pod nosem i wypija kolejną szklankę Ognistej, która powoduje w jego przełyku miłe pieczenie. W końcu słyszy tylko delikatny szmer w jego głowie. Żadnych niepożądanych myśli. Na jego twarzy pojawia się pijacki uśmieszek. Pansy kładzie mu rękę na kolanie i mruczy do ucha kilka słodkich słówek. Blondyn nie kontroluje swoich odruchów. Łapie ją mocno w pasie i przyciąga do siebie. Ich usta na chwilę łączą się w pocałunku. Gdy odrywają się od siebie szatynka łapie go za rękę i wciąga jak najszybciej z knajpy. Zakładają na siebie kurtki , po czym wchodzą w jedną z opuszczonych uliczek wioski. Draco czuje, że jego umysł zaraz eksploduje. Wszystko mu się miesza. Gdy spogląda na kobietę , która z dumnie uniesioną głową kroczy koło niego, widzi , że to nie jest ona. Wykrzywia się w grymasie niewiedzy. Ale kim jest ta ona? Może w ogóle nie istnieje i jest tylko wytworem jego upitej wyobraźni. A w tym momencie idzie wraz z piękną, młodą kobietą, która patrzy na niego z ognikami radości w oczach. Uśmiecha się do niej i już po chwili jest przy niej. Łapie ją mocno za rękę i popycha na ścianę. Ich usta ponownie łączą się w pocałunku.
-Musisz mi coś obiecać- wypowiada w przerwie.
-Już to mówiłaś, piękna- szepcze jej do ucha , a swoje pocałunki przenosi na szyję.
-To ważna sprawa-odpycha go lekko.
-Dla ciebie wszystko- łapie ją w tali i przyciąga do siebie.
Czarnowłosa na moment się waha. Spogląda na jego twarzy , lustruję każdą rysę. Jej uwagę przykuwają oczy, które patrzą na nią z pragnieniem. Czekała na to przez wszystkie lata w Hogwarcie. W końcu spełniło się jej najskrytsze marzenie, ale czy przez to cierpieć muszą inni? Jego usta ponownie całują ją namiętnie. Jej myśli jakby wyparowują. Bliskość chłopaka sprawia, że nie może myśleć racjonalnie. Chce mieć go przy sobie , każdego ranka, każdego wieczora. Odrywa się od niego.
-Przyrzeknij na jej życie- szepcze mu do ucha.
Draco przez chwilę patrzy na nią niezrozumiale , lecz gdy nie może sobie przypomnieć o jakiej jej jest mowa, kiwa głową na zgodę. Na twarzy kobiety pojawia się uśmiech. Wyjmuję z kieszeni różdżkę. Przystawia ją do swojej dłoni. Po chwili widnieje na niej kreska , z której sączy się krew. Łapie blondyna za przeciwną dłoń , robiąc to samo co na swojej. Łączy je w uścisku, przystawiając powstałe rany tak, że przylegają równo do siebie.
-Powiesz jej , że to koniec. Nic nigdy dla ciebie nie znaczyła. Wtedy będziesz wolny. Jednakże przysięga przestanie działać wtedy , kiedy staniesz ze mną na ślubnym kobiercu.
( koniec wspomnienia)
Chowa głowę w ręce, po jego policzkach zaczynają spływać słone łzy. Wszystko przez niego , przez jego zazdrość, złość. Spogląda jeszcze raz na kartkę , na której w niektórych miejscach widnieją czerwone krople. Macha patykiem. Jego dłoń wraca do zdrowia. Blondyn nie czuję już bólu fizycznego. Zostaje mu tylko pustka, która wierci w nim uczucie bezradności. Kilka łez spada na niebieską kartkę i rozmazuję słowa. Dziecko. Draco nie może pojąć jak bardzo zawalił. Nie dość, że zniszczył życie jej to jeszcze , zostawił ją w najtrudniejszym momencie. Podnosi wzrok. Nie może tego zostawić od tak. Zrywa się nagle i nie zważając na późną godzinę, biegnie do sypialni dyrektorki. Kobieta , gdy słyszy mocne uderzenia , od razu zrywa się z łóżka, zakłada na siebie szlafrok i podchodzi do drzwi.
-Panie Malfoy! Wie pan , która jest godzina?- pyta zdenerwowana.
-Przepraszam najmocniej, ale mam sprawę. To bardzo ważne- usprawiedliwia się.
-No dobrze-wzdycha.- Słucham.
-Chodzi o Hermionę. Czy to prawda , że odeszła ?
-Tak panie Malfoy. Dziś przyszła do mnie i położyła mi na biurku wymówienie. Pozwoliłam jej skorzystać z mojego kominka i teleportowała się.
-Wie pani gdzie?-pyta z nadzieją.
-Niestety, nie- odpowiada.- Jeśli to tyle pozwoli pan, że położę się już spać.
-Dobranoc pani dyrektor- odpowiada do zamkniętych drzwi.
Siada na parapecie i spogląda w niebo. Najwidoczniej , nie zasługuje na prawdziwą miłość. Nie zasługuje na nią i na wszystko co jest dobre. Wyczarowuje jednym skinieniem różdżki papier i pióro , po czym pisze wymówienie. Nie zostanie tutaj ani chwili dłużej, jeśli jej tutaj nie ma. Jego myśli wariują , powtarzając w kółko jedno słowo Dziecko.
* * *
Hermiona pojawia się w Dziurawym Kotle. Pub jest opustoszały ,ale i tak oczy pozostałych klientów , wiercą w niej dziury. Siada przy jednym ze stołów, a koło krzesła kładzie swoją walizkę. Podchodzi do niej barman. Zamawia wodę z cytryną i spogląda za okno. Po szybie spływają kropelki deszczu , które wyglądają podobnie do jej łez. Szybko wyciera rękawem bluzy spływające po jej policzkach krople. Barman niezdarnie kładzie jej zamówienie, a ona cicho dziękuję. Upija kilka łyków i przypomina sobie początek ostatniego roku , kiedy to właśnie w tym miejscu, do tego stolika, przysiadł się on. Wylał na nią picie, a ona była tak zła, że nawet nie chciała na niego spojrzeć. Pamiętała jednak dobrze, że jego wzrok lustrował ją z wielką ciekawością. Mimowolnie uśmiecha się pod nosem, jednak zaraz poważnieje. Wyczarowuje papier i pióro i szybko piszę list do jedynej osoby , u której Draco na pewno nie będzie jej szukał. Pisze do Rona.
Hermiona stoi w jednej z opuszczonych uliczek Granady. Wachluje się papierkiem, na którym napisany ma adres Ronalda. Ciągnąc za sobą walizkę, liczy numery domów. Nagle staje przed małym, białym domkiem , który ozdobiony jest przeróżnymi kwiatami. W oknie zauważa rudną czuprynę i postanawia zapukać do drzwi. Wacha się przez chwilę, ale z tego co napisał jej przyjaciel , może zamieszkać z nim i z jego dziewczyną przez tyle ile będzie chciała. Wciąga powietrze i stuka kilka razy metalową kołatką. Drzwi otwiera jej uśmiechnięta blondynka, która od razu przytula przyjaciółkę.
-Wchodź szybko!- krzyczy, zatrzaskuje za nią drzwi.- W Hiszpanii jest strasznie dużo nargli. Cały czas słyszę ich ciche bzyczenie.
Luna wygląda za okno i ogląda istniejące w jej świadomości zwierzęta. Do przedpokoju wpada Ron , w ręce trzyma zieloną szmatkę kuchenną, w którą wyciera szybko ręce.
-Mionka!-rzuca się na nią i mocno ją przytula.-Długo się nie widzieliśmy , odpowiadaj co u ciebie.
-Dużo by mówić- wymiguje się , widząc spojrzenie dziewczyny Ron'a.
Luna uśmiecha się do mężczyzny i łapie go za rękę , ciągnąc do kuchni. Gryfonka czuje się niekomfortowo , lecz podąża za nimi. Po chwili do jej nosa dopływa prześliczny zapach. Rudzielec wyjmuje z pieca kilka zapiekanek i stawia na okrągłym stoliku na tarasie. Gestem przywołuje ją żeby usiadła i zjadła wraz z nimi.
-Gotujesz?-pyta zdziwiona.
-Co to za gotowanie- Ron rumieni się na policzkach.- Zaczęło się od wyjazdu na wakacje wraz z Luną. Jednak ja znalazłem tutaj dobrą pracę, nauczyłem się gotować i postanowiliśmy już tu zostać.
-Nie wiedziałam, że jesteście razem.
-Mało osób wie-odpowiada blondynka.- Kiedy Ron dostanie urlop mamy zamiar wyjechać do Londynu i tam powiedzieć wszystkich o nas oraz o ślubie.
Hermiona momentalnie krztusi się sokiem dyniowym.
-Ślubie?- dziwi się.
Luna łapię za rękę Ron'a , który całuję ją delikatnie w policzek. Obydwoje uśmiechają się do siebie z miłością. Hermiona patrzy na to oczarowana i w głębi serca cieszy się, że udało im się znaleźć odpowiednią połówkę dla siebie.
-Na mnie już czas- przerywa ciszę blondynka.- Czuję, że macie coś sobie do powiedzenia. Wejdźcie do środka za godzinę, bo potem...
-Tak wiem, skarbie...nargle o tej porze robią się bardziej nerwowe- odpowiada i całuję ją w usta.
Blondynka rumieni się na policzkach i znika za drzwiami.
-Pamiętam wszystko- szepcze Miona, aby przerwać niezręczną ciszę.
-Na prawdę? Miona... ja , ja cię na prawdę przepraszam- wzdycha.- Ja nie myślałem wtedy logicznie. Chciałem cię odzyskać za wszelką cenę , nie zwracając uwagi na twoje uczucia. Zachowałem się jak egoista i przepraszam. Mam nadzieję, że układa wam się... Ja już wiem, że postrzegałem go źle. Luna mi wszystko wytłumaczyła. Chce żeby wam się wiodło jak najlepiej. Nie rozumiem, więc dlaczego przyjechałaś do nas?
Hermiona patrzy w oczy przyjaciela i uśmiecha się przyjaźnie. Po jej policzku zaczynają spływać łzy. Przytula się do niego i mówi mu wszystko co się działo. Właśnie tego potrzebowała. Porady, wsparcia. Nie chciała obarczać tym Ginny, która ma wiele innych problemów na głowię. Potem na myśl przyszedł jej rudzielec i wiedziała, że to jest dobry pomysł.
-Dziękuję ci- szepcze i przytula się do niego mocniej.
-Mionka zawsze będę z tobą- odpowiada i całuje ją w czoło.- Idź się położyć. Musisz teraz odpoczywać, a ja wraz z Luną pomożemy ci przez to przejść. Wszystko będzie dobrze.
-Dziękuję- mówi ponownie i wraz z przyjacielem znikają w domu.
_______
Tak wiem. Długo czekaliście na ten rozdział , ale niestety szkoła niezbyt chciała mnie wypuścić z objęć nauki. Jednak wymigałam się i w końcu skończyłam ten rozdział :D Mam dla Was dwie wiadomości. Złą i dobrą. Chodzi o to, że przewidziałam w tej historii jeszcze 2-3 rozdziały + epilog. No cóż, każda historia ma swój koniec. Mogę Wam obiecać , że moja przygoda z pisaniem na pewno nie skończy się wraz z tą historią, ponieważ....(werble) mam już zarys kolejnego bloga, który pojawi się pewnie tydzień lub dwa po pojawieniu się tutaj epilogu :D
No to na tyle Miśki. Mam nadzieję, że się spodobało. <3 Zachęcam do pisania komentarzy, ponieważ to na prawdę motywuję!
Draco kręci się w łóżku. Zawsze gdy zamyka oczy widzi ją. Jej wzrok , który patrzy na niego lodowato oraz jej głos , który krzyczy na niego ze złością i żalem. W końcu wstaje z łóżka. Zakłada na siebie dresowe spodnie i cienki t-shirt, po czym wychodzi. Sam nie wie po co kieruje się do jej dormitorium, lecz jakaś jego cząstka nakazuje mu jak najszybciej się tam znaleźć. Kiedy staje przed drzwiami, zauważa , że są one uchylone. Przeciska się przez nie , aby nie narobić hałasu. Kieruje się do jej sypialni , widzi zapalone światło , lecz decyduje się wejść. Gdy zamyka za sobą drzwi , zamurowuje go. Na ziemi walają się niektóre ubrania, książki i inne rzeczy , których teraz nie potrafi zidentyfikować. Jego myśli zaczynają niebezpiecznie krążyć , aż wpada w szał. Otwiera szafę, w której nie ma ubrań. Wchodzi do łazienki , z której również wszystko zniknęło. Spogląda w lustro i uderza w niego z całej siły. Szkoło rozpada się na kawałki , a na jego dłoni pojawiają się strużki krwi , które spływają powoli. Krzyczy wściekle.
-Pieprzyć siedem lat nieszczęścia- warczy i wychodzi.
Wyciąga z kieszeni różdżkę i już ma sprawić, aby rany zniknęły , gdy zauważa małą, niebieską karteczkę , która leży na łóżku. Podbiega i łapie ją w ręce.
Tak jak powiedziałam, nie chce cię już więcej widzieć i nadal trwam w tym postanowieniu. Wyjechałam.Proszę nie szukaj mnie. Dla swojego oraz mojego dobra ii... no właśnie. Dla dobra jeszcze jednej osoby , która pojawiła się w
Do widzenia.
Opanowuje go wściekłość. Jest zły na siebie, na Pansy , na wszystko. Gdyby nie jego głupota nigdy nie musiałby przyrzekać Pansy, że zostawi Hermionę. W jego głowię słyszy głosy, które przypominają mu o przysiędze.
(wspomnienie)
Draco spogląda w oczy kobiety. Jej uśmiech , z każdą chwilą powiększa się jeszcze bardziej. Jego myśli szepczą mu, że pakuje się w kłopoty, lecz on szybko je odgania. Prycha pod nosem i wypija kolejną szklankę Ognistej, która powoduje w jego przełyku miłe pieczenie. W końcu słyszy tylko delikatny szmer w jego głowie. Żadnych niepożądanych myśli. Na jego twarzy pojawia się pijacki uśmieszek. Pansy kładzie mu rękę na kolanie i mruczy do ucha kilka słodkich słówek. Blondyn nie kontroluje swoich odruchów. Łapie ją mocno w pasie i przyciąga do siebie. Ich usta na chwilę łączą się w pocałunku. Gdy odrywają się od siebie szatynka łapie go za rękę i wciąga jak najszybciej z knajpy. Zakładają na siebie kurtki , po czym wchodzą w jedną z opuszczonych uliczek wioski. Draco czuje, że jego umysł zaraz eksploduje. Wszystko mu się miesza. Gdy spogląda na kobietę , która z dumnie uniesioną głową kroczy koło niego, widzi , że to nie jest ona. Wykrzywia się w grymasie niewiedzy. Ale kim jest ta ona? Może w ogóle nie istnieje i jest tylko wytworem jego upitej wyobraźni. A w tym momencie idzie wraz z piękną, młodą kobietą, która patrzy na niego z ognikami radości w oczach. Uśmiecha się do niej i już po chwili jest przy niej. Łapie ją mocno za rękę i popycha na ścianę. Ich usta ponownie łączą się w pocałunku.
-Musisz mi coś obiecać- wypowiada w przerwie.
-Już to mówiłaś, piękna- szepcze jej do ucha , a swoje pocałunki przenosi na szyję.
-To ważna sprawa-odpycha go lekko.
-Dla ciebie wszystko- łapie ją w tali i przyciąga do siebie.
Czarnowłosa na moment się waha. Spogląda na jego twarzy , lustruję każdą rysę. Jej uwagę przykuwają oczy, które patrzą na nią z pragnieniem. Czekała na to przez wszystkie lata w Hogwarcie. W końcu spełniło się jej najskrytsze marzenie, ale czy przez to cierpieć muszą inni? Jego usta ponownie całują ją namiętnie. Jej myśli jakby wyparowują. Bliskość chłopaka sprawia, że nie może myśleć racjonalnie. Chce mieć go przy sobie , każdego ranka, każdego wieczora. Odrywa się od niego.
-Przyrzeknij na jej życie- szepcze mu do ucha.
Draco przez chwilę patrzy na nią niezrozumiale , lecz gdy nie może sobie przypomnieć o jakiej jej jest mowa, kiwa głową na zgodę. Na twarzy kobiety pojawia się uśmiech. Wyjmuję z kieszeni różdżkę. Przystawia ją do swojej dłoni. Po chwili widnieje na niej kreska , z której sączy się krew. Łapie blondyna za przeciwną dłoń , robiąc to samo co na swojej. Łączy je w uścisku, przystawiając powstałe rany tak, że przylegają równo do siebie.
-Powiesz jej , że to koniec. Nic nigdy dla ciebie nie znaczyła. Wtedy będziesz wolny. Jednakże przysięga przestanie działać wtedy , kiedy staniesz ze mną na ślubnym kobiercu.
( koniec wspomnienia)
Chowa głowę w ręce, po jego policzkach zaczynają spływać słone łzy. Wszystko przez niego , przez jego zazdrość, złość. Spogląda jeszcze raz na kartkę , na której w niektórych miejscach widnieją czerwone krople. Macha patykiem. Jego dłoń wraca do zdrowia. Blondyn nie czuję już bólu fizycznego. Zostaje mu tylko pustka, która wierci w nim uczucie bezradności. Kilka łez spada na niebieską kartkę i rozmazuję słowa. Dziecko. Draco nie może pojąć jak bardzo zawalił. Nie dość, że zniszczył życie jej to jeszcze , zostawił ją w najtrudniejszym momencie. Podnosi wzrok. Nie może tego zostawić od tak. Zrywa się nagle i nie zważając na późną godzinę, biegnie do sypialni dyrektorki. Kobieta , gdy słyszy mocne uderzenia , od razu zrywa się z łóżka, zakłada na siebie szlafrok i podchodzi do drzwi.
-Panie Malfoy! Wie pan , która jest godzina?- pyta zdenerwowana.
-Przepraszam najmocniej, ale mam sprawę. To bardzo ważne- usprawiedliwia się.
-No dobrze-wzdycha.- Słucham.
-Chodzi o Hermionę. Czy to prawda , że odeszła ?
-Tak panie Malfoy. Dziś przyszła do mnie i położyła mi na biurku wymówienie. Pozwoliłam jej skorzystać z mojego kominka i teleportowała się.
-Wie pani gdzie?-pyta z nadzieją.
-Niestety, nie- odpowiada.- Jeśli to tyle pozwoli pan, że położę się już spać.
-Dobranoc pani dyrektor- odpowiada do zamkniętych drzwi.
Siada na parapecie i spogląda w niebo. Najwidoczniej , nie zasługuje na prawdziwą miłość. Nie zasługuje na nią i na wszystko co jest dobre. Wyczarowuje jednym skinieniem różdżki papier i pióro , po czym pisze wymówienie. Nie zostanie tutaj ani chwili dłużej, jeśli jej tutaj nie ma. Jego myśli wariują , powtarzając w kółko jedno słowo Dziecko.
* * *
Hermiona pojawia się w Dziurawym Kotle. Pub jest opustoszały ,ale i tak oczy pozostałych klientów , wiercą w niej dziury. Siada przy jednym ze stołów, a koło krzesła kładzie swoją walizkę. Podchodzi do niej barman. Zamawia wodę z cytryną i spogląda za okno. Po szybie spływają kropelki deszczu , które wyglądają podobnie do jej łez. Szybko wyciera rękawem bluzy spływające po jej policzkach krople. Barman niezdarnie kładzie jej zamówienie, a ona cicho dziękuję. Upija kilka łyków i przypomina sobie początek ostatniego roku , kiedy to właśnie w tym miejscu, do tego stolika, przysiadł się on. Wylał na nią picie, a ona była tak zła, że nawet nie chciała na niego spojrzeć. Pamiętała jednak dobrze, że jego wzrok lustrował ją z wielką ciekawością. Mimowolnie uśmiecha się pod nosem, jednak zaraz poważnieje. Wyczarowuje papier i pióro i szybko piszę list do jedynej osoby , u której Draco na pewno nie będzie jej szukał. Pisze do Rona.
Hermiona stoi w jednej z opuszczonych uliczek Granady. Wachluje się papierkiem, na którym napisany ma adres Ronalda. Ciągnąc za sobą walizkę, liczy numery domów. Nagle staje przed małym, białym domkiem , który ozdobiony jest przeróżnymi kwiatami. W oknie zauważa rudną czuprynę i postanawia zapukać do drzwi. Wacha się przez chwilę, ale z tego co napisał jej przyjaciel , może zamieszkać z nim i z jego dziewczyną przez tyle ile będzie chciała. Wciąga powietrze i stuka kilka razy metalową kołatką. Drzwi otwiera jej uśmiechnięta blondynka, która od razu przytula przyjaciółkę.
-Wchodź szybko!- krzyczy, zatrzaskuje za nią drzwi.- W Hiszpanii jest strasznie dużo nargli. Cały czas słyszę ich ciche bzyczenie.
Luna wygląda za okno i ogląda istniejące w jej świadomości zwierzęta. Do przedpokoju wpada Ron , w ręce trzyma zieloną szmatkę kuchenną, w którą wyciera szybko ręce.
-Mionka!-rzuca się na nią i mocno ją przytula.-Długo się nie widzieliśmy , odpowiadaj co u ciebie.
-Dużo by mówić- wymiguje się , widząc spojrzenie dziewczyny Ron'a.
Luna uśmiecha się do mężczyzny i łapie go za rękę , ciągnąc do kuchni. Gryfonka czuje się niekomfortowo , lecz podąża za nimi. Po chwili do jej nosa dopływa prześliczny zapach. Rudzielec wyjmuje z pieca kilka zapiekanek i stawia na okrągłym stoliku na tarasie. Gestem przywołuje ją żeby usiadła i zjadła wraz z nimi.
-Gotujesz?-pyta zdziwiona.
-Co to za gotowanie- Ron rumieni się na policzkach.- Zaczęło się od wyjazdu na wakacje wraz z Luną. Jednak ja znalazłem tutaj dobrą pracę, nauczyłem się gotować i postanowiliśmy już tu zostać.
-Nie wiedziałam, że jesteście razem.
-Mało osób wie-odpowiada blondynka.- Kiedy Ron dostanie urlop mamy zamiar wyjechać do Londynu i tam powiedzieć wszystkich o nas oraz o ślubie.
Hermiona momentalnie krztusi się sokiem dyniowym.
-Ślubie?- dziwi się.
Luna łapię za rękę Ron'a , który całuję ją delikatnie w policzek. Obydwoje uśmiechają się do siebie z miłością. Hermiona patrzy na to oczarowana i w głębi serca cieszy się, że udało im się znaleźć odpowiednią połówkę dla siebie.
-Na mnie już czas- przerywa ciszę blondynka.- Czuję, że macie coś sobie do powiedzenia. Wejdźcie do środka za godzinę, bo potem...
-Tak wiem, skarbie...nargle o tej porze robią się bardziej nerwowe- odpowiada i całuję ją w usta.
Blondynka rumieni się na policzkach i znika za drzwiami.
-Pamiętam wszystko- szepcze Miona, aby przerwać niezręczną ciszę.
-Na prawdę? Miona... ja , ja cię na prawdę przepraszam- wzdycha.- Ja nie myślałem wtedy logicznie. Chciałem cię odzyskać za wszelką cenę , nie zwracając uwagi na twoje uczucia. Zachowałem się jak egoista i przepraszam. Mam nadzieję, że układa wam się... Ja już wiem, że postrzegałem go źle. Luna mi wszystko wytłumaczyła. Chce żeby wam się wiodło jak najlepiej. Nie rozumiem, więc dlaczego przyjechałaś do nas?
Hermiona patrzy w oczy przyjaciela i uśmiecha się przyjaźnie. Po jej policzku zaczynają spływać łzy. Przytula się do niego i mówi mu wszystko co się działo. Właśnie tego potrzebowała. Porady, wsparcia. Nie chciała obarczać tym Ginny, która ma wiele innych problemów na głowię. Potem na myśl przyszedł jej rudzielec i wiedziała, że to jest dobry pomysł.
-Dziękuję ci- szepcze i przytula się do niego mocniej.
-Mionka zawsze będę z tobą- odpowiada i całuje ją w czoło.- Idź się położyć. Musisz teraz odpoczywać, a ja wraz z Luną pomożemy ci przez to przejść. Wszystko będzie dobrze.
-Dziękuję- mówi ponownie i wraz z przyjacielem znikają w domu.
_______
Tak wiem. Długo czekaliście na ten rozdział , ale niestety szkoła niezbyt chciała mnie wypuścić z objęć nauki. Jednak wymigałam się i w końcu skończyłam ten rozdział :D Mam dla Was dwie wiadomości. Złą i dobrą. Chodzi o to, że przewidziałam w tej historii jeszcze 2-3 rozdziały + epilog. No cóż, każda historia ma swój koniec. Mogę Wam obiecać , że moja przygoda z pisaniem na pewno nie skończy się wraz z tą historią, ponieważ....(werble) mam już zarys kolejnego bloga, który pojawi się pewnie tydzień lub dwa po pojawieniu się tutaj epilogu :D
No to na tyle Miśki. Mam nadzieję, że się spodobało. <3 Zachęcam do pisania komentarzy, ponieważ to na prawdę motywuję!
Subskrybuj:
Posty (Atom)