poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 10."Zależy?". cz.1

-Oczywiście Hermiono- powiedział spokojnym tonem.- Bałem się , że ten tyran coś ci zrobi.
Zagotowało się we mnie. Co jak co , ale jest to mój ojciec. Nawet jeśli potraktował mnie Crucio to go.. go kocham i nie pozwolę na taką obelgę kierowaną w jego stronę.
-Nic mi nie zrobił-powiedziałam oschle i wyrwałam się z objęć blondyna.
-Co się stało?-zapytał.
-Nic. Po prostu nie życzę sobie żebyś w taki sposób się o nim wyrażał-powiedziałam groźnym tonem.-Trochę szacunku Malfoy. Dzięki jego łasce nadal masz swoją rodzinę , więc zastanów się co mówisz!
Krzyknęłam i pobiegłam do dormitorium.

~*~

Stanąłem jak wryty po tym co usłyszałem od Hermiony , w której najwyraźniej się zakochałem. Wiedziałem  o tym , że dzięki pomocy Czarnego Pana moi  rodzice nadal żyją  , ale dzięki jego tzw. "pomocy " ja muszę  zostać śmierciożercą. Czy tego chce ? To pytanie męczy mnie zawsze wieczorem , kiedy nieubłaganie zbliżał się termin naznaczenia, a ja nie mogę zasnąć.
Moje myśli  zaprzątała też Czarna , która stała się dla mnie bardzo bliską osobą. Nie mogę  wybaczyć sobie tego jak traktowałem  ją od pierwszego roku szkoły.
Chciałem jej powiedzieć co do niej czuje już na szósty roku. Czemu , więc nie powiedziałem? Bałem  się. Po prostu się bałem. Co ludzie o mnie powiedzą. Wielki arystokrata chodzi ze szlamom. Boki zrywać.Potem zaczęła chodzić z Wiewiórem.Na szczęście ten teatrzyk się już skończył.Lecz teraz przyszła nowa obawa. Co jeśli ona mnie nie chce?Co jeśli nadal jestem dla niej tylko fretką , czy głupim arystokratą?Uderzyłem pięścią w oparcie skórzanej kanapy i usiadłem na niej chowając twarz w dłonie i przeklinając własną głupotę.
-Dracusiu...nie przejmuj się nią-powiedziała chichocząc Pansy.- Jestem jeszcze ja. A ja nigdy cię tak nie potraktuje.
-Spadaj Pansy-powiedziałem cicho, nie mając siły się z nią sprzeczać.
 Dziewczyna udała , że tego nie usłyszała i wepchnęła mi się na kolana.
-Może przejdziemy się do mojego pokoju. Nie ma tam nikogo- mówiła i gładziła moją twarz.
-Powiedziałem spadaj!-krzyknąłem i zrzuciłem ją z kolan. Po czym pobiegłem do swojego dormitorium.
Cholerna Pansy. 

-Stary.. nie ruszasz się z łóżka przez cały dzień!- krzyczał  Zabini.- Co się stało?
-Nic-odpowiedziałem krótko i założyłem poduszkę na głowę.
-Widzę chyba-powiedział spokojnie i nalał sobie i mi Ognistej.-Napij się. Dobrze ci to zrobi.
Podniosłem się z łóżka i wziąłem od przyjaciela szklankę po czym wypiłem całą zawartość. Nalałem sobie tak jeszcze kilka razy , aż w końcu nie wiedziałem co sam mówię , a potok słów jaki wydobył się ze mnie był zadziwiający.
-Wiem, wiem. Na pewno uważasz , że jestem głupi, beznadziejny , bezwartościowy , zapatrzony w siebie. Może i taki byłem, ale teraz dzięki Hermionie czuję coś czego wcześniej nie czułem. Rozumiesz? Ona jest teraz na pierwszym miejscu. Nie ja. Nie umiem tego lepiej wyjaśnić przyjacielu. Bez niej czuję pustkę. Bez niej.. nie chce mi się żyć. Widzisz ? Widzisz co te kobiety z nami robią!-krzyknąłem i czknąłem głośno.
-Zależy ci na niej-podsumował Zabini.
-Zależy? Nie wiem, nie wiem. Może-powiedziałem i opadłem na łóżko.
-Pogadaj z nią-poradził.
-Pogadać! Ona mnie nie chce widzieć. Po tym co dziś powiedziałem.. Nie, nie. Ona mnie nienawidzi..
-Draco!-krzyknął Diabeł.-Weź się w garść bo zachowujesz się jak baba. Nawet gorzej! Doprowadź się do porządku i za pięć minut chce cię widzieć na kolacji. Jasne?
Pokiwałem głową, a Zabini zadowolony z siebie wyszedł z mojego dormitorium.Wyczarowałem szybko fiolkę z eliksirem po czym wypiłem zawartość. Od razu kolory w pokoju stały się ostrzejsze , a ja już umiałem ustać na nogach. Rozczesałem włosy i jednym skinieniem różdżki przebrałem się w szkolną szatę , po czym wyszedłem z pokoju. Rozejrzałem się po Pokoju Wspólnym i zauważyłem ją. Siedziała właśnie i rozmawiała z Daf. Wyglądała tak pięknie.Co się ze mną dzieje? Gdzie ten casanowa , który mógł mieć każdą.Robiąc z siebie niedojdę nic nie zdziałam. Od jutra wprowadzę w życie nowy plan.W którym Hermiona Riddle będzie moja.



Rozdział krótki po podzielony na części. :)
Pozwoliłam sobie napisać co myśli i czuje Draco. Mam nadzieje , że wyszło to jakoś i nie zabijacie mnie za taką zmianę.
Jest to już 10 rozdział i chciałabym podziękować wszystkim, który są tu i wspierają mnie swoimi komentarzami ,  dzięki który staram się pisać jak najlepiej i dodawać jak najczęściej :*
Dziękuję;
  • Jagoda S.
  • Róża Jula 
  • Olga Falkowska 
  • Irytek 


Zapraszam też na mojego drugiego bloga;  http://evil-song.blogspot.com/
Już jutro pojawi się prolog :)
ASTORIA.

piątek, 22 marca 2013

The Versatile Blogger

Każdy nominowany powinien:
  • podziękować nienominującemu
  • pokazać nagrodę na blogu
  • ujawnić siedem faktów o sobie
  • nominować 10 blogów i poinformować je o tym
Zostałam nominowana przez:  http://cato-born-to-die.blogspot.com/
Serdecznie za to dziękuję ;*

Fakty o mnie:
1.Interesuje się piłką nożną. Kibicuję trzem klubom; Real Madryt , Bayern Monachium i Wisła Kraków. 
2.Mam brązowe oczy i niebieskie oczy.
3.Uwielbiam czarny kolor. Nienawidzę różowego.
4.Mam 5 koszulek piłkarskich <3
5.Chodzę do 3 gimnazjum.
6.Moim marzeniem jest wyjazd do Hiszpanii (Madryt).
7.Redaguję gazetkę szkolną :) 

Nominuję:
  1. http://beyondshadowsdramione.blogspot.com/
  2. http://historia-hermiony-riddle.blogspot.com/
  3. http://hermiona-hogwart.blogspot.com/
  4. http://czy-to-juz-to.blogspot.com/
  5.  http://hermionadalszahistoria.blogspot.com/
  6.  http://hogwart-jego-inna-historia.blogspot.com/
  7.  http://dzwoneczek-smierci.blogspot.com/
  8.  http://jestesmy-inni.blogspot.com/
  9.  http://ksiezniczkabeztytulu.blogspot.com/
  10.  http://krewnaszychprzodkow.blogspot.com/

Dostałam drugą nominację od;   http://finnicj-odair.blogspot.com/
Za co dziękuję ;*

Nominuję;
  1. http://wezowa-milosc.blogspot.com/
  2. http://historie-zwyciezcow-igrzysk-smierci.blogspot.com/
  3. http://spiewkosoglosa.blogspot.com/
  4. http://zycie-nimfadory-tonks.blogspot.com/
  5. http://igrzyskasmierci-historiapierwsza.blogspot.com/
  6. http://lata-szkolne-lily-severus-james.blogspot.com/
  7. http://love-dramione-love.blogspot.com/
  8. http://dramione-lovers.blogspot.com/
  9. http://fremione-prawdziwa-milosc.blogspot.com/
  10. http://slytherin-hogwart-violetta.blogspot.com/


ASTORIA.



Rozdział 9."Ojcze"



-Witaj-powiedział , a fotel powoli zaczął się obracać w moją stronę.
 Stałam jak wryta. Oczy momentalnie powiększyły mi się i teraz wielkością wyglądały jak galony. Sam Lord Voldemort siedział na fotelu w ludzkiej postaci. Miał czarne włosy , które opadały mu luźno na ramiona, a oczy? Oczy w żadnym wypadku nie wyglądały jak u węża. Miały one  brązowy kolor-podobny do mojego.
-Widzę , że nie tego się spodziewałaś-powiedział.
  Pokiwałam twierdząco głową , ale nadal z mojego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Voldemort uśmiechnął się. Uśmiechnął się? Chyba mam jakieś omamy!
-Wiem, że pewnie jest to dla ciebie trudne, ale oczekuje, że będziesz odnosiła się do mnie z szacunkiem i mówiła do mnie-przerwał na chwilę i odpuścił wzrok na podłogę.- Ojcze.
-Ojcze!- wykrzyczałam przez zaciśnięte gardło.- Zostawiłeś mnie! A teraz mam do ciebie tak mówić. Nie zasługujesz na to!
Nagły ból w klatce piersiowej sprowadził mnie na podłogę , a Nagini zaczęła nerwowo pełzać obok mojego ciała , które rzucało się we wszystkie strony. Chciałam krzyczeć , ale godność nie pozwalała mi pokazać bólu ,dlatego zacisnęłam zęby i czekałam , aż się to skończy. I skończyło.
Odetchnęłam z ulgą i powoli zaczęłam podnosić się z ziemi. Ból zniknął i nawet nie odczułam skutków klątwy Crusiatus.
Spojrzałam na Czarnego Pana, który siedział na biurku ze schowaną twarzą w dłoniach.
-Ulżyło ci?- zapytałam złośliwie.
-Ja, ja. Przepraszam się córeczko-powiedział cicho.
 Moja twarz ponownie przybrała wyraz zdziwienia.
-Przepraszasz mnie, tak? A gdzie byłeś przez ostatnie 17 lat!- krzyknęłam.
-Daj mi wytłumaczyć-odpowiedział spokojnie i złapał mnie za ramiona.
-Nie wiem, czy chce tego słuchać-powiedziałam i zbliżyłam się do drzwi oczekując bólu.
Odwróciłam się.
- No czemu teraz nie rzucisz na mnie klątwy!
-Przeprosiłem cię już i rozumiem , że możesz być wściekła. Chyba za szybko chciałem się z tobą spotkać.
Jeszcze raz spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Gdzie ten wielki , straszny Voldemort ? Czy wraz z przyjęciem postaci o wyglądzie człowieka ,zmieniło się też jego wnętrze.
-Dobrze. Wysłucham cię-odpowiedziałam i usiadłam na jednym z foteli przy kominku.
 Czarny Pan odetchnął i usiadł w sąsiednim fotelu.
-Nie chciałem cię oddać tym mugolom. Ale po prostu nie miałem wyboru...Może zacznę od początku.
Był wieczór, kiedy jeden ze śmierciożerców ostrzegł mnie , że Zakon Feniksa odnalazł moją kryjówkę i poszukuję w niej.. ciebie. Tak, ciebie. Bali się i teraz też się boją , że razem ich pokonamy. Tak jak głosi przepowiednia. Chcieli cię zabić , chcieli mieć to z głowy. Musieliśmy działać z twoją mamą jak najszybciej. Pewnie zapytasz o twoją mamę. Wspaniała z niej była kobieta. Miała takie same włosy jak ty i tak samo zadarty nosek- pstryknął mnie w nos , a ja mimowolnie uśmiechnęłam się do niego.
- I ten sam uśmiech...Poświęciła własne życie , żeby cię ratować. Plan był zupełnie inny. To JA miałem zginąć , ale ten stary piernik Dumbledore chybił i zabił Laure. A mi nie pozostało nic innego jak teleportować się z posiadłości. Rzuciłem na ciebie zaklęcie , które miało cię przed nimi uchronić, ale także przed mną. Oddałem cię Granger'om. Oni nie mogli mieć dzieci , więc się zgodzili. Oczywiście w zamian oczekiwałem od nich milczenia. Kiedy w końcu skończyłaś 17 lat zaklęcie przestało działać , a ty wróciłaś do swojej rzeczywistej postaci.
-Ale, ale jak to- jąkałam się.
Spojrzałam w jego oczy , w których ujrzałam troskę. Troskę?
-Rozumiem. Możesz mi nie wierzyć- powiedział i uśmiechnął się smutno.
-Nie to nie tak. Wierzę ci-powiedziałam i zrobiłam coś czego nikt by się nie spodziewał przytuliłam go.
-Tak się cieszę Hermiono -powiedział i pogładził moje włosy.
-Tato...-powiedziałam i przerwałam żeby zobaczyć jego reakcje.
Uśmiechnął się. Odetchnęłam z ulgą.
- Ale jak to Dumbledore?
-Wiem , że pewnie uważasz go za człowieka , który jest dobry. Myśli o innych, a nie o sobie. Ale tak nie jest.. On coś kombinuje , a ja próbuje dowiedzieć się co..
-Rozumiem-powiedziała cicho.-Chyba będę się już zbierać.
-Dobrze, ale obiecaj mi , że jeszcze mnie odwiedzisz-powiedział i uścisną mnie mocno.
-Obiecuję-powiedziałam , a on odetchnął z ulgą.
 Po chwili zawołał Severusa i wraz z nauczycielem teleportowałam się z powrotem do szkoły.

Pożegnałam się z nauczycielem i skierowałam się do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Kiedy przekroczyłam próg salonu od razu ktoś rzucił się na mnie i zaczął mocno przytulać. Tą osobą okazał się pewnie blondyn ze Slytherinu.
-Draco puść bo mnie udusisz-krzyknęłam , a chłopak posłusznie puścił mnie.
  Przyjrzałam się jego oczom , były całe czerwone , a w nich kryła się teraz radość , ale też troska.
-Tak się martwiłem-powiedział cicho i ponownie przytulił się do mnie.
Tym razem zrobił to delikatnie.
-Martwiłeś się?- zapytałam zdziwiona.

cdn.. :)

Rozdział dodany tym razem szybko :)
Mam nadzieje , że się podoba.
I proszę Was komentujcie bo to strasznie motywuje do dalszego pisania.!
ASTORIA.

poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 8"Spotkanie"

Od rana chodziłam jak na szpilkach. Dzisiejsza wizyta u ojca mąciła w mojej głowię. Negatywny przebieg tego spotkania cały czas ukazywał się w mojej wyobraźni.
Wstałam z samego rana i poszłam na śniadanie. W Wielkiej Sali siedziało kilka osób w tym Ginny , która od razu pobiegła do mnie ze zmartwioną miną.
-Co się stało?- zapytałam.
-Pokłóciłam się z Harrym i Ronem- odpowiedziała ,a z jej oczu popłynęły pierwsze łzy.
-Nie przejmuj się nimi-odpowiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę.
-Wiesz co jest najgorsze-mówiła i płakała jednocześnie.- Że oni  są źli o Zabiniego..
-O Zabiniego?- powtórzyłam zdziwiona.
-Tak. Zobaczyli nas na korytarzu jak trzymaliśmy się za ręce i.. i Ron zwyzywał mnie od najgorszych- dokończyła i wybuchnęła płaczem.
Przytuliłam ją do siebie jeszcze mocniej.
-Ron zawsze był wybuchowy- stwierdziłam.-Ale powinien cię przeprosić.
-Nie chce jego przeprosin!- krzyknęła.- Nie chce go widzieć już nigdy więcej na oczy.
-Ginny!- krzyknęłam za wybiegającą z Wielkiej Sali dziewczyną, ale ona nie posłuchała.
Westchnęłam i wróciłam do rozpoczętego śniadanie, ale tylko popatrzyłam na jedzenie z obrzydzeniem. Wyszłam ze Sali, lecz przed jej wejściem napotkałam uśmiechniętego od ucha do ucha Rona , który szedł pod rękę z Lavender.
-Jesteś z siebie zadowolony!- krzyknęłam , a na jego twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech.
Spojrzał na swoją towarzyszkę , która wymieniła z nim tylko ciekawskie spojrzenie.
- Ale ja nie wiem o co ci chodzi-powiedział spokojnie i próbował przedostać się  do Sali , ale ja mu w tym nie pozwoliłam.
 Przytrzymałam i popchnęłam go na kamienną ścianę.
-Jeszcze raz tak potraktujesz Ginny, a popamiętasz. Ona jest TWOJĄ siostrą do cholery!
-Już nie. Powiedziałem matce, że moja kochana siostrunia  zaczyna się kręcić w niezbyt dobrym dla niej towarzystwie-powiedział i uśmiechnął się perfidnie.- Matka nie była zbyt zadowolona gdy się dowiedziała , że jej jedyna córka zadaje się ze śmierciożercami.
-Jesteś idiotą-warknęłam.
-Nie uważam tak-odpowiedziała Brown i pociągnęła go za sobą na śniadanie.
Warknęłam i uderzyłam dłonią w ścianę. Nagle usłyszałam cichy szloch i spojrzałam za kolumnę.
-Ginn?- zapytałam , ale usłyszałam  kolejne pociągnięcie nosem.-Słyszałaś wszystko?
Poszłam za filar i usiadłam obok Rudej, która pokiwała głową.
-Tak mi przykro-powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę.
-Nic się nie stało Mionka. Tak będzie nawet lepiej-powiedziała i otarła łzy.
-Ale..
-Nie. Dziękuje , że mnie broniłaś. Dawno nie miałam dobrych kontaktów z rodziną. Nawet we wakacje traktowali mnie jak powietrze. Chyba tylko dlatego , że przestałam chodzić z Harrym. Pomyśl jaki wielki zaszczyt by miała nasza rodzina gdybym wyszła za mąż za wielkiego Harry'ego Pottera.
-Na pewno nie o to im chodziło..
-Widzisz ty nawet jak jesteś w Slytherinie próbujesz bronić wszystkich-powiedziała i uśmiechnęła się lekko. Poszperała w torbie i wyciągnęła list , który mi podała.
 -Przeczytaj.
Rozwinęłam list i zobaczyłam znane mi pismo Molly. List był krótki , ale treściwy. Wydziedziczenie z rodziny i wyrzucenie z Zakonu Feniksa. Nagle poczułam , że moje problemy są jak pagórki , które ledwo dostrzegać , a Ginn niczym Mont Everest. Przytuliłam ją do siebie mocniej.


Wieczór był chłodny. Ubrałam długą czarną pelerynę i czekałam przed wejściem do Zakazanego Lasu. Nauczyciel Eliksirów pojawił się tuż za mną ,witając się uprzejmie i całując w dłoń. Spojrzałam na niego, jak gdyby pomylił sobie osoby, lecz on tylko wziął mnie pod rękę i wprowadził do lasu.
Szliśmy długo, lecz kiedy dotarliśmy na łąkę, usłyszałam jego głos.
-Trzymaj się mnie-powiedział i od razu poczułam ucisk w okolicy pępka i wirowanie w brzuchu.
Otworzyłam oczy. Znajdowałam się w wielkim pomieszczeniu , w którym znajdował się podłużny stół , a przy nim stało wiele krzeseł. W pomieszczeniu czuć było śmierć, co dopełniały krzyki wydobywane, jak mniemam z piwnicy. Nauczyciel rozglądnął się i zaprowadził mnie na następne piętro. Zapukał do drzwi na wprost schodów i odszedł zostawiając mnie przed nimi.
-Wejdź-usłyszałam cichy męski głos.
Czyżby Voldemort? Nie powinien być to bardziej syk węża , czy coś.Uchyliłam powoli drzwi. Weszłam do pomieszczenia , które wypełniały barwy Slytherinu. Na ziemi pełzał wąż Czarnego Pana , który coraz szybciej zbliżał się do mnie. Wpełznął między moje nogi i położył swoją głowę na mojej stopie.Odetchnęłam z  ulgą.Rozglądnęłam się jeszcze raz po pokoju. Przede mną stało biurko zrobione z ciemnego dębu , a za nim był fotel , który teraz był odwrócony do mnie oparciem.Stawiam, że właśnie na nim siedział mój ojciec.Nie myliłam się.
-Witaj-powiedział , a fotel powoli zaczął się obracać w moją stronę.

~*~

Po pierwsze chciałam was bardzo bardzo przeprosić za to , że nie było rozdziałów już tyle czasu.
Niestety problemy ze zdrowiem.
Myślę , że już po wszystkim i częściej będę dodawała nowe notki :)

Astroria.

sobota, 2 marca 2013

Rozdział 7 "Blondyn"



 Już na wstępnie chciałam przeprosić za moją nieobecność. Byłam w szpitalu , a potem jakoś brak weny mnie dopadł i właśnie dlatego rozdział dodaje dopiero teraz. Jeszcze raz przepraszam! 
Wpis wydaje mi się być dość krótki, ale myślę , że się wam spodoba. Zapraszam do czytania!
  

Weszliśmy na boisko. Draco wytłumaczył mi reguły gry i ponownie pokazał jak utrzymać się na miotle i nie 
skręcić sobie karku. Usiadłam na miotle i odepchnęłam się nogami od ziemi. Poleciałam do góry na kilka metrów i stanęłam w powietrzu. Przede mną zatrzymał się blondyn i machnął ręką żebym poleciała za nim. Początek miotły pociągnęłam do góry i poleciałam wolno za chłopakiem. Kiedy przyzwyczaiłam się już do latania , pozwoliłam sobie trochę przyśpieszyć. Zaczęłam się ścigać z Draco. Chłopak robił uniki i obroty , próbowałam powtarzać wszystkie czynności, które wykonywał. Po chwili nie czułam już strachu. Chciałam żeby ta chwila trwała wieki, ale zmęczenie odczułam strasznie szybko. Zleciałam na boisko i poszłam do szatni.
-No nieźle Czarna- powiedział Draco i ściągnął spoconą koszulkę.
  Ujrzałam jego umięśnioną klatkę , a po ciele przeszły mnie dreszcze. Odwróciłam wzrok i sama przebrałam się w szkolną szatę. Poczułam jego wzrok na sobie. Odwróciłam się i zobaczyłam jak siedzi i się mi przygląda. Fuknęłam pod nosem. Wzięłam torbę i wyszłam z szatni.
 -Ej Czarna!- krzyknął.
 Odwróciłam się do niego i założyłam ręce na piersi. Draco uśmiechnął się łobuzersko i podniósł jedną brew do góry.- Co powiesz na grę w drużynie?
Uśmiechnęłam się i rzuciłam się mu na szyje.
-Można to uznać za tak?- zapytał i  posłał mi słodkie spojrzenie.
 Zaśmiałam się.
-Tak-potwierdziłam.
-No co ja widzę..- usłyszeliśmy głos za sobą i obydwoje odwróciliśmy się.
 Ron stał ze ściśniętymi dłońmi w pięści i wpatrywał się w nas.
- Taka niedojda jak ty będzie grała w drużynie-zaśmiał się szyderczo.- No cóż jedynie skompromitujecie się przed innymi szkołami.
-Oj Ronuś- powiedziałam i zbliżyłam się do chłopaka.- Ciekawe czy będziesz tak mówił jak nie obronisz ani jednej bramki.
Zrobiłam smutną minę i odeszłam z Draco pod rękę. Ron zrobił się jeszcze bardziej czerwony i uderzył ręką w ścianę szkoły.

Tydzień minął szybko. Każda lekcja z Gryfonami kończyła się kłótniami i czasami nawet użyciem czarów przeciwko sobie. Na Eliksirach było zawsze zabawnie. Co lekcje Gryffindor tracił dużą ilość punktów ,a  niestety, nikt nie miał jak tego nadrobić, tak jak robiłam to ja. Bycie Ślizgonką zaczęło mi się podobać. Przyzwyczaiłam się nawet do moich czarnych włosów , które na początku chciałam jak najszybciej przefarbować. Wraz z Daf spędzałyśmy razem strasznie dużo czasu. Opowiedziała mi o swojej miłości , którą okazał się być  nie kto inny jak Wybraniec. Informacja ta , nie powiem strasznie mnie zdziwiła, ale zaczęłam wtedy patrzeć inaczej na świat. Przypatrzyłam się kiedyś  Harry'emu , który kiedy miał okazje błądził wzrokiem za moją przyjaciółką. Sprawa wyglądała prosto. Obydwoje mieli się ku sobie , ale żadne z nich nie miało odwagi tego powiedzieć. Stwierdziłam , że pomogę jej. Spotkałam się w sobotę z Draco i pogadaliśmy spokojnie o całej sprawie. Co do blondyna. Dzięki codziennym treningom spędzamy ze sobą strasznie dużo czasu, a chłopak zaczyna się przy mnie jąkać i wygadywać głupoty jakby za długo przesiedział na słońcu. Lubię go. Nawet bardzo , ale sama już nie wiem.

Była  niedziela. Słońce zachodziło właśnie z horyzontu i wokół niego niebo zmieniło odcień na pomarańczowy. Uwielbiałam oglądać zachody słońca. W Hogwarcie wydała się być inny , taki magiczny. A co ja głupia myślałam w końcu to szkoła magii. Oparłam głowę o pień wielkiego drzewa. Lekki wiatr owiał moje włosy i sprawił , że przeszła mnie gęsia skórka. Otarłam ręce , ale postanowiłam zostać jeszcze chwilę.
- Nie zimno ci? –zapytał się ktoś.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam Draco , który właśnie zdjął swoją kurtkę i założył mi ją na ramiona.
-Dziękuję- powiedziałam i posłałam mu najładniejszy uśmiech na jaki było mnie teraz  stać.
Chłopak usiadł koło mnie i spojrzał na niebo. Uśmiechnął się pod nosem i swój wzrok skierował teraz  na mnie. Jego oczy miały coś w sobie , że nie można było się od nich oderwać. Zapach jego perfum jeszcze bardziej przyciągał mnie do niego. Blondyn zbliżył się do mnie. Odległość między nami wynosiła już tylko kilka centymetrów. Kiedy nasze usta miały już się złączyć , usłyszeliśmy pohukiwanie sowy i momentalnie się od siebie odsunęliśmy. Na twarzy pojawiły mi się rumieńce. Przeprosiłam blondyna i pobiegłam do szkoły.
-Panno Riddle- zawołał nauczyciel Eliksirów.
 Popatrzyłam na niego.
- Mam dla ciebie bardzo dobrą wiadomość. Poczekamy tylko na Dracona i zaprowadzę was do waszego nowego dormitorium- powiedział.
-Naszego dormitorium?- zapytałam.
 Nauczyciel pokiwał głową i zmienił temat.
-Przemyślałaś sprawę ojca?- zapytał.- Naprawdę chce się z tobą spotkać.
-Jutro-zrobiłam przerwę.-Proszę mu powiedzieć, że jutro u niego będę- powiedziałam ,ale w myślach krzyczałam na siebie za tak lekkomyślną decyzje. Mistrz Eliksirów zmusił swoje usta do uśmiechu.
-Przyjdę do panienki jutro wieczorem i razem przeniesiemy się do pani ojca.
Pokiwałam głową. Za kolumny szkoły wychylił się Draco , na co nauczyciel klasną w ręce ,a ja zalałam się rumieńcami. Snape pośpieszył nas i skierował się do naszych nowych sypialni.
Przez całą drogę w głowie kłębiło mi się od tysiąca myśli. Były ona i pozytywne i negatywne. Cokolwiek stanie się jutro, na pewno zmieni to moje życie na poważnie.

ASTORIA.