Już na wstępnie chciałam przeprosić za moją nieobecność. Byłam w szpitalu , a potem jakoś brak weny mnie dopadł i właśnie dlatego rozdział dodaje dopiero teraz. Jeszcze raz przepraszam!
Wpis wydaje mi się być dość krótki, ale myślę , że się wam spodoba. Zapraszam do czytania!
Weszliśmy na boisko. Draco wytłumaczył mi reguły gry i
ponownie pokazał jak utrzymać się na miotle i nie
skręcić sobie karku. Usiadłam
na miotle i odepchnęłam się nogami od ziemi. Poleciałam do góry na kilka metrów
i stanęłam w powietrzu. Przede mną zatrzymał się blondyn i machnął ręką żebym
poleciała za nim. Początek miotły pociągnęłam do góry i poleciałam wolno za
chłopakiem. Kiedy przyzwyczaiłam się już do latania , pozwoliłam sobie trochę
przyśpieszyć. Zaczęłam się ścigać z Draco. Chłopak robił uniki i obroty ,
próbowałam powtarzać wszystkie czynności, które wykonywał. Po chwili nie czułam
już strachu. Chciałam żeby ta chwila trwała wieki, ale zmęczenie odczułam
strasznie szybko. Zleciałam na boisko i poszłam do szatni.
-No nieźle Czarna- powiedział Draco i ściągnął spoconą
koszulkę.
Ujrzałam jego umięśnioną klatkę , a po ciele przeszły mnie dreszcze. Odwróciłam wzrok i sama przebrałam się w szkolną szatę. Poczułam jego wzrok na sobie. Odwróciłam się i zobaczyłam jak siedzi i się mi przygląda. Fuknęłam pod nosem. Wzięłam torbę i wyszłam z szatni.
Ujrzałam jego umięśnioną klatkę , a po ciele przeszły mnie dreszcze. Odwróciłam wzrok i sama przebrałam się w szkolną szatę. Poczułam jego wzrok na sobie. Odwróciłam się i zobaczyłam jak siedzi i się mi przygląda. Fuknęłam pod nosem. Wzięłam torbę i wyszłam z szatni.
-Ej Czarna!-
krzyknął.
Odwróciłam się do niego i założyłam ręce na piersi. Draco uśmiechnął się łobuzersko i podniósł jedną brew do góry.- Co powiesz na grę w drużynie?
Odwróciłam się do niego i założyłam ręce na piersi. Draco uśmiechnął się łobuzersko i podniósł jedną brew do góry.- Co powiesz na grę w drużynie?
Uśmiechnęłam się i rzuciłam się mu na szyje.
-Można to uznać za tak?- zapytał i posłał mi słodkie spojrzenie.
Zaśmiałam się.
Zaśmiałam się.
-Tak-potwierdziłam.
-No co ja widzę..- usłyszeliśmy głos za sobą i obydwoje
odwróciliśmy się.
Ron stał ze ściśniętymi dłońmi w pięści i wpatrywał się w nas.
- Taka niedojda jak ty będzie grała w drużynie-zaśmiał się szyderczo.- No cóż jedynie skompromitujecie się przed innymi szkołami.
Ron stał ze ściśniętymi dłońmi w pięści i wpatrywał się w nas.
- Taka niedojda jak ty będzie grała w drużynie-zaśmiał się szyderczo.- No cóż jedynie skompromitujecie się przed innymi szkołami.
-Oj Ronuś- powiedziałam i zbliżyłam się do chłopaka.-
Ciekawe czy będziesz tak mówił jak nie obronisz ani jednej bramki.
Zrobiłam smutną minę i odeszłam z Draco pod rękę. Ron zrobił
się jeszcze bardziej czerwony i uderzył ręką w ścianę szkoły.
Tydzień minął szybko. Każda lekcja z Gryfonami kończyła się
kłótniami i czasami nawet użyciem czarów przeciwko sobie. Na Eliksirach było
zawsze zabawnie. Co lekcje Gryffindor tracił dużą ilość punktów ,a niestety,
nikt nie miał jak tego nadrobić, tak jak robiłam to ja. Bycie Ślizgonką zaczęło
mi się podobać. Przyzwyczaiłam się nawet do moich czarnych włosów , które na
początku chciałam jak najszybciej przefarbować. Wraz z Daf spędzałyśmy razem
strasznie dużo czasu. Opowiedziała mi o swojej miłości , którą okazał się
być nie kto inny jak Wybraniec.
Informacja ta , nie powiem strasznie mnie zdziwiła, ale zaczęłam wtedy patrzeć
inaczej na świat. Przypatrzyłam się kiedyś
Harry'emu , który kiedy miał okazje błądził wzrokiem za moją przyjaciółką.
Sprawa wyglądała prosto. Obydwoje mieli się ku sobie , ale żadne z nich nie
miało odwagi tego powiedzieć. Stwierdziłam , że pomogę jej. Spotkałam się w
sobotę z Draco i pogadaliśmy spokojnie o całej sprawie. Co do blondyna. Dzięki
codziennym treningom spędzamy ze sobą strasznie dużo czasu, a chłopak zaczyna
się przy mnie jąkać i wygadywać głupoty jakby za długo przesiedział na słońcu. Lubię
go. Nawet bardzo , ale sama już nie wiem.
Była niedziela. Słońce zachodziło właśnie z
horyzontu i wokół niego niebo zmieniło odcień na pomarańczowy. Uwielbiałam
oglądać zachody słońca. W Hogwarcie wydała się być inny , taki magiczny. A co
ja głupia myślałam w końcu to szkoła magii. Oparłam głowę o pień wielkiego
drzewa. Lekki wiatr owiał moje włosy i sprawił , że przeszła mnie gęsia skórka.
Otarłam ręce , ale postanowiłam zostać jeszcze chwilę.
- Nie zimno ci? –zapytał się ktoś.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam Draco , który właśnie zdjął swoją kurtkę i założył mi ją na ramiona.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam Draco , który właśnie zdjął swoją kurtkę i założył mi ją na ramiona.
-Dziękuję- powiedziałam i posłałam mu najładniejszy uśmiech
na jaki było mnie teraz stać.
Chłopak usiadł koło mnie i spojrzał na niebo. Uśmiechnął się
pod nosem i swój wzrok skierował teraz na mnie. Jego oczy miały coś w sobie , że nie
można było się od nich oderwać. Zapach jego perfum jeszcze bardziej przyciągał
mnie do niego. Blondyn zbliżył się do mnie. Odległość między nami wynosiła już
tylko kilka centymetrów. Kiedy nasze usta miały już się złączyć , usłyszeliśmy
pohukiwanie sowy i momentalnie się od siebie odsunęliśmy. Na twarzy pojawiły mi
się rumieńce. Przeprosiłam blondyna i pobiegłam do szkoły.
-Panno Riddle- zawołał nauczyciel Eliksirów.
Popatrzyłam na niego.
- Mam dla ciebie bardzo dobrą wiadomość. Poczekamy tylko na Dracona i zaprowadzę was do waszego nowego dormitorium- powiedział.
Popatrzyłam na niego.
- Mam dla ciebie bardzo dobrą wiadomość. Poczekamy tylko na Dracona i zaprowadzę was do waszego nowego dormitorium- powiedział.
-Naszego dormitorium?- zapytałam.
Nauczyciel pokiwał głową i zmienił temat.
Nauczyciel pokiwał głową i zmienił temat.
-Przemyślałaś sprawę ojca?- zapytał.- Naprawdę chce się z
tobą spotkać.
-Jutro-zrobiłam przerwę.-Proszę mu powiedzieć, że jutro u
niego będę- powiedziałam ,ale w myślach krzyczałam na siebie za tak lekkomyślną
decyzje. Mistrz Eliksirów zmusił swoje usta do uśmiechu.
-Przyjdę do panienki jutro wieczorem i razem przeniesiemy
się do pani ojca.
Pokiwałam głową. Za kolumny szkoły wychylił się Draco , na
co nauczyciel klasną w ręce ,a ja zalałam się rumieńcami. Snape pośpieszył nas
i skierował się do naszych nowych sypialni.
Przez całą drogę w głowie kłębiło mi się od tysiąca myśli.
Były ona i pozytywne i negatywne. Cokolwiek stanie się jutro, na pewno zmieni
to moje życie na poważnie.
ASTORIA.
No cóż. Gratuluje rozdziału i proszę.żebyś mnie informowała :) hermiona-hogwart.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKurcze nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Nie mogę doczekać się kolejnego. Kiedy można się spodziewać następnego rozdziału ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jagoda:D
Sama nie wiem.
UsuńNa razie mam problemy ze zdrowiem. ;/
Spróbuje napisać jak najszybciej się da :)
Nominowałam cię do Liebster Award! WIęcej na moim blogu hermiona-hogwart.blogspot.com
OdpowiedzUsuń//Irytek
Twoje opowiadanie czytałam na jednym oddechu. Piszesz ładnie.Uwielbiam twoją Hermionę. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :
http://czy-to-juz-to.blogspot.com/
ŁOHOHO BĘDZIE SIĘ DZIAŁO!
OdpowiedzUsuńWybacz ,że nie komentuje wszystkich rozdziałow :c
zabieram się za następny rozdział a ten jest znakomity, zreszczą jak wszystkie :* pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńSnape klasnął w ręce?
OdpowiedzUsuńSorry, ale trochę... Zadziwiające